Archiwum 30 listopada 2019


32. Za kolegę.
30 listopada 2019, 16:29

      Mikołaj wszedł do domku chwiejnym krokiem i odbijając się od ścian, ruszył w jego głąb, gdzie chłopcy z drużyny relaksowali się przed wieczornym treningiem, grając w pokera i tysiąca na zapałki.
      -Siema.-Wybełkotał brunet, wchodząc do części sypialnej, gdzie zgromadzeni byli jego koledzy.
      W pomieszczeniu zapadła cisza. Nikt nie miał wątpliwości, że Mikołaj jest pijany. Jego problemy z koordynacją i mową oraz zapach nie pozostawiały wątpliwości.
      -Piłeś.-Marcin bardziej stwierdził, niż zapytał.
      -Tak mamo, piłem.-Potwierdził brunet.
      -Zwariowałeś? Zaraz mamy trening, przecież trener dostanie wścieklizny, jak cię takiego zobaczy. Chcesz wylecieć z drużyny?-Naskoczył na przyjaciela.
      -Może i chce! Nic ci do tego! Mam to gdzieś, mogę nawet dziś do domu wracać! Nie zależy mi!-Odparł, padając na swoje łóżko.
      W pomieszczeniu po raz kolejny zapadła cisza. Nikt nie miał odwagi zapytać Mikołaja o powód jego zachowania, chociaż wszyscy domyślali się, że stało się coś poważnego.
      Arkadiusz nie mógł uwierzyć, w to, co widzi. Mikołaj był z ich trójki najbardziej odpowiedzialną osobą i nigdy nie złamałby zasad, szczególnie kiedy w grę wchodziła siatkówka.
      -Miałeś być z Anką. Ona pozwoliła ci się tak upić.-Marcin podjął temat. Blondyn nie mógł zrozumieć, dlaczego z randki ze swoją dziewczyną, której Mikołaj nie widział od trzech miesięcy, brunet wrócił pijany, szczególnie że chłopak bardzo za nią tęsknił i jak lew walczył o pozwolenie na wyjście.
      -Nie pozwoliła, ale też nie zabroniła, zresztą Anka nie ma już nic do powiedzenia. Zerwała ze mną.-Wyznał.
      -Co zrobiła? Nie wierzę!-Arek był pewny, ze się przesłyszał. Nawet do głowy mu nie przyszło, że związek Anny i Mikołaja, może przejść do przeszłości, szczególnie że uchodzili oni za udaną, szczęśliwą parę, nawet mimo dzielących ich kilometrów. -Na mózg ci się picie rzuciło?
      -Nic mi się nie rzuciło! Anka mnie zostawiła. Może mi nie uwierzycie, ale przyjechała do Polski tylko po to, żeby ze mną zerwać. Okłamywała mnie od samego początku. Już podczas swojego pierwszego wyjazdu do Londynu, poznała jakiegoś Angola, dlatego tak jej zależało na tym stażu. Wyjechała z jego powodu i miłość rozkwitła, ale to jeszcze nie wszystko. Moja Ania jest w ciąży i jak się pewnie domyślacie nie ze mną!-Przerwał na chwilę, a po jego policzkach popłynęły łzy.

          -Ona wyjeżdża, na stałe przenosi się do Londynu, żeby zacząć nowe życie z tym swoim gachem! A wiecie co, w tym wszystkim jest najgorsze? Miesiąc temu kupiłem pierścionek zaręczynowy, chciałem się jej oświadczyć, jak wróci. Nie mówiłem wam nic, żeby nie zapeszyć, ale to na niewiele się zdało. Nie ja założę jej obrączkę na palec. Nie za mnie Anna wyjdzie. To koniec, ona była całym moim życiem, bez niej nic nie ma sensu, nawet siatkówka. Nie potrzebne mi sukcesy, jeśli nie będę miał ich z kim dzielić.
         -Nie gadaj bzdur!- Fuknął Marcin. -Rozumiem, że kochałeś Anię i cierpisz z powodu waszego rozstania, ale nie możesz przekreślać całego swojego życia, tylko dlatego, że cię zostawiła.
         -Skąd ty możesz kurwa wiedzieć, co ja teraz czuje?! Siedzisz w mojej głowie, a może straciłeś kobietę, która była dla ciebie wszystkim?! Nie, więc wsadź sobie w dupę swoje dobre rady!
         -Ale Mierzejewski ma rację!-Wtrącił się Adrian, zaskakując tym wszystkich. Brunet nie był skory do przyznawania racji Marcinowi.
         -Pierwszy raz muszę przyznać, że Mierzwa gada z sensem. Cierpisz i wcale ci się nie dziwie, na twoim miejscu każdy z nas czułby to samo, ale ból kiedyś kinie, a jeśli stracisz miejsce w drużynie, już go nie odzyskasz, a wtedy dopiero zaboli. Wszyscy wiemy, jak ważna jest dla ciebie siatkówka.
         -Była. Bez Anki to nie ma znaczenia. Skoro nie mogę być z nią, równie dobrze może mnie nie być wcale. To moje życie i moja sprawa, nie wtrącajcie się.-Powiedział, wstając z łóżka.
      -Idźcie już, bo się na trening spóźnicie.
      -A ty?-Zapytał Arek
      -A ja się nie wybieram. Mam to w głębokim poważaniu.
      -I co mamy powiedzieć trenerowi?-Brunet nie odpuszczał.
      -Prawdę, już wam mówiłem, że mi nie zależy, więc nie musicie mnie kryć. Jest mi obojętne co się ze mną stanie. A tera dajcie mi już spokój, chce zostać sam.-Powiedział i zniknął za drzwiami łazienki.
      -Co robimy? Chyba go nie wkopiemy w takiej sytuacji! Macie jakiś pomysł?-Zapytał Dawid, chcąc poznać opinię kolegów.
      -Myślę że powinniśmy pogadać z Michaliną.-Zaproponował Adrian. -Ona na pewno coś wymyśli. W końcu trener to jej ojciec.
      -Nawet nie próbuj!-Zagroził Marcin. -Właśnie dlatego, że to córka starego, nic nie możemy jej powiedzieć. Nie zapominaj, że twoja panienka stoi po innej stronie barykady.
      -To nie jest moja panienka.-Burknął brunet.
      -Bo nawet poderwać jej nie umiesz, łamago!
      -Dajcie spokój! Pokłócicie się innym razem, teraz Miki jet najważniejszy. Trzeba mu jakoś pomóc, bo na razie nie myśli racjonalnie.
      -To może powiemy trenerowi, że Mikołaj czymś się zatruł na randce z Anką. Wiecie, zjadł coś i go pogoniło. Myślę, że stary to łyknie.-Zaproponował Dawid.
      -A jak nie? Adam jest spoko, ale nie zapominaj o moim ojcu, on na bank nie uwierzy, co jak zechce sprawdzić co z Mikołajem? Na kilometr czuć od niego alkohol.-Zauważył Marek.
      -Miki poszedł pod prysznic, pomieszczenie się wywietrzy, a trenerowi wmówi, że daliśmy mu krople na żołądek, one są chyba na alkoholu. Myślę, że to się może udać.-Odparł Arek
      -Tak, tylko, jak przekonać Mikołaja.
      -Bierzemy to z Arkiem na siebie. Idźcie już, my z nim pogadamy i widzimy się w hali. Aha i pamiętajcie mordy na kłódkę, szczególnie ty Szulc.-Nakazał Marcin.
      -Dobra, ale to się nie uda. -Odparł brunet, ruszając do drzwi.
      -To się jeszcze okaże!-Krzykną za nim Marcin, ale Adrian nie odpowiedział. Chwile później w domku zostali już tylko jego mieszkańcy.
         Michalina wpadła na salę, ponad kwadrans spóźniona, co nigdy wcześniej się jej nie zdarzyło, zła jak osa.
Od rana dziewczyny nie opuszczało złe przeczucie, a kiedy ojciec i Karol poprosili ją o przeprowadzenie treningu, bo sami musieli się wstawić w związku, na pilne, niezapowiedziane spotkanie, była już pewna, że czeka ją dług i ciężki dzień.
      -Gdzie Fornal?-Brunetka od razu zauważyła nieobecność jednego z zawodników.-Nie wrócił jeszcze? Przecież miał być na treningu?
Arek, Marcin wiecie coś?
         -Tak.-Odparł Marcin. -Mikołaj jest w pokoju. Zjadł coś na mieście i od powrotu prawie z łazienki nie wychodzi. Daliśmy mu krople żołądkowe, ale to chyba niewiele pomogło.-Skłamał. -Nie mieliśmy serca ciągnąć go na trening w takim stanie i tak do niczego się nie nadaje.-Dodał, zgodnie z wcześniej ustaloną z drużyną wersją, na którą Mikołaj niechętnie przystał.
         -Marcin co ty pieprzysz?! Masz mnie za idiotkę?! Doskonale wiem, kiedy ściemniacie i teraz to robisz. Skończ tę szopkę i powiedz prawdę!
         -Przecież mówię! Głucha jesteś?!
         -Ani głucha, ani głupia. Arek skoro Marcin woli palić głupa, może ty mi powiesz, gdzie jest Mikołaj, zanim osobiście to sprawdzę?!
         -Marcin mówi prawdę, Miki został w pokoju, bo źle się czuj.-Arek bez zastanowienia poparł przyjaciela.
         -Jasne. Reszta macie coś do powiedzenia?-Michalina zwróciła się do drużyny, ale odpowiedziała jej tylko cisza. Chłopcy stali w równym rzędzie, w milczeniu obserwując czubki butów. Nikt nie miał odwagi spojrzeć dziewczynie w oczy, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że Marcin i Arek kłamią.
         -Skoro tak stawiacie sprawę, nie mam wyboru. Czarnecki poprowadzisz rozgrzewkę.
         -A ty?
         -A ja idę sprawdzić co z Mikołajem i dla was byłoby lepiej, żeby było tak, jak mówi Marcin, jeśli kłamiecie, tym razem polecą wasze głowy. No już do roboty.-Zapowiedziała i ruszyła w kierunku drzwi.
         -Michalina, zaczekaj. -Adrian, widząc, że cały ich plan właśnie bierze w łeb, postanowił zaryzykować i wyjawić dziewczynie prawdę. Współczuł Mikołajowi, ale nie chciał, aby cała drużyna ponosiła konsekwencje jego czynów.
         -Ani mi się waż! Zamknij mordę Szulc!-Mierzejewski, widząc, że brunet pęka, postanowił go powstrzymać.-Pieprzony konfident!-Dodał i wybiegł z sali.
         -Dobra!-Cierpliwość Michaliny sięgnęła granic. Dziewczyna była już pewna, że drużyna coś przed nią ukrywa.
         -Co ty się do cholery odpierdala?! Czy ktoś może mi to wyjaśnić?! Arek, Adrian wy coś wiecie? Słucham?-Zapytała, ale po wybuchu Marcina, już nikt nie miał ochoty przemówić.
         -Jak chcecie! Sama dowiem się prawdy, a wy do roboty i żeby mi któregoś nie podkusiło nie ćwiczyć. Jak wrócę, macie być w ruchu.-Poleciła i wyszła z sali, trzaskając drzwiami.
         -Trzeba jej było powiedzieć.-Zauważył Adrian, ale nikt nie miał ochoty na dyskusje.