Archiwum lipiec 2019, strona 1


19. Zwyczajnie, normalnie, nie tak
14 lipca 2019, 22:15

      -Dobra, na dziś koniec.-Powiedział Adam. -Świetnie wam poszło. Idźcie się przebrać, Michalina ty też.-Polecił.
      -Muszę posprzątać.-Odparła.
      -Ja to dziś zrobię.-Zakomunikował. -Ja zaniosę sprzęt do magazynu, a ty w tym czasie zmienisz ubranie. Wezwali mnie do pracy, muszę tam być za maksymalnie godzinę, a chciałem cię odwieźć do domu, żebyś nie wracała sama.
      -Tato proszę cię, mogę wrócić z którymś z chłopaków, albo sama spacerem. Jedź do pracy i o nic się nie martw.
      -Jesteś pewna? Ostatnio mamy dla siebie bardzo mało czasu, myślałem, że chociaż po drodze uda nam się porozmawiać.
      -Tato. Jestem dorosła, ty też. Nie musimy przebywać ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Powiedz mi tylko czy dasz radę wrócić do domu na kolację, to coś ugotuje?
      -Nie wiem kochanie, ile mi zejdzie. Zadzwonię do ciebie. Miłego wieczoru.-Powiedział, pocałował ja w policzek i wyszedł z sali.
      Michalina dokończyła swoją pracę, odniosła sprzęt, przebrała się i jako ostatnia opuściła salę.
      Marcin chodził pod halą, w tą i z powrotem coraz bardziej zdenerwowany. Nie miał pewności czy uda mu się porozmawiać z dziewczyną. Wiedział, że jeśli ta będzie w towarzystwie ojca, albo któregoś z chłopaków nie odważy się poprosić jej o rozmowę. Chłopak miał szczęście, Adam opuścił salę sam, zaraz po wyjściu swoich zawodników.
      Brunetka wyszła z budynku pogrążona we własnych myślach, dlatego nie zauważyła siedzącego na murku, w cieniu starego dębu Marcina. Zwróciła na niego uwagę, dopiero kiedy się odezwał.
      -Siema.-Powiedział, nie bardzo mając pomysł jak zacząć.
      -Cześć.-Odparła, zdziwiona i zakłopotana jego obecnością. -Co ty tu robisz? Trening dawno się skończył.
      -Właściwie to czekam na ciebie.-Powiedział, drapiąc się po głowie. Robił tak zawsze, kiedy nie wiedział jak się zachować, lub czuł się niekomfortowo.
      -Na mnie? Zamierzasz mnie zamordować, czy tylko się ze mną pokłócić? Ostrzegam, noszę ze sobą gaz pieprzowy.
      -Nie zamierzam ci nic zrobić, nie chce też wywoływać kolejnej awantury, wręcz przeciwnie jestem tu, bo chce się z tobą pogodzić. Michalina ja wiem, że masz mnie za kończonego dupka, który uważa się za pępek świata i z nikim się nie liczy, ale to nie do końca prawda. Masz racje, czasem zachowuje się jak palant, ale są rzeczy i ludzie, dla których zrobiłbym wszystko.-Powiedział, zupełnie zbijając ją z tropu. Dziewczyna nie spodziewała się po nim takiego wybuchu szczerości, ale chłopak zaskoczył ją nie pierwszy i przeczuwała, że nie ostatni raz.
      -Kaśka kazała ci ze mną pogadać? To z jej powodu tu jesteś?
      -A czy to ważne? Tak ona, ale nie tylko ona, Mikołaj od dawna suszy mi głowę, zresztą nie tylko mi, skoro tyle ludzi się do ciebie przekonało, może faktycznie to ja popełniam błąd. Michalina, jesteśmy dorośli, czy nie możemy się ze sobą spróbować dogadać jak cywilizowani ludzie?
      -Mnie pytasz? Ja już raz próbowałam wyciągnąć do ciebie rękę i jak to się skończyło?
      -To był błąd. Nie powinienem był cię wtedy całować i nie wiem, czemu to zrobiłem. Byłem wściekły, chciałem, żebyś się uciszyła, nie wiesz, ile bym dał, aby cofnąć czas.
      -Wiem.-Powiedziała cicho, opadając na murek. -Ja dałabym równie dużo, szczególnie teraz, kiedy poznałam Kasię. Zastanawiam się, co taka fajna dziewczyna robi z kimś takim, jak ty.-Dodała, ale w jej głosie nie było cienia złośliwości.
      -Chyba mnie kocha.-Powiedział, siadając obok niej. -I ja kocham ją, cokolwiek sobie myślisz, dlatego liczę się z jej zdaniem.
      -Dlatego tu jesteś?
      -Też, ale nie tylko. Przez cały trening myślałem, nad tym, co powinienem zrobić i doszedłem do wniosku, że powinniśmy kilka rzeczy sobie wyjaśnić. Dla naszego dobra, dobra drużyny i naszych przyjaciół. Nie twierdzę, że od razu zapałamy do siebie przyjaźnią, ale możemy przynajmniej się tolerować.
      -Mówisz, jakbyś wiedział, że mnie przekonasz, a przecież uważasz mnie za wredną małpę.
      -Już dwa razy udowodniłaś, że wcale taka nie jesteś. Pierwszy raz w sobotę, gdyby nie ty popełniłbym błąd, którego nie wybaczyłbym sobie do końca życia, zdradziłbym kobietę, którą kocham.
      -A ten drugi raz?
      -Dzisiaj. Nie powiedziałaś Kaśce o tym, co zaszło między nami.
      -Bo nic nie zaszło. Oboje wiemy, że to był błąd i oboje tego żałujemy. O czym miałam jej mówić? Zresztą, nikt nie zasłużył na coś takiego, a Kasia, ona cię naprawdę kocha, to widać.-Powiedziała spokojnie.
      -Przepraszam Michalina, za wszystko.
      -Miśka, wystarczy Miśka. Ja też przepraszam, ale nie mogę podać ci ręki na zgodę, bo to nie będzie miało sensu. Marcin nie polubimy się, to nierealne, ale możemy pójść na kompromis.
      -Co masz na myśli?
      -Zawieszenie broni. -Powiedziała. -Spróbujmy się na początek tolerować. Rękę podamy sobie, gdy oboje naprawdę będziemy tego chcieli, chociaż to chyba niemożliwe. Nie wyobrażam sobie mnie i ciebie jako przyjaciół.
      -Ja też, ale masz rację, Zgadzam się na twoją propozycję i tak nie mamy nic do stracenia, a możemy sporo zyskać. Dziękuje.
      -Spoko.-Odparła. -To chyba by było na tyle. Wracaj do Kasi, na pewno macie dużo do nadrobienia.-Dodała, wstając z miejsca.
      -Podwieźć cię? Twój ojciec chyba już pojechał?
      -Dzięki Mierzejewski, ale poradzę sobie, Spacer dobrze mi zrobi i chyba wolałabym wsiąść do czołgu niż z tobą do samochodu.
      -Znowu zaczynasz? Chciałem być miły.
      -Wiem, ale zupełnie mi to do ciebie nie pasuje. Wiesz, chyba trudno mi się będzie przyzwyczaić do nowego Mierzwy.
      -Nowego?-Zdziwił się.
      -Nie ważne, ale wiesz co?
      -Tak?                                                                                                                                                                                                                                            -Zostań taki na dłużej.
      -Jaki? Mów jaśniej.-Poprosił, wstając
      -Prawdziwy.-Odpowiedziała, uśmiechając się.
      -Wiesz co Michalska? -Zaczął, ale po chwili coś przyszło mu na myśl i zaczął się śmiać.
      -I z czego rżysz?
      -Bo właśnie dotarło do mnie, że ty się naprawdę nazywasz Michalina Michalska, twoi rodzice mieli naprawdę poczucie humoru.-Przyznał.
      -Mi to mówisz? Ja z tym muszę żyć.-Odparła, też się śmiejąc. Wiedziała, że blondyn nie chciał jej urazić.-Miłego wieczoru Mierzejewski.
      -Poczekaj, serio mogę cię podwieźć.
      -Nie trzeba, zamiast odwozić mnie, wykorzystaj ten czas i kup Kaśce bukiet kwiatów, tylko duży. Zasłużyła. Do zobaczenia.-Powiedziała i po chwili zniknęła za bramą.
      Marcin, nadal śmiejąc się pod nosem, wsiadł do auta z postanowieniem, że wprowadzi w czyn radę brunetki i wstąpi do kwiaciarni. Odpalił silnik, wyjechał z parkingu i ruszył w kierunku swojego miejsca zamieszkania. Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Blondynie, nawet nie podejrzewał, że rozmowa z brunetką i to, co wspólnie ustalili, na spokojnie i bez awantur sprawi mu więcej przyjemności niż ciągłe spory.
      Michalina wracała do domu mocno skołowana wydarzeniami mijającego dnia. Nie sądziła, że przyjdzie dzień, w którym nie tylko polubi dziewczynę Marcina, ale też z nim samym będzie rozmawiać, bez wzajemnych złośliwości, pretensji i kłótni. Musiała przyznać, że chociaż było to niespodziewane, zaskoczyło ją pozytywnie i w pewnym sensie wzbudziło w jej sercu nową nadzieję.
         Mierzejewski siedział na brzegu łóżka, zupełnie nie mogąc zrozumieć, co się właśnie stało. Było mu wstyd przed Kasią, a jednocześnie miał ogromne wyrzuty sumienia.
      -Kochanie.- Zaczeła dziewczyna, przytulając go. -Nie denerwuj się. Przecież to nic takiego.
      -Może dla ciebie.-Odparł chłodno, ale po chwili zmienił ton. Wiedział, że dziewczyna nie ma nic wspólnego z jego niedyspozycją.
       -Przepraszam.-Powiedział, całując ją w czoło. -Kompletnie nie wiem, co się stało. Chyba jestem zmęczony. Adam ostatnio mocno daje nam w kość.-Dodał, mając nadzieje, że również siebie przekona do takiej wymówki.
      -Przecież ja się na ciebie nie gniewam. To tylko sex. Nie musisz mieć zawsze ochoty.
      -Ale ja mam ochotę. Brakowało mi cię jak cholera, o niczym innym nie myślałem przez cały dzień. To przez zmęczenie. Odpocznę i jutro ci to wszystko wynagrodzę.-Obiecał.
      -Wiem.-Uśmiechnęła się. -Kocham cię.-Pocałowała go w policzek.
      -Chodźmy już spać.-Dodała, układając się po swojej stronie łóżka. Marcin zajął miejsce obok niej. Dziewczyna ufnie wtuliła się w jego klatkę. Dziesięć minut później zasnęła spokojnie w ramionach ukochanego. Nie tak wyobrażała sobie ich pierwszą noc, po czterech tygodniach rozłąki, ale nie miała do chłopaka pretensji. Wierzyła w jego tłumaczenia, w dodatku w pewnym sensie sama czuła się odpowiedzialna za jego niedyspozycje. Związek na odległość mocno skomplikował ich relacje, a to rzutowało nie tylko na ich codzienne życie, ale miało też swoje odbicie w sferze łóżkowej. Dla Kasi sex nie był najważniejszy, dlatego też potrafiła się bez niego obyć. Kochała Marcina na tyle mocno, aby zadowolić się jego obecnością i bliskością, nawet jeśli nie była ona fizycznie pełna. Blondynka była jednak pewna, że z czasem i w sprawach intymnych odzyskają równowagę.
      Marcin wymknął się z łóżka, starając się nie obudzić śpiącej dziewczyny i poruszając się najciszej jak umiał, wyszedł na balkon. Noc, chociaż letnia była chłodna i rześka. Świeże powietrze uderzyło go w twarz zimnym podmuchem, łagodząc wściekłość na samego siebie. Nie był zmęczony. Chciał kochać się ze swoją dziewczyną. Jej dotyk, pocałunki i pieszczoty, które oddawał, działały na wszystkie jego zmysły. Podniecenie sięgało zenitu, kiedy na nowo poznawał każdy kawałek jej ciała, zwiedzał aksamit jej skóry i badał jej najskrytsze tajemnice. Wszystko zmierzało w dobrym, znanym mu kierunku, wszystko było jak kiedyś, do czasu kiedy w jego myśli nie wdarło się, krótkie wspomnienie. Smak wiśniowej szminki na jego wargach był tak intensywny, że nie potrafił go zignorować.
      Marcin nie rozumiał co się z nim dzieje. Mimo że weszli z Michaliną na pokojową ścieżkę, jego uczucia do niej nie zmieniły się aż tak bardzo. Nadal nie był do niej przekonany, uczucie, jakim ją darzył, nie było nawet sympatią i chociaż udało mu się spokojnie z nią porozmawiać, co wywołał pozytywne emocje, zrobił to dla Kasi. Nie polubił brunetki, a jednak na samą myśl o tym, co oboje uznali za błąd, zupełnie tracił rozum i nie miał pojęcia jak sobie z tym poradzić.
Zrezygnowany wrócił do łóżka, obiecując sobie, że za wszelką cenę pozbędzie się wspomnienia smaku wiśniowych warg i na nowo odnajdzie drogę do ukochanej kobiety, która tej nocy, po raz pierwszy od miesiąca spała spokojnie u jego boku.

18. Ta jedyna
13 lipca 2019, 12:01

      Kasia odstawiła walizkę na wycieraczkę, wsunęła klucz w zamek, przekręciła go i otworzyła drzwi. W pierwszej chwili, kiedy przekroczyła próg, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że mieszkanie jest puste, ale po chwili do jej uszu dotarł szum wody, dochodzący z łazienki. Marcin brał prysznic.
      Dziewczyna, zadowolona, że niespodzianka na pewno jej się uda, po cichu zabrała walizkę do sypialni, a potem przeszła do kuchni, aby zrobić kawę sobie i blondynowi.
      Marcin wyszedł spod prysznica, przepasany jedynie ręcznikiem, na wysokości bioder. Na jego ciele nadal można było dostrzec krople chłodnej wody.Poniedziałkowy pranek zaczął się dla niego o wiele lepiej niż ten niedzielny. Nadal miał wyrzuty sumienia spowodowane pocałunkiem z Michaliną, ale nie myślał o nim już tak intensywnie niż podczas ostatniego dnia i nocy.
      Wszedł do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie i zamarł w pół kroku, widząc siedzącą przy stole Kasię, która jak gdyby nigdy nic popijała kawę. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok.
      -Niespodzianka kochanie.-Powiedziała, podnosząc się ze swojego miejsca.
      -Kasiu, to sen? Co ty tu robisz?
      -Po naszej rozmowie, zrozumiałam, że trochę przesadziłam. Zrezygnowałam z dokończenia sesji, fotograf był wściekły, ale ty jesteś dla mnie ważniejszy. Tęskniłam za tobą.-Wyjaśniła, podchodząc do niego.
      -Ja za tobą też.-Odparł, obejmując ją. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna jest tak blisko. Powoli, bez żadnego pośpiechu odnalazł jej usta i złożył na nich pocałunek, który ona z radością przyjęła, ale coś było, zdecydowanie nie tak jak powinno.         
      -Wszystko w porządku?-Zapytała, widząc, że w zachowaniu Marcina coś się zmieniło.
      -Tak, nie chcę cię tylko zamoczyć. Ta sukienka kosztowała pewnie majątek, szkoda, żeby się zniszczyła. Pójdę się ubrać, a potem zapraszam cię na obiad, może do Włocha? Musimy to uczcić, zanim wyjdę na trening.-Zakomunikował i wyszedł z pomieszczenia, zanim zdążyła zaprotestować.
      Blondyn siedział na brzegu wanny, próbując pozbyć się obcego uczucia, które towarzyszyło mu od chwili, w której pocałował Kasię. Cieszył się, że dziewczyna wróciła. Kochał ją i był szczęśliwy, wiedząc, że ona czuje to samo, a jednak, kiedy jego wargi odnalazły jej usta, nie poczuł nic, a przynajmniej nie poczuł tego, co czuł wcześniej, za każdym razem, kiedy całował swoją dziewczynę.
      Jego myśli bezwiednie powędrowały do wydarzeń sobotniej nocy. Mimo że nie chciał, na ustach znowu poczuł smak wiśniowej szminki, a emocje, jakie wtedy czuł, zupełnie nim zawładnęły. Wściekły wstał z miejsca, pochylił się nad umywalką, odkręcił zimną wodę i włożył pod nią głowę. Emocje opadły, a on wytarł się do sucha, ubrał i jak gdyby nigdy nic, wrócił do swojej dziewczyny, ze sztucznym uśmiechem, przyklejonym do twarz.
      Michalina siedziła na kanpie, z telefonem przy uchu, słuchając opowieści Ewy na temat, coraz bardziej intensywnych przygotowań do ślub z Kamilem.Dzięki Alicji i Mikołajowi, z którymi spędziła poprzedni poranek, poczuła się dużo lepiej, w dodatku miała wrażenie, że jest teraz mniej samotna, dlatego nie podzieliła się ze swoimi przyjaciółmi wydarzeniami sobotniego wieczoru. To, że mogła usłyszeć ich szczęśliwe, podekscytowane głosy zupełnie jej wystarczyło.
      -Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że wam się wiedzie. Będziecie mieli piękny ślub.-Powiedziała, ze szczerą radością.
      -Właśnie, a z kim się na niego wybierasz?-Zapytała Ewa.
      -Jeszcze nie wiem, ale pewnie sama. Ślub już niedługo, a ja nie mam tu jeszcze nikogo, z kim mogłabym iść.
      -A Szulc?-Kamil zabrał słuchawkę swojej dziewczynie.
      -Mówiłaś, że dobrze się dogadujecie.
      -Kamyk, wczoraj na tej imprezie u Alicji, Adrian zaprosił mnie na randkę. Odmówiłam mu i nie jestem pewna, czy zaproszenie go teraz na wasze wesele, to dobry pomysł. Nie chce, żeby zrobił sobie nadzieje na coś więcej niż przyjaźń, bo na chwilę obecną, nie jestem w stanie dać mu więcej. Może za jakiś czas, go zaproszę.
      -Wiesz, że to spoko gość?
      -Wiem i dlatego nie chce go skrzywdzić. A na razie nie jestem gotowa na związek. Kamil ja w głębi duszy nadal kocham Maćka, nie jest mi łatwo tak po prostu o ni m zapomnieć, więc nie chce mącić w głowie komuś innemu.
      -A właśnie, miałem ci tego nie mówić, bo to jeszcze wszystko jest świeże i nie chcę, żebyś na nowo to wszystko przeżywała, ale Ewa uznała, że powinnaś wiedzieć.
      -Co znowu?
      -Twoja mama wystawiła dom na sprzedaż, ona i Maciek wyjeżdżają do stolicy, podobno tam są większe perspektywy i ludzie inaczej patrzą na takie związki.
      -Dla mnie mogą się nawet do Chin przenieść. Mam to gdzieś. Nie chce nawet o nich myśleć, a tym bardziej rozmawiać, mam ważniejsze sprawy na głowie.
      -A pochwalisz się jakie?
      -Pracę, nowe miejsca, znajomych i jeszcze muszę papiery złożyć do szkoły. Mam co robić.-Powiedziała i chciała jeszcze coś dodać, ale przerwał jej dźwięk dzwonka.
      -Cholera jasna, ale późno już. Zapomniałam na śmierć, że jestem umówiona na obiad z Alicją, Arkiem i Mikołajem, a potem lecimy na trening, może w końcu zobaczę ojca. Wczoraj jak wrócił, już spałam, a dzisiaj rano pojechał do pracy, nim wstałam. W sumie to nie widziałam go od soboty.
      -Jasne leć, tylko nie zapominaj o nas. Wiesz, teraz masz nowych przyjaciół.
      -Nie gadaj bzdur. Trzymajcie się. Do usłyszenia.-Powiedziała i zakończyła rozmowę.
      -No nareszcie! Ile można na ciebie czekać!-Powiedział zniecierpliwiony Mikołaj, kiedy otworzyła drzwi.
      -Sorry, gadałam z Kamilem, ale już możemy jechać. Gdzie Ala i Arek?
      -Na dole. Muszę ci coś powiedzieć.-Zaczął
      -Dawaj.-Zachęciła
      -Arek dzwonił do Mierzwy.
      -Będzie?-Zapytała
      -Nie odbiera, więc nie, ale chciałem, żebyś wiedziała, gdyby się jednak pojawił.
      -Miki, proszę cię, nie próbujcie nas godzić na siłę, po tym wszystkim tym bardziej nie chce mieć z nim nic wspólnego. Chodźmy już.-Powiedziała, pewne, że telefon do Mierzejewskiego, nawet wykonany przez Arka, nie był przypadkiem.
      Włoska knajpka, w centrum miasta wyglądała niczym wyjęta z małej, cichej uliczki na uboczu Florencji. W środku panował przyjemny klimat. Już od progu w nozdrza dziewczyny uderzył zapach bazylii i świeżych zielonych pomidorów, przemieszany z aromatem świeżo parzonej kawy.
      -Wow.-Wydusiła, oczarowana miejscem. -Pięknie tu. U mnie nie było takich miejsc.
      -Widzisz, małe miasteczka też mają swój urok. Zapraszam.-Odparł Arek, wskazując dziewczynie stolik.
      Kiedy cała czwórka zajęła miejsca, obok nich pojawił się kelner. Chłopak przywitał się, rozłożył karty i znikną, pozwalając im w spokoju wybrać swoje dania.
      Michalina rzuciła okiem na kartę i prawie od razu wiedziała, co wybierze. W przeciwieństwie do swoich towarzyszy nie postawiła ani na pizze, ani na spaghetti, jej wybór padła na ravioli ze szpinakiem, którego od lat była wielką fanką.
      Marcin, jak przystało na gentelmena, otworzył drzwi do restauracji i puścił Kasię przodem, czego natychmiast pożałował.
      -Marcin patrz, to przypadkiem nie Ala, Arek i Mikołaj? Tak, to oni! A co to za dziewczyna? Nie znam jej chyba.
      -Nie znasz jej na pewno, to nowa techniczna i córka naszego trenera.
      -A co się stało z panem Jurkiem?
      -Poszedł na emeryturę.
      -Nie wiedziałam, nic mi nie mówiłeś. Miśku, chodź, przyłączymy się do nich. Miło będzie z nimi porozmawiać.
      -To nie jest dobry pomysł.-Powiedział, czując nieprzyjemny skurcz żołądka, na samą myśl o siedzeniu z brunetką przy jednym stole, szczególnie, teraz kiedy smak jej usta nadal krążył po jego głowie, odbierając zdolność trzeźwego myślenia. -Przyszliśmy tutaj świętować twój powrót. Wiesz, że mam dziś trening i nie mogę go opuścić, a bardzo chcę spędzić z tobą trochę czasu.
      -Kochanie, spędzimy go, obiecuje, ale to nasi przyjaciela, możemy się poświęcić, poza tym chętnie poznam twoją nową koleżankę.-Powiedziała i zanim zdążył zaprotestować, pociągnęła go do stolika.
      -No to ja już wiem, czemu Mierzwa nie odbierał. Patrzcie.-Arek jako pierwszy zauważył swojego przyjaciela i jego dziewczynę. Trzy pary oczu jak na komendę, podążyły za jego spojrzeniem.
      Michalina poczuła, jak oblewają ją zimne poty, im bliżej para była, tym większy dziewczyna czuła niepokój.
      Mikołaj, widząc bladą twarz brunetki, ścisną jej dłoń, licząc, że w ten sposób doda jej otuchy.
      -Cześć.-Blądynka rozpoczeła powitanie, uśmiechając się szczerze, do całej czwórki. -Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że was widzę. Ala, świetnie wyglądasz.-Powiedziała, całując dziewczynę w policzek.
      -Ty też, widzę, zmiana klimatu dobrze ci zrobiła, ale cieszę się, że postanowiłaś odwiedzić nasze skromne progi, Marcin nie mógł się doczekać.-Ala odwzajemniła gest Katarzyny, starając się zachowywać naturalnie, chociaż denerwowała się nie mniej niż Michalina.
      -Wiem, ja też tęskniła, dlatego postanowiłam wrócić. Mikołaj co u Ani? Jak staż?-Blondynka zwróciła się do Fornala.
      -Dobrze. Kazała cię pozdrowić, ale jakoś nie było okazji.
      -Ty też ją pozdrów. Areczku miło cię widzieć. Zapuściłeś brodę, świetny wybór, to teraz bardzo modne.-Powiedziała, ściskając dłoń chłopaka.
      -Mojej pani to powiedz, twierdz, że wyglądam jak menel. -Odparł.
      -Bo wyglądasz. Wiesz, co mówią o facetach z brodą?
      -Tak, już to słyszałem, ale mi to nie grozi, czy z brodą, czy bez jestem uroczy.-Odparł, robiąc przy tym słodką minę.
Michalina uśmiechnęła się pod nosem, starając się skupić na konwersacji, a nie obecności Marcina, który właściwie nie spuszczał z niej czujnego spojrzenia, jakby bał się, tego, co dziewczyna może powiedzieć.
      -A my się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Kasia, dziewczyna Mierzwy.-Blondynka wyciągnęła do brunetki rękę.
      -Michalina, to znaczy Miśka. Miło cię poznać.
      -Ciebie również. Słuchajcie, nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli się do was przysiądziemy?-Zapytała.
      -Pewnie, że nie.-Arek zadecydował za wszystkich, jednocześnie robiąc obok siebie miejsce. Niestety, na czerwonej kanapie z eko skóry, nie było miejsca dla czterech osób, więc kiedy Kasia zajęła miejsce obok bruneta i jego dziewczyny, Marcin był zmuszony usiąść obok Michaliny i chociaż zupełnie nie było mu to na rękę, zrobił to, starając się ukryć swoje emocje.
      Marcin nie miała pojęcia co się z nim dzieje. Czuł się jeszcze bardziej zagubiony i rozdarty niż podczas powitalnego pocałunku z Kasią i modlił się w duchu, aby dziewczyna tego nie zauważyła.
      Brunetka nie mogła znieść obecności Marcina. Siedząc z nim ramię w ramię, nie potrafiła się rozluźnić. Jej ciało napięło się do granic możliwości, jakby czekało na atak z jego strony.
      -Czy wy aby na pewno możecie obok siebie siedzieć?-Zapytała Kasia, uważnie im się przyglądając. Marcin chciał otworzyć usta, ale Michalina go ubiegła. Dziewczyna nie zamierzała kłamać, chociaż nie zamierzała też mówić blondynce wszystkiego.
      -Nie możemy. Tak się składa, że ja i Marcin nie specjalnie za sobą przepadamy. Psycholodzy mówią o tym różnica charakterów, ja uważam, że to zwykła niechęć, więc jeśli to możliwe chętnie zamienię się z tobą na miejsca.-Wyjaśniła.
      Przy stoliku zapadła cisz. Kasia i Michalina mierzyły się przez chwilę wzrokiem, w powietrzu czuć było napięcie, które rozładowała blondynka, uśmiechając się szczerze.
      -W przeciwieństwie do Marcinka, ja to cię chyba polubię, brawo za odwagę i szczerość. Masz jaja, jeśli potrafisz powiedzieć do kogoś, kogo ledwo znasz, jak sprawy się mają, nawet jeśli może to grozić ciężkim kalectwem, a nawet śmiercią, ale spoko, wiem, że Marcina nie każdy musi lubić, ja sama czasami mam go ochotę kopnąć nie powiem w co.
      -Kochana, moje myśli zazwyczaj kończą się pogrzebem.-Odparła brunetka, czując, że Alicja mogła mieć co do blondynki rację.
      -Nie no nie wierzę. Nawet ją przekabaciłaś? Co ty robisz z tymi ludźmi? Może ty jesteś jakąś czarownicą.-Powiedział Marcin, ale pierwszy raz Michalina nie wyczuła w jego głosie złośliwości, co więcej chłopak, się do niej uśmiechną, a ona odwzajemniła uśmiech.
      -Ej, może wcale nie jest z wami tak źle.-Zauważyła Kasia. -Na pewno chcesz się przesiąść?-Zapytała.
      -Zdecydowanie tak, przy twoim chłopaku tracę całą moc.-Odpowiedziała. -Poza tym, nie chce stawać na drodze prawdziwej miłości. -Dodała, zamieniając się z nią miejscem.
      Mikołaj i Alicja posłali sobie porozumiewawcze, lekko zdziwione spojrzenie. Zachowanie Michaliny i Marcina było również w ich mniemaniu nietypowe, ale oboje mieli nadzieje, że to krok w dobrą stronę.
      Michalina i Kasia bardzo szybko znalazły wspólny język. Dziewczyny, ku zdziwieniu reszty rozmawiały ze sobą, tak jakby znały się od lat, powodując, że Marcin czuł się jeszcze bardziej zakłopotany wydarzeniami sobotniego wieczoru. Widząc, jak jego partnerka bez większego problemu nawiązuje kontakt z dziewczyną, którą uważał za swojego wroga, a jednocześnie o pocałunku, z którą nie mógł zapomnieć, miał wrażenie, że wpadł w pułapkę, z której nie ma żadnego sensownego wyjścia.
      -Czy mogę prosić o sól?-Poprosiła Alicja.
      Zajęta rozmową Michalina sięgnęła po solniczkę w tym samym czasie co Marcin, ich dłonie zetknęły się na przedmiocie.
      Brunetka w pośpiechu cofnęła rękę, zaskoczona uczuciem, które ją ogarnęło w momencie, kiedy palce blondyna zacisnęły się na jej palcach. Wzdłuż kręgosłupa dziewczyny przebiegł przyjemny dreszcz, który nie miała prawa się pojawić.
      Marcin zacisną dłonie na solniczce i ze sztucznym uśmiechem na twarzy podał ją Alicji. Jemu również z trudem przyszło udawanie, że dotyk dłoni dziewczyny nie zrobił na nim wrażenie. Był przerażony tym, że ta niezamierzona bliskość z Michaliną wywołała uczucie podniecenia, które nie miało prawa się pojawić a nad którym nie umiał zapanować. To, co się z nim działo było jak uderzenie pioruna lub porażenie prądem, przez całe jego ciało przebiegł impuls, który można było porównać z przepływem energii elektrycznej, przez organizm.
      -Wszystko w porządku?-Zapytała Kasia, zwracając uwagę na dziwne zachowanie chłopaka. Nawet ona zauważyła, że między Michaliną i Marcinem panuje dziwna atmosfera, jednak przez myśl jej nie przeszło, że nie ma ona nic wspólnego z niechęcią, jaką do siebie żywią
      -Mówiłam ci.-Odezwała się Michalina. -Dotyk Marcina jest dla mnie jak dotyk trędowatego. Boje się zarazić jego egoizmem.-W głosie brunetki można było wyczuć chłód.       -Widocznie on boi się zarazić czymś ode mnie.-Dodała, tym razem z uśmiechem.
      -Tak, złośliwością.-Przytakną blondyn, układając usta w wąską kreskę. Jego mina rozbawiła wszystkich.
      -Kasia. Widzę, że dobrze się bawisz, ale na nas już pora. -Powiedział chłopak pół godziny później. -Jeżeli chcę zdążyć na trening, musimy już iść. Nie chce, żebyś wracała do domu na piechotę.
      -Ej, a nie będziecie mieli nic przeciwko, jak się z wami zabiorę?-Zapytała Alicja.
      -Nie, no co ty, przecież to po drodze. Odpowiedziała blondynka.-Ale zanim pojadę mam pewien pomysł. Może spotkamy się w sobotę u nas. Chłopcy niedługo wyjeżdżają na obóz, Miśka, ty pewnie pojedziesz z nimi, a miło by było spędzić trochę czasu razem, może zaprosimy resztę chłopaków, z partnerkami, taka impreza powitalno, pożegnalna. Co wy na to?
      -Ja nie mam nic przeciwko.-Powiedział Mikołaj.
      -Ja też, na pewno przyjdziemy.-Dodał Arek.
      -A ty?-Kasia spojrzała na brunetkę.
      -Ja?-Zdziwiła się dziewczyna. -Ty chcesz, żeby Marcin zawału dostał?
      -A niby dlaczego?
      -No wiesz, jesteś jego dziewczyną, a ja raczej do grona jego przyjaciół się nie wpisuje. Prawda Mierzejewski.
      -Dobrze to ujęłaś.-Kasia odezwał się, zanim zrobił to jej chłopak, przytakując brunetce. -Jestem jego dziewczyną, nie własnością. Sama wybieram sobie znajomych, więc możesz czuć się zaproszona. Prawda Marcinku?
      -Tak.-Powiedział chłopak, chociaż jego mina wyrażała jedynie wściekłość.
      -W takim razie, ja również przyjdę.-Powiedziała. -Dziękuje za zaproszenie, miło, że o mnie pomyślałaś.
      -Nie ma za co. Dobra to my będziemy spadać. Michalina podaj mi swój numer, wyśle ci SMS z adresem i godziną, tak na wszelki wypadek, gdyby Marcin zapomniał.
      -Spoko.-Odprła brunetka, sięgając po telefon. Kasia spisała numer, zapisała go w swojej komórce i razem z Alą i Marcinem ruszyła do wyjścia.
      -Skocze jeszcze do kibelka i możemy jechać.-Zakomunikował Arek i po chwili przy stoliku zostali tylko Mikołaj i Michalina.
      -Zamilcz.-Powiedziała, widząc, że chłopak otwiera usta. -Nawet tego nie komentuj.-Poleciła.
      -Czego? Tego, że polubiłaś dziewczynę Mierzejewskiego, czy tego, jak się wobec siebie z nim zachowujecie?
      -A niby jak się zachowujemy?-Zapytała.
      -Miśka ja nie jestem ślepy. Może ten pocałunek, to wcale nie był przypadek?
      -Zwariowałeś, nic mnie z nim nie łączy.-Prychnęła. - Powiem więcej, teraz kiedy poznałam Kasie, jest mi jeszcze bardziej głupio.-Dodała, wyraźnie zakłopotana.
      -Jesteś pewna, że tylko o to chodzi?-Zapytała, patrząc na nią podejrzliwie. -A nie o to, że Marcin ci się podoba.
      -Miki, bo ja to się chyba zaraz na ciebie obrażę. Mierzwa mi się nie podoba, ja go nawet nie lubię i nic się w tej sprawie nie zmieniło, a teraz się zamknij, bo Arek idzie.-Powiedziała chłodno i stanowczo, ale Mikołaj nie był przekonany czy dziewczyna jest pewna, tego, co mówi.
      -Ja zupełnie nie rozumiem, co ty do niej masz.-Powiedziała Kasia, wchodząc jako pierwsza do mieszkania.
      -Już ci to tłumaczyłem. Nie lubię jej, bo mam swoje powody.
      -Ale jakie? Michalina to miła, sympatyczna i wesoła dziewczyna, w dodatku jest szczera, a to dzisiaj rzadkość.
      -To wredna małpa, która ma mnie za skończonego dupka i egoistę.
      -Bo czasami tak się zachowujesz. Wiem, jak się wobec niej zachowałeś wtedy, na turnieju, miała prawo potraktować cię tak, jak sobie na to zasłużyłeś, ale to było dwa lata temu, teraz mieszkacie w jednym mieście, pracujecie razem i macie wspólnych znajomych, może czas się pogodzić.
      -Gadasz jak Mikołaj.-Prychną brunet.
      -Może Miki ma rację, nie przyszło ci to do głowy.
      -Nie i nie zamierzam się z nią godzić.
      -A ja nie zamierzam jej unikać.
      -Jasne, bo ty nigdy nie możesz stanąć po moje stronie. Wolisz obcą dziewczynę niż własnego chłopaka. Dzięki Kaśka.
      -Marcin, ja nikogo nie wolę. Jesteś mim chłopakiem, kocham cię, ale mam prawo do własnego zdania, a ja naprawdę Michalinę polubiłam.-Wyjaśniła.
      -Szulca też lubisz. Zawsze robisz mi na przekór. -Odparł.
      -Teraz czepiasz się Adriana, tak lubię go i tak samo lubię Michalinę i nie mam pojęcia, dlaczego tak ci to przeszkadza.
      -Bo jej nienawidzę, nie mogę na nią patrzeć i nie podoba mi się, że muszę akceptować jej obecność w drużynie, a teraz jeszcze w naszym związku!-Krzykną.
      -A może ona ci się podoba, dlatego jej unikasz?-Wypaliła nagle, kompletnie go zaskakując.
      -Zwariowałaś? Kasia, jesteś jedyną kobietą w moim życiu. Kocham cię i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.-Powiedział, wyciągając do niej ręce.
      -W takim razie spróbuj się z nią dogadać. Jeśli nie dla siebie to dla mnie. Proszę.-Powiedziała. -Zgoda.-Zakończył dyskusje i aby okazać Kasi czułość, pocałował ją. Niestety, ku swojej rozpaczy, poczuł to samo co wcześniej i nadal nie mógł tego zrozumieć.
      -Muszę już iść. Nie chce się spóźnić na trening.
      -Porozmawiasz z nią?
      -Jak będzie okazja.-Powiedziała
      -Marcin proszę cię.-Powiedziała wyraźnie niezadowolona.
      -Dobrze, porozmawiam z nią.-Obiecał, cmokną ją w policzek i wyszedł z mieszkania. Zadowolona z obrotu spraw Katarzyna, poszła odpocząć. Dopiero teraz poczuła trudy podróży i czasu spędzonego ze znajomymi. Pół godziny później zasnęła kamiennym snem.

17. Nie całkiem sama
11 lipca 2019, 18:47

      Michalinę obudził natarczywy dźwięk dzwonka do drzwi. Dziewczyna otworzyła oczy, podniosła się z łóżka i próbując odgonić od siebie resztki snu, poszła otworzyć. Na progu stał Mikołaj.
      -Co ty tu robisz?-Zapytała, ale zanim chłopak odpowiedział, za jego plecami pojawiła się Alicja.
      -Chyba nie tylko ja nie mogłam dziś zasnąć. Powiecie mi co się wczoraj tak naprawdę stało?
      -Nic. -Mikołaj odwrócił się do dziewczyny. -Impreza była u ciebie.-Dodał.
      -I dlatego Mierzejewski wyszedł z niej bez słowa, Michalinę zaraz potem rozbolała głowa, a ty wyszedłeś bez pożegnania, po godzinie nieudanych poszukiwań kumpla? Co to za bzdury? Macie mnie za blondynkę?
      -Ala...-Mikołaj otworzył usta.
      -Przestań.-Michalina wtrąciła się do rozmowy. -Jeżeli już chcecie się kłócić, to nie na klatce. Wejdźcie.-Powiedziała, szerzej otwierając im drzwi. Oboje skorzystali z zaproszenia.
      -To, jak powiecie mi prawdę?-Zapytała Alicja, zajmując miejsce na kanapie, ale nie uzyskała odpowiedzi. Mikołaj milczał wpatrzony w ścinę naprzeciwko, a Michalina zajęła się parzeniem kawy.
      -Ala nic się wczoraj nie wydarzyło, a dokładnie to, co się wydarzyło, to zupełny przypadek.
      -Dobra nie wal ściemy. Miki może ja nie znam Michaliny, ale jak ty kłamiesz, z kilometra potrafię to rozpoznać, to, jak mówicie, w czym rzecz. Niech zgadnę macie romans?-Wypaliła, pewna, że trafiła w dziesiątkę.
      Michalina spojrzała na brunetkę z niedowierzaniem. Nie miała pojęcia, że ta może wymyślić coś tak absurdalnego, chociaż prawda była jeszcze bardziej irracjonalna niż pomysł dziewczyny.
      -Jak ty na to wpadłaś?-Zapytała.
      -Normalnie. Myślę, że Mierzwa was przyłapał na schadzce. Wkurzył się i zwiał z imprezy, a ty za nim, żeby nie wywołać skandalu.
      -To po co Miki szukałby Marcina?
      -Żeby z nim pogadać. Może Mikołaj nie wiedział, że Mierzwa wyszedł i chciał z nim to wyjaśnić, albo poprosić, aby nic nikomu nie mówił, w końcu Miki ma dziewczynę.-Wyjaśniła.
      -Wiesz co? Ty to możesz z powodzeniem pisać scenariusze do Mody na Sukces, kolejne siedem tysięcy odcinków, wymyślisz w jeden wieczór.-Powiedziała brunetka, zalewając trzy kawy.
      -Czyli, że to niby nie prawda?-Alicja nie była przekonana.
      Michalina chciała już otworzyć usta, żeby zaprzeczyć, ale Mikołaj ją ubiegł.
      -Prawda. Ja i Michalina jesteśmy razem, właściwie od dnia, w którym się poznaliśmy. Tak jakoś wyszło. Masz rację, Mierzejewski nas wczoraj przyłapał i się wściekł, wiesz przecież, jak on kocha Kaśkę i nie toleruje zdrady.-Skłamał, chcąc bronić przyjaciela. Wiedział, że Alicja za nim nie przepada i obawiał się, że jeśli prawda wyjdzie na jaw, jej zdanie na temat chłopaka jeszcze się pogorszy.
      -Serio?-Alicja wolała się upewnić, że Mikołaj mówi prawdę, ale teraz to Michalina odezwała się pierwsza.
      -Nie, Mikołaj jest po prostu idiotą i próbuje bronić kogoś, kto na to nie zasługuje!-Krzyknęła. -Wiesz co Miki? Nie spodziewała się tego po tobie, wolisz zrobić z siebie nieczułego skurwysyna, a ze mnie dziwkę, która romansuje z zajętymi facetem, tylko po to, żeby ratować dupę temu gnojowi!
      -Miśka proszę cię, nie mów czegoś, czego będziesz żałować.-Upomniał.
