8. W naszej małej rodzinię.


28 czerwca 2019, 17:32

      Michalinę obudziły pierwsze promienie słońca, wpadające do pokoju, przez szparę między źle zasłoniętymi zasłonami. Dziewczyna otworzyła oczy, podniosła się do pozycji siedzącej i niepewnie rozejrzała, po małym,ale przytulnie urządzonym pokoju.
      Nie czuła się najlepiej. Pierwsza noc w nowym miejscu nie przebiegła pomyślnie. Brunetka bardzo długo nie mogła zasnąć, a kiedy już się jej to udało, zerwała się bladym świtem, przekonana, że nie zmruży już oka.
      Dziewczyna sięgnęła po leżący na szafce nocnej telefon. Zegar na wyświetlaczu wskazywał piątą piętnaście. Ten widok uświadomił jej, że spała zaledwie trzy godziny.
Wstała z łóżka i podeszła do okna. Miała ochotę na filiżankę czarnej gorącej kawy, ale bała się, że jej kroki na schodach, zbudzą Adama, a nie chciała martwić ojca swoją bezsennością, szczególnie że w ostatnim czasie i tak była jego głównym zmartwieniem.
      Brunetka wstała z łóżka i lawirując między nierozpakowanymi pudłami, podeszła do okna, odsłoniła je, otworzyła i chłonąc wprost do płuc poranne powietrze, wyjrzała na zewnątrz. Mimo że była sobota, miasto wydawało się pogrążone w śnie. Do uszu dziewczyny nie docierał żaden dźwięk, a osiedlowa ulica była kompletnie pusta. W okolicy nie działo się zupełnie nic, co trochę ją zaskoczyła. Michalina zdawała sobie sprawę, że nie wychowała się w metropoli, ale w porównaniu, z rodzinnym miasteczkiem jej ojca, żyła w zupełnie innym świecie. To miasto wydawało jej się martwe, pozbawione mieszkańców i nieprzyjemne, nie sądziła, że kiedykolwiek odnajdzie w nim swoje miejsce.
      Odwróciła się w kierunku pokoju, usiadła na parapecie i dokładnie rozejrzała po wnętrzu. Musiała przyznać, że pokój, który otrzymała, wyglądał całkiem przytulnie,a dodatku był urządzony ze smakiem i wyczuciem stylu, cały efekt burzyły jedynie niewypakowane kartony, z jej rzeczami.
      Michalina jeszcze raz spojrzała na zegarek w telefonie, w widząc, że godzina nadal jest wczesna, zabrała się za opróżnianie pudeł.
      Pukanie do drzwi, oderwała ją od układania ubrań, na pułkach w szafie.
      -Proszę.-Powiedział.
      -Część kochanie, dlaczego nie śpisz?-Adam wszedł do pokoju córki.
      -Obudziłam się i jakoś nie mogłam już zasnąć, to chyba efekt nowej sytuacji. Pomyślałam, że jak się rozpakuje, może łatwiej będzie mi się zaaklimatyzować.
      -Podoba ci się pokój?
      -Tak.-Przyznała. -Powiesz mi, kto go urządził?
      -Aż tak widać, że to nie ja.
      -Tato, znam cię, nie masz smykałki do takich rzeczy.
      -To Paulina, żona mojego przyjaciela z młodości. Jest architektem wnętrz, urządziła cały dom, ale twój pokój był dla niej wyzwaniem.
      -Dlaczego?
      -Miała mało czasu, a i miejsca nie ma tu za wiele.
      -Tato, a tak w ogóle skąd tej pokój? Nie pamiętam, żeby dziadkowie mieli tyle miejsca.
      -Mieszkanie jest dwupoziomowe, ale po tym, jak ożeniłem się z twoją matką i wyjechałem, dziadkowie przestali używać piętra. Mój ojciec zrobił tu składzik, dlatego nie pamiętasz, tego miejsca. Jak się wprowadziłem, zrobiłem tu remont, ale pokój stał pusty. Teraz jest twój. Właściwie masz do dyspozycji, całą górę, chociaż oprócz tego pokoju jest tu jeszcze tylko niewielka łazienka, ja mam sypialnie w dawnej kuchni.
      -A gdzie kuchnia?
      -Paulina zaprojektowała aneks kuchenny, w salonie, zejdziesz na śniadanie, to będziesz miała okazję wszystko obejrzeć, a wracając do śniadania. Na co masz ochotę? Może zjemy naleśniki?
      -Ostatni raz jadłam twoje naleśniki, kiedy jeszcze chodziłam do podstawówki. Zawsze bardzo je lubiłam.
      -Jak chcesz, mogę teraz w każdą sobotę smażyć naleśniki. To będzie taki nasz rytuał. Zgoda?
      -Tak. Dokończę i ci pomogę.
      -Ok, tylko Misiu, bardzo się ciesze, że tu ze mną jesteś, wiem, że nie jest Ci łatwo i że jeszcze długo pewnie tak nie będzie, ale z czasem wszystko się ułoży.
      -Wiem.-Odparła, ale bez przekonania. Jednego była bowiem pewna, tak jak było, nie będzie już nigdy.
        Poranny posiłek miną im w przyjaznej rodzinnej atmosferze.
      -Zapomniałem ci powiedzieć, że Paulina i Jan zaprosili nas na kolację dziś wieczorem. Bardzo chcieliby cię poznać.
      -To miłe z ich strony, ale może innym razem. Chyba nie jestem jeszcze gotowa, na takie wyjścia.
      -Masz racje, w takim razie zostajemy w domu. Może obejrzymy jakiś film, zamówimy pizzę. Zadzwonię do Jana, umówimy się na inny termin. Na pewno zrozumie.
      -Tato, to, że ja nie chce wychodzić, nie znaczy, że ty nie możesz. To twoi przyjaciele, idź i baw się dobrze.
      -Nie chce, żebyś była sama.
      -Nie mam pięciu lat. Mogę zostać w domu sama i obiecuje, że niczego nie spale i nie zniszczę.
      -Wiesz, że nie o to mi chodzi.
      -Wiem i tym bardziej uważam, że powinieneś iść. Nie chce, żebyś z mojego powodu zmieniał swoje plany, masz prawo do własnego życia, a ja jestem duża, nie trzeba mnie przewijać, umiem skorzystać z łazienki i to od dawna, zresztą i tak planowałam wieczorem pójść na jakiś spacer. Może nie chce się jeszcze spotykać z ludźmi, ale chce poznać trochę miasto, poza tym miałam dziś odebrać przepustkę.
      -Mówiłem ci, że mogę to zrobić.
      -Umowę też za mnie podpiszesz?
      -Mogę ci ją przywieźć do domu.
      -Przecież i tak będę musiała być w poniedziałek na treningu.
      -Dobrze.-Adam uciął dyskusję. Wiedział, że Michalina ma rację, nie była dzieckiem, ale po ostatnich wydarzeniach wolał mieć córkę na oku, dlatego też cieszył się, że Michalina przyjęła propozycje pracy technicznego, w drużynie, której był trenerem. Już wcześniej miał okazję współpracować z córką i wiedział, jak dobrze sobie radzi w pracy i jak bardzo kocha siatkówkę.
      -Ja w takim razie spędzę wieczór z Pauliną i Janem, a ty załatwisz wszystkie sprawy. Zostawię ci auto.
      -Dzięki, ale wolę się przejść, to nie jest daleko.- Odparła.
      -Po kim ty jesteś taka uparta?
      -Jak to po kim? Co zasiałeś, teraz zbierasz, tatusiu.-Zażartowała.
      -Cieszę się, że znowu będziemy razem pracować.
      -Zawsze był z nas zgrany duet. Chociaż teraz będzie o wiele trudniej.
      -Co masz na myśli?-Zainteresował się.
      -Nie co, tylko kogo.-Odparła, wyraźnie przejęta.
      -Daj spokój, on tego pewnie nawet nie pamięta. Poza tym, skoro już postanowiłaś zacząć życie od nowa, może ułaskawisz i jego.
      -Nawet moja dobroć, ma swoje, granicę, a ty za chwilę spóźnisz się do pracy.
      -O cholera. Na szafce, w korytarzu zostawiam ci drugi komplet kluczy. Są twoje, tylko pamiętaj, że jeśli nie zdążył wrócić przed twoim wyjściem, zamknij drzwi. Potrzebujesz jakichś pieniędzy?
      -Nie. Mam jeszcze trochę zaskórniaków. Nie martw się o mnie.-Poleciła
      -A o kogo mam się martwić? Jesteś moją jedyną córką, a mówiąc o rodzinnie. Twoja matka do mnie dzwoniła, chciała ustalić wysokość alimentów.
      -To nie jest moja matka i nigdy więcej nie chce jej widzieć, a jeśli chodzi o pieniądze, niech robi, co chcę, dogadajcie się sami, ja nie potrzebuje jej pieniędzy, poza tym za chwilę będę miała własny dochód, wiec nie będzie miła wobec mnie żadnych obowiązków.
      -To jej dobrowolna decyzja, będzie płacić, nawet jeśli nie będzie musiała.
      -To załóż lokatę i wpłacaj tam te pieniądze, może kiedyś z nich skorzystam, a teraz po prostu nie chce z Anną mieć nic wspólnego.
      -Misia, to twoja matka.
      -Nie broń jej. Ona tego nie robiła. Zresztą, ja zdania nie zmieniłam, moja matka umarła, rok temu, Anna to zupełnie obca kobieta, a teraz idź już, bo naprawdę zaraz spóźnisz się do pracy.-Zakończyła, zbierając ze stołu talerze. Adam nie śmiał protestować, pogłębiając jednocześnie cierpienia córki, które nie stało się mniejsze, tylko dlatego, że wyjechała i przestała o tym mówić.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz