Archiwum 08 lipca 2019


15. Cienka, wątła granica
08 lipca 2019, 12:23

      Impreza zorganizowana przez Alicje trwała w najlepsze. Zaproszeni przez nią ludzie, w większości, byli dla Michaliny obcy, ale gospodyni przyjęcia, za punkt honoru postawiła sobie zapoznanie brunetki ze wszystkimi. Po kilkunastu próbach dziewczyna nie była już w stanie rozpoznać, kogo już poznała, a kogo jeszcze nie. Zmęczona, tworzącym się wokół jej osoby tłokiem, skorzystała z okazji i wymknęła się do ogrodu, niezauważona.
      Marcin siedział na ławce, w najdalszej części ogrodu, z butelką piwa w ręku. Nie bawił się najlepiej. Irytowały go pytania o Kasię, które ciągle padały i na które nie chciał odpowiadać, w dodatku denerwowała go obecność Michaliny i zainteresowanie, jakie dziewczyna wzbudzała.
      Zauważyła go od razu, chociaż w świetle księżyca nie było to łatwe. Zdziwiła się, że ktoś taki jak on, uciekł przed uwagą i wyraźnie ukrywał się przed bawiącym się w domu towarzyszem, ale nie zamierzała wnikać w jego sprawy. Jak najszybciej zamierzała opuścić miejsce, w którym niefortunnie znaleźli się oboje, ale blondyn ją zauważył.
      -Czy ty musisz być wszędzie?-Prychną. -Nie wystarczy ci, że mnie na treningach prześladujesz?
      -Dla mnie też to nie jest przyjemne, ale spoko już sobie idę, medytuj dalej.-Chciała odejść, ale przypomniała sobie słowa ojca i zamiast zostawić chłopaka, podeszłą do niego niepewnie i usiadła obok niego.
      -Nie chce tam być.-Powiedziała, ku jego zaskoczeniu. -Ala próbuje mnie ze wszystkim zapoznać, a ja nawet nie pamiętam imion tych ludzi.
      -Po co mi o tym mówisz?
      -Bo skoro tu siedzisz, to znaczy, że też nie chcesz tam być.-Odpowiedziała spokojnym głosem, pewna, że trafiła w dziesiątkę,
      -Nawet jeśli, nie zamierzam słuchać twoich zwierzeń, z Szulcem pogadaj, on chętnie cię wysłucha.
      -Boże, jaki z ciebie jest palant. -Powiedziała poirytowana jego zachowaniem. -Jak ktoś w ogóle mógł pomyśleć, że z tobą można się dogadać.
      -Można, ale dla ciebie robię wyjątek.
      -Dla swojej dziewczyny chyba też, skoro jej tu nie ma. Czyżby nie wytrzymała życia u boku takiego dupka.-Powiedział, wiedząc, że taka uwaga zaboli go najbardziej.-Nie dziwie się jej, ja nie potrafiłabym wytrzymać z tobą nawet minuty.
      -Nic o mnie nie wiesz!
      -Wiem wystarczająco dużo. Jesteś zakochanym w sobie, egoistą, który myśli, że wszystko i wszyscy będą się kręcić wokół niego, a każdy, kto dostąpi zaszczytu przebywania z tobą, będzie tańczył, jak mu zagrasz. Nie myślisz o niczym, co nie jest związane z tobą. Nawet drużynę masz gdzie, chodź bez tych ludzi, byłbyś w środku jeszcze bardziej pusty, niż jesteś!-Wykrzyczała na jednym wdechu. -Mikołaj wczoraj u mnie był, chciał, żebym spróbowała się z tobą dogadać, dla dobra drużyny i cholera jasna dałam mu się przekonać, a wiesz dlaczego? Bo mi zależy. Na chłopakach, na klubie, na moim ojcu, bo siatkówka to coś, co kocham i z czym wiąże swoją przyszłość i zrobiłam to też dla siebie, bo będę musiała żyć w tym mieście, z tymi wszystkimi ludźmi i jeżeli nie zamierzam, a nie zamierzam zamknąć się w domu, to będę musiała widywać też ciebie. Takich imprez jak ta będzie więcej. Dlatego jak cię tu zobaczyłam, to nie uciekłam, tylko próbowałam nawiązać rozmowę, ale z tobą się nie da gadać. Ty wiesz wszystko najlepiej, wszystko najlepiej robisz i zawsze jesteś tak cholernie idealny, że nic nie można ci zarzucić, ale to tylko twoja opinia. Wiesz, czym jesteś dla mnie? Nikim! Pozbawionym skrupuł, rozpuszczonym skurwysynem, z kompleksem niższości, który wynagradzasz sobie, traktując ludzi jak śmieci, nawet swoich przyjaciół widzisz w roli podnóżków, są ci potrzebni, żebyś mógł w nich odbijać blask swojej wymyślonej zajebistości, ale twój świat to kłamstwo, twoje wyobrażenie.-Powiedziała, wstając ze swojego miejsca. -Naprawdę jesteś bowiem, taki malutki.-Odmierzyła w palcach odpowiedni rozmiar. -Silny, Mierzejewski wspaniały, nocami, kiedy wszyscy śpią płacze w poduszkę, a rano nie ma odwagi spojrzeć na swoje odbicie w lustrze, bo po drugiej stronie nie ma człowieka, którym chciałeś być, tylko ten, którym się stałeś!-
      -Zamknij się.-Marcin poderwał się ze swojego miejsca, ze złością rzucając butelek na ziemię.
      -Zamknij się raz na zawsze! Nie masz prawa tak o mnie mówić!-Dodał, zbliżając się do niej.
      -Bo co? Pokażesz mi, na co cię stać? Dawaj!- Jej postawa złościła go jeszcze bardziej.
      -Nic nie możesz mi zrobić, bo tak naprawdę jesteś słaby! Boisz się sam siebie, dlatego wolisz uchodzić za cwaniaka, który może wszystko, gdy tak naprawdę nie możesz nic!-Krzyknęła.
      -Jeszcze jedno słowa i osobiście cię uciszę.-Zagroził, doprowadzony do ostateczności.
      -Nie boje się ciebie.-Wysyczała.
      -A powinnaś.-Zakomunikował, chwycił ją za ramiona i przycisną do pnia pobliskiego drzewa. Przestraszyła się, ale nie zamierzała mu tego pokazać. Nie chciała, aby chłopak tryumfował.
      -No dalej, ucisz mnie.-Powiedziała wyzywająco. -Udowodnisz, tylko to jaki jesteś słaby! Na co czekasz?
      -Nienawidzę cię!-Krzykną, a potem przyciągną ją do siebie i namiętnie pocałował.
      Michalina poczuła, jak miękną jej nogi. Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z czymś takim. W pocałunku Marcina były zawarte wszystkie jego emocje. Nienawiść, pożądanie, namiętność i złość. Zaskoczył ją, tak bardzo, że oddała pocałunek z równie dużą intensywnością.
Usta Marcina zsunęły się z jej warg na szyje, a ręce powędrowały na jej plecy. Kiedy poczuła jego dłonie, na skórze dotarło do niej, co się dzieje odepchnęła go od siebie, z trudem łapiąc oddech.
      Odrzucenie było dla Marcina jak kubeł zimnej wody. Kiedy dotarło do niego, co zrobił, poczuł jeszcze większą złość, a także rozczarowanie z powodu własnego zachowania. Nie potrafił tego wytłumaczyć i nie zamierzał. Odwrócił się napięcie i opuścił posesję Alicji, tylną bramką. Dla niego impreza dobiegła końca.
