19. Zwyczajnie, normalnie, nie tak


14 lipca 2019, 22:15

      -Dobra, na dziś koniec.-Powiedział Adam. -Świetnie wam poszło. Idźcie się przebrać, Michalina ty też.-Polecił.
      -Muszę posprzątać.-Odparła.
      -Ja to dziś zrobię.-Zakomunikował. -Ja zaniosę sprzęt do magazynu, a ty w tym czasie zmienisz ubranie. Wezwali mnie do pracy, muszę tam być za maksymalnie godzinę, a chciałem cię odwieźć do domu, żebyś nie wracała sama.
      -Tato proszę cię, mogę wrócić z którymś z chłopaków, albo sama spacerem. Jedź do pracy i o nic się nie martw.
      -Jesteś pewna? Ostatnio mamy dla siebie bardzo mało czasu, myślałem, że chociaż po drodze uda nam się porozmawiać.
      -Tato. Jestem dorosła, ty też. Nie musimy przebywać ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Powiedz mi tylko czy dasz radę wrócić do domu na kolację, to coś ugotuje?
      -Nie wiem kochanie, ile mi zejdzie. Zadzwonię do ciebie. Miłego wieczoru.-Powiedział, pocałował ja w policzek i wyszedł z sali.
      Michalina dokończyła swoją pracę, odniosła sprzęt, przebrała się i jako ostatnia opuściła salę.
      Marcin chodził pod halą, w tą i z powrotem coraz bardziej zdenerwowany. Nie miał pewności czy uda mu się porozmawiać z dziewczyną. Wiedział, że jeśli ta będzie w towarzystwie ojca, albo któregoś z chłopaków nie odważy się poprosić jej o rozmowę. Chłopak miał szczęście, Adam opuścił salę sam, zaraz po wyjściu swoich zawodników.
      Brunetka wyszła z budynku pogrążona we własnych myślach, dlatego nie zauważyła siedzącego na murku, w cieniu starego dębu Marcina. Zwróciła na niego uwagę, dopiero kiedy się odezwał.
      -Siema.-Powiedział, nie bardzo mając pomysł jak zacząć.
      -Cześć.-Odparła, zdziwiona i zakłopotana jego obecnością. -Co ty tu robisz? Trening dawno się skończył.
      -Właściwie to czekam na ciebie.-Powiedział, drapiąc się po głowie. Robił tak zawsze, kiedy nie wiedział jak się zachować, lub czuł się niekomfortowo.
      -Na mnie? Zamierzasz mnie zamordować, czy tylko się ze mną pokłócić? Ostrzegam, noszę ze sobą gaz pieprzowy.
      -Nie zamierzam ci nic zrobić, nie chce też wywoływać kolejnej awantury, wręcz przeciwnie jestem tu, bo chce się z tobą pogodzić. Michalina ja wiem, że masz mnie za kończonego dupka, który uważa się za pępek świata i z nikim się nie liczy, ale to nie do końca prawda. Masz racje, czasem zachowuje się jak palant, ale są rzeczy i ludzie, dla których zrobiłbym wszystko.-Powiedział, zupełnie zbijając ją z tropu. Dziewczyna nie spodziewała się po nim takiego wybuchu szczerości, ale chłopak zaskoczył ją nie pierwszy i przeczuwała, że nie ostatni raz.
      -Kaśka kazała ci ze mną pogadać? To z jej powodu tu jesteś?
      -A czy to ważne? Tak ona, ale nie tylko ona, Mikołaj od dawna suszy mi głowę, zresztą nie tylko mi, skoro tyle ludzi się do ciebie przekonało, może faktycznie to ja popełniam błąd. Michalina, jesteśmy dorośli, czy nie możemy się ze sobą spróbować dogadać jak cywilizowani ludzie?
      -Mnie pytasz? Ja już raz próbowałam wyciągnąć do ciebie rękę i jak to się skończyło?
      -To był błąd. Nie powinienem był cię wtedy całować i nie wiem, czemu to zrobiłem. Byłem wściekły, chciałem, żebyś się uciszyła, nie wiesz, ile bym dał, aby cofnąć czas.
      -Wiem.-Powiedziała cicho, opadając na murek. -Ja dałabym równie dużo, szczególnie teraz, kiedy poznałam Kasię. Zastanawiam się, co taka fajna dziewczyna robi z kimś takim, jak ty.-Dodała, ale w jej głosie nie było cienia złośliwości.
      -Chyba mnie kocha.-Powiedział, siadając obok niej. -I ja kocham ją, cokolwiek sobie myślisz, dlatego liczę się z jej zdaniem.
      -Dlatego tu jesteś?
      -Też, ale nie tylko. Przez cały trening myślałem, nad tym, co powinienem zrobić i doszedłem do wniosku, że powinniśmy kilka rzeczy sobie wyjaśnić. Dla naszego dobra, dobra drużyny i naszych przyjaciół. Nie twierdzę, że od razu zapałamy do siebie przyjaźnią, ale możemy przynajmniej się tolerować.
      -Mówisz, jakbyś wiedział, że mnie przekonasz, a przecież uważasz mnie za wredną małpę.
      -Już dwa razy udowodniłaś, że wcale taka nie jesteś. Pierwszy raz w sobotę, gdyby nie ty popełniłbym błąd, którego nie wybaczyłbym sobie do końca życia, zdradziłbym kobietę, którą kocham.
      -A ten drugi raz?
      -Dzisiaj. Nie powiedziałaś Kaśce o tym, co zaszło między nami.
      -Bo nic nie zaszło. Oboje wiemy, że to był błąd i oboje tego żałujemy. O czym miałam jej mówić? Zresztą, nikt nie zasłużył na coś takiego, a Kasia, ona cię naprawdę kocha, to widać.-Powiedziała spokojnie.
      -Przepraszam Michalina, za wszystko.
      -Miśka, wystarczy Miśka. Ja też przepraszam, ale nie mogę podać ci ręki na zgodę, bo to nie będzie miało sensu. Marcin nie polubimy się, to nierealne, ale możemy pójść na kompromis.
      -Co masz na myśli?
      -Zawieszenie broni. -Powiedziała. -Spróbujmy się na początek tolerować. Rękę podamy sobie, gdy oboje naprawdę będziemy tego chcieli, chociaż to chyba niemożliwe. Nie wyobrażam sobie mnie i ciebie jako przyjaciół.
      -Ja też, ale masz rację, Zgadzam się na twoją propozycję i tak nie mamy nic do stracenia, a możemy sporo zyskać. Dziękuje.
      -Spoko.-Odparła. -To chyba by było na tyle. Wracaj do Kasi, na pewno macie dużo do nadrobienia.-Dodała, wstając z miejsca.
      -Podwieźć cię? Twój ojciec chyba już pojechał?
      -Dzięki Mierzejewski, ale poradzę sobie, Spacer dobrze mi zrobi i chyba wolałabym wsiąść do czołgu niż z tobą do samochodu.
      -Znowu zaczynasz? Chciałem być miły.
      -Wiem, ale zupełnie mi to do ciebie nie pasuje. Wiesz, chyba trudno mi się będzie przyzwyczaić do nowego Mierzwy.
      -Nowego?-Zdziwił się.
      -Nie ważne, ale wiesz co?
      -Tak?                                                                                                                                                                                                                                            -Zostań taki na dłużej.
      -Jaki? Mów jaśniej.-Poprosił, wstając
      -Prawdziwy.-Odpowiedziała, uśmiechając się.
      -Wiesz co Michalska? -Zaczął, ale po chwili coś przyszło mu na myśl i zaczął się śmiać.
      -I z czego rżysz?
      -Bo właśnie dotarło do mnie, że ty się naprawdę nazywasz Michalina Michalska, twoi rodzice mieli naprawdę poczucie humoru.-Przyznał.
      -Mi to mówisz? Ja z tym muszę żyć.-Odparła, też się śmiejąc. Wiedziała, że blondyn nie chciał jej urazić.-Miłego wieczoru Mierzejewski.
      -Poczekaj, serio mogę cię podwieźć.
      -Nie trzeba, zamiast odwozić mnie, wykorzystaj ten czas i kup Kaśce bukiet kwiatów, tylko duży. Zasłużyła. Do zobaczenia.-Powiedziała i po chwili zniknęła za bramą.
      Marcin, nadal śmiejąc się pod nosem, wsiadł do auta z postanowieniem, że wprowadzi w czyn radę brunetki i wstąpi do kwiaciarni. Odpalił silnik, wyjechał z parkingu i ruszył w kierunku swojego miejsca zamieszkania. Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Blondynie, nawet nie podejrzewał, że rozmowa z brunetką i to, co wspólnie ustalili, na spokojnie i bez awantur sprawi mu więcej przyjemności niż ciągłe spory.