      -Ja? Żałuje już, nic tego nie zmieni, ale nie zamierzam brać winy na siebie, a tym bardziej nie zamierzam go chronić. Chcesz znać prawdę.-Zwróciła się do Ali. - Wczoraj na imprezie w twoim domu, za namową tego tutaj, próbowałam się z Mierzejewskim dogadać, a przynajmniej spróbować sobie z nim co nieco wyjaśnić, ale zamiast tego wyszło jak zwykle. Powiedziałam temu kretynowi, co o nim myślę i nie tylko o nim, zdrowo wjechałam mu na ambicję, byłam przekonana, że podniesie na mnie rękę, ale zamiast tego Mierzejewski mnie pocałował i gdyby nie to, że przypomniałam sobie, że ten burak ma dziewczynę, nie wiem, czy to by się tylko pocałunkiem skończyło!-Wykrzyczała, wściekła i zażenowana całą sytuacją jednocześnie.
      W pomieszczeniu zapadła cisza. Przytłoczona swoim wybuchem Michalina opadła ciężko na krzesło, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać.
      Alicja nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Siedziała na kanapie, ze wzrokiem w bitym w ziemie. Z jednej strony ciężko jej było uwierzyć w to, co usłyszała, Znała Marcina od lat, nie przepadała za nim co prawda, ale nie sądziła, że blondyn będzie w stanie, chociażby spróbować zdradzić Kaśkę. Z drugiej jednak strony, widząc, jak Michalina przeżywa całą sprawę i jak wiele kosztuje ją samo mówienie o niej, nie mogła uwierzyć, że ta może kłamać.
      -Nie płacz.-Mikołaj usiadł obok Michaliny. -Przecież to nie twoja wina.-Dodał, starając się ją przytulić, ale ona się odsunęła.
      -Tak, nie moja? To dlaczego, tak chujowo się z tym czuje?-Zapytała, przecierając oczy ze zdziwienia. -Nie wiem, co Marcin ci powiedział, ale ja żałuje tego, co się stało, jeszcze bardziej, kiedy sobie pomyślę, że mi się to podobało. Moje uczucia co do Mierzwy się nie zmieniły, nadal go nienawidzę i tym bardziej nie potrafię wytłumaczyć, tego, co się stało. -Michalina podniosła wzrok na brunetkę, chciała coś jej powiedzieć, ale nie zdążyła, bo ta odezwała się jako pierwsza.
      -Miśka, uspokój się i tak na spokojnie powiedz mi, co się dokładnie stało. Jakim cudem do tego wszystkiego doszło?
      -To moja wina, przynajmniej po części, gdybym nie próbował ich na siłę godzić, nie doszłoby do tego.-Powiedział brunet, jeszcze bardziej motając dziewczynie w głowie.
      -Daj spokój.-Michalina podniosła się z miejsca i podeszła do okna. Na parapecie leżała paczka cienkich, miętowych papierosów. Dziewczyna sięgnęła po jednego z nich.
      Adam nie lubił, kiedy jego córka paliła. Mężczyzna uważał, że trzymanie papierosa w ustach nie przystoi młodej, szanującej się dziewczynie, w ogóle był przeciwnikiem wszelkiego rodzaju używek, ale nie próbował zmuszać córki do porzucenia nałogu, Michalina sama ograniczyła palenie do minimum. Po papierosa sięgała jedynie w stresujących sytuacjach, a ta do takich należała.
      -I ja i Mierzejewski jesteśmy dorośli.-Powiedziała, odpalając papierosa. -Nie mogłeś nas do niczego zmusić, ale widocznie ja myślę trochę inaczej niż on i twoje argumenty do mnie dotarły. Miałeś rację, zależy mi na drużynie, na pracy i na tym, abym została zaakceptowana, znalazła przyjaciół i poczuła się tu jak w domu dlatego, kiedy zobaczyłam go w twoim ogrodzie.-Michalina spojrzała na Alicję. -Nie uciekłam, jak chciałam zrobić w pierwszym odruchu, tylko do niego podeszłam i próbowałam z nim porozmawiać, tak normalnie, jak człowiek z człowiekiem, ale przecież Mierzejewski wszystko wie i robi najlepiej. Nawet nie próbował ukrywać tego, że mnie nienawidzi i nie zamierza nie tylko się ze mną pogodzić, ale nawet ze mną gadać, no i ja też w końcu nie wytrzymałam, uderzyłam w punkt, który zabolał go najbardziej, a potem od słowa do słowa i wyszło, jak wyszło. Byłam przekonana, że Marcin mnie uderzy, ale on mnie pocałował i to, tak, że na chwilę odjęło mi rozum. Na szczęście w porę przypomniała sobie, że ten palant ma dziewczynę i się wycofałam. Gdybym tego nie zrobiła, ta historia zakończyłaby się zupełnie inaczej. To cała historia.-Zakończyła, jednocześnie gasząc resztkę papierosa w popielniczce.
      -Nie mogę w to uwierzyć.-Powiedziała cicho brunetka.
      -A w to, że mogę mieć romans z Mikołajem, uwierzyłaś bez problemu?-Zapytała Michalina.
      Alicja poczuła, jak oblewa się rumieńcem wstydu.
      -Przepraszam.-Powiedziała, patrząc na Mikołaja. -Nie wiem, dlaczego pomyślałam, że mógłbyś zdradzać Anię. Wiem, przecież jak ją kochasz i nie rozumiem, jak mogłeś chcieć zaryzykować swój związek i powiedzieć, że masz romans, tylko po to, aby chronić Marcina.
      -To nie tak. Wczoraj po wyjściu od ciebie pojechałem do Mierzwy. Coś mnie tchnęło, po prostu poczułem, że coś jest nie tak. Michalina, on też to mocno przeżywa. Możesz mieć go za największego palanta na tej planecie, ale on Kaśkę naprawdę kocha i nie chce jej stracić. Był wczoraj zły, pijany, nie panował nad sobą i tak wyszło. Sama wiesz, że to był impuls. Czasem każdy popełnia błędy, zresztą nie przyszedłem do ciebie, żeby go tłumaczyć, przyszedłem, bo uznałem, że potrzebujesz wsparcia, kogoś życzliwego, tak samo, jak Marcin, a wiesz, że na mnie możesz liczyć.
      -Na mnie też.-Powiedziała Alicja.
      -Serio?
      -Nie przyjaźnie się z Kaśką, chyba trochę mnie źle zrozumiałaś. Lubię ją, kolegujemy się, ale to wszystko, chociaż nie powiem, nie wiem, jak mam się zachować w tej sytuacji, ciebie ledwo znam, a jeżeli chodzi o nią. Miśka nie powiem jej tylko dlatego, że lubię również ciebie i widzę, że mimo nawet tego, że ten pocałunek ci się podobał, żałujesz, tego, co się stało i w porę zareagowałaś, chociaż wolałabym nie mieć przed nią tajemnic.-Wyjaśniła.
      -Ale musisz mi też coś obiecać.-Dodała, po chwili.
      -Co takiego?
      -Postarasz się wyjaśnić to wszystko z Mierzejewskim. Niestety tym razem muszę się z Mikołajem zgodzić. On jest uparty jak osioł, ty zresztą też, ale jeżeli któreś z was nie skapituluje, będzie tylko gorzej.
      -Ala to nie jest dobry pomysł. Wczoraj też próbowałam z nim porozmawiać i zobacz, jak się to skończyło.
      -Właśnie dlatego powinnaś spróbować jeszcze raz. Teraz i on ma dobry powód, aby zakończyć ten konflikt. Przemyśl to i nie becz już. Nie jesteś sama, są ludzie, którzy cię lubią, niektórzy nawet bardziej niż inni.-Alicja puściła do brunetki oko.
      -No właśnie i tu jest kolejny problem, ale nawet nie mam siły o tym rozmawiać. W ogóle nie mam już na to siły. Przeniosłam się do ojca, aby poukładać swoje życie i co? Jestem tu dopiero od tygodnia, a już skomplikowałam je jeszcze bardziej.
      -Będzie dobrze. Zobaczysz.-Powiedziała Ala.
      -Oby.-Odparła dziewczyna.
      -Dobra dość tych łez. Kawa nam chyba wystygła.-Zauważył Mikołaj.
      -Zrobię drugą.-Powiedziała Michalina.
      -Mam lepszy pomysł. Co powiecie na śniadanie i kawę na mieście? Może skoczymy do maka?-Zaproponował.
      -Muszę się ogarnąć. Obudziliście mnie.
      -Pół godziny ci wystarczy?-Zapytała Alicja.
      -Tak.-Potwierdziła, podnosząc się z miejsca.
      -Co myślisz o tym wszystkim?-Zapytał Mikołaj, kiedy brunetka zniknęła na piętrze.
      -Sama nie wiem.-Alicja wzruszyła ramionami -Dziwne to wszystko. Michalina nie wygląda na kogoś, kto daje się ponieść emocjom, a Marcin, w życiu bym nie pomyślała, że może wywinąć taki numer, ale może na wszelki wypadek, zachowajmy nasze zdanie dla siebie. Miśka i tak mocno to przeżywa.
      -Może w to nie uwierzysz, ale Mierzwa też.
      -Wierzę i tym bardziej tego nie rozumiem. - Powiedziała, wstając.
      -Muszę do łazienki, sorki.-Przeprosiła bruneta i wyszła do toalety.
      Pół godziny później, zgodnie z umową cała trójka opuściła mieszkanie brunetki i samochodem bruneta, ruszyła w miasto.

16. Rozmowy nocą
10 lipca 2019, 11:10

      Marcin nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok, w ogromny, pustym łóżku, w którym nie mógł wyczuć zapachu swojej dziewczyny. Jakby ten ulotnił się w chwili, w której jego usta dotknęły warg innej.
Nie mógł zapomnieć o tym, co zaszło między nim, a Michalina. Nadal czuł na ustach smak jej wiśniowej szminki, tak samo intensywny, jak wyrzuty sumienia, które nie chciały go opuścić.
      Wiedział, że popełnił błąd, całując dziewczynę, do której czuł jedynie niechęć. Po siedmiu latach w związku z Katarzyną był przekonany, że nikt inny nie będzie w stanie pobudzić jego zmysłów, szczególnie ktoś taki jak Michalina. Brunetka, jak nikt inny działa mu na nerwy, a jednak kiedy ją pocałował, chciał więcej i gdyby dziewczyna tego nie przerwała, posuną by się o wiele dalej, niż tylko do pocałunku i chyba to denerwowało go najbardziej.
      Wstał z łóżka. Czuł, że jeśli nie podzieli się z kimś, tym co się stało, eksploduje, było jednak zbyt późno, aby dzwonić do przyjaciół, bał się, że może któregoś obudzić, albo przerwać mu imprezowanie, bo jak się domyślał zabawa u Alicji nadal trwała.
      Mikołaj szukał Marcina po całym domu i posesji do niego przylegającej, ale jak na złość nie dosyć, że nigdzie go nie było, to dodatkowo jeszcze nikt nie widział go od dobrych kilku godzin, a to wzbudziło niepokój bruneta.
      -Adek widziałeś gdzieś Mierzwę.-Szulc był ostatnią osobą, z którą Mikołaj chciał rozmawiać o przyjacielu, ale chłopak był jego ostatnią deską ratunku.
      -Jakoś po jedenastej widziałem go, jak szedł do ogrodu, ale czy wracał, to nie wiem, musiałbyś Michaliny pytać, ona była w ogrodzie jakoś po północy, tylko że ona pojechała do domu.
      -Dawno?-Zapytał, bo w jego głowie pojawiło się pewne podejrzenie.
      -Jakoś koło pierwszej, Arek zamówił jej taksówkę.
      -A nie wiesz, czemu wyszła tak wcześnie?
      -Bolała ją głowa i chyba miała już dość, ale nie wiem tak dokładnie. A czemu pytasz o Michalinę.
      -Tak z ciekawość. Widziałeś Alicję albo Arka? Chciałem się z nimi pożegnać, bo też już się będę zwijał.
      -Gdzieś się tu kręcą, sorry stary, ale ja nie mam w zwyczaju pilnować twoich kumpli.
      -Jasne, ok to przekaż im, jak możesz, że pojechałem do domu. Narty.-Pożegnał się i ruszył do drzwi, nie zamierzał jednak wracać do siebie. Wsiadł do auta i z piskiem opon odjechał z posesji Alicji.
      Mikołaj nie miał pewności czy zastanie blondyna w jego mieszkaniu, nie wiedział nawet, czy jego podejrzenia są słuszne i czy tak jak myślał, Marcin, zniknął z imprezy u Alicji z powodu brunetki. Obawiał się, że między jego przyjacielem a Michaliną mogło dojść do czegoś gorszego niż kłótnia, dlatego postanowił to sprawdzić.
      W mieszkaniu, a dokładnie w kuchni świeciło się światło. Jego blask padał na ulicę, upewniając go w przekonaniu, że Marcin jest w domu. Mikołaj zaparkował auto pod blokiem i szybkim krokiem ruszył do odpowiedniej klatki.
      -Co ty tu robisz?-Marcin zdziwił się na widok bruneta, ale jego obecność sprawiła mu również radość.
      -Zwinąłeś się z imprezy bez słowa, więc uznałem, że pewnie coś się stało, więc postanowiłem przyjechać, no i chyba się nie pomyliłem, wyglądasz, jakbyś popełnił jakieś przestępstwo.
      -Spoko, aż tak źle nie było, chociaż gdyby głupota była karalna, dostałbym dożywocie.
      -Co się stał?-Zapytał brunet, wchodząc do mieszkania Marcina.
      -Znowu pokłóciłeś się z Miśka?
      -Jeżeli to można nazwać kłótnią.
      -Prosiłem cię, żebyś odpuścił.-Przypomniał, zajmując miejsce w fotelu.
      -Chyba nie tylko mnie o to prosiłeś. Wiem o twojej rozmowie z Michaliną.
      -Nie chciałem źle, liczyłem, że skoro do ciebie nie dociera żaden argument, może do niej dotrze, ale nie chciała nawet o tym słyszeć.
      -Tak ci tylko powiedziała. Przyszła do mnie, kiedy byłem w ogrodzie, próbowała się ze mną pogodzić, ale tylko mnie tym rozzłościła. Byłem wkurzony, że nie ma ze mną Kaśki i że wszyscy tak się Michalina zachwycają, no i pojechałem po bandzie, nawet Szulca jej wypomniałem, a ona dała się sprowokować.
      -Niech zgadnę, powiedziała ci o kilka słów za dużo?
      -O kilka, potraktowała mnie jak jakiegoś skończonego palanta, ale nie to jest najgorsze, już się do tego przyzwyczaiłem, ostatnie słowo zawsze musi należeć do niej, ale tym razem posunęła się za daleko. Weszła na temat mojego związku z Kasią, uznała, że nie ma jej ze mną, bo ma mnie dość. No i nie wytrzymałem, kazałem jej się zamknąć. Mikołaj ja byłem na nią tak wściekły, tak zły, miałem ochotę dać jej w twarz.
      -Chyba tego nie zrobiłeś?-Mikołaj spojrzał na przyjaciela z niepokojem.
      -Nie, ale zrobiłem coś gorszego. Pocałowałem ją i tak jak jeszcze nigdy nikogo!
      -Co zrobiłeś?! Oszalałeś a co z Kaśką? Stary, przez siedem lat nawet nie spojrzałeś na inną kobietę, a tu coś takiego, i to z dziewczyną, której jak twierdzisz, nienawidzisz?! Co ci odbiło?
      -Nie wiem. To był impuls, chciałem tylko żeby przestała mówić. Nie myślałem o tym, co będzie później.
      -A co Michalina na to?
      -Na początku oddała pocałunek, chyba była w szoku. Myślę, że prędzej spodziewałaby się, że ją uderzę, niż zrobię coś takiego. Stary ja nie wiem, co sobie myślałem, ale pocałunek to jeszcze nie wszystko, posunąłem się dalej i nie wiem co by się stało, gdyby Michalina mnie w końcu nie odepchnęła.
      -Co ty chcesz mi powiedzieć?
      -Nie wiem, czy chce. Boje się, że jak się głośno przyznam, do tego, co czułem w tamtej chwili, nie będę mógł już nigdy spojrzeć sobie w oczy. Powiem ci jedno, gdyby Michalina w porę nie odzyskała rozumu i nie odepchnęła mnie, kochałbym się z nią, na środku tego ogrodu.
      -Ty nie mówisz serio? Marcin odbiło ci?
      -Chyba, już ci mówiłem, nie mogłem nad sobą zapanować. To było jak grom z jasnego nieba. Stary ja jestem z Kaśką siedem lat, nigdy nawet przez głowę mi nie przeszło, że mógłbym poczuć cokolwiek do innej.
      -A poczułeś?
      -Nienawidzę jej tak samo, jak przedtem, ale dziś pragnąłem jej tak, jak żadnej kobiety, nawet do Kaśki nie czułem takiego pożądania. Nie wiem co mam teraz zrobić. Najgorsze jest to, że to ona mnie odepchnęła, gdyby nie to. Nawet nie chce myśleć, co by było.
      -Powinieneś z nią porozmawiać.
      -Z kim? Z Michalina? Nie ma mowy, po tym, co się stało, wole się od niej trzymać z daleka.
      -A nie pomyślałeś, że to, co się stało, to dobry punkt zaczepienia, żeby w końcu zakończyć ten konflikt? Jak długo zamierzasz jeszcze to ciągnąć? Marcin Michalina nie jest zła, to fajna mądra dziewczyna, można z nią pogadać na wiele tematów i nie zaprzeczysz, że jest dobra, w tym, co robi.
      -Nie wiem, ledwo ją znał.
      -W ogóle jej nie znasz, czasem mam wrażenie, że nie ona cię wkurza, tylko jej charakter. Jesteś zazdrosny, bo Miśka jest taka jak ty kiedyś.
      -Twierdzisz, że ona ma rację, że jestem palantem.
      -Sam sobie odpowiedz na to pytanie, nikt nie ma jej nic do zarzucenia, czy ty możesz się pochwalić tym samym?-Zapytał.
      Marcin nie odpowiedział, doskonale wiedział, że Mikołaj ma rację. Przez ostatnie lata bardzo się zmienił, przestał okazywać uczucia, walczyć o to, na czym mu zależy i był egoistą, nie chciał się jednak do tego przyznać, a już na pewno nie przed Michaliną.
      -Stary, skoro nie chcesz się z nią pogodzić, przynajmniej spróbuj ją tolerować, chociaż, nie wiem, czy dobrze będzie, jeśli będziesz udawał, że nic się nie stało.
      -Czyli co mam zrobić?
      -Już ci powiedziałem. Pogadaj z nią, bo jeśli tego nie zrobisz to albo zamęczą cię wyrzuty sumienia, albo Michalina. Ona wygląda na taką co nie lubi niejasności.       -Zastanów się, czy warto z nią walczyć, czy na pewno tego chcesz?
      -Nie mogę na nią patrzeć, na samą myśl o niej, szlag mnie trafia.
      -Ale z pocałowaniem jej nie miałeś problemu, zresztą nie tylko z tym. A może ona pociąga cię fizycznie?-Zapytał, licząc, że Marcin zaprzeczy, ale ten milczał.
      -Serio?-Nie dowierzał brunet.
      -Nie wiem. I tak i nie. Nie mam pojęcia. Chociaż nie, chyba nie, to był impuls, byłem podpity, wkurzony, a jej obecność, to co mówiła, wkurzyło mnie jeszcze bardziej. Nie ma czego wyjaśniać. To był błąd.
      -To dlaczego tak cię to męczy?
      -Bo mam dziewczynę, którą kocham i na której mi zależy. Nie chciałbym jej stracić.-Powiedział, ale sam nie był do końca pewny czy tylko o to chodzi.
      -Muszę ci coś powiedzieć, ale obiecaj, że się nie pogniewasz.
      -Dawaj.
      -Dwa lata temu, na tym turnieju Piotrek, mój kuzyn, zapoznał mnie z Michaliną, nie poznałem jej wtedy co ty. Marcin, ja ją naprawdę lubię, wczoraj, kiedy u niej byłem, dotarło do mnie, że to fajna dziewczyna.
      -Podoba ci się?
      -Nie, znaczy nie w takim sensie. Po prostu ją polubiłem, w poniedziałek po treningu idziemy na piwo.
      -Nie mogę ci wybierać znajomych, nikomu nie mogę.-Powiedział spokojnie, zadziwiając przyjaciela. -Ala, Arek, ty, macie prawo się z nią kolegować, nawet przyjaźnić, ale nie zmuszajcie mnie, żebym postąpił tak samo.
      -Jak to sobie wyobrażasz. Mamy na spotkaniach albo imprezach odgradzać was murem, albo spotykać się z wami oddzielnie? Wiesz, że tak się nie da.
      -Wiem, postaram się trzymać nerwy na wodzy, ale będę ją traktował jak powietrze.
      -Jak chcesz, ale moim zdaniem głupio robisz.
      -Może, ale chyba tak będzie lepiej.
      -Lepiej czy bezpieczniej?
      -I tak, i tak. Napijesz się ze mną?
      -Ale pod jednym warunkiem. Nie chcesz się z Michaliną godzić, trudno, ale powinieneś wyjaśnić z nią ten pocałunek, dla swojego własnego dobra. Marcin, jeśli raz uciekniesz, będziesz, uciekał całe życie. To jak? Chociaż raz mnie posłuchaj. Zrób to dla Kaśki i dla siebie.
      -Dobra, ale teraz potrzebuje alkoholu.-Odparł, ale nie był przekonany do słów bruneta, zgodził się z nim, bo chciał uniknąć dalszego drążenia tematu. Obecność przyjaciela dodała mu otuchy, ale nie sprawiła, że wyrzuty sumienia zniknęły.
      -Dobra, dawaj, co tam masz, tylko śpię u ciebie, bo autem jestem.
      -Spoko. Dzięki, że przyjechałeś, ulżyło mi, jak sobie pogadaliśmy i chyba nie jestem aż takim dupkiem co?
      -Nie jesteś. Może w głębi duszy nigdy nim nie byłeś.-Odparł brunet, a blondyn wyszedł do kuchni.
      Michalina siedziała na parapecie, z czołem przyklejonym do szyby. Płakała cicho, aby nie obudzić ojca, ale chciała krzyczeć, wyć, rzucać tym, co miała pod ręką. Była na siebie wściekła, za pocałunek z Marcinem i za to, jak potraktowała Adriana. Chociaż powiedziała brunetowi szczerze, o tym, co czuje, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego odrzuciła go, gdy chwile wcześniej pozwoliła pocałować się chłopakowi, do którego czuła jedynie niechęć.
      Wiedziała, że pora jest późna, ale poczuła, że nie będzie mogła inaczej zasnąć. Sięgnęła po telefon i wysłała wiadomość do Kamila.
Myślałam, że tutaj wszystko się zmieni, że zapomnę i jakoś to poukładam, ale tak nie jest. Tutaj wszystko jest jeszcze bardziej skomplikowane, choć nie ma ani Anny, ani Maćka, w dodatku czuje się tak cholernie samotna. Tęsknie za wami. Zadzwoń do mnie, jak będziesz mógł, chce tylko pogadać.
      Wiedziała, że odpowiedź nie nadejdzie tak szybko, jakby tego chciała, jednak wiedząc, że przyjaciel ją zrozumie, poczuła ulgę. Zachowując ciszę, położyła się do łóżka i chwilę później zasnęła.

15. Cienka, wątła granica
08 lipca 2019, 12:23

      Impreza zorganizowana przez Alicje trwała w najlepsze. Zaproszeni przez nią ludzie, w większości, byli dla Michaliny obcy, ale gospodyni przyjęcia, za punkt honoru postawiła sobie zapoznanie brunetki ze wszystkimi. Po kilkunastu próbach dziewczyna nie była już w stanie rozpoznać, kogo już poznała, a kogo jeszcze nie. Zmęczona, tworzącym się wokół jej osoby tłokiem, skorzystała z okazji i wymknęła się do ogrodu, niezauważona.
      Marcin siedział na ławce, w najdalszej części ogrodu, z butelką piwa w ręku. Nie bawił się najlepiej. Irytowały go pytania o Kasię, które ciągle padały i na które nie chciał odpowiadać, w dodatku denerwowała go obecność Michaliny i zainteresowanie, jakie dziewczyna wzbudzała.
      Zauważyła go od razu, chociaż w świetle księżyca nie było to łatwe. Zdziwiła się, że ktoś taki jak on, uciekł przed uwagą i wyraźnie ukrywał się przed bawiącym się w domu towarzyszem, ale nie zamierzała wnikać w jego sprawy. Jak najszybciej zamierzała opuścić miejsce, w którym niefortunnie znaleźli się oboje, ale blondyn ją zauważył.
      -Czy ty musisz być wszędzie?-Prychną. -Nie wystarczy ci, że mnie na treningach prześladujesz?
      -Dla mnie też to nie jest przyjemne, ale spoko już sobie idę, medytuj dalej.-Chciała odejść, ale przypomniała sobie słowa ojca i zamiast zostawić chłopaka, podeszłą do niego niepewnie i usiadła obok niego.
      -Nie chce tam być.-Powiedziała, ku jego zaskoczeniu. -Ala próbuje mnie ze wszystkim zapoznać, a ja nawet nie pamiętam imion tych ludzi.
      -Po co mi o tym mówisz?
      -Bo skoro tu siedzisz, to znaczy, że też nie chcesz tam być.-Odpowiedziała spokojnym głosem, pewna, że trafiła w dziesiątkę,
      -Nawet jeśli, nie zamierzam słuchać twoich zwierzeń, z Szulcem pogadaj, on chętnie cię wysłucha.
      -Boże, jaki z ciebie jest palant. -Powiedziała poirytowana jego zachowaniem. -Jak ktoś w ogóle mógł pomyśleć, że z tobą można się dogadać.
      -Można, ale dla ciebie robię wyjątek.
      -Dla swojej dziewczyny chyba też, skoro jej tu nie ma. Czyżby nie wytrzymała życia u boku takiego dupka.-Powiedział, wiedząc, że taka uwaga zaboli go najbardziej.-Nie dziwie się jej, ja nie potrafiłabym wytrzymać z tobą nawet minuty.
      -Nic o mnie nie wiesz!
      -Wiem wystarczająco dużo. Jesteś zakochanym w sobie, egoistą, który myśli, że wszystko i wszyscy będą się kręcić wokół niego, a każdy, kto dostąpi zaszczytu przebywania z tobą, będzie tańczył, jak mu zagrasz. Nie myślisz o niczym, co nie jest związane z tobą. Nawet drużynę masz gdzie, chodź bez tych ludzi, byłbyś w środku jeszcze bardziej pusty, niż jesteś!-Wykrzyczała na jednym wdechu. -Mikołaj wczoraj u mnie był, chciał, żebym spróbowała się z tobą dogadać, dla dobra drużyny i cholera jasna dałam mu się przekonać, a wiesz dlaczego? Bo mi zależy. Na chłopakach, na klubie, na moim ojcu, bo siatkówka to coś, co kocham i z czym wiąże swoją przyszłość i zrobiłam to też dla siebie, bo będę musiała żyć w tym mieście, z tymi wszystkimi ludźmi i jeżeli nie zamierzam, a nie zamierzam zamknąć się w domu, to będę musiała widywać też ciebie. Takich imprez jak ta będzie więcej. Dlatego jak cię tu zobaczyłam, to nie uciekłam, tylko próbowałam nawiązać rozmowę, ale z tobą się nie da gadać. Ty wiesz wszystko najlepiej, wszystko najlepiej robisz i zawsze jesteś tak cholernie idealny, że nic nie można ci zarzucić, ale to tylko twoja opinia. Wiesz, czym jesteś dla mnie? Nikim! Pozbawionym skrupuł, rozpuszczonym skurwysynem, z kompleksem niższości, który wynagradzasz sobie, traktując ludzi jak śmieci, nawet swoich przyjaciół widzisz w roli podnóżków, są ci potrzebni, żebyś mógł w nich odbijać blask swojej wymyślonej zajebistości, ale twój świat to kłamstwo, twoje wyobrażenie.-Powiedziała, wstając ze swojego miejsca. -Naprawdę jesteś bowiem, taki malutki.-Odmierzyła w palcach odpowiedni rozmiar. -Silny, Mierzejewski wspaniały, nocami, kiedy wszyscy śpią płacze w poduszkę, a rano nie ma odwagi spojrzeć na swoje odbicie w lustrze, bo po drugiej stronie nie ma człowieka, którym chciałeś być, tylko ten, którym się stałeś!-
      -Zamknij się.-Marcin poderwał się ze swojego miejsca, ze złością rzucając butelek na ziemię.
      -Zamknij się raz na zawsze! Nie masz prawa tak o mnie mówić!-Dodał, zbliżając się do niej.
      -Bo co? Pokażesz mi, na co cię stać? Dawaj!- Jej postawa złościła go jeszcze bardziej.
      -Nic nie możesz mi zrobić, bo tak naprawdę jesteś słaby! Boisz się sam siebie, dlatego wolisz uchodzić za cwaniaka, który może wszystko, gdy tak naprawdę nie możesz nic!-Krzyknęła.
      -Jeszcze jedno słowa i osobiście cię uciszę.-Zagroził, doprowadzony do ostateczności.
      -Nie boje się ciebie.-Wysyczała.
      -A powinnaś.-Zakomunikował, chwycił ją za ramiona i przycisną do pnia pobliskiego drzewa. Przestraszyła się, ale nie zamierzała mu tego pokazać. Nie chciała, aby chłopak tryumfował.
      -No dalej, ucisz mnie.-Powiedziała wyzywająco. -Udowodnisz, tylko to jaki jesteś słaby! Na co czekasz?
      -Nienawidzę cię!-Krzykną, a potem przyciągną ją do siebie i namiętnie pocałował.
      Michalina poczuła, jak miękną jej nogi. Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z czymś takim. W pocałunku Marcina były zawarte wszystkie jego emocje. Nienawiść, pożądanie, namiętność i złość. Zaskoczył ją, tak bardzo, że oddała pocałunek z równie dużą intensywnością.
Usta Marcina zsunęły się z jej warg na szyje, a ręce powędrowały na jej plecy. Kiedy poczuła jego dłonie, na skórze dotarło do niej, co się dzieje odepchnęła go od siebie, z trudem łapiąc oddech.
      Odrzucenie było dla Marcina jak kubeł zimnej wody. Kiedy dotarło do niego, co zrobił, poczuł jeszcze większą złość, a także rozczarowanie z powodu własnego zachowania. Nie potrafił tego wytłumaczyć i nie zamierzał. Odwrócił się napięcie i opuścił posesję Alicji, tylną bramką. Dla niego impreza dobiegła końca.
      -Tchórz!-Krzyknęła za nim, osuwając się na mokry od rosy trawnik. Nie potrafiła zrozumieć tego, co się stało. Nadal na samą myśl o blondynie czuła złość, a jednak wspomnienie pocałunku, którego smak czuła nadal na swoich ustach, wywoływał przyjemne dreszcze w okolicach kręgosłupa. Maciek, nigdy nie całował jej w ten sposób i nigdy też ona nie odwzajemniała jego pocałunków z taką zachłannością. Nie mogła złapać tchu, odzyskać kontroli nad własnym ciałem, jakby nie należało on do niej. Świat wirował w szalonym tańcu, a ona razem z nim.Nie mogła wrócić na imprezę w takim stanie. Doskonale wiedziała, że nie ukryje własnych emocji, ale z drugiej strony nie chciała uciec bez słowa, tak jak zrobił to Marcin. Podniosła się z ziemi i ruszyła w kierunku domu, starając się zachować spokój.
      -Gdzie byłaś?-Stojący na tarasie Szulc, ucieszył się na widok dziewczyny.
      -Przepraszam, musiałam się trochę przewietrzyć. Ala narzuciła za duże tempo.
      -Źle wyglądasz? Na pewno wszystko jest w porządku?
      -Właściwie to trochę rozbolała mnie głowa, szłam powiedzieć o tym Ali. Chyba już pójdę do domu.
      -Serio? Przecież jeszcze nie tańczyliśmy.-Chłopak wyglądał na rozczarowanego.
      -Obiecuje, że ci to wynagrodzę, mam nadzieje, że to nie jest moja ostatnia impreza. Przepraszam, ale naprawdę źle się czuje.
      -To może, chociaż do domu cię odprowadzę.
      -Zamówię taksówkę. Zostań i baw się dobrze. Gdzie Alicja?-Zapytała
      -W kuchni, przekąski się skończyły.
      -Dzięki. Pójdę się z nią pożegnać. Miłej zabawy i do zobaczenia w poniedziałek.
      -Do zobaczenia.-Odpowiedział, odprowadzając ją wzrokiem.
      Adrian dziwnie się poczuł, rozmawiając z dziewczyną. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jej wyjaśnienia, chociaż całkiem logiczne nie były prawdziwe. Zdziwił go też dystans, z jakim do niego podeszła. Coś, mu mnie pasowało i postanowił z nią o tym porozmawiać, zanim opuści dom koleżanki. Szczególnie że chciał jej powiedzieć, coś bardzo ważnego.
      -Alicja, mogę cię prosić na chwilę.-Michalina weszła do kuchni, przerywając brunetce i jej chłopakowi wzajemne czułości.
      -Coś się stało? Źle wyglądasz.-Zapytała zaniepokojona.
      -Wiesz, chyba dla mnie to za dużo jak na pierwszy raz. Dzięki za imprezę świetnie się bawiłam i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś dostanę od ciebie jakieś zaproszenie, ale teraz muszę już wracać do domu. Trochę mnie głowa boli, a właściwie to bardziej, niż trochę. Chyba powinna odpocząć.
      -Jasne, rozumiem. Może faktycznie narzuciłam ci za szybkie tempo, ale ja już tak mam, chciałam dobrze. Arek, odwieziesz Michalinę.
      -Przecież dwa piwa wypiłem, ale mogę poprosić Mikołaja, on nic nie pił.
      -Nie trzeba!-Brunetka zaprotestowała ostro, wywołując zdziwienie na twarzach pary. Chcąc ukryć swój niepokój, uśmiechnęła się. -Zamówię sobie taksówkę, niech Miki się bawi, wy zresztą też. Tylko potrzebuje numeru do jakiejś korporacji.
      -Ja mam numer.-Powiedział brunet. -Pójdę zadzwonić.-Zakomunikował, opuszczając pomieszczenie.
      -Miśka na pewno chodzi tylko o ból głowy? Dziwnie się zachowujesz?
      -Alicja, ja.....-Zawahała się. Nie była przekonana czy może dziewczynie zaufać. -Tak. Boli mnie głowa i to coraz mocniej, to chyba migrena. -Skłamała, rezygnując ze zwierzeń. Nie chciała, aby ktokolwiek wiedział, o tym zaszło między nią i Marcinem. Nie szczególnie przejmowała się losem chłopaka, ale kiedy uświadomiła sobie, że blondyn od lat jest w związku, boleśnie przypomniała sobie, jak smakuje zdrada. Nie chciała, aby Kasia, której przecież nawet nie znała, cierpiała tak jak ona niedawno, a niestety obawiała się, że Alicja, może nie zachować tajemnicy. W końcu to dziewczyna Marcina, była jej przyjaciółAlicja nie uwierzyła brunetce, chociaż nie próbowała już drążyć tematu. Udała, że rozumie jej wymówki, jednak postanowiła, że następnego dnia złoży jej wizytę i spróbuje namówić ją do rozmowy.
         -Taksówka będzie za kwadrans.-Arek wrócił do pomieszczenia, z dobrą nowiną.
         -Dzięki. Poczekam na zewnątrz. Bawcie się dobrze. Do zobaczenia.
         -Może cię odprowadzić?-Zaproponowała brunetka.
         -Daj spokój, mną się nie przejmuj, poradzę sobie, wracaj do gości, to w końcu twoja impreza. Jeszcze raz do zobaczenia, Arek nie spij się.-Zaznaczyła, uśmiechając się. Chłopak zrozumiał żart.
         -Czyli w poniedziałek będzie alkotest.-Bardziej stwierdził, niż zapytał.
         -Tak, tata dostał dziś nowy, przesyłką ekspresową na kimś musi go przetestować.-Odbiła piłeczkę.
         -Miśka, pamiętaj, że to ty jesteś na pierwszej linii ognia.
         -Mam nadzieje, że jak wrócę do domu, ojciec będzie spał, a alkomat razem z nim. Trzymajcie się.-Powiedziała, wychodząc.
      -Michalina poczekaj.-Adrian dogonił dziewczynę przy wyjściu.
      -Miałaś zamówić taksówkę.-Zauważył. -
      -Ma być za kilka minut. Chce na nią poczekać na dworze.
      -Ok, w takim razie poczekam z tobą.
      -Nie musisz.-Powiedziała. -Poradzę sobie.-Dodała, licząc, że chłopak zrozumie. Adrian był bowiem ostatnią osobą, na której towarzystwo miała ochotę.
      -Wiem, ale chce się upewnić, że jesteś bezpieczna.
      -Dobra, choć.-Poddała się, mając nadzieje, że taksówka przyjedzie na czas.
      Stali na chodniku w milczeniu. Ona nie miała ochoty na rozmowę, a on zastanawiał, się jak powiedzieć jej to, o czym myślał od chwili, w której stanęła na jego drodze. W końcu, choć nie było to dla niego łatwe, postanowił z nią porozmawiać.
      -Mogę cię o coś zapytać?-Zaczął niepewnie.
      -Dawaj.-Zachęciła, zniecierpliwiona przeskakując z nogi na nogę.
      -Pójdziesz ze mną na randkę?-Wyrzucił z siebie na jednym wdechu.
      -Co?-Michalina, słysząc jego pytanie, nie do końca mogła w nie uwierzyć, chcąc spojrzeć chłopakowi w oczy, gwałtownie odwróciła się do chłopaka.Wysoka szpilka, czarnego pantofelka niefortunnie utknęła w nierówności chodnika. Dziewczyna poczuła, że traci równowagę i kiedy była już gotowa na zderzenie z podłożem, Adrian wykazał się doskonałą intuicją i zanim dziewczyna zaliczyła glebę, chwycił ją w ramiona.
      -Ostrożnie.-Powiedział, nie zwalniając uścisku.-Wiem, że jestem uroczy, ale gdybym wiedział, jak zareagujesz, zaproponowałbym ci randkę jakoś bardziej delikatnie.-Powiedział z zawadiacką czułością.
      Twarz dziewczyny była na wysokości jego klatki piersiowej, zapach jej perfum uderzył mu do głowy, a serce zaczęło bić szybciej. Pochylił się nad nią, chwycił za podbródek i delikatnie zmusił, aby spojrzała mu w oczy.
      -Ledwo cię znam, a jednak nie mogę przestać o tobie myśleć. Nie mam pojęcia, co ze mną zrobiłaś, ale chce tego więcej.-Powiedział i spróbował ją pocałować.
      Michalina odsunęła się, za nim jego usta spoczęły na jej wargach.
      -Przepraszam, ale nie mogę.-Powiedziała, zaskoczona swoim zachowaniem. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego z taką łatwością oddawała pocałunki człowiekowi, którego nienawidziła, a przestraszyła się uczuć okazanych jej przez chłopaka, który od samego początku znajomości dobrze ją traktował i nie ukrywał tego, jakie wrażenie na nim zrobiła.
      Michalina podejrzewała, że podoba się Adrianowi, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że nieśmiały z natury chłopak, zechce tak szybko, przenieś ich znajomość na wyższy lewel. Nie była gotowa na nowy związek, szczególnie że ledwo Adriana znała. Jej serce nadal należał do Maćka i nadal cierpiała po rozstaniu z nim, dlatego pytanie bruneta i próba pocałunku, na którą się zdobył, zupełnie ją zaskoczyła. Niestety mimo całej sympatii, jaką czuła do chłopaka nie mogła udzielić mu pozytywnej odpowiedzi.
      -Adrian lubię cię. Fajny z ciebie facet, ale ja na razie nie szukam związku. Nie znam cię, poza tym...-Zamilkła szukając odpowiednich słów.-Niedawno zerwałam z chłopakiem, nasze rozstanie było bolesne i potrzebuje czasu, żeby móc zaangażować się w inny związek. Nie mogę pójść z tobą na randkę. -Wyjaśniła.
      -Przepraszam, nie wiedziałem.
      -Nie chwale się tym na lewo i prawo. Maciek i ja byliśmy parą przez kilka lat, nie wyszło nam, ale nie chcę o tym rozmawiać. Było minęło, muszę z tym żyć, ale potrzebuje czasu, żeby na nowo komuś zaufać. Obecnie mogę ci zaproponować jedynie przyjaźń.
      -To zawsze coś. To w takim razie zapytam inaczej. Mam dwa bilety do kina na wtorkowy wieczór, pójdziesz ze mną? Tak po przyjacielsku.
      -Jeśli po przyjacielsku to tak, pójdę z tobą, ale nie rób sobie nadziei.
      -Nigdy?
      -Teraz. To nie ten czas.-Powiedziała, ciesząc się w duchu na widok taksówki.
      -Muszę jechać, to mój pojazd. Do zobaczenia Szulc.-Dodała, wsiadając do auta. -Baw się dobrze.-Poleciła.
      -Spokojnej nocy i jeszcze raz przepraszam.
      -Nie przepraszaj, daj mi tylko czas.-Odparła.
      -Dobrze. -Zgodził się brunet, zamykając drzwi samochodu. Kierowca ruszył i po chwili tylne światła taksówki zniknęły za zakrętem.
      Zrezygnowany Adrian postanowił wrócić na imprezie i poddać się zabawie, licząc, że w ten sposób łatwiej pogodzi się ze słowami dziewczyny.
Zamierzał dać jej czas. Czuł, że dziewczyna jest wyjątkowa i może zupełnie odmienić jego życie, dlatego postanowił, że poczeka na nią tak długo, jak to będzie konieczne i zrobi wszystko, aby dziewczyn się w nim zakochała. Z taki postanowieniem, wrócił do przyjaciół.