      -Tchórz!-Krzyknęła za nim, osuwając się na mokry od rosy trawnik. Nie potrafiła zrozumieć tego, co się stało. Nadal na samą myśl o blondynie czuła złość, a jednak wspomnienie pocałunku, którego smak czuła nadal na swoich ustach, wywoływał przyjemne dreszcze w okolicach kręgosłupa. Maciek, nigdy nie całował jej w ten sposób i nigdy też ona nie odwzajemniała jego pocałunków z taką zachłannością. Nie mogła złapać tchu, odzyskać kontroli nad własnym ciałem, jakby nie należało on do niej. Świat wirował w szalonym tańcu, a ona razem z nim.Nie mogła wrócić na imprezę w takim stanie. Doskonale wiedziała, że nie ukryje własnych emocji, ale z drugiej strony nie chciała uciec bez słowa, tak jak zrobił to Marcin. Podniosła się z ziemi i ruszyła w kierunku domu, starając się zachować spokój.
      -Gdzie byłaś?-Stojący na tarasie Szulc, ucieszył się na widok dziewczyny.
      -Przepraszam, musiałam się trochę przewietrzyć. Ala narzuciła za duże tempo.
      -Źle wyglądasz? Na pewno wszystko jest w porządku?
      -Właściwie to trochę rozbolała mnie głowa, szłam powiedzieć o tym Ali. Chyba już pójdę do domu.
      -Serio? Przecież jeszcze nie tańczyliśmy.-Chłopak wyglądał na rozczarowanego.
      -Obiecuje, że ci to wynagrodzę, mam nadzieje, że to nie jest moja ostatnia impreza. Przepraszam, ale naprawdę źle się czuje.
      -To może, chociaż do domu cię odprowadzę.
      -Zamówię taksówkę. Zostań i baw się dobrze. Gdzie Alicja?-Zapytała
      -W kuchni, przekąski się skończyły.
      -Dzięki. Pójdę się z nią pożegnać. Miłej zabawy i do zobaczenia w poniedziałek.
      -Do zobaczenia.-Odpowiedział, odprowadzając ją wzrokiem.
      Adrian dziwnie się poczuł, rozmawiając z dziewczyną. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jej wyjaśnienia, chociaż całkiem logiczne nie były prawdziwe. Zdziwił go też dystans, z jakim do niego podeszła. Coś, mu mnie pasowało i postanowił z nią o tym porozmawiać, zanim opuści dom koleżanki. Szczególnie że chciał jej powiedzieć, coś bardzo ważnego.
      -Alicja, mogę cię prosić na chwilę.-Michalina weszła do kuchni, przerywając brunetce i jej chłopakowi wzajemne czułości.
      -Coś się stało? Źle wyglądasz.-Zapytała zaniepokojona.
      -Wiesz, chyba dla mnie to za dużo jak na pierwszy raz. Dzięki za imprezę świetnie się bawiłam i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś dostanę od ciebie jakieś zaproszenie, ale teraz muszę już wracać do domu. Trochę mnie głowa boli, a właściwie to bardziej, niż trochę. Chyba powinna odpocząć.
      -Jasne, rozumiem. Może faktycznie narzuciłam ci za szybkie tempo, ale ja już tak mam, chciałam dobrze. Arek, odwieziesz Michalinę.
      -Przecież dwa piwa wypiłem, ale mogę poprosić Mikołaja, on nic nie pił.
      -Nie trzeba!-Brunetka zaprotestowała ostro, wywołując zdziwienie na twarzach pary. Chcąc ukryć swój niepokój, uśmiechnęła się. -Zamówię sobie taksówkę, niech Miki się bawi, wy zresztą też. Tylko potrzebuje numeru do jakiejś korporacji.
      -Ja mam numer.-Powiedział brunet. -Pójdę zadzwonić.-Zakomunikował, opuszczając pomieszczenie.
      -Miśka na pewno chodzi tylko o ból głowy? Dziwnie się zachowujesz?
      -Alicja, ja.....-Zawahała się. Nie była przekonana czy może dziewczynie zaufać. -Tak. Boli mnie głowa i to coraz mocniej, to chyba migrena. -Skłamała, rezygnując ze zwierzeń. Nie chciała, aby ktokolwiek wiedział, o tym zaszło między nią i Marcinem. Nie szczególnie przejmowała się losem chłopaka, ale kiedy uświadomiła sobie, że blondyn od lat jest w związku, boleśnie przypomniała sobie, jak smakuje zdrada. Nie chciała, aby Kasia, której przecież nawet nie znała, cierpiała tak jak ona niedawno, a niestety obawiała się, że Alicja, może nie zachować tajemnicy. W końcu to dziewczyna Marcina, była jej przyjaciółAlicja nie uwierzyła brunetce, chociaż nie próbowała już drążyć tematu. Udała, że rozumie jej wymówki, jednak postanowiła, że następnego dnia złoży jej wizytę i spróbuje namówić ją do rozmowy.
         -Taksówka będzie za kwadrans.-Arek wrócił do pomieszczenia, z dobrą nowiną.
         -Dzięki. Poczekam na zewnątrz. Bawcie się dobrze. Do zobaczenia.
         -Może cię odprowadzić?-Zaproponowała brunetka.
         -Daj spokój, mną się nie przejmuj, poradzę sobie, wracaj do gości, to w końcu twoja impreza. Jeszcze raz do zobaczenia, Arek nie spij się.-Zaznaczyła, uśmiechając się. Chłopak zrozumiał żart.
         -Czyli w poniedziałek będzie alkotest.-Bardziej stwierdził, niż zapytał.
         -Tak, tata dostał dziś nowy, przesyłką ekspresową na kimś musi go przetestować.-Odbiła piłeczkę.
         -Miśka, pamiętaj, że to ty jesteś na pierwszej linii ognia.
         -Mam nadzieje, że jak wrócę do domu, ojciec będzie spał, a alkomat razem z nim. Trzymajcie się.-Powiedziała, wychodząc.
      -Michalina poczekaj.-Adrian dogonił dziewczynę przy wyjściu.
      -Miałaś zamówić taksówkę.-Zauważył. -
      -Ma być za kilka minut. Chce na nią poczekać na dworze.
      -Ok, w takim razie poczekam z tobą.
      -Nie musisz.-Powiedziała. -Poradzę sobie.-Dodała, licząc, że chłopak zrozumie. Adrian był bowiem ostatnią osobą, na której towarzystwo miała ochotę.
      -Wiem, ale chce się upewnić, że jesteś bezpieczna.
      -Dobra, choć.-Poddała się, mając nadzieje, że taksówka przyjedzie na czas.
      Stali na chodniku w milczeniu. Ona nie miała ochoty na rozmowę, a on zastanawiał, się jak powiedzieć jej to, o czym myślał od chwili, w której stanęła na jego drodze. W końcu, choć nie było to dla niego łatwe, postanowił z nią porozmawiać.
      -Mogę cię o coś zapytać?-Zaczął niepewnie.
      -Dawaj.-Zachęciła, zniecierpliwiona przeskakując z nogi na nogę.
      -Pójdziesz ze mną na randkę?-Wyrzucił z siebie na jednym wdechu.
      -Co?-Michalina, słysząc jego pytanie, nie do końca mogła w nie uwierzyć, chcąc spojrzeć chłopakowi w oczy, gwałtownie odwróciła się do chłopaka.Wysoka szpilka, czarnego pantofelka niefortunnie utknęła w nierówności chodnika. Dziewczyna poczuła, że traci równowagę i kiedy była już gotowa na zderzenie z podłożem, Adrian wykazał się doskonałą intuicją i zanim dziewczyna zaliczyła glebę, chwycił ją w ramiona.
      -Ostrożnie.-Powiedział, nie zwalniając uścisku.-Wiem, że jestem uroczy, ale gdybym wiedział, jak zareagujesz, zaproponowałbym ci randkę jakoś bardziej delikatnie.-Powiedział z zawadiacką czułością.
      Twarz dziewczyny była na wysokości jego klatki piersiowej, zapach jej perfum uderzył mu do głowy, a serce zaczęło bić szybciej. Pochylił się nad nią, chwycił za podbródek i delikatnie zmusił, aby spojrzała mu w oczy.
      -Ledwo cię znam, a jednak nie mogę przestać o tobie myśleć. Nie mam pojęcia, co ze mną zrobiłaś, ale chce tego więcej.-Powiedział i spróbował ją pocałować.
      Michalina odsunęła się, za nim jego usta spoczęły na jej wargach.
      -Przepraszam, ale nie mogę.-Powiedziała, zaskoczona swoim zachowaniem. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego z taką łatwością oddawała pocałunki człowiekowi, którego nienawidziła, a przestraszyła się uczuć okazanych jej przez chłopaka, który od samego początku znajomości dobrze ją traktował i nie ukrywał tego, jakie wrażenie na nim zrobiła.
      Michalina podejrzewała, że podoba się Adrianowi, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że nieśmiały z natury chłopak, zechce tak szybko, przenieś ich znajomość na wyższy lewel. Nie była gotowa na nowy związek, szczególnie że ledwo Adriana znała. Jej serce nadal należał do Maćka i nadal cierpiała po rozstaniu z nim, dlatego pytanie bruneta i próba pocałunku, na którą się zdobył, zupełnie ją zaskoczyła. Niestety mimo całej sympatii, jaką czuła do chłopaka nie mogła udzielić mu pozytywnej odpowiedzi.
      -Adrian lubię cię. Fajny z ciebie facet, ale ja na razie nie szukam związku. Nie znam cię, poza tym...-Zamilkła szukając odpowiednich słów.-Niedawno zerwałam z chłopakiem, nasze rozstanie było bolesne i potrzebuje czasu, żeby móc zaangażować się w inny związek. Nie mogę pójść z tobą na randkę. -Wyjaśniła.
      -Przepraszam, nie wiedziałem.
      -Nie chwale się tym na lewo i prawo. Maciek i ja byliśmy parą przez kilka lat, nie wyszło nam, ale nie chcę o tym rozmawiać. Było minęło, muszę z tym żyć, ale potrzebuje czasu, żeby na nowo komuś zaufać. Obecnie mogę ci zaproponować jedynie przyjaźń.
      -To zawsze coś. To w takim razie zapytam inaczej. Mam dwa bilety do kina na wtorkowy wieczór, pójdziesz ze mną? Tak po przyjacielsku.
      -Jeśli po przyjacielsku to tak, pójdę z tobą, ale nie rób sobie nadziei.
      -Nigdy?
      -Teraz. To nie ten czas.-Powiedziała, ciesząc się w duchu na widok taksówki.
      -Muszę jechać, to mój pojazd. Do zobaczenia Szulc.-Dodała, wsiadając do auta. -Baw się dobrze.-Poleciła.
      -Spokojnej nocy i jeszcze raz przepraszam.
      -Nie przepraszaj, daj mi tylko czas.-Odparła.
      -Dobrze. -Zgodził się brunet, zamykając drzwi samochodu. Kierowca ruszył i po chwili tylne światła taksówki zniknęły za zakrętem.
      Zrezygnowany Adrian postanowił wrócić na imprezie i poddać się zabawie, licząc, że w ten sposób łatwiej pogodzi się ze słowami dziewczyny.
Zamierzał dać jej czas. Czuł, że dziewczyna jest wyjątkowa i może zupełnie odmienić jego życie, dlatego postanowił, że poczeka na nią tak długo, jak to będzie konieczne i zrobi wszystko, aby dziewczyn się w nim zakochała. Z taki postanowieniem, wrócił do przyjaciół.