Archiwum czerwiec 2019, strona 1


5. Kłamstwa, które można wybaczyć
16 czerwca 2019, 22:28

    Ewa cicho zamknęła drzwi do swojej sypialni, za którymi chwilę wcześniej zasnęła Michalina. Teraz kiedy brunetka, zapadła w głęboki, wymuszony lekami sen dziewczyna mogła spokojnie porozmawiać ze swoich narzeczonym.
   Blondynka nigdy nie lubiła chłopaka, przyjaciółki swojego partnera. Akceptowała wybór dziewczyny i bliską znajomość Maćka z Kamilem, ale mimo upływu lat nigdy nie poczuła do niego sympatii, zresztą ze wzajemnością. Maciek też za nią nie przepadał. Napięcie między nimi czuć było przy każdym spotkaniu, chociaż oboje starali się zachować nerwy na wodzy.
   Dziewczyna weszła do salonu, nadal nie mogąc uwierzyć, w to, co usłyszała od swojego chłopaka i jego przyjaciółki. Mimo całej niechęci do Macieja trudno jej było uwierzyć, że brunet mógł posunąć się do romansu z matką swojej kobiety, nie mogła też pojąć jak Anna, dorosła, dojrzała, stateczna kobieta, mogła dać się uwieść chłopakowi w wieku swojej córki, w dodatku jej partnerowi. Ich związek, który właśnie ujrzał światło dzienne, był dla niej nie do zaakceptowania i była przekonana, że nie tylko ona będzie miała na ten temat takie zdanie.
   Kamil siedział w fotelu, z telefonem przy uchu, bezskutecznie próbując dodzwonić się do matki swojej przyjaciółki, ale telefon kobiety milczał.
   -Do kogo dzwonisz?-Zapytała Ewa, zajmując miejsce na kanapie.
   -Do Anny. Chciałem jej powiedzieć, co o niej myślę, ale nie odbiera. Ja myślę, że ona to robi specjalnie, wie, po co do niej dzwonię, dlatego nie chce ze mną rozmawiać. Ewuś, ja nie mogę uwierzyć, że ona to zrobiła, własnej córce! Przecież to chore. Maciek mógłby być jej synem.
   -Ale nie jest. Jest natomiast facetem. Kamil, ja nie popieram tego, co się stało, też uważam, że ten romans, to jakiś absurd i też mi się to wszystko nie mieści w głowie, ale nie możemy winić tylko Anny, Maciek to dorosły facet i dobrze wiedział, co robi, sypiając z matką swojej dziewczyny, musiał liczyć się z tym, że prawda w końcu wyjdzie na jaw i będzie miała swoje konsekwencje. Szkoda tylko, że najbardziej ucierpieli niewinni ludzie. Kamyk, ty myślisz, że ojciec Miśki wiedział o tym związku? Czy dlatego rozwiódł się z Anną?
   -Tak. Michalina to dziś potwierdziła
   -Zawsze mi się wydawało, że pan Adam zrobiłby dla Michaliny wszystko, czasami miałam wrażenie, że rozumieją się bez słów, zresztą widziałam, jak Miśka to wszystko przeżywała, dlatego nie mogę zrozumieć, dlaczego nie powiedział jej prawdy.
   -Chciał ją chronić.
   -Skąd możesz to wiedzieć?
   -Bo ja zrobiłem to samo i bardzo tego żałuje. Gdybym kiedyś miał więcej odwagi, to wszystko by się nie stało. Maciek i Miśka już dawno nie byliby razem, a może nawet nie byłoby jego romansu z Anną. Po prostu nie miałby okazji zakochać się w matce swojej dziewczyny.
   -Kamil, do jasnej cholery, o czym ty mówisz?
   -Pamiętasz, ja dwa lata temu pojechaliśmy z drużyną na obóz sportowy, na tydzień? Pod koniec pobytu w ośrodku zorganizowano mała pożegnalną imprezę, dla wszystkich uczestników szkółki. Była na niej także Elka, ona i jej koleżanki z drużyny pływackiej, mieszkały w tym samym pawilonie co my. Ela od początku próbowała Maćka poderwać, ale on nie zwracał na nią większej uwagi, aż do czasu tej imprezy. Ewa ja naprawdę nie wiem kto i jak wniósł na teren ośrodka alkohol, ale mimo zakazu polała się wódka. Nawet nie zauważyłem, kiedy Maciek przeholował z drinkami. Wróciłem do pokoju przed wszystkimi, Piotrek położył się, kiedy ja już spałem, a Maciek. Dopiero rano zorientowaliśmy się, że nie spędził nocy w swoim łóżku.-Kamil zawiesił głos, chcąc zaczerpnąć powietrza.
   -Kotek, co ty chcesz mi powiedzieć? Gdzie on był?
   -Szukaliśmy go po całym ośrodku. Zwiedziliśmy wszystkie pokoje i po jakiś dwóch godzinach, jak już mieliśmy powiadomić ojca Michaliny, zguba się znalazła, a właściwie ja go znalazłem, w pokoju Elki, a dokładniej w jej łóżku. Ewa, on się z nią przespał, co prawda niewiele z tego pamiętał, Ela też, bo nieźle dali w palnik, ale zdradził wtedy Miskę.
   -Skąd wiesz? Przecież sam mówisz, że ani on, ani ta dziewczyna nie byli tego pewni.
   -Oni nie, za to pewność miała współlokatorka Elki, dziewczyna nie poszła na imprezę, bo źle się czuła. Kilka minut po drugiej w nocy obudziły ją jęki dochodzące z łóżka obok. Wiesz, co ona mi wtedy powiedziała? To się nawet nie nadaje do cytowania. Kochanie, ona była pewna, tego, co widziała, a ja nie miałem powodu, żeby jej nie wierzyć.
   -Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego nie powiedziałeś Miśce?
   -Chciałem, ale Maciek błagał mnie, żebym tego nie robił. Zapewniał mnie, że kocha Michalinę i to, co zrobił, nie miało dla niego żadnego znaczenia, że to nie on przespał się z Elką a alkohol. Nie miałem powodu, żeby mu nie wierzyć, w dodatku bałem się, jak Miśka może zareagować, kiedy pozna prawdę. Wiedziałem przecież, ile on dla niej znaczy, no i w końcu mu odpuściłem. Chciałem chronić przyjaciółkę i wierzyłem, że Maciek nigdy już nie zrobi czegoś takiego. Gdybym wiedział, jak to się skończy, zaraz po powrocie z obozu powiedziałbym jej, o jego wpadce z Elką.
   -Chciałeś dobrze.
   -I do czego to doprowadziło. Maciek ma romans z matką mojej najlepszej przyjaciółki. Rozbił jej rodzinę i niewiele brakowało, a miałby na sumieniu jej życie. Gdybym wtedy powiedział Michalinie, że na tym pieprzonym obozie, przespał się z inną, być może dziś Miśka byłaby szczęśliwa z kimś innym.
   -Albo bym mu wybaczyła.- Michalina stała w progu, patrząc na przyjaciela zrezygnowanym, pustym wzrokiem. Mimo że po jej policzkach płynęły łzy, twarz dziewczyny nie wyrażała żadnych emocji.
   -Miska, ja....-Kamil, próbował się jakoś wytłumaczyć, bał się, że po tym, co brunetka usłyszała z jego ust, straci jej przyjaźń i budowane od lat zaufanie. Wiedział, że ją zawiódł i okłamał i nawet dobre intencje, którymi się kierował, nie mogły być okolicznością łagodzącą.
   -Nic nie mów, to nie twoja wina, słyszałam wszystko. Nie ma do ciebie żalu, pewnie na twoim miejscu zrobiłabym to samo. Nie chciałabym cię ranić, tak jak ty nie chciałeś zranić mnie, zresztą, nawet gdybyś mi powiedział, pewnie bym mu wybaczyła. Kochałam go jak głupia, przez większość swojego życia, kiedy w końcu zwrócił na mnie uwagę, czułam się jak królowa świata. Kamil ja bym mu wszystko wybaczyła.-Powiedziała, siadając obok Ewy.-Nawet romans z moją matką, gdyby tylko on tego chciał. Tylko że on tego nie chcę. Kamil, on się dziś nie bał o to, że może mnie stracić, tylko o to, że mu zniszczę karierę, jak powiem wszystkim prawdę. Poza tym kobieta. Która mnie urodziła, twierdzi, że on ją kocha, a z tym nie zamierzam walczyć.-Powiedziała, łykając łzy.
   Ewa, widząc wstrząsane szlochem ciało dziewczyny, objęła ją ramieniem, chociaż nie była pewna czy ten gest coś pomoże.
   -Przeprasza, to wszystko moja wina, gdybym ci powiedział......-Kamil próbował się wytłumaczyć.
   -Gdybym nie była tak ślepa, może dziś miałabym, chociaż ojca.-Michalina weszła mu w słowa.
   -Nadal go masz.-Wtrąciła Ewa. -Cokolwiek sobie teraz myślisz, jestem przekonana, że ojciec nadal cię kocha. Gdyby było inaczej, to od niego dowiedziałabyś się prawdy. Miśka, możesz u mnie mieszkać, ile będziesz chciała, mogę nawet pożyczyć ci swoje ubrania, albo pojedziemy z Kamilem do twojej matki i osobiście cię spakujemy. Pomożemy ci zawsze, kiedy będziesz tego potrzebowała, ale moim zdaniem powinnaś zadzwonić do ojca. Wiem, że jest ci wstyd i boisz się z nim rozmawiać, ale to nadal twoja najbliższa rodzina, jedyna, na jaką teraz możesz liczyć. Musisz mu powiedzieć, co się stało. On musi wiedzieć, że znasz już prawdę.
   -Boje się do niego dzwonić, boje się, że potraktuje mnie tak jak ja jego, kiedy się od nas wyprowadził.
   -Więc ja do niego zadzwonię, poproszę, żeby tu przyjechał i jeśli się zgodzi, cały czas przy tobie będę.-Zaproponował Kamil.
   -Ja też.-Poparła go Ewa.
   -Zgoda, ale nie mów mu, co się stało. Zrobię to sama.-Poleciła.
   Kamil wyszedł z salonu, wybierając numer telefonu ojca brunetki. Nie zamierzał wdawać się z nim w szczegóły, chociaż wiedział, że Adam prawdopodobnie już wie, do czego doszło między jego córką, byłą żoną i Maciejem. W końcu, kiedy opuszczali z Piotrkiem salę, trener obiecał zatelefonować do swojego poprzednika.
   -Halo, pan Adam. Tu Kamil...-Zaczął, kiedy w słuchawce usłyszał głos mężczyzny, ale ten nie dał mu dokończyć zdania.
   -Już jestem w drodze, za chwilę będę w mieście. Gdzie jesteście.
   -U Ewy, zna pan adres?
   -Trafię, chłopcze co z moją córką.
   -Jest bezpieczna, czekamy na pana.-Powiedział i rozłączył się.-Teraz jest.- Szepną pod nosem, wracając do salonu.
   -Twój ojciec już jedzie. Niedługo się zobaczycie.
   -Powiedziałeś mu?
   -Nie musiałem. Kiedy wybiegłaś z sali, trener kazał mi i Piotrkowi cię szukać, a sam zadzwonił do twojego ojca. On mu powiedział i miał rację. Teraz kiedy twój ojciec zna prawdę, jak nikt wie, co czujesz. Będzie dobrze Misiu, naprawdę będzie dobrze. -Powiedział, siadając obok dziewczyny i tak jak Ewa objął brunetkę.
   Trwali tak w bezruchy, przytuleni, aż do chwili, w której ciszę przerwał dzwonek do drzwi.

