Archiwum 27 czerwca 2019


7. Nic więcej.
27 czerwca 2019, 22:06

      Trzaśnięcie wejściowych drzwi, oderwało Ewę od przygotowywania obiadu. Zaciekawiona dziewczyna odłożyła kuchenny nóż i wyszła z kuchni. W salonie wpadła wprost na Kamila, którego zaledwie pół godziny wcześniej odwiozła na trening.
      -Coś się stało?-Zapytała, widząc zdenerwowanie w jego oczach.
      -Miśka jeszcze jest?-Chłopak zignorował pytanie blondynki.
      -Tak. Bierze prysznic. Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? Dlaczego nie jesteś na treningu i co ci się stało? Wyglądasz, jakbyś całą drogę pokonał biegiem.-Dociekała, spoglądając w jego zmęczone oblicze.
      -Bo tak było, chciałem zdążyć, przed wyjazdem Michaliny, trener mnie zabije, jak się zorientuje, że zwiałem, ale nie mogłem inaczej. Muszę jej to powiedzieć, zanim pojedzie do matki.-Oznajmił, ale Ewa, nadal nie wiedział, co szatyn ma na myśli.
      -Możesz jaśniej.-Poprosiła zirytowana jego tajemniczością.
      -Zawołaj Miskę, a ja się, chociaż wody napije i pogadamy, bo mi w gardle zaschło.-Powiedział, kierując się do kuchni. Przejęta i pełna złych przeczuć Ewa, ruszyła w głąb mieszkania. Chwilę później wróciła do salonu w towarzystwie Michaliny.
      -Wiesz, o co chodzi?-Zapytała brunetka, poprawiając w pośpiechu założony T-shirt. Na ramionach, nadal miała krople, źle wytartej wody, a długie, mokre włosy oklejały jej twarz, utrudniając widzenie.
      -Nie mam pojęcia, Kamil niewiele mi powiedział. Tylko tyle, że urwał się z treningu, aby z tobą pogadać, zanim pojedziesz do matki. Nic więcej nie powiedział.
      -Boje się.-Przyznała dziewczyna, patrząc na blondynkę, zza swojej grzywki. -Raczej dobrych wiadomości nie mam się co spodziewać.
      -Daj spokój, może Kamil chce ci tylko przekazać decyzje trenera co do Maćka, wiesz, jak pan Wojtek nie lubi skandali.
      -I serio myślisz, że grzał przez pół miasta z buta, żeby mi to powiedzieć. Wątpię.-Odparła, zaczesując palcami włosy. Ewa też wątpiła we własne słowa, ale nie chciał dodatkowo dobijać koleżanki.
      -Michalina...-Blondynka chciała coś odpowiedzieć, ale do salonu wszedł Kamil. Obie dziewczyny skierowały na niego pytające spojrzenie.
      -Muszę ci coś powiedzieć.-Kamil nie zamierzał owijać w bawełnę. Wiedział, że jego słowa zranią brunetkę, ale nie zamierzał przyjaciółki okłamywać. Dodatkowo chciał ją przygotować, na to, co prawdopodobnie czekało ją w domu matki.
      -Obiecaj, że mimo wszystko doprowadzisz swoje sprawy do końca.
      -Kamil, kurwa. Mów, o co chodzi, bo zaraz na zawał zejdę!-Ponagliła
      -Dziś na początku treningu, pan Wojtek oznajmił nam, że Maciek nie pojedzie na turniej. Jest zawieszony, do czasu, aż sprawy się uspokoją.
      -I to chciałeś nam powiedzieć?-Ewa z niedowierzaniem spojrzała na swojego chłopak.
      -Nie tylko, usiać.-Szatyn wskazał jej miejsce na kanapie. -Całe miasto wie, już o tym, co zaszło między nami na hali, wiesz, jak szybko wieści się rozchodzą.
      -Wiem. Liczyłam się z tym od samego początku, nadal mam wyłączony telefon i chyba już go nie włączę, a konta na fejsie, nawet boje się sprawdzać.
      -Miśka, to co ty zrobiłaś to pikuś, wierzchołek góry lodowej, to co stało się teraz, moim zdaniem trafi do gazet, ale zanim tak się stanie, powinnaś wiedzieć, że....-Kamil urwał na chwilę, szukając odpowiednich słów.
      -Mów wreszcie! Co się stało?
      -Pani Weronika wyrzuciła Maćka z domu, jak się dowiedziała, że sypia z twoją matką. Kazała mu z nią zerwać albo się wynosić. Od piątku Maciek mieszka u twojej matki, z tego, co Piotrek mówił, już się z niczym nie kryją. Przykro mi.-Dodał, po czym bezwładnie opadł na drugi fotel.
      W pomieszczeniu zapadła cisza. Kamil i Ewa z niepokojem obserwowali reakcje Michaliny, które twarz
przybrała kredowo biały odcień.
       -Powiesz coś?-Ewa jako pierwsza, przerwała ciszę.
      -Chyba pierwszy raz w życiu zabrakło mi słów. Nie wiem, co ma powiedzieć. Nie mam siły krzyczeć, płakać. Moje serce już raz pękło, teraz rozpadło się w drobny mak.-Powiedziała, wstając z miejsca.
      -Przepraszam was, ale muszę zadzwonić do ojca. Muszę chyba zmienić numer telefonu i nie mogę tu zostać do
końca przyszłego tygodnia, nie dam rady, nie zniosę tego wszystkiego. Może uda się przyśpieszyć przeprowadzkę. Wybaczcie mi, ale chce stąd wyjechać jak najszybciej.- Z ust brunetki wydobył się potok słów. Dziewczyna z trudem łapała oddech.
      Kamil nie wytrzymał, poderwał się z miejsca, podszedł do przyjaciółki i mocno ją przytulił, dopiero w jego ramionach Michalina zaczęła płakać. Głośno i histerycznie.
      Ewa nie potrafiła siedzieć obojętnie, widząc, jak bolesna jest dla Michaliny, przyniesiona przez Kamila wiadomość. Coś w niej pękło, granicę, której nie chciała przekraczać, otworzyły się przed nią. Korzystając z zamieszania, wymknęła się z mieszkania, wsiadła do auta i ruszyła w kierunku domu, w którym jeszcze do niedawna bywała regularnie.
      Drzwi otworzyła jej Anna. Kobieta mocno zdziwiła się, widząc na progu przyjaciółkę córki.
      -Co ty tu robisz?
      -Przyjechałam po rzeczy Michaliny.
     -Misia miała to zrobić osobiście, jej ojciec do mnie dzwonił.
      -To było, zanim sprowadziła pani sobie pod dach kochanka.-Prychnęła.
      -To nie twoja sprawa.
      -Nie moja, ale dyrektor świetlicy, w której prowadzi pani warsztaty dla dzieciaków z malownia, na pewno chętnie się dowie, kogo zatrudnia, a może powinnam poinformować też rodziców pani wychowanków? Czemu tak pani na mnie patrzy? Nie wierzy pani? To proszę się przekonać, dla mnie pojechanie do innego miasta to nie problem. Wsiadam w auto i za godzinę, jestem na miejscu. Chce pani być na ustach, nie tysiąca, a kilku tysięcy mieszkańców, załatwione. Jeżeli, nie pozwoli mi pani zabrać jej rzeczy, od razu wsiadam w samochód.
      -Wejdź.-Anna, szerzej otworzyła drzwi, wprowadzając dziewczynę do przestronnego holu. W pomieszczeniu stało
kilka, wypchanych po brzegi kartonów.
      -To wszystko, co było na liście. Reszta rzeczy jest na górze, dokumenty leżą w teczce na jej łóżku.
      -Jest pani pewna? Wolałabym tu nie wracać, pani też.
      -Możesz sprawdzić. Lista jest tam.-Kobieta wskazała jedno z pudeł. Nie zamierzała z Ewą debatować. Blondynka użyła skutecznych argumentów. Anna zdawała sobie sprawę, że utrata stałego dochodu, w czasie kiedy jej obrazy nie sprzedawały się najlepiej, mocno uszczupli jej budżet, a na to nie mogła sobie pozwolić, szczególnie że na alimenty na córkę też nie mogła już liczyć, podobnie jak na pomoc kochanka, przynajmniej dopóki ten nie znajdzie stałego zajęcia.
      -Sprawdzę, pozostałe rzeczy też. Tak dla spokoju. Mojego i pan. A teraz przepraszam, pójdę na górę. Nie chce być w tym domu dłużej niż to konieczne i pani chyba też tego nie chce.-Dodała, wymijając kobietę. Anna nie odpowiedzieć. Stała z zaciętą miną, wyraźnie niezadowolona z tego, co się działo, ale nie odważyła się protestować. Przez chwilę przez jej głowę przebiegła niespodziewana myśl. Jakaś część jej przyznała rację Irenie. Związek z Maćkiem mógł okazać się o wiele trudniejszy, niż oboje to zakładali.
      Przechodząc korytarzem na piętrze, przez uchylone drzwi do jednego z pokoi, Ewa ujrzała Maćka. Chłopak siedział na łóżku, wyraźnie przestraszony. Dziewczyna nie zastanawiała się długo, pchnęła drzwi i weszła do sypialni Anny. Brunet na jej widok poderwał się z łóżka.
      -Myślałem, że to Michalina, albo jej ojciec.
      -Dla ciebie byłoby lepiej, gdyby to byli oni.-Powiedziała, złośliwie się uśmiechając, po czym z całych sił uderzyła chłopaka w twarz, z otwartej dłoni. Na jego policzku natychmiast pojawił się czerwony ślad.
      -Dam ci dobrą rade, trzymaj się Anny, bo osobiście dopilnuje, żeby żadna dziewczyna, jej matka, a nawet babcia nie zwróciła na ciebie uwagi i to nie tylko w tym mieście, ale też w całym województwie. Zawsze wiedziałam, że dupek z ciebie, ale teraz wiem jeszcze jedno, jesteś zerem, takich jak ty, powinno się rozrywać kołem.
      -Ty nic nie rozumiesz.-Maciek próbował się bronić.
      -I nie chce rozumieć, nie chce nawet na ciebie patrzeć, aha i jeszcze jedno, zaproszenie na ślub mój i Kamila jest nieaktualne, nawet nie próbuj się na nim pokazywać, jeżeli zobaczę ci w pobliżu, gorzko tego pożałujesz. Żegnaj palancie.-Powiedziała i opuściła pomieszczenie.
      Wynosiła rzeczy Michaliny, z domu, w którym dziewczyna dorastała w kompletniej ciszy. Ani Anna, ani Maciek nie próbowali się do niej odzywać, nie kontrolowali nawet jej pracy. Oboje zniknęli w kuchni, jak tylko zeszła z piętra i żadne z nich nie wystawiło z niej nawet palca. Ewa skorzystała z tej okazji, usuwając wszystkie zdjęcia dziewczyny razem z ramkami. Sporo ich było i nie do końca należały do Michaliny, ale blondynka zdawał sobie sprawę, że Anna nie zgłosi, ani kradzieży, ani wtargnięcia. Wychodząc z ostatnim pudłem, głośno trzasnęła drzwiami wejściowymi, oznajmiająca swoje wyjście.Anna wyjrzała z kuchni.
      -Poszła?-Zapytał Maciek, stając za plecami kochanki.
      -Tak. Zabrała nawet jej zdjęcia.-Kobieta natychmiast zauważyła brak fotografii córki. Ze łzami w oczach podeszła do kominka, na którym wcześniej stała ozdobna, pozłacana ramka. Mimo tego, co zrobiła, kochała swoją córkę i rozstanie z nią było dla niej bolesne.
      -Daj spokój.-Maciek, objął kobietę w pasie. -To tylko parę fotek, pewnie masz inne, a ramki zawsze można kupić. Najważniejsze, że już jest po wszystkim, teraz będzie tylko dobrze.
      -Co będzie dobrze? Maciek moja córka mnie nienawidzi, nawet się ze mną nie pożegnała. Wiem, że ją skrzywdziłam, zdaje sobie sprawę, że cierpi, ale ja też cierpię. Kocham ją, a teraz prawdopodobnie już nigdy jej nie zobaczę.
      -Nie płacz. Aniu, tak miało być. Kochamy się, nic na to nie poradzimy i Michalina prędzej czy później to zrozumie, sama się przekonasz.
      -Nie wiem.
      -Czego nie wiesz?
      -Czy było warto.-Odparła, nie myśląc nad wagą swoich słów.
      -Może nie było.-Brunet, poczuł się urażony, cokolwiek myśleli ludzie, naprawdę czuł się szczęśliwy, będąc z Anna i kochał ją, nawet jeśli ktoś uważał inaczej.
      -Nie będę się licytował, kto stracił więcej. Ty córkę, ja rodziców, większość znajomych, wszystkich przyjaciół i możliwość wyjazdu na turniej, do którego długo trenowałem, ale ja wiem, że było warto, a wiesz dlaczego? Bo cię kocham i nie chcę tego wszystkiego, gdybym miał stracić ciebie.
      -Ja też cię kocham.-Anna przytuliła się do chłopaka.
      -Przepraszam, nie chciałam....
      -Nie ważne.-Przerwał jej, zamykając usta pocałunkiem.
      Ewa weszła do mieszaknia, niosąc jeden z kartonów. Na jej widok Kamil opuścił telefon.
      -Gdzieś ty była? Obdzwoniłem chyba wszystkich w promieniu, kilkunastu kilometrów!-Naskoczył na nią. -Co tam taszczysz?
      -Pudło nie widzisz? Weź to ode mnie, bo ciężkie. Gdzie Miśka?-Zapytała spokojnie.
      -W salonie, dzwoniła do moich rodziców. Ewa co się stało, dlaczego wyszłaś bez słowa?
      -Miałam coś do załatwienia.
      -Co? Chodzi ci o mnie i o Michalinę? Przecież wiesz, że my.
      -Kamil, już o tym rozmawialiśmy. Nie jestem zazdrosna i nie zamierzam być. Poza tym sorry może i jesteś moim narzeczonym i chce za ciebie wyjść, ale nie jesteś pępkiem świat.-Powiedziała, podając mu karton, po czym weszła do salonu.
      -Jesteś.-Michalina ucieszyła się na widok blondynki. Podobnie jak Kamil, bała się, że to ich relacja jest powodem zachowania dziewczyny, dopiero po chwili zwróciła uwagę na karton w rękach przyjaciela i kawałek, dziwnie znajomego materiał wystającego spod wieczka.
      -Skąd to masz.
      -Z twojego domu. W moim aucie jest reszta twoich rzeczy.
      -Co takiego, ale jak.
      -Normalnie, pojechałam do twojej matki, nie chciałam, abyś ty to robiła. To spotkanie, z nią i Maćkiem, nic dobrego by nie przyniosło, wystarczająco już wycierpiałaś.-wyjaśniła.
      -On tam był?-Zapytała brunetka.
      -Tak. Kamil zawieziesz resztę pudeł do swoich rodziców, chyba nie mamy na nie miejsca w mieszkaniu.
      -Jasne, a to?
      -To zostaw.-Poleciła. -Miśka, w środku są rzeczy, których nie było na twojej liście, dla pewności sprawdziłam, czy czegoś nie pominęłaś.

      -Co jest w środku?
      -Trochę zdjęć, jakieś szpargały, chyba parę starych pocztówek, i to pudełeczko spod łóżka.
      -Dzięki, kompletnie o nim zapomniałam, a wolałabym, aby nie trafił w ręce mojej matki, albo Maćka. Ewa, ja nie wiem co powiedzieć.
      -Nic nie mów. Zadzwoń do ojca, powiedz mu, żeby nie przyjeżdżał, bo sprawa jest już załatwiona, a potem możesz pomóc mi z obiadem. Kamil jedź już.-Wydała polecenia.
      Michalina skinęła głową, wzięła telefon brunetki i wyszła z salonu, z trudem powstrzymując wzruszenie. Gest Ewy znaczył dla niej więcej niż tysiące słów pocieszenia. Fakt, że nie musiał widzieć matki i jej kochanka, pozytywnie wpłyną na jej samopoczucie. Strach zniknął, a ból znowu osłabł.
      -Ewa.-Kamil z czułością spojrzał na swoją dziewczynę.
      -Tak?
      -Jesteś wielka. To, co zrobiłaś....
      -Uderzyłam go.-Blondynka weszła chłopakowi w słowo. -Nie wytrzymałam i dałam mu w pysk, niewiele brakowało, a to samo zrobiłabym z Anna, na szczęście nie musiałam. Matka Michaliny ma jeszcze trochę zdrowego rozsądku, posłuchała moich argumentów, zanim użyłam siły.
      -Co jej powiedziałaś?
      -Powiedzmy, że to była obietnica. Jedź już.-Odparła tajemniczo i zmieniła temat.
      Kamil opuścił mieszkanie, przekonany, że jest szczęściarzem, mogąc dzielić swoje życie właśnie z Ewą.