      Michalina wracała do domu mocno skołowana wydarzeniami mijającego dnia. Nie sądziła, że przyjdzie dzień, w którym nie tylko polubi dziewczynę Marcina, ale też z nim samym będzie rozmawiać, bez wzajemnych złośliwości, pretensji i kłótni. Musiała przyznać, że chociaż było to niespodziewane, zaskoczyło ją pozytywnie i w pewnym sensie wzbudziło w jej sercu nową nadzieję.
         Mierzejewski siedział na brzegu łóżka, zupełnie nie mogąc zrozumieć, co się właśnie stało. Było mu wstyd przed Kasią, a jednocześnie miał ogromne wyrzuty sumienia.
      -Kochanie.- Zaczeła dziewczyna, przytulając go. -Nie denerwuj się. Przecież to nic takiego.
      -Może dla ciebie.-Odparł chłodno, ale po chwili zmienił ton. Wiedział, że dziewczyna nie ma nic wspólnego z jego niedyspozycją.
       -Przepraszam.-Powiedział, całując ją w czoło. -Kompletnie nie wiem, co się stało. Chyba jestem zmęczony. Adam ostatnio mocno daje nam w kość.-Dodał, mając nadzieje, że również siebie przekona do takiej wymówki.
      -Przecież ja się na ciebie nie gniewam. To tylko sex. Nie musisz mieć zawsze ochoty.
      -Ale ja mam ochotę. Brakowało mi cię jak cholera, o niczym innym nie myślałem przez cały dzień. To przez zmęczenie. Odpocznę i jutro ci to wszystko wynagrodzę.-Obiecał.
      -Wiem.-Uśmiechnęła się. -Kocham cię.-Pocałowała go w policzek.
      -Chodźmy już spać.-Dodała, układając się po swojej stronie łóżka. Marcin zajął miejsce obok niej. Dziewczyna ufnie wtuliła się w jego klatkę. Dziesięć minut później zasnęła spokojnie w ramionach ukochanego. Nie tak wyobrażała sobie ich pierwszą noc, po czterech tygodniach rozłąki, ale nie miała do chłopaka pretensji. Wierzyła w jego tłumaczenia, w dodatku w pewnym sensie sama czuła się odpowiedzialna za jego niedyspozycje. Związek na odległość mocno skomplikował ich relacje, a to rzutowało nie tylko na ich codzienne życie, ale miało też swoje odbicie w sferze łóżkowej. Dla Kasi sex nie był najważniejszy, dlatego też potrafiła się bez niego obyć. Kochała Marcina na tyle mocno, aby zadowolić się jego obecnością i bliskością, nawet jeśli nie była ona fizycznie pełna. Blondynka była jednak pewna, że z czasem i w sprawach intymnych odzyskają równowagę.
      Marcin wymknął się z łóżka, starając się nie obudzić śpiącej dziewczyny i poruszając się najciszej jak umiał, wyszedł na balkon. Noc, chociaż letnia była chłodna i rześka. Świeże powietrze uderzyło go w twarz zimnym podmuchem, łagodząc wściekłość na samego siebie. Nie był zmęczony. Chciał kochać się ze swoją dziewczyną. Jej dotyk, pocałunki i pieszczoty, które oddawał, działały na wszystkie jego zmysły. Podniecenie sięgało zenitu, kiedy na nowo poznawał każdy kawałek jej ciała, zwiedzał aksamit jej skóry i badał jej najskrytsze tajemnice. Wszystko zmierzało w dobrym, znanym mu kierunku, wszystko było jak kiedyś, do czasu kiedy w jego myśli nie wdarło się, krótkie wspomnienie. Smak wiśniowej szminki na jego wargach był tak intensywny, że nie potrafił go zignorować.
      Marcin nie rozumiał co się z nim dzieje. Mimo że weszli z Michaliną na pokojową ścieżkę, jego uczucia do niej nie zmieniły się aż tak bardzo. Nadal nie był do niej przekonany, uczucie, jakim ją darzył, nie było nawet sympatią i chociaż udało mu się spokojnie z nią porozmawiać, co wywołał pozytywne emocje, zrobił to dla Kasi. Nie polubił brunetki, a jednak na samą myśl o tym, co oboje uznali za błąd, zupełnie tracił rozum i nie miał pojęcia jak sobie z tym poradzić.
Zrezygnowany wrócił do łóżka, obiecując sobie, że za wszelką cenę pozbędzie się wspomnienia smaku wiśniowych warg i na nowo odnajdzie drogę do ukochanej kobiety, która tej nocy, po raz pierwszy od miesiąca spała spokojnie u jego boku.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz