Archiwum 01 lipca 2019


11. Zbyt szybko.
01 lipca 2019, 13:56

      Michalinę obudził dźwięk budzika w telefonie. Dziewczyna otworzyła oczy, wyłączyła urządzenie i wstała z łóżka.Poniedziałkowy poranek nadszedł szybciej, niż się spodziewała. Mimo że w domu ojca czuła się zdecydowanie lepiej niż przed dwoma dniami, stres związany z rozpoczęciem pracy w drużynie nie pozwolił jej spać, w dodatku martwiła się o reakcje Adriana, kiedy okaże się, że go okłamała. Miała wyrzuty sumienia, w związku z tym, jak potraktowała chłopaka. Polubiła go, dlatego też nie chciała, żeby się na nią obraził.
      Wzięła prysznic, ubrała się i zeszła na dół. Adama już nie było, wcześnie rano pojechał do pracy, więc musiała samotnie zjeść śniadanie. W spożywaniu posiłku towarzyszyła jej poranna, radiowa audycja. Siedziała na kanapie, przerzucając kanały w telewizji, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Zdziwiona dziewczyna poszła otworzyć.       Na progu stała młoda, ładna dziewczyna o długich, czarnych jak heban włosach i ciemnobrązowych oczach, na widok brunetki uśmiechnęła się ciepło.
      -Cześć, jestem Ala, a ty to pewnie Michalina. Miło mi cię poznać.-Powiedziała, wyciągając do dziewczyny rękę. -Córka Jana i Pauliny.
      -A tak, tata coś wspominał.-Odparła, ściskając dłoń dziewczyny.
      -Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale twój tata był u nas w sobotę na kolacji i zostawił portfel. Chyba wypadł mu z kieszeni, bo mama znalazła go dziś w korytarzu, jak sprzątała.-Wyjaśniła, sięgając do torebki.
      -Dziwne, tata nic mi nie mówił, ale jak go znam pewnie myśli, że ma go w samochodzie. Wejdziesz?-Zaproponowała.
      -Nie chcę przeszkadzać. Na pewno masz jakieś zajęcie.
      -Tak, bardzo ważne. Oglądam telewizję i o niczym nie marze bardziej niż o tym, żeby ktoś mi poprzeszkadzał, no, chyba że się gdzieś śpieszysz.
      -Właściwie to nie, mama zerwała mnie bladym świtem, nadal jeszcze śpię, więc chętnie napiłabym się kawy.
      -Zapraszam. Sypana, rozpuszczalna, z ekspresu?
      -Sypana, z cukrem i mlekiem, jeżeli można.-Poprosiła.
      -Zapraszam do kuchni.-Michalina wskazała koleżance kierunek, dopiero po chwili zauważyła, że dziewczyna bardzo swobodnie porusza się po mieszkaniu.
Chciała nawet ją o to zapytać, ale szybko uświadomiła sobie, że Alicja miała wiele okazji do przebywania w mieszkaniu, w końcu jego wystrój w całości był dziełem jej matki.
      -Jak ci się mieszka w naszym małym miasteczku?
      -Jestem tu dopiero od dwóch dni, trudno to ocenić.-Powiedziała, nastawiając czajnik na gaz. -Zapytaj mnie o to samo za miesiąc albo dwa to wtedy ci powiem. Może w międzyczasie poznam miasto i ludzi, na razie czuje się tu strasznie samotna. Nie mam tu ani przyjaciół, ani nawet znajomych.
      -To akurat nie problem. Mnie już poznałaś, a twój tata wspominał, że zaczynasz dzisiaj pracę z drużyną. Zaraz, ale ty już chyba naszych chłopaków znasz, przynajmniej niektórych.-Alicja uśmiechnęła się tajemniczo.
      -Co masz na myśli?-Michalina domyślała się, co za chwilę usłyszy, ale wolała nie wyprzedzać faktów.
      -To nie ty przypadkiem boleśnie nadepnęłaś Mierzejewskiemu na odcisk? Pamięta to do dziś.
      -Zasłużył sobie, to dostał za swoje. Zresztą to było dawno, nie zamierzam tego ciągnąć, co nie znaczy, że nagle go polubiłam. A ty skąd o tym wiesz?
      -Mój chłopak gra w drużynie. Arek Czarnecki, pewnie go kojarzysz.
      -Niespecjalnie. Nie poznałam wszystkich graczy.-Powiedziała, zgodnie z prawdą. -Pracowałam wtedy dla innej drużyny i większość naszych przeciwników znam tyle o ile, ale dziś postaram się nadrobić zaległości.
      -Chciałabym zobaczyć minę Mierzejewskiego, jak cię zobaczy.-Zachchichotała. Mimo że jej partner od lat przyjaźnił się z Marcinem, brunetka nie czuła się z chłopakiem blisko związana.
      -Myślę, że to nie on będzie najbardziej zaskoczony.-Odpowiedziała, wracając myślami do osoby Szulca.
      -Co masz na myśli?-Zainteresowała się Alicja.
      -Ok, opowiem ci, ale nikomu ani słowa, nawet Arkowi.-Powiedziała, siadając naprzeciwko niej i zaczęła opowiadać.
      Alicja siedziała na kanapie, zaśmiewając się do łez z historii Michaliny. Dziewczyna nie sądziła, że tak szybko uda jej się poczuć sympatię do obcej dziewczyny. Tymczasem po niecałej godzinie rozmowy była przekonana, że może z nią konie kraść.
      Michalina była zaskoczona tym jak łatwo i przyjemnie rozmawia jej się z Alicją. Nigdy nie miała zbyt wielu koleżanek, a jej towarzystwo nie licząc Ewy i dziewczyny Piotra, Patrycji, składało się z samych chłopaków. Tym bardziej cieszyła się, że w nowym miejscu poznała dziewczynę, z którą dobrze się czuła.
      -Biedny Szulc.-Skwitowała brunetka, powstrzymując śmiech. -Ale jedno muszę ci przyznać. Będziesz miała niezłe wejście. Mam tylko nadzieje, że żaden z nich nie padnie na zawał.
      -A ja mam nadzieje, że Adrian się na mnie nie obrazi. Polubiłam go, fajne nam się gadało, a jakby nie patrzeć okłamałam go.
      -Wyluzuj, Szulc jest spoko, na pewno nie będzie miał do ciebie pretensji, to nie Mierzwa.
      -Chyba nie za bardzo za nim przepadasz?
      -Nie i wcale tego nie ukrywam, chociaż kiedyś go lubiłam. Wiesz, on nie zawsze był taki. W szkole uchodził za normalnego kolesia, wiem, bo Mierzwa przyjaźni się z Arkiem i chodzi z moją koleżanką.
      -Serio? Mierzejewski kogoś ma?
      -Tak i to od siedmiu lat, nawet mieszkają z Kaśką. Musisz ją poznać.
      -Chyba raczej podziękuje. Nie wiem, co ona w nim widzi, ale chyba nie jest do końca normalna. Sorry, wiem, że to twoja koleżanka.
      -Daj spokój, wiele osób tak myśli, ale Kaśka jest naprawdę spoko, zresztą będziesz miała okazję się o tym przekonać. W sobotę organizuję małą imprezę, moi rodzice jadą nad morze, więc będę miała wolną chatę, możesz czuć się zaproszona.
      -Dzięki, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł. Ja tu nikogo nie znam, głupio się będę czuła.
      -No to poznasz, po to się chodzi na imprezy, żeby poznawać ludzi. To jak przyjdziesz?
      -Zgoda.-Powiedziała brunetka, bez przekonania. Nie była pewna, czy jest gotowa na przebywanie wśród grupy, prawie obcych ludzi. Po tym, co przeszła wolała trzymać się na uboczu. Rozmowa najpierw z Szulcem, a teraz z Alicją, na początek zupełnie jej wystarczyła. Zgodziła się, tylko żeby nie zrazić do siebie brunetki. Postanowiła, że wpadnie do niej na chwilę, a potem wymówi się złym samopoczuciem i wróci do domu, zanim ktoś zacznie zadawać niewygodne pytania.
      -No i super.-Podsumowała Alicja. - Zobaczysz, że nie pożałujesz, może nie jesteśmy szlachtą, ale też potrafimy się bawić.
      -Powiem ci w tajemnicy, że ja też nie jestem ze szlachty, daleko mi do błękitnej krwi.
      -Teraz już to wiem.
      -Teraz?-Zdziwiła się dziewczyna.-Co to ma znaczyć?
-      Powiem ci, tylko się na mnie nie gniewaj. Jak do ciebie szłam, bałam się, że zabierzesz ojca portfel i zatrzaśniesz mi drzwi przed oczami. Twój ojciec dużo o tobie mówił, a w dodatku gdzieś z tyłu głowy cały czas miałam tę sprawę z Mierzejewskim. Myślałam, że nie będziesz chciała ze mną gadać.
      -Serio miałaś mnie za nadętą, rozkapryszoną panienkę.
      -Na początku tak, ale teraz już wiem, że równa z ciebie babka i naprawdę ciesze się, że tu przyszłam. Sorry, jeśli cię uraziłam.
      -Spoko, jakoś to przeżyje, zresztą ja też się ciesze, że ojciec zostawił u was ten portfel i jeszcze raz dzięki za zaproszenie.
      -Nie ma za co. Słucha Miska, ja już muszę lecieć, umówiłam się z koleżanką na zakupy, chcę kupić sobie kieckę na imprezę. A może się do nas przyłączysz?
      -Innym razem, muszę się naszykować na trening, to mój pierwszy dzień, a biorąc pod uwagę, że mam się spotkać z Szulcem i Mierzejewski, wole być przygotowaną na wszystko.
      -Ok, w takim razie wymieńmy się numerami, musisz mi koniecznie zdać relację, jak poszło. Szkoda, że nie możesz im zrobić zdjęć, ich miny mogą być bezcenne.
      -Spoko, postaram się zapamiętać wszystkie szczegóły.
      -Trzymam cię za słowo. Dzięki za kawę i rozmowę. Lecę.-Brunetka wstała z kanapy.
      -Ala poczekaj.-Michalina zatrzymała dziewczynę w pół kroku.
      -Chciałabym cię o coś prosić.
      -Tak?
      -Nie mów, proszę nikomu, dlaczego przeniosłam się do ojca. Powiedziałam Szulcowi, że moja mam nie żyje.
      -Wiesz, że to głupie? Wszyscy wiedzą, że twój ojciec to rozwodnik.
      -Tak, wiem i nie mam pojęcia, czemu tak powiedziałam, może dlatego, że tak właśnie czuje. Moja matka zrobiła coś, czego nie umiem jej wybaczyć.
      -Coś słyszałam, ale nie musimy o tym gadać. Było minęło, Tutaj nikt nie będzie cię rozliczał z przeszłości. Nie ty jedna masz w szafie jakiegoś trupa, lepiej, jeśli w niej zostanie.
      -Dzięki.
      -Nie ma za co. Trzymaj się i do zobaczenia, aha i pamiętaj, żeby do mnie zadzwonić zaraz po treningu, bo umrę z ciekawości.
      -Oj, coś myślę, że Arek pierwszy zda ci relacje. Na razie.
      -Pa.-Odparła dziewczyna i wyszła z mieszkania.
      Michalina posprzątała po jej wizycie i poszła na górę, szykować się do wyjścia na swój pierwszy od roku trening.