Archiwum 13 lipca 2019


18. Ta jedyna
13 lipca 2019, 12:01

      Kasia odstawiła walizkę na wycieraczkę, wsunęła klucz w zamek, przekręciła go i otworzyła drzwi. W pierwszej chwili, kiedy przekroczyła próg, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że mieszkanie jest puste, ale po chwili do jej uszu dotarł szum wody, dochodzący z łazienki. Marcin brał prysznic.
      Dziewczyna, zadowolona, że niespodzianka na pewno jej się uda, po cichu zabrała walizkę do sypialni, a potem przeszła do kuchni, aby zrobić kawę sobie i blondynowi.
      Marcin wyszedł spod prysznica, przepasany jedynie ręcznikiem, na wysokości bioder. Na jego ciele nadal można było dostrzec krople chłodnej wody.Poniedziałkowy pranek zaczął się dla niego o wiele lepiej niż ten niedzielny. Nadal miał wyrzuty sumienia spowodowane pocałunkiem z Michaliną, ale nie myślał o nim już tak intensywnie niż podczas ostatniego dnia i nocy.
      Wszedł do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie i zamarł w pół kroku, widząc siedzącą przy stole Kasię, która jak gdyby nigdy nic popijała kawę. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok.
      -Niespodzianka kochanie.-Powiedziała, podnosząc się ze swojego miejsca.
      -Kasiu, to sen? Co ty tu robisz?
      -Po naszej rozmowie, zrozumiałam, że trochę przesadziłam. Zrezygnowałam z dokończenia sesji, fotograf był wściekły, ale ty jesteś dla mnie ważniejszy. Tęskniłam za tobą.-Wyjaśniła, podchodząc do niego.
      -Ja za tobą też.-Odparł, obejmując ją. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna jest tak blisko. Powoli, bez żadnego pośpiechu odnalazł jej usta i złożył na nich pocałunek, który ona z radością przyjęła, ale coś było, zdecydowanie nie tak jak powinno.         
      -Wszystko w porządku?-Zapytała, widząc, że w zachowaniu Marcina coś się zmieniło.
      -Tak, nie chcę cię tylko zamoczyć. Ta sukienka kosztowała pewnie majątek, szkoda, żeby się zniszczyła. Pójdę się ubrać, a potem zapraszam cię na obiad, może do Włocha? Musimy to uczcić, zanim wyjdę na trening.-Zakomunikował i wyszedł z pomieszczenia, zanim zdążyła zaprotestować.
      Blondyn siedział na brzegu wanny, próbując pozbyć się obcego uczucia, które towarzyszyło mu od chwili, w której pocałował Kasię. Cieszył się, że dziewczyna wróciła. Kochał ją i był szczęśliwy, wiedząc, że ona czuje to samo, a jednak, kiedy jego wargi odnalazły jej usta, nie poczuł nic, a przynajmniej nie poczuł tego, co czuł wcześniej, za każdym razem, kiedy całował swoją dziewczynę.
      Jego myśli bezwiednie powędrowały do wydarzeń sobotniej nocy. Mimo że nie chciał, na ustach znowu poczuł smak wiśniowej szminki, a emocje, jakie wtedy czuł, zupełnie nim zawładnęły. Wściekły wstał z miejsca, pochylił się nad umywalką, odkręcił zimną wodę i włożył pod nią głowę. Emocje opadły, a on wytarł się do sucha, ubrał i jak gdyby nigdy nic, wrócił do swojej dziewczyny, ze sztucznym uśmiechem, przyklejonym do twarz.
      Michalina siedziła na kanpie, z telefonem przy uchu, słuchając opowieści Ewy na temat, coraz bardziej intensywnych przygotowań do ślub z Kamilem.Dzięki Alicji i Mikołajowi, z którymi spędziła poprzedni poranek, poczuła się dużo lepiej, w dodatku miała wrażenie, że jest teraz mniej samotna, dlatego nie podzieliła się ze swoimi przyjaciółmi wydarzeniami sobotniego wieczoru. To, że mogła usłyszeć ich szczęśliwe, podekscytowane głosy zupełnie jej wystarczyło.
      -Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że wam się wiedzie. Będziecie mieli piękny ślub.-Powiedziała, ze szczerą radością.
      -Właśnie, a z kim się na niego wybierasz?-Zapytała Ewa.
      -Jeszcze nie wiem, ale pewnie sama. Ślub już niedługo, a ja nie mam tu jeszcze nikogo, z kim mogłabym iść.
      -A Szulc?-Kamil zabrał słuchawkę swojej dziewczynie.
      -Mówiłaś, że dobrze się dogadujecie.
      -Kamyk, wczoraj na tej imprezie u Alicji, Adrian zaprosił mnie na randkę. Odmówiłam mu i nie jestem pewna, czy zaproszenie go teraz na wasze wesele, to dobry pomysł. Nie chce, żeby zrobił sobie nadzieje na coś więcej niż przyjaźń, bo na chwilę obecną, nie jestem w stanie dać mu więcej. Może za jakiś czas, go zaproszę.
      -Wiesz, że to spoko gość?
      -Wiem i dlatego nie chce go skrzywdzić. A na razie nie jestem gotowa na związek. Kamil ja w głębi duszy nadal kocham Maćka, nie jest mi łatwo tak po prostu o ni m zapomnieć, więc nie chce mącić w głowie komuś innemu.
      -A właśnie, miałem ci tego nie mówić, bo to jeszcze wszystko jest świeże i nie chcę, żebyś na nowo to wszystko przeżywała, ale Ewa uznała, że powinnaś wiedzieć.
      -Co znowu?
      -Twoja mama wystawiła dom na sprzedaż, ona i Maciek wyjeżdżają do stolicy, podobno tam są większe perspektywy i ludzie inaczej patrzą na takie związki.
      -Dla mnie mogą się nawet do Chin przenieść. Mam to gdzieś. Nie chce nawet o nich myśleć, a tym bardziej rozmawiać, mam ważniejsze sprawy na głowie.
      -A pochwalisz się jakie?
      -Pracę, nowe miejsca, znajomych i jeszcze muszę papiery złożyć do szkoły. Mam co robić.-Powiedziała i chciała jeszcze coś dodać, ale przerwał jej dźwięk dzwonka.
      -Cholera jasna, ale późno już. Zapomniałam na śmierć, że jestem umówiona na obiad z Alicją, Arkiem i Mikołajem, a potem lecimy na trening, może w końcu zobaczę ojca. Wczoraj jak wrócił, już spałam, a dzisiaj rano pojechał do pracy, nim wstałam. W sumie to nie widziałam go od soboty.
      -Jasne leć, tylko nie zapominaj o nas. Wiesz, teraz masz nowych przyjaciół.
      -Nie gadaj bzdur. Trzymajcie się. Do usłyszenia.-Powiedziała i zakończyła rozmowę.
      -No nareszcie! Ile można na ciebie czekać!-Powiedział zniecierpliwiony Mikołaj, kiedy otworzyła drzwi.
      -Sorry, gadałam z Kamilem, ale już możemy jechać. Gdzie Ala i Arek?
      -Na dole. Muszę ci coś powiedzieć.-Zaczął
      -Dawaj.-Zachęciła
      -Arek dzwonił do Mierzwy.
      -Będzie?-Zapytała
      -Nie odbiera, więc nie, ale chciałem, żebyś wiedziała, gdyby się jednak pojawił.
      -Miki, proszę cię, nie próbujcie nas godzić na siłę, po tym wszystkim tym bardziej nie chce mieć z nim nic wspólnego. Chodźmy już.-Powiedziała, pewne, że telefon do Mierzejewskiego, nawet wykonany przez Arka, nie był przypadkiem.
      Włoska knajpka, w centrum miasta wyglądała niczym wyjęta z małej, cichej uliczki na uboczu Florencji. W środku panował przyjemny klimat. Już od progu w nozdrza dziewczyny uderzył zapach bazylii i świeżych zielonych pomidorów, przemieszany z aromatem świeżo parzonej kawy.
      -Wow.-Wydusiła, oczarowana miejscem. -Pięknie tu. U mnie nie było takich miejsc.
      -Widzisz, małe miasteczka też mają swój urok. Zapraszam.-Odparł Arek, wskazując dziewczynie stolik.
      Kiedy cała czwórka zajęła miejsca, obok nich pojawił się kelner. Chłopak przywitał się, rozłożył karty i znikną, pozwalając im w spokoju wybrać swoje dania.
      Michalina rzuciła okiem na kartę i prawie od razu wiedziała, co wybierze. W przeciwieństwie do swoich towarzyszy nie postawiła ani na pizze, ani na spaghetti, jej wybór padła na ravioli ze szpinakiem, którego od lat była wielką fanką.
      Marcin, jak przystało na gentelmena, otworzył drzwi do restauracji i puścił Kasię przodem, czego natychmiast pożałował.
      -Marcin patrz, to przypadkiem nie Ala, Arek i Mikołaj? Tak, to oni! A co to za dziewczyna? Nie znam jej chyba.
      -Nie znasz jej na pewno, to nowa techniczna i córka naszego trenera.
      -A co się stało z panem Jurkiem?
      -Poszedł na emeryturę.
      -Nie wiedziałam, nic mi nie mówiłeś. Miśku, chodź, przyłączymy się do nich. Miło będzie z nimi porozmawiać.
      -To nie jest dobry pomysł.-Powiedział, czując nieprzyjemny skurcz żołądka, na samą myśl o siedzeniu z brunetką przy jednym stole, szczególnie, teraz kiedy smak jej usta nadal krążył po jego głowie, odbierając zdolność trzeźwego myślenia. -Przyszliśmy tutaj świętować twój powrót. Wiesz, że mam dziś trening i nie mogę go opuścić, a bardzo chcę spędzić z tobą trochę czasu.
      -Kochanie, spędzimy go, obiecuje, ale to nasi przyjaciela, możemy się poświęcić, poza tym chętnie poznam twoją nową koleżankę.-Powiedziała i zanim zdążył zaprotestować, pociągnęła go do stolika.
      -No to ja już wiem, czemu Mierzwa nie odbierał. Patrzcie.-Arek jako pierwszy zauważył swojego przyjaciela i jego dziewczynę. Trzy pary oczu jak na komendę, podążyły za jego spojrzeniem.
      Michalina poczuła, jak oblewają ją zimne poty, im bliżej para była, tym większy dziewczyna czuła niepokój.
      Mikołaj, widząc bladą twarz brunetki, ścisną jej dłoń, licząc, że w ten sposób doda jej otuchy.
      -Cześć.-Blądynka rozpoczeła powitanie, uśmiechając się szczerze, do całej czwórki. -Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że was widzę. Ala, świetnie wyglądasz.-Powiedziała, całując dziewczynę w policzek.
      -Ty też, widzę, zmiana klimatu dobrze ci zrobiła, ale cieszę się, że postanowiłaś odwiedzić nasze skromne progi, Marcin nie mógł się doczekać.-Ala odwzajemniła gest Katarzyny, starając się zachowywać naturalnie, chociaż denerwowała się nie mniej niż Michalina.
      -Wiem, ja też tęskniła, dlatego postanowiłam wrócić. Mikołaj co u Ani? Jak staż?-Blondynka zwróciła się do Fornala.
      -Dobrze. Kazała cię pozdrowić, ale jakoś nie było okazji.
      -Ty też ją pozdrów. Areczku miło cię widzieć. Zapuściłeś brodę, świetny wybór, to teraz bardzo modne.-Powiedziała, ściskając dłoń chłopaka.
      -Mojej pani to powiedz, twierdz, że wyglądam jak menel. -Odparł.
      -Bo wyglądasz. Wiesz, co mówią o facetach z brodą?
      -Tak, już to słyszałem, ale mi to nie grozi, czy z brodą, czy bez jestem uroczy.-Odparł, robiąc przy tym słodką minę.
Michalina uśmiechnęła się pod nosem, starając się skupić na konwersacji, a nie obecności Marcina, który właściwie nie spuszczał z niej czujnego spojrzenia, jakby bał się, tego, co dziewczyna może powiedzieć.
      -A my się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Kasia, dziewczyna Mierzwy.-Blondynka wyciągnęła do brunetki rękę.
      -Michalina, to znaczy Miśka. Miło cię poznać.
      -Ciebie również. Słuchajcie, nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli się do was przysiądziemy?-Zapytała.
