Archiwum 17 czerwca 2019


6. Bezpieczne ramiona
17 czerwca 2019, 10:50

   -Otworzę. -Ewa podniosła się ze swojego miejsca, uznając, że w zaistniałej sytuacji najlepiej będzie, jeśli to ona otworzy drzwi.
   Blondynka zdawała sobie sprawę, że mimo całej sympatii, jaką czuły do siebie z brunetką, to Kamil jest jej najbliższym przyjacielem i to w jego obecności Michalina najlepiej się czuje.
   -Dzień dobry.-Powiedział Adam, widząc na progu narzeczoną jednego ze swoich byłych zawodników.
   -Witam.-Odpowiedziała dziewczyn, szerzej otwierając drzwi.
   -Michalina jest w salonie z Kamilem, czeka na pana.
   -Dziękuje, że z nią jesteście.- Powiedział z wdzięcznością.
   -Nie ma pan, za co dziękować. Michalina to moja przyjaciółka, a dla Kamila jest jak siostra. Nie moglibyśmy postąpić inaczej. Nie zostawia się ludzi, których się kocha.
   -Nie zamierzałem tego zrobić.- Wyjaśnił, czując, że słowa blondynki to przytyk do jego osoby.
   -Nie mnie będzie pan musiał to wytłumaczyć. Proszę.-Ewa wskazała mężczyźnie kierunek, w którym miał się udać. Nie chciała dłużej ciągnąć tej rozmowy. Uznała, że nie ma prawa oceniać postępowania Adama, nawet jeśli uważała je za nieodpowiednie.
   Michalina na widok ojca skuliła się w sobie, czekając na atak z jego strony, jednak nic takiego nie nastąpiło. Adam bez słowa podszedł do córki, usiadł obok i mocno ją przytulił. W ramionach ojca dziewczyna poczuła, tak potrzebny jej w tamtej chwili spokój.
   Kamil, najciszej jak umiał, opuścił salon i dołączył do swojej partnerki. Na czas rozmowy Michaliny i Adama, para zamknęła się w sypialni.
   -Myślisz, że się dogadają?-Zapytała Ewa.
   -To jej ojciec, a ona jest jego córką. Mimo wszystko nadal bardzo się kochają i nawzajem bardzo potrzebują. Teraz kiedy wszystko, co ich podzieliło, jest już jasne, myślę, że tylko Adam może jej pomóc, uporać się z tym, co się stało i całkiem możliwe, że ona jemu też w jakiś sposób pomoże.
   -Zawsze byli ze sobą tak blisko, nie mogę uwierzyć, że on ją tak po prostu zostawił. Wiem, że do ciebie dzwonił i zawsze o Michalinę pytał, ale jakby nie patrzeć, wyjechał, zostawiając ja pod opieką takiej matki.
   -Ewa, wiesz, jak bardzo cię kocham i wiesz, że przyzwyczaiłem się już do tej twojej prostolinijności, ale nie zawsze białe jest białe, a czarne jest czarne. Świat ma więcej barw. Adam nie zostawił Michaliny, nie powiedział jej prawdy, bo chciał ją chronić, może miał nadzieje, że Anna w końcu się opamięta, a może liczył, że prędzej czy później to  Maciek zmądrzeje. Teraz kiedy znam prawdę, rozumiem go, ja też nie potrafiłbym żyć w jednym mieście z byłą żoną i jej kochankiem, wiedząc, że straciłem przez nich nie tylko rodzinę, ale też miłość córki, którą musiałbym skrzywdzić, aby, być może chciała pokochać mnie na nowo.
   -Masz racje.-Słowa Kamila, dały Ewie do myślenia. Jej narzeczony miał rację, nic w tej historii nie było proste, jasne i klarowne a prostowanie zagmatwanych ścieżek wymagało czasu, cierpliwości, odwagi i rozmowy, która właśnie toczyła się za ścianą i która miała być pierwszym krokiem do naprawienia relacji ojca i córki, których łączyły już nie tylko więzy krwi, ale też wspólny ból i cierpienie.
   -Tato, przepraszam cię za to, jaka byłam, za to, że w ciebie zwątpiłam. Wiem już, dlaczego musiałeś odejść i teraz kiedy znam już prawdę, jest mi wstyd. Kocham cię i nigdy nie przestałam. Tak bardzo za tobą tęskniłam, przez cały ten czas, ale byłam zbyt uparta i ślepa, by dostrzec, jak dużo kosztowało cię rozstanie z mamą. Już wiem, co wtedy czułeś, chociaż wolałabym, nigdy się nie dowiedzieć jak smakuje zdrada, jak boli, kiedy ludzie, którym ufasz, toną we własnych kłamstwach. Zawsze wydawało mi się, że cię znam, a jednak nie pozwoliłam ci nawet się bronić. Wydałam wyrok, na długo przed sądem i wstyd mi za to.
   Tato, ja wiem, że jesteś na mnie zły, może nawet mnie nienawidzisz, w końcu bardzo cię zawiodłam, zostałeś sam, gdy tak bardzo mnie potrzebowałeś i dlatego nie mam odwagi cię o nic prosić, ale nie poradzę sobie bez ciebie, nie wiem, jak będę żyć, wiedząc, że w jednym dniu straciłam matkę, chłopaka i ojca.
   -Córeczko.-Adam chwycił dziewczynę za podbródek, zmuszając ją, aby spojrzała mu w oczy. Jak możesz myśleć, że cię nienawidzę. Jesteś dla mnie całym światem. Mam tylko ciebie i nigdy nie przestałem cię kochać. Nie powiedziałem ci prawdy, bo chciałem cię chronić, nie mogłem pozwolić, żebyś cierpiała, nie wyjechałem, bo mnie opuściłaś, wyjechałem, żeby nie niszczyć ci życia, liczyłem, że tych dwoje się opamięta i nigdy się nie dowiesz jakim gnojem jest Maciek, ale stało się inaczej. Wiem, jak cierpisz, nikt nie zna tego uczucia lepiej niż ja, ale cokolwiek się stało, nie myśl już nigdy więcej, że mnie zawiodłaś, to ja zawiodłem cię, Ewa ma rację, nie zostawia się ludzi, których się kocha i ja już nigdy tego nie zrobię, nie zostawię cię córeczko i nigdy już niczego nie będę przed tobą ukrywał. Razem jakoś sobie z tym poradzimy. Pamiętaj kochanie, że w moim sercu i domu zawsze będziesz miała swoje miejsce.-Wyjaśnił, głaskając ja po głowie.
Co teraz ze mną będzie? Tato, ja nie chce wracać do Anny. Ona już nie jest moją matką, a jej dom nie jest moim domem.
   -Nie musisz do niej wracać, zamieszkasz ze mną, zaczniemy wszystko od nowa, jeśli tylko będziesz tego chciała. Misiu, ja tu nie mogę wrócić, przez ostatnie kilka miesięcy poukładałem jakoś swój świat. Chciałbym, abyś stała się jego częścią, ale do niczego nie będę cię zmuszał. Wiem, że masz tu swoje życie, nawet bez Maćka i mamy jest pełne ludzi, którzy poszliby za tobą w ogień. Zrozumiem, jeżeli zechcesz z nimi zostać i pomogę ci, jeżeli będzie taka potrzeba. Decyzja należy do ciebie. Zastanów się nad wyborem.
   -Nie ma nad czym. Chce zamieszkać z tobą.- Odparła, z przekonaniem. -Wiem, że tak będzie najlepiej i wiem, że moi przyjaciele to zrozumieją. Nie wylatuje w kosmos, to tylko kilkadziesiąt kilometrów. Nie stracę z nimi kontaktu. Będziemy się odwiedzać, jeśli pozwolisz.
   -Wiesz, że tak, każda osoba, która coś dla ciebie znaczy, zawsze będzie mile widziana w moim, naszym.-Poprawił się -Domu.-Dokończył zdanie.
   -Dziękuje tato.-Powiedziała, ocierając łzy.
   -Nie masz za co. Jesteś moją córką, a ja twoim ojcem, zawsze będę przy tobie, nawet jeśli będziesz myślała, że jest inaczej. Powiedział i znowu ja przytulił.
   Michalina poczuła, jak wraz z obecnością ojca, wstępuje w nią nowa nadzieja. Znowu poczuła się kochana i potrzebna. Znowu miała po co żyć.
   Kamil nie był zadowolony z przeprowadzki przyjaciółki. Bał się, że dzielące ich kilometry zniszczą ich przyjaźń, jednak nie podzielił się z Michaliną swoimi obawami, nie chciał dokładać dziewczynie zmartwień. Postanowił jednak w pełni wykorzystać, pozostałe im dni.
   -Nie martw się, ona nigdy o tobie nie zapomni. Zawsze będziesz jej najlepszym przyjacielem i nawet tysiące kilometrów tego nie zmienią. Odkąd cię poznałam, wiem, że nigdy nie będę jedyną kobietą w twoim życiu.
   -Ewa, o czym ty mówisz, przecież wiesz, jak bardzo cię kocham, za kilkadziesiąt dni zostaniesz moją żoną. Nie żeniłbym się z tobą, gdybym nic do ciebie nie czuł.
   -Wiem, nigdy nie wątpiłam w twoją miłość, ale wiem też, że oprócz mnie był, jest i zawsze będzie ktoś, bez kogo twój świat by nie istniał. To Michalina i nie próbuj zaprzeczać. To, co was łączy, jest bardzo silne, nic tego nie zmieni, nie masz się czego bać, ona cię kocha. Wy dwoje jesteście idealnym przykładem na to, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną istnieje.
   -Nie miałem pojęcia, że tak to widzisz. Wiesz, dlaczego każdego dnia naszej znajomości kocham cię bardziej?
   -Dlaczego?
   -Bo każdego dnia mnie zaskakujesz. Nie mogłem trafić lepiej. W dniu, w którym wkroczyłaś, w moje życie wiedziałem, że tylko z tobą chce przejść przez świat, a dziś dodatkowo pokazałaś mi, jak mądrą i silną kobietą jesteś.
   -Ty mi dziś też coś udowodniłeś.
   -Ja tobie niby co?
   -Jesteś wspaniałym człowiekiem i wiem, że jeśli będziesz, choć w połowie tak dobrym mężem, jak przyjacielem, nasz dom będzie pełen zaufania, miłości i ciepła. Kocham cię
   -Ja ciebie też, bardzo cię kocham.-Odparł, składając na jej ustach pocałunek.
   -Ewa?-Zagadną po chwili, kiedy zgasły światła nocnych lampek.
   -Tak?
   -Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy.
   -Na śmierć zapomniałam, nawet prezentu dla ciebie nie odebrałam.
   -Ja swój zostawiłem w domu. Miałem ci go dać po treningu, ale wyszło jak zwykle.
   -W sumie, zawsze możemy się wymknąć i zjeść pizzę na dachu.
   -Mam lepszy pomysł. Jak to wszystko się już skończy, wyjedziemy gdzieś daleko, tylko ty i ja, bez telefonów, komputerów, tam, gdzie nie ma zasięgu, internetu i telewizji.
   -Podróż przedślubna, ci się marzy. Kamil, jeżeli zrobimy taki numer, dwa miesiące przed ślubem moja mama dostanie zawału, a twoja....
   -Znajdzie nas i zabije.
   -No właśnie. Odbijemy sobie wszystko podczas miodowego miesiąca.
   -Myślisz, że Miśka przyjedzie na nasz ślub?
   -Jestem tego pewna. Kamil ona jest twoim świadkiem, nie zawiedzie cię.
   -A co z Maćkiem, jest zaproszony.
   -Jeżeli po tym wszystkim pojawi się na naszym ślubie, to będzie znaczyło, że nie ma ani odrobiny klasy, o moralności już nie wspomnę, ale wątpię, aby przyszedł. Dałeś mu dziś w twarz na oczach całej drużyny. Maciek to palant, ale nie jest debilem.
   -No właśnie, drużyna. W ogóle o tym nie pomyślałem.
   -I nie myśl już teraz. Wszystko się jakoś ułoży. Dobranoc kochanie.
   -Dobranoc. -Odpowiedział, wtulając się w nią. Po chwili zasnęli.
   Michalina leżała na kanapie, wpatrując się w ciemność. Jej myśli galopowały niczym stado dzikich koni. Analizowała wszystko, to co stało się tego dnia, starając się uspokoić własne obawy.
   Powoli przyzwyczajała się do myśli, że miasto, które było jej do tej pory zupełnie obce, stanie się jej dom, a miejsce, w którym znała każdy kąt, przestanie mieć znaczenie.
   Zamknęła oczy, próbując skupić myśli na czymś przyjemnym. Pod jej powiekami pojawił się obraz Kamila i Ewy, uśmiechniętych, zakochanych i szczęśliwych.
   Michalina zdawała sobie sprawę, że za kilka dni nie będzie mogła już tak często spoglądać w ich przychylne twarze, jednak wiedziała, że nigdy o nich nie zapomni i nawet w nowym otoczeniu zawsze znajdzie dla nich czas i nie pozwoli, aby coś zniszczyło, więź, jaka ją z nimi łączy.
   Myśląc o parze przyjaciół, powoli zapadła w sen.