4. Tam gdzie nasz początek, koniec też...
15 czerwca 2019, 00:09

         Siedziała na poręczy mostu, pod którym płynęła rzeka. Jej wartki nurt, uznała za swoje jedyne rozwiązanie. Po długich rozmyślaniach odnalazła wyjście, które miało nie tylko przynieść jej ulgę, ale też zakończyć historię jej krótkiego, nieszczęśliwego, dorosłego życia.
         Michalina czuła się samotna. Po tym, co usłyszała od matki, nie miała ochoty i siły sprawdzać, czy komuś na niej jeszcze zależy, bała się, że wynik wyzwania może ją rozczarować. Miała co prawda jeszcze garstkę przyjaciół, obawiała się jednak, że żadne z nich nie będzie w stanie jej pomóc. Dopiero teraz naprawdę dotarło do niej, jakie konsekwencje będzie miał romans Anny i Macieja.
         Brunetka pomyślała o ojcu. Było jej wstyd, za to, jak traktowała go przez ostatnie kilka miesięcy i żałowała, że zerwała z nim kontakt. Teraz kiedy znała prawdę, bardzo potrzebowała jego wsparcia. Niestety nie miała odwagi o nie poprosić.
         -Zamierzasz skoczyć?-Zapytał znajomy głos. Zajęte własnymi myślami dziewczyna nawet nie zauważyła zbliżającego się do niej Kamila. Gdyby chłopak się nie odezwał, nadal myślałaby, że jest na moście zupełnie sama.
         -Pamiętam dzień, w którym Maciek, poprosił mnie o chodzenie, to było ponad trzy lata temu, a pamiętam chyba każdy szczegół.-Powiedziała, ignorując jego pytanie.
         -To było tutaj prawda?-Kamil postanowił podjąć rozmowę. Tak jak dziewczyna usiadł na barierce, przewieszając nogi na drugą stronę.
         -Tak. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Tu zaczęła się nasza historia i tu się zakończy.
         -Miśka, co ty chcesz zrobić?
         -A co mi pozostało?-Zapytała, spoglądając na niego smutnym, zrezygnowanym wzrokiem. -Moja matka, odbiła mi chłopaka, przez nią straciłam ojca, a teraz jeszcze muszę pogodzić się z myślą, że facet, z którym byłam, zostanie moim ojczymem. Matka powiedziała dziś ciotce, że Maciek chce się z nią ożenić. Sorry Kamil, ale ja na takie rewelacje się nie pisałam i nie mam ani ochoty, ani siły brać w tym udziału.-Przerwała na chwilę. -Sam widzisz, raczej nie mam wyjścia. Dzięki, że przyszedłeś, ale nie powinno cię tu być. Wróć do domu, do rodziców i Ewy, żyj swoim życiem i przeżyj je dobrze.
         -Michalina, wrócę dziś do domu, tak jak tego chcesz, ale tylko z tobą.
         -To niemożliwe. Ja już nie mam domu. Kamil ja dzisiaj straciłam wszystko, nawet godność. Na tym świecie nie ma dla mnie miejsca i chyba nawet nie ma już ludzi, którym jeszcze na mnie zależy.
         -A ja? A twój ojciec? Jeżeli skoczysz, on sobie tego nie wybaczy, ja zresztą też nie.
         -Tata, Kamil ucałuj go ode mnie i przeproś.
         -Sama to zrobisz.
         -Nie ma odwagi.-Michalina znowu spojrzała w nurt rzeki. -Po tym, co mu zrobiłam, na pewno mnie nienawidzi.
         -On cię kocha i nic tego nie zmieni.
         -Skąd ty możesz to wiedzieć?
         -Bo z nim rozmawiałem, zresztą nie jeden raz. Twój ojciec dzwoni do mnie regularnie, zawsze po to, aby zapytać co u ciebie.
         -Mówisz tak tylko dlatego, że....
         -Chcesz skoczyć.-Wszedł jej, w słowo. -Skacz, ale wiedz, że jeśli ty to zrobisz, ja skoczę zaraz za tobą, chcesz umierać? Nie ma problemu, ale zrobimy to oboje.
         -Kamil, to nie są twoje problemy i nie twoja odpowiedzialność.
         -Ale ty jesteś moją przyjaciółką! Najlepszą i chyba jedyną, jaką mam. Znam cię od kołyski, zawsze byliśmy razem, jak stare dobre małżeństwo, na dobre i na złe. Dziewczyno, poszedłbym za tobą w ogień. Ja, twój ojciec, Ewa, nawet ten czubek Piotrek. Nie jesteś sama, tak ci się teraz wydaje, ale to nie prawda!
Michalina zawsze jest jakieś wyjście, śmierć to tchórzostwo, a ty tchórzem nie jesteś i nigdy nie byłaś. Nie zmieniaj tego.
         -Kamyk, ja się po prostu boje, to wszystko zwyczajnie mnie przerosło. Czego ty ni rozumiesz?
         -Ani Twoja matka, ani nawet Maciek, nie są tego warci, to nie ty powinnaś tu siedzieć, to nie ty powinnaś bać się tego, co przyjdzie, tylko oni. Wiem, że to boli.
         -Problem w tym, że nie wiesz, nikt nie wie.
         -Masz racje, nie wiem, ale jestem tu po to, aby ci powiedzieć, Nie rozumiesz wariatko, że jestem tu, bo mi na tobie zależy. Mam dwie siostry, a żadna z nich nie jest mi tak bliska, jak ty! -Brunetka nie odpowiedziała. Nie miała odwagi dyskutować z przyjacielem, bo ten miała rację.
         Michalina wiedziała, że Kamil mówi prawdę. Chłopak nigdy jej nie okłamał, zawsze był w stosunku do niej szczery, w dodatku znała, go jak kieszeń w ulubionych dżinsach, a on znał ją. Był przy niej zawsze. Razem śmiali się i płakali.
         -Zejdź, proszę cię, usiądziemy, pogadamy, a potem cię stąd zabiorę.
         -Dokąd, Kamil ja nie mam gdzie pójść. Wszystkie moje rzeczy zostały u matki, a tam nie chcę wracać.
         -Nie musisz. Coś wymyślimy, zawsze dawaliśmy sobie radę razem i teraz też tak będzie. Już ci mówiłem, że nie jesteś sama.Poza tym, jeśli teraz umrzesz, Ewka cię wskrzesi i uśmierci jeszcze raz.
         -Niby dlaczego?
         -Już ci mówiłem, jak ty skoczysz ja też, więc będzie miała dwa powody. Po pierwsze za dwa miesiące mam się z nią żenić, gdzie znajdziemy świadka, jak się zabijesz.
         -Jak zrobisz to, co ja, świadek nie będzie potrzebny.
         -No właśnie i to jest ten drugi powód. Ewka jest super babka, ale w dwa miesiące, nie znajdzie faceta, który zechce się z nią ożenić.
         -Fakt, nie ma w okolicy zbyt wielu masochistów.-Odparła i po raz pierwszy jej twarz rozjaśnił szczery uśmiech.
         -Miśka, chodźmy stąd co? Przecież ja cię znam na wylot i wiem, że ty wcale nie chcesz skoczyć.
         -Chciałam.-Powiedziała, przechodząc za barierkę. -Szlag by to trafił, ale chciałam. Nie umiem sobie wyobrazić teraz życia, boje się każdej nadchodzącej minuty. Nie wiem co się ze mną stanie, co powiedzą ludzie i gdzie się podzieje. Jeszcze chwile temu wydawało mi się, że to jedyne słuszne wyjście, a potem przyszedłeś ty i cholera na to wychodzi, że zawdzięczam ci życie.-Powiedziała, czując jak ogromny głaz spada jej z serca.
         Kamil miał racje. Nie chciała skoczyć, chociaż siedząc na barierce,była przekonana, że nie ma innej drogi. Strach przed tym, co miało nadejść, sparaliżował ją, może nawet odebrał rozum, ale jednego była pewna. Skoczyłaby, w rwący nurt, gdyby nie przyjaciel. Dzięki niemu uwierzyła, że nie jest tak całkiem sama, a sprawa sama w sobie nie jest, aż tak beznadziejna.
         -Dziękuje i przeprasza. Jestem beznadziejna.
         -Nie jesteś.-Powiedział, obejmując ją. -Nigdy tak nie myśl. Masz prawo cierpieć, płakać, nawet krzyczeć. Twoja matka i Maciek bardzo cię skrzywdzili, ale to, co zrobiłaś w hali i to, że nawet pomyślałaś o skoku, to najlepszy dowód na to, że nie jesteś beznadziejna, wręcz przeciwnie, masz odwagę i cholernie
dużo siły, stoisz tu ze mną, a to kolejny dowód, na to, jak twarda z ciebie babka. Miśka nigdy więcej nawet nie myśl o samobójstwie. Pamiętaj, że zawsze jestem przy tobie i zawsze ci pomogę, a twoje życie to cenny dar nie możesz go sobie odebrać. Nigdy i przez nikogo. Chodź, pojedziemy do mnie, albo do Ewy, jak wolisz?
         -Jeżeli już ktoś ma mnie oglądać w takim stanie, tom wole, żeby to była Ewa, tylko Kamil nie mówmy nikomu, o tym, co tu zaszło, ani Ewie, ani nawet twoim rodzicom, albo mojemu ojcu. Nie chcę, żeby ktoś wiedział, co i dlaczego chciałam zrobić.
         -Masz to, jak w banku, chociaż po tej akcji na treningu, jutro wszyscy będą wiedzieli, że twoja matka...
         -Anna nie jest moją matką, już nie.-Weszła mu w słowo. - To obca kobieta, moja matka umarła, w dniu, w którym poszła do łóżka z moim chłopakiem. Nigdy więcej nie chcę jej widzieć i nigdy więcej jej tak nie nazwę.-Odparła spokojnie, ale jej zacięta mina, nie wróżyła nic dobrego.
            Kamil nie odpowiedział. Pierwszy raz w życiu zabrakło mu słów. Zdawał sobie jednocześnie sprawę, że cokolwiek powie, nie uśmierzy jej bólu, nie cofnie czasu, nie odwróci jej słów. Zamiast więc rzucać słowa na wiatr, objął ją mocniej, pozwalając, aby łzy zmoczyły mu koszulkę na wysokości jej twarzy.

3. Oświeć nas
08 czerwca 2019, 01:26

 

         Michalina biegła przed siebie, walcząc z łzami, które strumieniem płynęły po jej policzkach. Wiedziała, dokąd zmierza, więc nawet nie musiała patrzeć pod nogi. Na pokonywanej przez siebie trasie znała każdą dziurę, każdy kamień i przejście dla pieszych.
Słowa matki nadal tkwiły w jej głowie, sprawiając niemal fizyczny ból.

         Brunetka nie mogła zrozumieć, jak kobieta, której zawdzięczała życie, mogła zrobić jej takie świństwo. Sama nie wiedziała, co bolało ją bardziej, to że Anna wdała się w romans z Maćkiem, czy to, że pozwoliła jej uwierzyć w winne ojca.

         Dziewczyna minęła znajomą bramę, przeszła przez dziedziniec i odważnie weszła do dwupiętrowego budynku hali sportowej, w której odbywał się niezapowiedziany trening piłki siatkowej.
         Michalina doskonale zdawała sobie sprawę gdzie znajdzie swojego niewiernego chłopaka, jego drużynę i trenera. Nie zamierzała konfrontować Maćka z doniesieniami Anny, w cztery oczy. Była pewna, że kobieta mówiła prawdę.
         Brunetka przyszła na trening w konkretnym celu, zamierzała upokorzyć Maćka. Chciała, aby chłopak poczuł to samo co ona, kiedy zrozumiała od jak dawna pozwalała oszukiwać się dwóm najbliższym osobom.
         Weszła na halę. Bez słowa minęła zdziwionego jej obecnością trenera i kilku członków z drużyny, zignorowała nawet powitanie swojego przyjaciela. Zatrzymała się dopiero, stając twarzą w twarz ze swoim chłopakiem.
         Zaniepokojony zachowaniem przyjaciółki Kamil, ruszył z miejsca. Czuł, że jego bliska obecność może być potrzebna.
         -Michalina, błagam cię nie teraz, porozmawiamy po turnieju. Nie rób scen. Proszę cię.-Maciek, czując jak, grunt usuwa się spod jego stóp, postanowił działać, zanim dziewczyna zrobi pierwszy krok.
         -Nie mamy o czym rozmawiać. Nic nowego mi nie powiesz. Na ten temat wiem już wystarczająco długo, zresztą nie przyszłam tu, żeby słuchać twoich tłumaczeń. Chcę tylko wiedzieć, jak to jest sypiać z matką i córka jednocześnie? Która z nas była w łóżku lepsza, masz jakąś skalę?-Michalina mówiła spokojnie, ale na tyle głośno, że Kamil i kilku stojących w pobliżu chłopców usłyszało jej pytanie.
         -Co zrobiłeś?!-Kamil popatrzył na kolegę z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć, w to, co słyszy.
         -Powiedz, że to nie prawda, że się przesłyszałem.

 

           -Nie powie, bo się nie przesłyszałeś.
          -Michalina proszę cię.-Maciek nadal próbowała wpłynąć na dziewczynę, wiedział, że każde jej kolejne słowo całkowicie go pogrąży.
         -Markocki, Smykiewicz, Michalska, co wy tam wyprawiacie?.-Trener, widząc wściekłość na twarzy Kamila i strach na obliczu Macieja poczuł, że musi interweniować. Nie stał na tyle blisko, aby usłyszeć, o czym cała trójka rozmawia, ale nie zamierzał czekać, aż nerwowa dyskusja przerodzi się w rękoczyny.
         -Mamy trening, to nie czas na pogaduchy, może podzielicie się tym niemogącym poczekać tematem zresztą drużyny.
         -Nie trzeba trenerze. Michalina już wychodzi.-Odparł brunet, siląc się na sztuczny, wymuszony uśmiech. -Miśka, proszę cię, nie niszcz mi kariery.-Zwrócił się do dziewczyny.

 

         -Trzeba było o tym pomyśleć, zanim zniszczyłeś moje życie, włażąc do łóżka mojej matki. Mój ojciec nie dał ci w pysk, chociaż na to zasłużyłeś i ja też tego nie zrobię, chociaż zanim napluje ci w twarz, chcę, żeby wszyscy wiedzieli, jaka z ciebie świnia.-Odparła.
         -Trenerze, właśnie przed chwilą otrzymałam bardzo ważną informację. Mogę ją przekazać panu i drużynie?-Zapytała, odwracając się do chłopaka, który widząc, że ta nie żartuje i zamierza odpłacić mu pięknym za nadobne, chwycił ją za ramię, w celu siłowego usunięcia brunetki z sali, ale ten zabieg skutecznie uniemożliwił mu, czuwający przy dziewczynie Kamil.
         -Puść albo jeszcze dziś założą ci gips!-Zagroził, otrząsnąwszy się z pierwszego szoku. Maciek zwolnił uścisk.
         -Spokój! Markocki zostaw ją, Kamil odsuń się od niego. Nie chce tu żadnych bójek. Michalina, jak już nam przekażesz ta swoja wiadomość, pozwolisz dokończyć trening?-Zapytał, z nutą ironii w głosie, nie mając pojęcia, z czym przyjdzie mu się za chwilę zmierzyć.
         -Obiecuje.-Dziewczyna skinęła głową.
         -Dobrze, więc mów.-Powiedział.
         -Trener jej nie słucha, to jakaś bzdura!-Krzykną Maciek, mając nadzieje, że uda mu się ujść cało, a jego sekret nie ujrzy światła dziennego.
         -Zamilcz. Teraz mówi Michalska. No dawaj dziewczyno, nie mamy całego dnia.
         -Właśnie przed chwilą dowiedziałam się, dlaczego poprzedni trener, a mój ojciec zrezygnował ze swojego stanowiska. Te sprawy osobiste, którymi się tłumaczył, miały na imię Maciek i od ponad roku sypiają z jego żoną, znaczy, teraz już była żoną. Maciek weź, przypomnij? Pominęłam coś?-Zapytała, odwracając się do chłopaka, ale zanim ten otworzył usta, dodała.
         -A zapomniałabym. Sypiał nie tylko z jego żoną, ale też córką. I to chyba będzie już koniec tej historii. Nie wierzycie? Mam dowód, który ma dwie nogi, cycki, język i chyba coś jeszcze, ale o tym opowie wam Maciek, osobiście.-
         W hali zapadła cisza. Nikt, łącznie z trenerem nie miał odwagi się odezwać. Wszyscy milczeli, trawiąc rewelacje brunetki i czekając w napięciu na rozwój wypadków. Spodziewali się chyba wszystkiego, znali Michalinę i wiedzieli, że jeżeli dziewczyną kierują emocje, nie potrafi odpuścić.
         Brunetka otarła łzy, których mimo wszystko nie potrafiła powstrzymać, poprawiła potarganą bluzkę, która nadal nosiła na sobie zapach chłopaka i bez słowa ruszyła w kierunku drzwi. Będąc przy nich, odwróciła się powoli, spoglądając na Maćka.
         -Zapomniałam dodać. Markocki, zrywam z tobą.-Powiedziała i wyszła z hali.
         Pierwszy mowę odzyskał Kamil, który nie zwracając uwagi na miejsce, w jakim się znajdował i świadków obserwujących całe zajście, podszedł do bruneta i z całym impetem swojej złości, uderzył go pięścią w twarz. Maciek zachwiał się i poleciał do tyłu. Boleśnie uderzając w parkiet swoimi plecami.
         -Nie wstawaj, bo ci poprawie.-Zagroził.
         -Stary zostaw go!-Piotrek, jeden z zawodników, podbiegł do szatyna, chwytając go za ramię. -On nie jest tego wart.-Dodał, patrząc na bruneta z pogardą. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na jego krwawiący nos.
         -Masz rację. Nie jest tego wart.-Odparła Kamil. -Miałem cię za przyjaciela, myślałem, że nigdy jej nie skrzywdzisz, ale Ewka miała racje, jesteś egoistycznym dupkiem i mam nadzieje, że skończysz tam, gdzie miejsce takich śmieci.
         -Smykiewicz, wystarczy!-Krzykną trener, kierując się w ich stronę. Mimo iż nadal nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał, nie miał powodów, aby uznać słowa brunetki za kłamstwo. Na własne oczy widział, jaki ból sprawiało jej opowiadanie o romansie swojej i matki i chłopaka i mimo że dziewczyna z klasą wybrnęła z całego zajścia, mężczyzna czuł, że ta historia, dla niej wcale się nie zakończyła.
         -Jankowski, Bachnal, pomóżcie Maćkowi wstać.-Polecił -Kamil ostrzegam cię, nie dotykaj go i tak na za dużo sobie pozwoliłeś. Ochłoń. Wiem, że to, co tu usłyszeliśmy, nie jest łatwe do przetrawienia, ale trening się jeszcze nie skończył. Mam tu jeszcze coś do powiedzenia.
         -Przepraszam trenerze, poniosło mnie, ale mam prośbę. Niech trener zabierze tego popaprańca sprzed moich oczu, bo nie ręczę za siebie.
         -Smykiewicz, nie irytuj mnie, przypominam ci, że Maciek to nadal twój kolega z drużyny.
         -Jeśli tak to ja nie chce być w takiej drużynie!-Burkną szatyn. Kochał siatkówkę, ale wieloletnia przyjaźń z Michaliną była dla niego ważniejsza.
         -Nie teraz będziemy decydować o tym, kto z was będzie grał w tej drużynie, a kto nie. Janke i Krzysiek zaprowadźcie Maćka do pielęgniarki, o tej porze powinna jeszcze być, a wy.-Trener przeniósł swoje spojrzenia na Kamila i Piotra. -Zamiast wymierzać sprawiedliwość w moim imieniu, poszukajcie lepiej Michaliny. Obaj widzieliście, w jakim była stanie. Znajdźcie ją, zanim zrobi coś głupiego. Jesteście jej przyjaciółmi, to tak się zachowajcie.-Nakazał i, mimo że każdy miał coś do powiedzenia w tej sprawie, nikt nie odważył się sprzeciwić.
         -Trenerze.-Kamil zatrzymał się przed drzwiami tak jak chwilę wcześniej jego przyjaciółka.
         -Tak?
         -Trener zadzwoni do pana Adama.-Poprosił
         -Smykiewicz, nie mów mi co mam robić, doskonale to wiem.-Odparł mężczyzna.
           Kamil skiną mężczyźnie głową i razem z Piotrkiem opuścili halę.

 

2.Podejrzenia stające się prawdą bolą...
05 czerwca 2019, 20:53

       -Nie wspominałaś, że masz gości.-Maciek zatrzymał auto pod domem brunetki, obok sportowego BMW na warszawskich tablicach rejestracyjnych.
      -Nie ja mam, tylko mama. To auto ciotki Ireny, wczoraj przyjechała.-Wyjaśniła wyraźnie niezadowolona.
      -Miśka ja wiem, że wy za sobą nie przepadacie, ale sama przed chwilą powiedziałaś, że to gość twojej mamy. Przecież nawet nie musisz z nią rozmawiać. Zamkniesz się w swoim pokoju i tyle.
      -No właśnie nie zamknę. Mama ma dziś randkę, więc siłą rzeczy jestem na ciotkę skazana. Spędzę piątkowy wieczór w towarzystwie złośliwej starej panny, oglądając meksykańskie tasiemce i popijając zieloną herbatę z jakimś ohydnym sokiem wspomagającym odporność.
      -To może umów się z dziewczynami?
      -Maciek czy ty masz już sklerozę. Kamil i Ewa mają dziś rocznice, a Aśka pojechała do rodziców. Swoją drogą ciekawe co Ewka zrobi Kamykowi, jak się dowie, że rezerwacja w Sokole przepadnie przez jego trening.
         -To samo co rok temu. Zamówi hawajską, otworzy dwa piwa i do rana będą siedzieć na dachu.-Przypomniał z lekkim rozrzewnieniem.
         -Lepsze to niż herbata z ciotką.-Prychnęła dziewczyna.
         -Dasz radę, przecież to nie jest pierwszy raz, a jutro po południu zabiorę cię na jakiś obiad.
         -O ile znowu coś ci nie wypadnie.-Zauważyła.
         -Znowu zaczynasz?
         -Nie. Przepraszam. Nie chce się kłócić.-Zreflektowała się.-Zadzwoń do mnie wieczorem, to się umówimy.-Dodała.
         -Dobrze kochanie, ale teraz to ja już muszę jechać. Za chwilę spóźnię się na trening.
         -Jasne. To do zobaczenia.-Powiedziała, wysiadając z samochodu chłopaka.
          -Pa.-Powiedział, odpalając silnik i po chwili odjechał spod domu dziewczyny.
         Michalina poczekała, aż auto chłopaka zniknie za zakrętem i weszła do domu, gdzie toczyła się głośna rozmowa między Ireną i Anna.
         Brunetka nie zamierzała podsłuchiwać, wręcz przeciwnie. Dochodzące z kuchni odgłosy postanowiła wykorzystać na swoją korzyść. Chciała niezauważona przemknąć do swojego pokoju, tym samym unikając spotkania z nielubianą ciotką, ale zanim zdążyła wejść na schody, jej uwagę przykuło imię Maćka padające z ust Ireny.
Zaciekawiona brunetka zawróciła i najciszej jak umiała, przeszła pod prowadzące do kuchni drzwi.
            -Aniu popełniasz duży błąd. Wiesz, że nigdy nie lubiłam twojego męża, ale ten chłopak nie jest dla ciebie. To jeszcze dziecko, masz córkę w jego wieku, która dodatkowo jest jego dziewczyną. To nie powinno się zdarzyć.
         -Wiem, Irenko wiem, ale nic na to nie mogę poradzić. Zakochałam się w nim, chociaż wcale tego nie planowałam. Ja nawet nigdy specjalnie za nim nie przepadałam, ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego. Irena zrozum, ja tylko chce być szczęśliwa, a z Maciejem jestem. On mnie kocha, docenia, widzi we mnie kobietę, której Adam nie dostrzegał od lat. Ja wiem, że wydaje ci się to wszystko niestosowne, a może nawet karygodne, ja też nie jestem dumna z tego, że rozbiłam swoja rodzinę dla chłopaka swojej córki, ale jestem dla niego gotowa na każde poświęcenie.
      -Nawet na stratę córki? Michalina ci tego nie daruje, szczególnie że z twojej winy straciła ojca. Jeżeli się dowie, że Adam odszedł, bo wdałaś się w romans z jej chłopakiem, stracisz ją.
         -Michalina to duża dziewczynka, poza tym to moje dziecko. Jest młoda, zakocha się jeszcze wiele razy, a ja? Ircia, być może związek z Maćkiem to moja ostatnia szansa na szczęście. Proszę cię, nie oceniaj mnie.-Powiedziała.
         Michalina stała w progu niezauważona, nie mogąc uwierzyć, w to, co słyszy. Cały jej świat legł w gruzach, a podejrzenia co do niewierności Macieja, jakie od kilku miesięcy kiełkowały w jej głowie, potwierdziły się w najgorszy możliwy sposób. Jej chłopak miał romans, zakochał się w innej kobiecie. W kobiecie, która była jej matką.
         -Nie chce cię oceniać, po prostu uważam, że ten chłopak nie jest tego wart. Nie jesteś już nastolatką, potrzebujesz przy swoim boku mężczyzny, a nie dziewiętnastolatka. To się nie ma prawa udać. Jak ty to sobie w ogóle wyobrażasz. Do końca życia zamierzasz się ukrywać, dzielić partnerem z córką? W ogóle macie zamiar jej powiedzieć.
         -Oczywiście, że tak, tylko jeszcze nie teraz. Maciek niedługo wyjeżdża na turniej do Pragi, to dla niego bardzo ważne wydarzenie, nie może sobie pozwolić na skandal, bo trener nie zakwalifikuje go do drużyny. Po jego powrocie powiemy Michalinie prawdę. Wiem, że złamie jej serce, może nawet życie, ale wiem, też, że z czasem Miśka nam wybaczy, jeżeli zobaczy, jak bardzo się kochamy, na pewno nas zrozumie. Kocha nas, chce naszego szczęścia, a my szczęśliwi możemy być tylko razem. Irena ja Maćka naprawdę kocham, a on kocha mnie. Wiesz, że on chce się ze mną ożenić? Nawet pierścionek kupił.
         -Aniu zawsze chciałam tylko twoje. Nie mam prawa cię oceniać, bo sama nigdy się nie zakochałam, ale moim zdaniem popełniasz błąd, okłamując Michalinę. Powiedz córce prawdę, zanim dowie się od kogoś obcego, albo od Adama.
         -Adam nic jej nie powie. Misia nie rozmawia z ojcem i to się na pewno szybko nie zmieni. Wiesz, jaka ona jest uparta. Powiemy jej z Maćkiem osobiście.
            Michalina nie mogła już dłużej słuchać matki. Boleśnie uświadomiła sobie, że kobieta, której zawdzięczała życie, odebrała jej dwóch najważniejszych mężczyzn. Ojca, za którym mimo wszystko nadal tęskniła i chłopaka, którego kochała i z którym wiązała swoją przyszłość. Nie mogła uwierzyć, że Maciek, z którym jeszcze tak niedawno spędziła upojne chwilę, mógł sypiać zarówno z nią, jak i z jej matką jednocześnie.
            -Nie będzie musiał nic mi mówić. Ja już wszystko wiem.-Powiedziała, wchodząc do kuchni. Na jej widok obie kobiety zbladły. Zarówno Anna, jak i Irena zdawały sobie sprawę, że tajemnica tej pierwszej właśnie wyszła na jaw, a jej konsekwencje będą bolesne dla wielu osób.
         -Jak mogłaś mi to zrobić? Ty, moja matka? Rozbiłaś nasza rodzinę, bo się zakochałaś w moim chłopaku? Stara głupia baba poświęciła wszystko dla młodego fiuta. Tak się nie zachowuje matka, tylko dziwka!-Krzyczała, łykając łzy.
      -Hola, hola moja panno. Jak ty się odzywasz do matki!-Irena wiedziała, że Michalina ma prawo nie panować nad emocjami, ale jej zachowanie było nieprzyzwoite. Mimo wszystko kobieta uznała, że dziewczyna nie powinna się tak odzywać do swojej rodzicielki, szczególnie przy osobie trzeciej.
      Brunetka nie zamierzała słuchać Ireny. Wręcz przeciwnie słowa nielubianej ciotki zadziałały na nią jak płachta na byka.
      - Nie wtrącaj się stara ropucho! Przeszkadza ci to, że tak się odzywam, ale to, że twoja siostra pieprzy się z chłopakiem swojej córki, ci nie przeszkadza. Pieprzona dewota!
         -Michalina! Na litość boską! Hamuj się trochę, nie rozmawiasz z koleżankami! Jestem twoją matką a Irena ciotką.
         -Matką? Jak śmiesz się tak nazywać? W dniu, w którym poszłaś do łóżka z moim chłopakiem, przestałaś być moją matką.
          -Córeczko zrozum, ja tego wszystkiego nie chciałam. Walczyłam ze sobą bardzo długo tak samo, jak Maciek. Nie chcieliśmy skrzywdzić ani Adama, ani ciebie. Jesteś moim dzieckiem, kocham cię i nigdy nie chciałam, abyś cierpiała z mojego powodu, ale jesteś już dorosłą kobietą i powinnaś wiedzieć, że w życiu niczego nie da się zaplanować, szczególnie miłości. To piękne uczucie, bo jest szalone i niespodziewane. Nie zrobiliśmy tego specjalnie, walczyliśmy z tym uczuciem, ale ono jest silniejsze od nas. Kochanie zrozum, my się naprawdę kochamy.
         -Kochacie, mamo on mógłby być twoim synem? To jeszcze dziecko! Wasz związek to nie miłość, tylko jakieś chore zboczenie. Wiesz, jak się nazywa wasze relacje? Pedofilią! Jeszcze parę lat temu poszłabyś za to do więzienia! Zresztą, o czym my rozmawiamy. Masz romans z moim chłopakiem, rozbiłaś nasza rodzinę i mój związek. Kim ty jesteś?
         -Twoją matką. Byłam i zawsze nią będę, ale też jestem kobietą i tak jak każda kobieta chce być szczęśliwa i kochana. Michalina, ty jesteś jeszcze młodziutka, nie znasz życia, jeszcze nie raz i nie dwa się zakochasz. A ja? Kocham Macieja, a on kocha mnie, nie możesz nam zabronić miłość. Wiem, że cierpisz, ale to chwilowe. Zobaczysz, jeszcze wszystko się ułoży.
         -Co się ułoży? Jak ty to sobie wyobrażasz?
         -Normalnie. Teraz kiedy znasz prawdę, wszystko będzie tak, jak powinno. Czego ty oczekujesz? Myślisz, że zamieszkamy w trójkę pod jednym dachem i stworzymy szczęśliwą rodzinę? Może mam jeszcze do Maćka tato mówić albo wiesz co mam lepszy pomysł. Stworzymy trójkącik. Maciek raz będzie spał z tobą raz ze mną? Co ty na to? Jemu to raczej nie będzie przeszkadzało, skoro robił to przez ostatnie kilka miesięcy.
No co się tak patrzysz? Myślałaś, że on sypia tylko z tobą. Do twojej wiadomości kochana mamusiu, dawno już nie jestem dziewicą, a to zasługa twojego kochanka, powiem więcej, wiesz co, robiła z nim przed godziną, w jego domu, w jego łóżku? Wiesz? Nie, to cię oświecę, uprawiałam z nim sex. Boli? Mnie też, a dodatkowe brzydzę się tego, że tymi samymi rękami dotykał i ciebie i mnie. Co, nie powiedział ci? Ciekawe dlaczego?
         -To niemożliwe. On by mi tego nie zrobił, on mnie kocha, rozumiesz. Kłamiesz, bo chcesz się na mnie odegrać. Michalina, proszę cię, nie ran mnie tylko po to, aby poczuć się lepiej.
         -A ty możesz mnie ranić? Kobieto, zabrałaś mi ojca i chłopaka, sypiasz z człowiekiem, za którego chciałam wyjść, mieć dzieci, zestarzeć się. W dodatku zachowujesz się nie jak matka tylko jak ostatnia dziwką. Tak, tym dla mnie teraz jesteś, dziwką, która bzyka się z młodymi chłopakami po hotelach! Nienawidzę cię!-Wykrzyczałam.
Annie puściły nerwy. Słowa brunetki wyprowadziły ją z równowagi, nie chciała i nie mogła uwierzyć, że młody mężczyzna, dla którego przewróciła całe swoje życie do góry nogami, mógłby nie być jej wierny.
         -Wiesz co? Mam nadzieje, że jak wszyscy się dowiedzą o tobie i Maćku wywiozą cię z miasta na taczkach z gnojem, bo na to sobie zasłużyłaś! Oby ludzie zniszczyli ci życie, tak jak ty zniszczyłaś je mnie. Jesteś nim, zerem, żałuje, że ktoś taki jak ty dał mi życie!-Słowa Michaliny były pełne żalu i goryczy, w dodatku trafiały Anne w czuły punkt. Kobieta, na chwilę zapomniała, że zrozpaczona dziewczyna przed nią, to jej córka. Nie mogąc znieść obelg z jej strony, wymierzyła Michalinie siarczysty policzek.
         -Mogłam się tego spodziewać po tobie, skończyły ci się argumenty, więc używasz siły.
         -Misiu przepraszam, ja nie chciałam. Nie chciałam cię uderzyć.
         -Nie chciałaś też rozbić naszej rodziny, sypiać z moim chłopakiem, a jednak to zrobiłaś! Jeszcze rano uważałam, że mam fajnego chłopaka i kochająca matkę, a teraz wiem, że mój chłopak to palant, a matka to dziwka. Ty już wybrałaś. Wolałaś Maćka od rodziny i córki i ja też wybrałam. Nie chce nigdy więcej cię widzieć, w dniu, w którym postanowiłaś zniszczyć mi życie, przestałaś być moją matką, dziś jesteś Anna, kochanką mojego chłopaka, a moja matka. Ta ciepła, może trochę pokręcona kobieta, z którą ciężko mi się było dogadać, ale którą bardzo kochałam umarła. Słyszysz? Dla mnie jesteś trupem.-Powiedziała i wyszła, trzaskając drzwiami.
         -Przykro mi, Aniu. Bardzo mi przykro..ale.-Irena próbowała znaleźć odpowiednie do tej chwili słowa, ale nie potrafiła.
         -Irena, przepraszam, ale chce zostać sama.
         -A co z Michaliną. Nie martwisz się o nią.
         -Uspokoi się i wróci. Zawsze wraca. Jestem tego pewna.
         -Aniu, sama przed chwilą widziałaś, że w przypadku twojej córki niczego nie możesz być pewna, może powinnaś.....
         -Z całym szacunkiem, ale nie potrzebuje twoich rad. Nie wiele wiesz. Sama powiedziałaś, że nigdy nie byłaś zakochana, dzieci też nie masz.-Przypomniała. Jej przytyk, dotkną Irenę, która nie spodziewała się takiego zachowania po Annie, szczególnie że ta wiedziała, jak bardzo niemożność posiadania rodzinny rani jej serce.
         - Ty moja droga za to masz dziecko, dla którego właśnie umarłaś.-Powiedziała, wstając. -Ale nie masz się co martwić, ludziom możesz mówić, że masz syna. Przecież nikt nie musi wiedzieć, że z nim sypiasz. Chciałam dla ciebie dobrze Anno, ale widzę, że dla tego chłopaka straciłaś nie tylko głowę, serca chyba też już nie masz. Lepiej będzie, jeśli jeszcze dziś wyjadę. Zadzwoń do mnie, jak odzyskasz jedno lub drugie.-Dodała i w ślad za Michaliną opuściła kuchnie. Chwilę później trzasnęły frontowe drzwi. Anna została sama.

1. Nie tak wygląda miłość
02 czerwca 2019, 15:52

              Michalina nawet nie próbowała ukryć swojego rozczarowania. Kochała Maćka i zawsze starała się być dla niego wyrozumiała, ale kiedy chłopak po raz kolejny odwołał ich randkę w ostatniej chwili, przeważył szalę goryczy. Brunetka miała granicę cierpliwości, którą ten coraz częściej przekraczał.
            Maciek patrzył na Michalinę coraz bardziej zdezorientowany. Dawno nie widział swojej dziewczyny tak rozczarowanej, a ponieważ jej złe samopoczucie było jego winą, nie bardzo wiedział jak ją pocieszyć. Doskonale zdawał sobie sprawę, że cokolwiek zrobi lub też powie, zaogni tylko i tak już nieciekawą sytuację.
           -Kochanie, proszę cię, nie gniewaj się na mnie. Przecież wiesz, jak tego nie lubię.- Powiedział w końcu, próbując objąć ją ramieniem, ale dziewczyna odsunęła się od niego.
          -Serio? Jakoś ostatnio mam wrażenie, że moje cierpienie sprawia ci radość.

          -Misiu co ty pleciesz? Przecież wiesz, że to nie prawda.
          -Nie wiem, Ostatnio nie wielu rzeczy mogę być pewna. Maciek, a może ty mnie specjalnie unikasz?-Zapytała, patrząc na niego podejrzliwie.
          -Zwariowałaś? Niby dlaczego miałbym unikać swojej dziewczyny?
         -Może nie chcesz już, żebym nią była.
         -Kotek to, że mam teraz sporo rzeczy na głowie nie znaczy, że chce się z tobą rozstać. Kocham cię, nic się w tej sprawie nie zmieniło.
         -Oprócz twojego podejścia. Maciek miłość tak nie wygląda, zakochani ludzie chcą spędzać ze sobą swój czas, a przede wszystkim go dla siebie mają. Tęsknie za tobą.
         -Ja za tobą też. Uwierz mi, że wolałbym spędzić dzisiejszy wieczór z tobą, ale nie mogę. Mam zobowiązania wobec drużyny i trenera. Nie mogę tak po prostu nie przyjść na trening, nawet na taki nie planowany, szczególnie teraz przed zawodami. Wiesz, jaki ten turniej jest dla mnie ważny.
         -Na pewno jest ważniejszy ode mnie.
         -Michalina to nie tak. Ty też jesteś dla mnie ważna, bardzo ważna.- Powiedział, nie patrząc jej w oczy.
          -W dziwny sposób mi to okazujesz. A może raczej nie okazujesz. Trudno coś komuś pokazać, jeśli się nie ma dla tej osoby miejsca w życiu.
         -Obiecuje, że po turnieju wszystko ci wynagrodzę. Jak tylko wrócę z Pragi, odbijemy sobie każdą nieudaną randkę, tylko daj mi jeszcze trochę czasu. Teraz muszę się skupić na przygotowaniach. Jeżeli chcę zostać zauważony, muszę zaprezentować się w jak najlepszej formie, a wiesz, że ostatnio mocno odstaje od reszty drużyny.
            -Jesteś zdolny i pracowity nadrobisz to.
            -Taki mam zamiar, ale żeby go zrealizować muszę trenować, Opuszczanie treningów nie wyjdzie mi na dobre.
            -Kiedyś nie miałeś takiego problemu.-Zauważyła
            -Kiedyś kochanie moim trenerem był twój ojciec, teraz nie mam taryfy ulgowej.
            -To tylko jeden trening. Serio nie możesz raz sobie odpuścić. Do turnieju zostało dwa miesiące. Ta godzina czy dwie nie zrobią różnicy ani tobie, ani chłopakom.
            -Ale trenerowi zrobi. Miśka co ja mam mu powiedzieć, że nie przyszedłem na trening, bo miałam randkę, w jakim świetle to mnie stawia? Jeżeli nawalę, mogę się pożegnać z wyjazdem. Zrozum mnie.
            -Staram się, ale powoli mam już tego dość. Mam niby chłopaka, a jednocześnie jestem sama jak palec. Ostatnio nawet moja mama chodzi na randki częściej niż ja.
              -Kochanie mi tez to nie odpowiada, ja też za tobą tęsknie, ale to już długo nie potrwa. Obiecuje, że po moim powrocie z Czech wszystko się zmieni.
            -Jak to po twoim powrocie? Czy ja coś źle usłyszałam? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jedziesz do Pragi sam?
            -No właśnie to jest ta druga sprawa, o której chciałem z tobą porozmawiać. Miśka przepraszam, ale nie możesz jechać ze mną. Trener się na to nie zgodził.
            -Co? Niby dlaczego? Przecież Kamil jedzie z Ewą, Piotrek zabiera Asię, dlaczego ja nie mogę jechać? Zawsze z tobą jeździłam, co się teraz zmieniło.
            -Naprawdę nie wiesz? Może mam ci przypomnieć.
            -Nie musisz.-Odpowiedziała, jeszcze bardziej zrezygnowana.-Ale uważam, że to niesprawiedliwe. Nie zrobiłam nic złego. Marcin mnie sprowokował, a ja się tylko broniłam. Zresztą to skończony dupek i w pełni zasłużył sobie na każde moje słowo.
              -Michalina ja wiem, że Mierzejewski to specyficzna osoba i ciężko jest się z nim dogadać, też uważam, że to dupek, ale to też kapitan jednej z lepszych drużyn w dodatku naszych sojuszników, a ty publicznie zmieszałaś go z błotem. Wszystkie portale branżowe i gazety o tym pisały. Wiesz, jak trener nie lubi skandali wokół naszej drużyny. Taka sława do niczego nie jest nam potrzebna.
            -Wiem i już za to przepraszałam setki razy, nawet Marcina przeprosiłam. Jak długo jeszcze będę za to odpowiadać. Przecież nie jadę na ten turniej, żeby kontynuować konflikt. Obiecałam, że będę schodzić Mierzejewskiemu z drogi. Mam mu to dać na piśmie.
            -Nie musisz. W to akurat trener jest skłonny uwierzyć, ale ma inny problem. Twojego ojca. Michalina, nawet jeśli bardzo będziesz się starać, spotkania z nim nie unikniesz, on nadal jest trenerem i będzie na turnieju, a oboje dobrze wiemy, jak wasze spotkanie się skończy i trener też zdaje sobie z tego sprawę. Nie możesz dwa razy z rzędu wywołać skandalu. Nawet jeśli już nie jesteś częścią drużyny, nadal jesteś moją dziewczyną, a ja wolałbym skupić się na grze, a nie na tłumaczeniu twoich wybryków. Zrozum to, proszę.
               -Czemu to zawsze ja muszę ustąpić? Czy chociaż raz wyjątkowo, to ty nie możesz poświęcić czegoś dla mnie?
               -Co mam zrobić? Zrezygnować z turnieju?!-Maciek podniósł głos.
               -Wiesz, że nie o to mi chodzi.
               -Wiem. Przepraszam, nie powinienem krzyczeć, ale dla mnie to też nie jest łatwe.-Powiedział, po raz kolejny próbując ją objąć. Tym razem dziewczyna nie odsunęła się od niego. Wręcz przeciwnie, ufnie oparła głowę na jego ramieniu.
               -Ale to już długo nie potrwa. Jak tylko wrócę z turnieju, wszystko się zmieni. Pozwól mi tylko skupić się teraz na treningach. To dla mnie bardzo ważne. Chce zawalczyć o swoje marzenia, a wyjazd do Pragi może mi to ułatwić. Wiem, że dużo cię to kosztuje, mnie zresztą też, ale muszę cię prosić o jeszcze odrobinę cierpliwości. Możesz to dla mnie zrobić.
               -Nie wiem, czy dam radę. Tęsknię za tobą, brakuje mi twojej obecności, naszych rozmów, czasu, jaki razem spędzaliśmy. Wiesz, jak bardzo cię kocham, zawsze kochałam i wiesz, że nie chcę cię stracić. Maciek ja bym tego nie przeżyła. Jesteś jedynym mężczyzną w moim życiu. Gdybyś odszedł tak jak mój ojciec, nie miałabym po co żyć.
               -Nie gadaj bzdur!-Zdenerwował się. Michalina przez chwile miała wrażenie, że przez jego twarz przebiegł cień strachu, ale natychmiast odrzuciła od siebie tę myśl.
-Twój ojciec rozstał się z twoją mamą nie z tobą. To ty na swoje własne życzenie wyrzuciłaś go ze swojego życia. Gdybyś nie była takim uparciuchem, prawdopodobnie nic by się nie wydarzyło, ale są rzeczy, których tobie nie da się wytłumaczyć.
               -Myślałam, że powiesz coś zupełnie innego i niezwiązanego z moim ojcem tylko z nami.-Zauważyła zrezygnowana.
               -Miśka, przecież od godziny cały czas powtarzam ci to samo. Nie mam czasu, bo szykuje się do turnieju. Muszę poprawić swoją formę, bo inaczej nie mam co liczyć na występ w I składzie, a nie pojadę do Pragi grzać ławy. To, że mam zobowiązania wobec kolegów i trenera nie znaczy, że cię nie kocham. Zależy mi na tobie i dla mnie też ta sytuacja jest męcząca, ale nie zrezygnuje z siatkówki, tylko dlatego, że ty czujesz się zaniedbywana, bo oboje będziemy tego żałować. Wrzuć trochę na luz i daj mi czas. Obiecuje, że jak wrócę z Czech, wszystko się ułoży. Uwierz mi, proszę cię i przestań histeryzować!-Powiedział wyraźnie poirytowany zachowaniem dziewczyny. Wiedział, że może tym doprowadzić do kłótni, ale liczył, że zdrowy rozsądek Michaliny zwycięży nad jej emocjami.

                  -Miśka.-Maciek zmienił ton. -Ile my się znamy? -Zapytał, ale zanim dziewczyna otworzyła usta sam, sobie odpowiedział.-Od dziecka. To nie jest kilka dni, tylko kilkanaście lat. Od ponad trzech jesteśmy parą, wydawało mi się, że wiemy o sobie wszystko. Zgadza się?-Brunetka w odpowiedzi kiwnęła głową. -To teraz odpowiedź na jeszcze jedno moje pytania i przestań się dąsać. Czy ty naprawdę myślisz, że gdybym nie chciał się z tobą spotykać, tłumaczyłbym to treningami, czy po prostu bym z tobą zerwał?
                  -Zerwałbyś. -Odpowiedziała cicho, zastanawiając się, do czego brunet zmierza.
                  -No właśnie. Dokładnie to bym zrobił, a nie bawił się w podchody jak pięcioletnie dziecko. Więc skoro z tobą nie zerwałem, wręcz przeciwnie nadal twierdzę, że mi na tobie zależy i nic się nie zmieniło, dlaczego nie możesz odpuścić?
                  -Bo cię kocham i za tobą tęsknie. Wkurza mnie, że ciągle masz dla mnie tak niewiele czasu.
                  -A mnie wkurza, że ten czas marnujemy na kłótnie. Wiem, że nie jestem bez winy i wiem, że to cię rani i przykro mi z tego powodu, ale udało nam się dziś spotkać, ja wiem, że to może nie jest to, czego się spodziewałaś, ale jesteśmy tu razem i co? Zamiast wykorzystać ten czas, zmarnowaliśmy go na kłótnie. Uważasz, że to jest w porządku?-Michalina milczała zawstydzona. Maciek miał rację. Zamiast wykorzystać czas, który udało mu się wygospodarować, kłócili się, marnują cenne minuty.
                  -Przepraszam.-Wyszeptała zawiedziona własnym postępowaniem.Nie chciała po raz kolejny iść na kompromis i poświęcać się dla Maćka, ale jego argument był nie do przebicia.Brunet chwycił dziewczynę za podbródek, zmuszając ją do spojrzenia sobie w oczy.
                     -Jesteś szurnięta i niemożliwa. Wkurzasz mnie tymi swoimi teoriami spiskowymi, ale jeszcze bardziej wkurza mnie to, że mi nie ufasz. Ja też za tobą tęsknie i też chciałbym mieć więcej czasu dla nas, ale teraz to nie możliwe, dlatego chciałbym wykorzystać, chociaż to, co mamy na rzeczy przyjemniejsze od kłótni. Na przykład na to.-Powiedział i namiętnie ją pocałował.
                      -Zgoda?- Zapytał po dłuższej chwili, odrywając swoje usta od jej warg. Rozanielona pocałunkiem dziewczyna, kiwnęła twierdząco głową, nie mogąc złapać oddechu. Nadal była na Maćka zła, ale smak jego ust sprawił, że zmiękła. Mimo że byli razem od lat, nadal nie uodporniła się na czułości bruneta. Za każdym razem, kiedy czuła na sobie jego spojrzenie, dotyk, pocałunek czy pieszczotę, była w stanie wybaczyć mu wszystko.
                     -Mam jeszcze godzinę do treningu, a skoro już się pogodziliśmy, to może wykorzystamy ją w jakiś miły sposób. Tak mi się coś wydaje, że mamy w kilku kwestiach zaległości.-Powiedział, rozpinając guzik w jej bluzce.
                      -A mi się wydaje, że chyba jeszcze nie do końca zostałam przeproszona.-Odparła, uśmiechając się filuternie.
                     -Zaraz to nadrobimy.-Powiedział, ponownie zatapiając swoje usta w jej wargach.