      -Pewnie, że nie.-Arek zadecydował za wszystkich, jednocześnie robiąc obok siebie miejsce. Niestety, na czerwonej kanapie z eko skóry, nie było miejsca dla czterech osób, więc kiedy Kasia zajęła miejsce obok bruneta i jego dziewczyny, Marcin był zmuszony usiąść obok Michaliny i chociaż zupełnie nie było mu to na rękę, zrobił to, starając się ukryć swoje emocje.
      Marcin nie miała pojęcia co się z nim dzieje. Czuł się jeszcze bardziej zagubiony i rozdarty niż podczas powitalnego pocałunku z Kasią i modlił się w duchu, aby dziewczyna tego nie zauważyła.
      Brunetka nie mogła znieść obecności Marcina. Siedząc z nim ramię w ramię, nie potrafiła się rozluźnić. Jej ciało napięło się do granic możliwości, jakby czekało na atak z jego strony.
      -Czy wy aby na pewno możecie obok siebie siedzieć?-Zapytała Kasia, uważnie im się przyglądając. Marcin chciał otworzyć usta, ale Michalina go ubiegła. Dziewczyna nie zamierzała kłamać, chociaż nie zamierzała też mówić blondynce wszystkiego.
      -Nie możemy. Tak się składa, że ja i Marcin nie specjalnie za sobą przepadamy. Psycholodzy mówią o tym różnica charakterów, ja uważam, że to zwykła niechęć, więc jeśli to możliwe chętnie zamienię się z tobą na miejsca.-Wyjaśniła.
      Przy stoliku zapadła cisz. Kasia i Michalina mierzyły się przez chwilę wzrokiem, w powietrzu czuć było napięcie, które rozładowała blondynka, uśmiechając się szczerze.
      -W przeciwieństwie do Marcinka, ja to cię chyba polubię, brawo za odwagę i szczerość. Masz jaja, jeśli potrafisz powiedzieć do kogoś, kogo ledwo znasz, jak sprawy się mają, nawet jeśli może to grozić ciężkim kalectwem, a nawet śmiercią, ale spoko, wiem, że Marcina nie każdy musi lubić, ja sama czasami mam go ochotę kopnąć nie powiem w co.
      -Kochana, moje myśli zazwyczaj kończą się pogrzebem.-Odparła brunetka, czując, że Alicja mogła mieć co do blondynki rację.
      -Nie no nie wierzę. Nawet ją przekabaciłaś? Co ty robisz z tymi ludźmi? Może ty jesteś jakąś czarownicą.-Powiedział Marcin, ale pierwszy raz Michalina nie wyczuła w jego głosie złośliwości, co więcej chłopak, się do niej uśmiechną, a ona odwzajemniła uśmiech.
      -Ej, może wcale nie jest z wami tak źle.-Zauważyła Kasia. -Na pewno chcesz się przesiąść?-Zapytała.
      -Zdecydowanie tak, przy twoim chłopaku tracę całą moc.-Odpowiedziała. -Poza tym, nie chce stawać na drodze prawdziwej miłości. -Dodała, zamieniając się z nią miejscem.
      Mikołaj i Alicja posłali sobie porozumiewawcze, lekko zdziwione spojrzenie. Zachowanie Michaliny i Marcina było również w ich mniemaniu nietypowe, ale oboje mieli nadzieje, że to krok w dobrą stronę.
      Michalina i Kasia bardzo szybko znalazły wspólny język. Dziewczyny, ku zdziwieniu reszty rozmawiały ze sobą, tak jakby znały się od lat, powodując, że Marcin czuł się jeszcze bardziej zakłopotany wydarzeniami sobotniego wieczoru. Widząc, jak jego partnerka bez większego problemu nawiązuje kontakt z dziewczyną, którą uważał za swojego wroga, a jednocześnie o pocałunku, z którą nie mógł zapomnieć, miał wrażenie, że wpadł w pułapkę, z której nie ma żadnego sensownego wyjścia.
      -Czy mogę prosić o sól?-Poprosiła Alicja.
      Zajęta rozmową Michalina sięgnęła po solniczkę w tym samym czasie co Marcin, ich dłonie zetknęły się na przedmiocie.
      Brunetka w pośpiechu cofnęła rękę, zaskoczona uczuciem, które ją ogarnęło w momencie, kiedy palce blondyna zacisnęły się na jej palcach. Wzdłuż kręgosłupa dziewczyny przebiegł przyjemny dreszcz, który nie miała prawa się pojawić.
      Marcin zacisną dłonie na solniczce i ze sztucznym uśmiechem na twarzy podał ją Alicji. Jemu również z trudem przyszło udawanie, że dotyk dłoni dziewczyny nie zrobił na nim wrażenie. Był przerażony tym, że ta niezamierzona bliskość z Michaliną wywołała uczucie podniecenia, które nie miało prawa się pojawić a nad którym nie umiał zapanować. To, co się z nim działo było jak uderzenie pioruna lub porażenie prądem, przez całe jego ciało przebiegł impuls, który można było porównać z przepływem energii elektrycznej, przez organizm.
      -Wszystko w porządku?-Zapytała Kasia, zwracając uwagę na dziwne zachowanie chłopaka. Nawet ona zauważyła, że między Michaliną i Marcinem panuje dziwna atmosfera, jednak przez myśl jej nie przeszło, że nie ma ona nic wspólnego z niechęcią, jaką do siebie żywią
      -Mówiłam ci.-Odezwała się Michalina. -Dotyk Marcina jest dla mnie jak dotyk trędowatego. Boje się zarazić jego egoizmem.-W głosie brunetki można było wyczuć chłód.       -Widocznie on boi się zarazić czymś ode mnie.-Dodała, tym razem z uśmiechem.
      -Tak, złośliwością.-Przytakną blondyn, układając usta w wąską kreskę. Jego mina rozbawiła wszystkich.
      -Kasia. Widzę, że dobrze się bawisz, ale na nas już pora. -Powiedział chłopak pół godziny później. -Jeżeli chcę zdążyć na trening, musimy już iść. Nie chce, żebyś wracała do domu na piechotę.
      -Ej, a nie będziecie mieli nic przeciwko, jak się z wami zabiorę?-Zapytała Alicja.
      -Nie, no co ty, przecież to po drodze. Odpowiedziała blondynka.-Ale zanim pojadę mam pewien pomysł. Może spotkamy się w sobotę u nas. Chłopcy niedługo wyjeżdżają na obóz, Miśka, ty pewnie pojedziesz z nimi, a miło by było spędzić trochę czasu razem, może zaprosimy resztę chłopaków, z partnerkami, taka impreza powitalno, pożegnalna. Co wy na to?
      -Ja nie mam nic przeciwko.-Powiedział Mikołaj.
      -Ja też, na pewno przyjdziemy.-Dodał Arek.
      -A ty?-Kasia spojrzała na brunetkę.
      -Ja?-Zdziwiła się dziewczyna. -Ty chcesz, żeby Marcin zawału dostał?
      -A niby dlaczego?
      -No wiesz, jesteś jego dziewczyną, a ja raczej do grona jego przyjaciół się nie wpisuje. Prawda Mierzejewski.
      -Dobrze to ujęłaś.-Kasia odezwał się, zanim zrobił to jej chłopak, przytakując brunetce. -Jestem jego dziewczyną, nie własnością. Sama wybieram sobie znajomych, więc możesz czuć się zaproszona. Prawda Marcinku?
      -Tak.-Powiedział chłopak, chociaż jego mina wyrażała jedynie wściekłość.
      -W takim razie, ja również przyjdę.-Powiedziała. -Dziękuje za zaproszenie, miło, że o mnie pomyślałaś.
      -Nie ma za co. Dobra to my będziemy spadać. Michalina podaj mi swój numer, wyśle ci SMS z adresem i godziną, tak na wszelki wypadek, gdyby Marcin zapomniał.
      -Spoko.-Odprła brunetka, sięgając po telefon. Kasia spisała numer, zapisała go w swojej komórce i razem z Alą i Marcinem ruszyła do wyjścia.
      -Skocze jeszcze do kibelka i możemy jechać.-Zakomunikował Arek i po chwili przy stoliku zostali tylko Mikołaj i Michalina.
      -Zamilcz.-Powiedziała, widząc, że chłopak otwiera usta. -Nawet tego nie komentuj.-Poleciła.
      -Czego? Tego, że polubiłaś dziewczynę Mierzejewskiego, czy tego, jak się wobec siebie z nim zachowujecie?
      -A niby jak się zachowujemy?-Zapytała.
      -Miśka ja nie jestem ślepy. Może ten pocałunek, to wcale nie był przypadek?
      -Zwariowałeś, nic mnie z nim nie łączy.-Prychnęła. - Powiem więcej, teraz kiedy poznałam Kasie, jest mi jeszcze bardziej głupio.-Dodała, wyraźnie zakłopotana.
      -Jesteś pewna, że tylko o to chodzi?-Zapytała, patrząc na nią podejrzliwie. -A nie o to, że Marcin ci się podoba.
      -Miki, bo ja to się chyba zaraz na ciebie obrażę. Mierzwa mi się nie podoba, ja go nawet nie lubię i nic się w tej sprawie nie zmieniło, a teraz się zamknij, bo Arek idzie.-Powiedziała chłodno i stanowczo, ale Mikołaj nie był przekonany czy dziewczyna jest pewna, tego, co mówi.
      -Ja zupełnie nie rozumiem, co ty do niej masz.-Powiedziała Kasia, wchodząc jako pierwsza do mieszkania.
      -Już ci to tłumaczyłem. Nie lubię jej, bo mam swoje powody.
      -Ale jakie? Michalina to miła, sympatyczna i wesoła dziewczyna, w dodatku jest szczera, a to dzisiaj rzadkość.
      -To wredna małpa, która ma mnie za skończonego dupka i egoistę.
      -Bo czasami tak się zachowujesz. Wiem, jak się wobec niej zachowałeś wtedy, na turnieju, miała prawo potraktować cię tak, jak sobie na to zasłużyłeś, ale to było dwa lata temu, teraz mieszkacie w jednym mieście, pracujecie razem i macie wspólnych znajomych, może czas się pogodzić.
      -Gadasz jak Mikołaj.-Prychną brunet.
      -Może Miki ma rację, nie przyszło ci to do głowy.
      -Nie i nie zamierzam się z nią godzić.
      -A ja nie zamierzam jej unikać.
      -Jasne, bo ty nigdy nie możesz stanąć po moje stronie. Wolisz obcą dziewczynę niż własnego chłopaka. Dzięki Kaśka.
      -Marcin, ja nikogo nie wolę. Jesteś mim chłopakiem, kocham cię, ale mam prawo do własnego zdania, a ja naprawdę Michalinę polubiłam.-Wyjaśniła.
      -Szulca też lubisz. Zawsze robisz mi na przekór. -Odparł.
      -Teraz czepiasz się Adriana, tak lubię go i tak samo lubię Michalinę i nie mam pojęcia, dlaczego tak ci to przeszkadza.
      -Bo jej nienawidzę, nie mogę na nią patrzeć i nie podoba mi się, że muszę akceptować jej obecność w drużynie, a teraz jeszcze w naszym związku!-Krzykną.
      -A może ona ci się podoba, dlatego jej unikasz?-Wypaliła nagle, kompletnie go zaskakując.
      -Zwariowałaś? Kasia, jesteś jedyną kobietą w moim życiu. Kocham cię i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.-Powiedział, wyciągając do niej ręce.
      -W takim razie spróbuj się z nią dogadać. Jeśli nie dla siebie to dla mnie. Proszę.-Powiedziała. -Zgoda.-Zakończył dyskusje i aby okazać Kasi czułość, pocałował ją. Niestety, ku swojej rozpaczy, poczuł to samo co wcześniej i nadal nie mógł tego zrozumieć.
      -Muszę już iść. Nie chce się spóźnić na trening.
      -Porozmawiasz z nią?
      -Jak będzie okazja.-Powiedziała
      -Marcin proszę cię.-Powiedziała wyraźnie niezadowolona.
      -Dobrze, porozmawiam z nią.-Obiecał, cmokną ją w policzek i wyszedł z mieszkania. Zadowolona z obrotu spraw Katarzyna, poszła odpocząć. Dopiero teraz poczuła trudy podróży i czasu spędzonego ze znajomymi. Pół godziny później zasnęła kamiennym snem.