31. Nie godni zaufania.


22 sierpnia 2019, 13:28

      Michalina wyszła przed swój domek kilkanaście minut po dwudziestej trzeciej, naciągnęła na głowę kaptur i truchtem ruszyła w kierunku kwater zawodników, przeklinając pod nosem nadgorliwość swojego ojca i Karola, która niestety skupiła się na niej, dodając jej kilka mało przyjemnych obowiązków, do których należały między innym obchody po ośrodku. Brunetka, szczególnie po ogłoszeniu ciszy nocnej, musiała sprawdzać, czy zawodnicy, aby na pewno są w swoich łóżkach. Dziewczyna uważała, że takie kontrole, to przesada, szczególnie że od czasu przyjazdu do ośrodka zawodnicy zachowywali się wręcz nienagannie, niestety Adam i jego zastępca mieli na ten temat zupełnie inne zdanie. Mężczyźni uważali, że potulność drużyny, ma drugie dno i tym bardziej powinno się mieć na nich oko.
      Michalina była pewna, że jej ojciec i drugi trener przesadzają, kontrole, które bowiem sumiennie przeprowadzała, nie wykazały żadnych nieprawidłowości i dziewczyna była pewna, że i tego wieczoru nic się nie wydarzy. Mina jej zrzedła, kiedy okazało się, że w domku zajmowanym przez Mikołaja, Arka i Marcina świeci się lekko przyćmione światło.
      W pierwszej chwili Michalina była przekonana, że blask, który widzi to nic innego jak odbijający się w szybie księżyc, który właśnie był w pełni, ale szybko przekonała się, że przez pochmurne niebo nie przebija jego blask. Przez chwilę stała przed domkiem, mając nadzieje, że któryś z panów zapalił światło, idąc do łazienki, ale kiedy po prawie kwadransie w domu nie zapadła ciemność, zrozumiała, że coś jest nie tak.
      Brunetka podeszła do drzwi, włożyła do zamka otrzymany od ojca, tak na wszelki wypadek klucz, przekręciła go i najciszej jak umiała, weszła do środka. Już w progu do jej uszu dobiegły strzępki, wesołej rozmowy, jednak głosów, które rozpoznała, było więcej niż trzy.
      Nie mogła uwierzyć własnym oczom, w sypialni Mikołaja, Arka i Marcina trwała regularna impreza. Oprócz nich w pomieszczeniu była prawie cała drużyna. Chłopcy śmiali się, pili piwo niewiadomego pochodzenia, a dodatkowo grali w karty. Po chwili obserwacji Michalina była już pewna, że panowie rozgrywają partię pokera, w dodatku na pieniądze.
      -Kto wygrywa?-Zapytała, zwracając na siebie ich uwagę.
      W pomieszczeniu zapadła cisza, wszystkie pary oczu skierowały się na dziewczynę, a twarze ich właścicieli pobledli.
      -Zadałam wam pytanie. Kto wygrywa?-Powtórzyła, zachowując zimny, profesjonalny ton.-Nie ma chętnych do rozmowy, a przed chwilą przekrzykiwaliście się jeden przez drugiego. Może chociaż powiecie skąd macie to piwo? Za rzadko wam kontrole robimy?-Zapytała o kolejną sprawę, ale i tym razem odpowiedziała jaj cisza. Nikt nie kwapił się do dyskusji.
      -Michalina my, tylko tak na odstresowanie.-W końcu na odwagę zebrał się Adrian i jako pierwszy staną w obronie drużyny. -Nie chcieliśmy zrobić nic złego, nikt miał się nie dowiedzieć.
      -Ale się dowiedział. Co trzeba mieć w głowach, żeby odważyć się na taki pomysł, wiedząc o kontrolach. Naprawdę sądziliście, że to się wam uda, a może to już nie pierwszy raz, tylko wcześniej jakoś sobie radziliście?-Zapytała, chociaż była pewna, że jest dokładnie tak, jak myślała.
      -Coś wam tym razem nie wypaliło, z alejki widać światło w pokoju.-Powiedziała, spoglądając w kierunku okna przesłoniętego kocem.
      -Trener będzie z was dumny, jak się dowie, ile zasad złamaliście jednego dnia, a i obóz w tym roku skończy się wcześniej i na zawody chyba też nie pojedziecie.
      -Jak to? Dlaczego?-Zapytał Dawid.
      -Bo pijecie alkohol głąbie, a wiesz chyba, co to oznacza.
      -Ja nie pije.-Zauważył Mierzejewski.

       -Ale grasz w pokera, na pieniądze i widzisz jak, twoi koledzy spożywają alkohol, którego nawet nie powinno tu być. Jesteś tak samo winni i tak samo poniesiesz konsekwencje. Zastanawiam się tylko czy obudzić trenera teraz, czy poczekać do rana? Co proponujecie?-Zapytała.
      -A nie mogłabyś nic mu nie mówić?-Zaproponował Marcin.
      -I mam was kryć? Mierzwa, przecież wy złamaliście wszystkie możliwe zakazy! Zasłużyliście na karę.
      -Chcesz, żeby cała drużyna wróciła do domu, bo nie umiesz trzymać języka za zębami.
      -Marcin nie bądź bezczelny. Pijecie alkohol, gracie w pokera na pieniądze i dodatkowo nie jesteście w łóżkach, chociaż dawno powinniście i ja mam się czuć winna, bo na was doniosę, przecież to moja praca.
      -Donoszenie?
      -Pilnowanie porządku.
      -To chyba coś ci nie wyszło.-Zauważył.
      -Pogarszasz waszą sytuację. Zresztą nie sądzę, aby ta dyskusja miała sens.-Powiedziała, wyciągając z kieszeni telefon, po czym zrobiła kilka zdjęć.
      -A to po co?-Zapytał Adrian.
      -Idę po trenera, a to na wypadek, gdybyście postanowili posprzątać.-Powiedziała.
      -Miśka, zaczekaj, przecież możemy to załatwić bez trenera.-Kapitan drużyny wziął na siebie odpowiedzialność za wyskok kolegów i swój własny.
      -Co proponujesz?
      -My obiecamy, że nigdy więcej nie złamiemy zasad, a ty dasz nam jeszcze jedną szansę.
      -Serio uważasz, że wam uwierzę, skoro nawet wasze podpisy na regulaminie nic nie znaczą? Sorry, ale nie zamierzam brać za was odpowiedzialności i świadczyć swoją głową za was. Mnie w przeciwieństwie do was zależy na drużynie.
      -Jeśli na nas doniesiesz, nie będzie drużyny.-Burkną Marcin.
      -Trzeba było o tym pomyśleć, zanim zrobiliście imprezę.
      -Mierzwa nie wtrącaj się, ja to załatwię.
      -Co załatwisz? Będziesz się przed nią płaszczył, a ona i tak poleci do trenera, bo to jego córka. Zapomnij, że cokolwiek na tym ugrasz.-Powiedział poirytowany.
      Michalina poczuła się tak, jakby ktoś wymierzył jej siarczysty policzek. Nie raz już była przez Marcina obrażana, ale teraz kiedy się pogodzili, jego słowa bolały dwa razy bardziej.
      -Marcin wyluzuj.-Mikołaj, któremu słowa przyjaciela, nie przypadły do gustu, stanął w obronie brunetki.
      -Wyluzowałem, tylko nie chce stracić życiowej szansy, tylko dlatego, że ona musi postawić na swoim.
      -Swoja szanse stracisz przez swoją głupotę nie przeze mnie.-Prychnęła
      -Marcin zamknij się w końcu.-Kapitan drużyny zwrócił koledze uwagę.
      -Michalina, jakie są twoje warunki? Co mamy zrobić, abyś nam odpuściła?
      -Otwarty alkohol do zlewu. Wszystko ma być wylane, reszta wyrzucona, tak żeby nikt nie widział, a karty i pieniądze z wygranych konfiskuje.
      -Chyba śnisz! To nasze pieniądze!-Krzyknął Marcin.-A właściwie moje, bo je wygrałem i nie zamierzam ci ich oddać.
      -To je odłóż, bo jak trener się dowie, co tu się dziś stało, o zawodach nie macie co marzyć, zarząd i sponsorzy pewnie też się ucieszą, jak się dowiedzą, że wróciliście wcześniej z obozu, bo sobie urządziliście libację, jak myślisz, kontrakty chyba się skończą, a co za tym idzie i pieniążki i fanki.-Powiedziała, uśmiechając się złośliwie.
      -Mierzejewski ona ma rację, chcesz przez parę groszy zaprzepaścić szansę dla całej drużyny?-Zapytał Adrian.
     -Ja się ciebie o opinie nie pytałem, Szulc, więc się zamknij! Ciebie to nie dotyczy!
      -Dotycz. Mnie i wszystkich chłopaków, chociaż raz pomyśl o kimś więcej niż o sobie.-Powiedział brunet, oddając dziewczynie to, co sam wygrał. Reszta poszła w jego ślady, kapitan natomiast osobiście zajął się porządkowaniem alkoholu. Po parunastu minutach w pomieszczeniu nie było śladu po imprezie.
      -Zadowolona?-Zapytał Arek.
      -Nie, to jeszcze nie wszystko.-Powiedziała, wymownie patrząc na Marcina. -Nie oddaliście kart i pieniędzy z wygranej. Daje wam pięć minut. Przekonajcie kolegę albo idę po trenera.-Dodała, wychodząc przed domek.
      -Dawaj kasę.-Powiedział Mikołaj, tonem nieznoszącym sprzeciwu.
      -Nie ma mowy, to mój hajs, wygrałem go, poza tym nie zamierzam płacić łapówek.
      -Wolisz wrócić do domu i stracić możliwość wyjazdu na zawody?
      -Pogięło cię, przecież trener nie wywali całego składu!
      -Czytałeś matole regulamin. Zarząd zgodził się na taką możliwość, chcą nas przykładnie karać, adekwatnie do tego, jak nas nagradzają.-Powiedział.
      Marcin poczuł niepokój, do tej pory był pewien, że groźby Michaliny są niczym nieuzasadnione, teraz zaczął sobie wyobrażać, jak to będzie bez siatkówki.
      -Dogadaliście się?-Zapytała brunetka, wracając do domku.
      -Tak.-Powiedział blondyn, zanim któryś z jego kolegów zdążył się odezwać.-Proszę.-Dodał, podając dziewczynie pieniądze i karty.
      -Widzę, że jednak jeszcze trochę rozsądku ci pozostało. Proszę się rozejść, za pół godziny, macie być w łóżkach. Jeśli zobaczę jakieś światło w którymś z domków, pożałujecie tego, tak mocno, jak ja żałuje, że wam zaufałam, widać pan Karol miał rację, wam nie wolno ufać.-Powiedziała wyraźnie zawiedziona. -I pamiętajcie.-Będę was uważnie obserwować. Dobranoc.-Dodała i opuściła domek.
      Michalina wróciła do swojej kwatery. Miała zaledwie kilkanaście minut do kolejnego obchodu i miała nadzieje, że uda się jej zrealizować swój plan.
      Brunetka włączyła laptopa. Opróżniła kieszenie z pieniędzy zebranych od chłopaków, przeliczyła je, a potem zalogował się na konto swojego banku i dokładnie taką kwotę przelała na konto fundacji, która pomagała bezdomnym zwierzętom. Potwierdzenie natomiast wydrukowała. Miała zamiar następnego dnia przed treningiem pokazać je chłopakom, aby żaden z nich nie pomyślał, że ich pieniądze wykorzystała do własnych celów.
      Dziewczyna ruszyła na kolejny obchód. Zawodnicy dotrzymali danego słowa, w domkach panowała ciemność i cisza. Uspokojona brunetka wróciła do swojego domu i poszła spać.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz