Najnowsze wpisy, strona 2


22. Wzajemne przepraszam
22 lipca 2019, 23:12

      Michalina wróciła do domu wściekła i chociaż próbował ukryć swoje emocje przed ojcem, ale ten od razu to zauważył.
     -Powiesz mi, co się stało?-Zapytał.
     -Pokłóciłam się z Mierzejewskim, ale nie chce o tym rozmawiać. Ten facet to skończony dureń.
     -Myślałem, że się dogadaliście? Ostatnio mówiłaś nawet, że jego dziewczyna zaprosiła cię na imprezę.
     -To już chyba nieaktualne. Kasia jutro wylatuje do Londynu, na cztery miesiące. Dostała naprawdę prestiżową szansę od międzynarodowej marki.
    -Niech zgadnę, Marcin nie jest zadowolony?
    -Niezadowolony? Tato, on jest wściekły, jakby mu rozum odebrało. Uważa, że Kaśka powinna siedzieć w domu. Zamiast ją wspierać i się cieszyć, że została doceniona, to ten uważa, że przyjmując propozycję, zrobiła mu na złość. W życiu nie widziałam takiego egoisty.-Michalina starała się zachować spokój, ale w środku aż kipiała ze złości.
     -Nie powinnaś się wtrącać. To ich sprawa.
     -Tato, ja to wszystko wiem, ale jak usłyszałam te jego brednie, to mnie zagotowało. Jak można tak nie szanować drugiego człowieka. Przecież Kasia go kocha, to widać, a to, że ma marzenia, które spełnia. Co w tym dziwnego? Każdy ma do tego prawo. Wiesz, że ja zawsze mówię, to co myślę i tym razem też tak zrobiłam. Zresztą nie ma o czym gadać, idę pod prysznic, może się trochę uspokoję.
     -Zjemy razem kolację?-Zaproponował.
     -Nie jestem głodna. Umyje się i pójdę coś poczytać.-Odmówiła, ruszając na piętro.
     Marcin cicho otworzył drzwi i wszedł do mieszkania, które w pierwszej chwili wydało mu się zupełnie pusty, co wzbudziło jego niepokój. Blondyn obawiał się, że po kłótni, Kasia zdecydowała się wyjechać wcześniej.
     Znalazł ją w sypialni. Dziewczyna spała spokojnie, przykryta cienkim kocem. Chłopak usiadł na brzegu łóżka, chwycił ją za ramię i delikatnie potrząsnął.                                               Kasia otworzyła oczy.W pierwszej chwili nie bardzo wiedziała, co się dzieje, ale kiedy ujrzała nad sobą twarz Marcina, uśmiechnęła się.

     -Porozmawiamy?-Zapytał spokojnym, czułym głosem.
     -Jeżeli znowu chcesz się kłócić, to może lepiej nie. Jestem już tym zmęczona. Boli mnie, że za każdym razem, kiedy wyjeżdżam, rozstajemy się w gniewie. Marcin, kocham cię, ale nie zrezygnuje ze swoich marzeń, nie możesz tego ode mnie wymagać.
      -Wiem. - Odparł. - Niepotrzebnie się dziś uniosłem, ale spróbuj też zrozumieć mnie. Kasia jesteś moją pierwszą dziewczyną i do tej pory sądziłem, że ostatnią, ale teraz sam już nie wiem co mam myśleć. Boję się, że jak tak dalej pójdzie, to niedługo oddaliśmy się od siebie, tak że nie będziemy mieli o czym rozmawiać, a nie chcę cię stracić.
      -Nie stracisz mnie, bo cię kocham i nic tego nie zmieni, nawet z końca świata zawsze będę do ciebie wracać. Może nie jestem idealną dziewczyną, ale cię kocham i to, że spełniam swoje marzenia, niczego nie zmieni.
      -Michalina ma rację. Jestem egoistą i skończonym dupkiem. Przepraszam, jeśli poczułaś, że cię nie doceniam, obiecuję, że to się zmieni.-Powiedział w przypływie szczerości.
      -Nie musisz mi nic obiecywać po prostu bądź taki jak kiedyś. Marcin, w którym się zakochałam, to cudowny, czuły facet. Z nim chce się zestarzeć. Czy mam szansę go odzyskać?
       -Tak.-Odparł i zakończył rozmowę pocałunkiem.
       Godzili się niespiesznie i spokojnie, oddając się rutynowym, delikatnym czułościom, a kiedy skończyli, Kasia prawie natychmiast zasnęłam, wtulona w klatkę piersiową ukochanego.
       Marcin ostrożnie wysunął się z łóżka, nie chcąc obudzić swojej dziewczyny. Mimo późnej pory miał do załatwienia coś ważnego i nie chciał z tym czekać do rana. Odnalazł w kieszeni dżinsów swój telefon i wyszedł z sypialni.
       Michalinę z płytkiego snu wyrwała wibracja jej telefonu. Dziewczyna nie otwierając oczu, sięgnęła po urządzenie i odebrała je.
       -Halo.-Powiedziała, na wpół śpiąc.
        -Cześć. Obudziłem cię?-Głos po drugiej stronie należał do Mariana, co sprawiło, że dziewczyna od razu się obudziła.
       -Czego chcesz?
       -Dzwonię, bo chciałem cię przeprosić, a właściwie to ci podziękować. - Powiedział szczerze, chociaż nie przyszło mu to łatwo.
        Słowa blondyna zaskoczyły dziewczynę. Nie spodziewała się takiego wyznania z jego strony.
        -Jesteś tam?- Zapytał, zdziwiony panującą w słuchawce cieszą.
       -Jestem, tylko nie wiem co mam ci powiedzieć. Jest środek nocy, a ja chyba nie do końca się obudziłam, bo wydawało mi się, że mnie przeprosiłeś i jeszcze mi za coś podziękowałeś. A to raczej nie możliwe. Ty nie masz w zwyczaju przyznawać się do błędu.
       -Mam, chociaż niechętnie to robię, ale nie mogę inaczej. Gdybyś mi nie nagadała, pewnie nie dotarłoby do mnie jaki błąd popełniam.
       -Cieszę się, że to zrozumiałeś i ja też przepraszam. Niepotrzebnie się wracałam.
        -To nieważne. Jutrzejsza impreza się odbędzie. Widzimy się wieczorem w klubie. Kasia nie chciała niczego odwoływać. Napijemy się za jej sukces. Dzwoniłem do Mikołaja i zgodził się przejąć rolę gospodarza.
       -A ty?
       -Odwiozę Kasię na lotnisko i do was dołączę. Pomożesz Mikiemu?
        -Chyba lepiej będzie, jak poprosisz o to Alę. Znasz ją dłużej, to dobra koleżanka Kasi i dziewczyna twojego przyjaciela.
        -Ale dzięki tobie ta impreza się odbędzie.-Powiedział.
        -Dobra, jeśli dasz mi spać, to zgodzę się na wszystko.
         -W takim razie dobranoc. Do jutra.
         -Cześć. - Odpowiedziała i zakończyła połączenie.
        Tej nocy nie tylko Kasia spała spokojnie.

21. Nie tak.
21 lipca 2019, 22:44

      Marcin siedział w fotelu naprzeciwko Kasi, czując jak z każdym jej słowem wzbiera w nim złość.
      -Nie wierzę, że to zrobiłaś!-Przerwał jej, czując, że jeśli się nie odezwie, wybuchnie.
      -Kochanie zrozum mnie, to dla mnie ogromna szansa. Abowo to międzynarodowo marka, kontrakt z nimi może mi otworzyć drogę na wybiegi całego świata! Nie mogła odrzucić takiej oferty.
      -Jasne, bo to dla ciebie ważne, ważniejsze nawet ode mnie! Szkoda, że nasz związek, zawsze jest dla ciebie na drugim miejscu!
      -Wiesz, że to nie tak.
      -A jak? Kaśka od czterech lat, w domu jesteś gościem. Nie ma cię nigdy, kiedy cię potrzebuje! Nie było cię, gdy dostałem się na studia, nie było cię na żadnych moich urodzinach, nawet rocznic już nie obchodzimy, bo ciebie nigdy nie ma! Po co chciałaś ze mną zamieszkać, skoro i tak wolisz jeździć po świecie, niż być ze mną!
      -Kocham cię, ale nie potrafię zrezygnować z pracy modelki, bo spełniam się w tym, co robie i lubię to, tak jak ty lubisz siatkówkę. Nie zrezygnujesz z niej, tylko dlatego, że ja cię o to poproszę.
      -To co innego.-Powiedział. -Mnie nie ma w mieście miesiąc, góra dwa w roku, a ty na tyle przyjeżdżasz do domu. A teraz zamierzasz przyjąć czteromiesięczny kontrakt w Londynie i jak ty to sobie wyobrażasz? Kaśka ledwo cię odzyskałem i już mam cię stracić! Przecież obiecałaś! Czy naprawdę tak niewiele dla ciebie znaczę, że nawet obietnica, którą mi składasz, jest niczym!
      -Marcinku proszę cię, wiesz, że to nieprawda. Kocham cię, najbardziej na świecie, jesteś dla mnie wszystkim.   
      -Tylko na moje zawołanie nie przybiegasz, a z agencji wystarczy jeden telefon, a lecisz do nich jak piesek.
      -Jesteś zazdrosny, bo spełniam się w pracy?
      -Jestem zazdrosny, bo praca jest dla ciebie ważniejsza niż ja, sorry jest ważniejsza niż wszystko inne. Szkoda, że po tylu latach związku nie ja jestem dla ciebie na pierwszym miejscu.
      -To nie prawda.
      -A jak inaczej to nazwiesz?-Zapytał -Obiecujesz mi coś i nie potrafisz dotrzymać słowa, co więcej, jesteśmy razem przez tyle lat, a ty kompletnie nie liczysz się z moim zdaniem. Sama podejmujesz decyzje, a potem mówisz, że robisz to dla nas! Nie takiej przyszłości chce i zastanów się, czy ty na pewno tak chcesz!-Wyjaśnił i widząc, że jest na straconej pozycji, wstał ze swojego miejsca i ruszył do drzwi, w połowie drogi jednak odwrócił się i spojrzał na dziewczynę.
      -Odwołaj jutrzejszą imprezę, nie zrobię tego za ciebie i nie będę się tłumaczył, gdzie jesteś, robiłem to zbyt długo.-Powiedział, po czym wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami.
      Kasia poczuła, jak traci grunt pod nogami, do jej oczu napłynęły łzy. Wiedziała, że tym razem, może stracić Marcina na zawsze, a tego nie chciała. Kochała go całym serce, oddałaby za niego życie, a jednak jakiś głos w niej wiedział, że nie może nawet dla miłości i wieloletniego związku zrezygnować ze spełniania swoich marzeń, jakaś nuta w jej sercu budziła niepokój. Dziewczyna obawiała się, że Marcin, chociaż wiedziała, że ją kocha, nie byłby w stanie poświęcić się dla niej i to bolało ją najbardziej.
      Kochali się, to nie budziło wątpliwości. Byli ze sobą tak długo, że Kasia zapomniała już jak to było przed nim i nie chciała wiedzieć jak będzie po nim.
      Wstała z kanapy i poszła do sypialni. Ułożyła się na łóżku, na swojej stronie, przytulając mokrą od łez twarz w poduszkę Marcina, na jej poszwie poczuła zapach ukochanego. Wdychała go głęboko do płuc, mając nadziej, że nie zniknie, nawet jeżeli wyjedzie.
      Michalina i Mikołaj siedzieli na kanapie ze wzrokiem wlepionym w ekran telewizora. Film, na którego oglądanie umówili się poprzedniego dnia wciągną ich do reszty. Przerwał im dopiero dzwonek do drzwi.
      -To pewnie pizza. Pójdę otworzyć.-Powiedział brunet, ale zanim wstał, drzwi wejściowe otworzyły się i po chwili do salonu wszedł Marcin, który zgłupiał na chwilę widząc Mikołaja w towarzystwie Michaliny.
      -Co ty tu robisz?-Zapytał brunet, zdziwiony obecnością przyjaciela, który zazwyczaj zapowiadał swoje wizyty.
      -Wszedłem drzwiami, otwarte było.-Odpowiedział blondyn.
      -Przeszkodziłem wam w czymś?-Zapytał, spoglądając podejrzliwie raz na Mikołaja, raz na Michalinę.
      -Oglądaliśmy film.-Powiedział brunet. -Coś się stało? Zazwyczaj uprzedzasz zani się zjawisz.
      -Mam mały problem. Chciałem pogadać, ale chyba lepiej będzie jak przyjdę później.
      -Daj spokój.-Michalina podniosła się ze swojego miejsca.
      -Pogadajcie sobie, film możemy dokończyć innym razem.-Powiedziała, ruszając w kierunku wyjścia. Widziała, że Marcin jest zdenerwowany i chociaż nadal się do niego nie przekonała, mimo zawieszenie broni, nie chciała ingerować w jego problemy.
      Blondyn mocno zdziwił się zachowaniem dziewczyny. Był pewien, że mimo wszystko brunetka wykorzysta okazje, aby mu dokopać.
      -Zostań.-Chwycił ją za rękę. Dziewczyna cofnęła dłoń, wyraźnie zaskoczona, uczuciem, jakie wywołała jego dłoń.
      -Przecież, nie chcesz, żebym tu była.-Zauważyła, zdziwiona.
      -I tak się dowiesz, co za różnic od kogo. -Powiedział wzruszając ramionami. Mikołaj masz coś mocniejszego, czy mam iść do sklepu?
      -Mam flaszkę. Chcesz?
      -Tak, jeśli napijecie się ze mną.-Odparł
      -Ja chętnie. Miśka?-Zwrócił się do brunetki.
      -Jednego mogę wypić.-Powiedziała, wracając na kanapę.
      -To ja pójdę do kuchni, a wy spróbujcie się nie powybijać.-Zakomunikował opuszczając pomieszczenie.
      -Mogę?-Zapytał brunet, wskazując miejsce w fotelu.
      -Po co pytasz?-Odpowiedziała pytaniem na pytanie.-To nie moje mieszkanie, siadaj gdzie chcesz.-Dodała, wzruszając ramionami.
      W pomieszczeniu zapadła cisza. Michalina siedziała z nosem w telefonie, ignorując blondyna, on natomiast pogrążył się we własnych rozmyślaniach.
      Mikołaj wszedł do salonu, niosąc tacę, na której miał nie tylko kieliszki i szklanki, ale też butelkę wódki, sok i kanapki na zagrychę. Zdziwił się widząc w pomieszczeniu tylko Marcina.
      -Gdzie Miśka? Pokłóciliście się?
      -Nie, facet z pizzą czeka na dole, poszła odebrać zamówienie. Dzwonił na twój telefon.
      -Powiesz mi co się stało?-Zapytał, siadając na kanapie.
      -Pokłóciłem się z Kaśką.-Przyznał chłopak, ciesząc się, że został z Mikołajem sam na sam.
      -Uuuu, myślałem, że już wszystko sobie wyjaśniliście. Tak się cieszyłeś, kiedy wróciła.
      -Tak, bo miał zostać. Obiecała, że w najbliższym czasie nigdzie nie wyjedzie. -Powiedział.
      -No to, o co się pokłóciliście?
      -Właśnie o to. Dzwonili do niej dzisiaj z agencji, Abowo zaproponowało jej czteromiesięczny kontrakt w Londynie.-Powiedział. Pochłonięci rozmową przyjaciele, nie zauważyli, że do mieszkania wróciła Michalina, a dziewczyna, słysząc ich wymianę zdań, postanowiła poczekać na korytarzu. Głupio jej było tak po prostu wejść do pomieszczenie. Mimo że nadal nie przepadała za blondynem, nie chciała, aby czuł się skrępowany jej obecnością. Nie dołączyła do nich, aby dać mu swobodę wypowiedzi.
      -A ona się zgodziła. Jutro, zamiast na imprezie będzie w samolocie. Mikołaj ja nie wiem już co mam robić? Nawet tygodnia w domu nie wytrzymała. Mam już dość tych jej sesji, kontaktów i wyjazdów, bo ciągle jej nie ma.
      -Stary przecież wiedziałeś na co się piszesz. Kaśka zawsze marzyła o karierze modelki.
      -Wiem i na początku mi to nie przeszkadzało, ale teraz już nie wyrabiam. Przecież ona w domu jest przez dwa miesiące w roku.
Miki, naprawdę mi na niej zależy, ale wkurza mnie, że po siedmiu latach związku, moje zdanie nie ma dla niej żadnego znaczenie. Nawet tak ważne decyzje, jak ta podjęła sama, a potem mówi, że robi to dla nas, tylko że ja wcale tego nie potrzebuje.-Michalina, czuła jak z każdym kolejnym słowem chłopaka ogarnia ją coraz większa wściekłość. Miała dość jego narzekań, więc wtargnęła do pomieszczenia nie myśląc o swoich konsekwencjach.
      -No tak, bo hrabia Mierzejewski wolałby mieć w domu kurę domową. Szlag cię trafia, że Kasia odnosi sukcesy, bo nie ma ci kto prać, sprzątać i gotować. Mówisz, że ona nie liczy się z twoim zdaniem? A ty co właśnie robisz? Kaśka cię kocha, ale chce się rozwijać. Ma marzenia i okazję, żeby je spełniać, jeśli nie potrafisz tego zrozumieć to znaczy, że nie jesteś jej wart. Chłopak, któremu zależy na dziewczynie, wspiera ją i jest z niej dumny, kiedy ona odnosi sukcesy, a ty jeszcze masz do niej pretensje? Co z ciebie za facet? Zwykła szowinistyczna świnia!-Wykrzyczała, to co leżało jej na wątrobie.
      -Jak ja mogłam pomyśleć, że ciebie da się lubić. Sorry Mikołaj, ale ja już pójdę. Pizze zostawiam w przedpokoju.
      -Miśka poczekaj.-Mikołaj chciał załagodzić sytuacje.
      -Nie, nie spędzę z tym dupkiem nawet minuty pod jednym dachem.
      -Jasne idź! Pani dobra rada się znalazła, a co ty możesz wiedzieć o moim związku z Kaśką? Nie masz prawa się na ten temat wypowiadać?
      -Bo co mi zrobisz? Znowu mnie pocałujesz? A może tym razem dasz mi w pysk? Śmiało Mierzejewski, pokaż, jaki jesteś słaby!
      -Dość!-Krzykną Mikołaj. -Oboje, macie się uspokoić. Michalina, zostań.
      -Nie. Sorry, ale nie. Film obejrzymy innym razem. Trzymaj się.-Powiedziała i wyszła z mieszkania.
      Mikołaj opadł na kanapę z głośnym westchnięciem. Był wściekły na nich oboje. Wiedział, że Michalina posunęła się trochę za daleko, ale równie dobrze zdawał sobie sprawę, że dziewczyna miała dużo racji.
      -Widziałeś? Bezczelna jest, weź polej!
      -Marcin, ale ona ma rację, nie we wszystkim, ale ma. Wiedziałeś, że Kasia, kocha tgo co robi, że to dla niej ważne i jeśli ją kochasz powinieneś ją wspierać. Związek to też kompromis. Kasia naprawdę cię kocha i pewnie jest jej teraz naprawdę źle, ale ja też w pewnym sensie ją rozumiem. Podjęła tę decyzję sama, bo cię zna i wie, że ty byś się na to nigdy nie zgodził, a dla niej to ważne.
      -Ważniejsze ode mnie. Chciałbyś być dla Anki zawsze na drugim miejscu? Ona swój wyjazd uzgodniła z tobą.
      -Bo wiedziała, że jej tego nie zabronię, bo mogła liczyć na moje wsparcie, a czy Kasia może liczyć na ciebie. Dzisiaj, zamiast ze mną, powinieneś być z nią. To wasza ostatnia noc, przed jej wyjazdem. Nie wiadomo kiedy teraz się zobaczycie. Pokaż jej, że ma do czego wracać, zanim będzie za późno. Przecież ją kochasz, a ona kocha ciebie.
      -Nie jestem tego pewien. Sam już nie wiem co czuje. Kasia nadal jest dla mnie ważna, zależy mi na niej, ale im dłuższe i częstsze są nasze rozstania, tym bardziej oddalamy się od siebie.
      -Tym bardziej powinieneś walczyć o swój związek, no, chyba że już nie chcesz z nią być?!
      -Oczywiście, że chce. Kasia to moja pierwsza i miałem nadzieje, że ostatnia kobieta, ale boje się, że to, co jest między nami wypali się jeśli tak dalej pójdzie.
      -To zrób tak, aby nie poszło. Okaż jej swoje wsparcie, pokaż, że jesteś z niej dumny. Marcin możesz Michaliny nie lubić, ale musisz przyznać jedno, nie pierwszy już raz ma co do ciebie rację. Możesz mówić, że jest bezczelna, możesz się na nią wściekać, ale ona powiedziała na głos to, do czego ty byś się nie przyznał i to najbardziej cię w niej irytuje.
      -Chcesz, żebym ci przyznał rację? Tak, wkurza mnie, nie cierpię, tej jej pieprzonej szczerości i tego, że zawsze ma rację, jakby była jakąś pierdoloną wróżą. Teraz też ma rację, jestem dupkiem.
      -Wiesz co, jedź do domu. Do Kasi, pogadaj z nią, powiedz co cię boli, może to nie zmieni jej decyzji, ale może zmienić wiele między wami. Zastanów się?-Powiedział.
      Marcin milczał, starając się przetrawić słowa przyjaciela.
      -Wiesz gdzie o tej porze kupie kwiaty?-Zapytał w końcu.
      -To nie będzie konieczne.
      -Dzięki stary.-Powiedział.
      -Nie mi powinieneś dziękować.-Odparł brunet, odprowadzając blondyna do drzwi.

20. Przypadkowa zbierzność wydarzeń
17 lipca 2019, 22:11

      Michalina stała przed lustrem w korytarzu, krytycznie przyglądając się swojemu odbiciu. Nie była przekonana czy krótka, czerwona sukienka, to dobry strój na spotkanie z Adrianem. Dziewczyna nie chciała zasugerować chłopakowi, że może uważać ich wspólne wyjście jako randkę.
      -Cześć kochanie.-Drzwi wejściowe otworzyły się i w progu staną Adam, któremu, tego dnia wyjątkowo udało się wyjść wcześniej z pracy.
      -Hej, tatku. Jak miną dzień?-Zapytała z uśmiechem.
      -Dobrze. Zamknęliśmy dziś sprawę i udało mi się skończyć przed czasem. Myślałem, że zjemy razem kolację, ale ty się chyba gdzieś wybierasz.
      -Tato, przepraszam. Gdybym wiedziała wcześniej, nie umawiałabym się z Adrianem, a teraz głupio to tak odwołać.
      -Idziesz na randkę?-Zapytał, zdziwiony. Nie sądził, że Michalina, po tak emocjonalnym rozstaniu z Maćkiem, zdobędzie się tak szybko na wejście w nową relację.
      -To nie jest randka. Idziemy razem do kina, ale tak po przyjacielsku.
      -Adrian też tak myśli? Misia nie gniewaj się, ale ja widzę, jak ten chłopak na ciebie patrzy. Moim zdaniem, jesteś dla niego kimś więcej niż koleżanką.
      -Tato, myślisz, że ja o tym nie wiem? Przecież Adrian powiedział mi to prosto w oczy, ale ja na razie nie mogę odwzajemnić jego uczuć.
      -Na razie?-Zapytał, patrząc na nią badawczo.
      -Tak. Lubie Adriana, to miły facet i nie chce go zupełnie skreślać, ale nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek, dlatego jedyne, na co Adrian może liczyć to przyjaźń.
      -Mam nadzieje, że wiesz, co robisz? Nie chce, żebyś cierpiała.
      -A ja nie chce, żeby ktoś cierpiał przeze mnie. Słuchaj tato. Miałam jechać do kina autobusem, ale skoro już jesteś, może mnie podrzucisz?
      -Chętnie. Gotowa już jesteś?
      -Właściwie to nie wiem. Może powinnam wybrać spodnie?
      -Kochanie świetnie wyglądasz.
      -Dziękuje, ale czy ta sukienka nie jest za krótka? Nie chce, aby Adek coś opacznie zrozumiał.
      -Misia, uspokój się. Twoje ciuchy, nie mają dla Szulca większego znaczenia.Weź kurtkę, bo wieczór ma być chłodny.-Upomniał i po chwili oboje opuścili mieszkanie.
      Adrian czekał na Michalinę pod wejściem do kina. Denerwował się spotkaniem z nią i trochę obawiał jego przebiegu. Wiedział, że dziewczyna postawiła mu jasne granice, a ponieważ nie chciał jej w żaden sposób urazić, bał się, aby nie powiedzieć czegoś, czego potem będzie żałował.
      -Wow.-Powiedział na jej widok. -Wyglądasz jak milion dolarów.-Dodał, zaskoczony jej niecodziennym widokiem.
      -Ledwo cię poznałem.-Przyznał, widząc, jak brunetka się rumieni.
      -W ogóle nie przypominasz siebie z treningów.-Komplementował.
      -Adrian, przestań. Nie przesadzaj, bo mi głupio. Normalnie wyglądam. Chodźmy już lepiej na film. Co to w ogóle jest?
      -Horror. Mam nadzieje, że lubisz się bać?-Zapytał, obserwując jej relacje. Był pewny, że dziewczyna zareaguje niezbyt przychylnie i tak jak zapewniał Dawid, przez cały seans nie oderwie się od jego ramienia, ale Michalina uśmiechnęła się szczerze.
      -Ja tak, pytanie, jak ty to zniesiesz?
      -Ja? Przecież nie wybrałbym filmu grozy, gdybym takich nie lubił.-Powiedział, ale w jego głosie Michalina natychmiast wyłapała fałsz. Domyślała się, że wybór filmu nie był pomysłem Adriana, chłopak nie wyglądał na kogoś, kto jest fanem tego gatunku kina.
      -Spoko, to co idziemy po popcorn?
      -Może ja pójdę. Pewnie jest duża kolejka, a ty zajmiesz miejsca?
      -Dobra, daj bilety.-Zgodziła się.
      -Pamiętaj sala cztery de? Zapamiętasz?
      -Tak. Słony czy z karmelem?
      -Słony i mała pepsi, na cole mam uczulenie.-Powiedziała, kierując się na schody.
      Marcin i Kasia stali w kolejce po popcorn żywo o czymś dyskutując. Adrian zauważył ich od razu i chciał się wycofać, ale blondynka dostrzegła go.
      -Szulc! Hej chłopie, sto lat, chodź do nas, co będziesz stał w kolejce!-Krzyknęła w jego kierunku.
      -Cześć.-Adrian podszedł do pary, przywitał dziewczynę pocałunkiem w policzek, a do blondyna wyciągną rękę. Marcin uścisnął ją, ale między chłopakami można było wyczuć chłód.
      -Co słychać? Z chłopakami przyszedłeś? Na jaki film?-Kasia zasypała go gradem pytań.
      -Właściwie to jestem z Michaliną, przyszliśmy na jakiś horror.
      -Serio? My też. Marcin się uparł, chociaż wie, jak nie lubię takich filmów. W której sali będziecie?
      -Cztery de.
      -To tak jak my. Super, a wiesz jakie miejsca? Może uda nam się z kimś zamienić i będziemy mogli usiąść bliżej siebie.
      -Niestety nie pamiętam.-Brunet bezradnie rozłożył ręce. -Ale możemy sprawdzić na miejscu.
      -To świetnie, a nie będziemy wam przeszkadzać? Pewnie jesteście na randce.-Stwierdziła, puszczając do chłopaka oczko.
      -Nie jesteśmy. To zwykłe kumpelskie wyjście, ale może wy, jesteście na randce?
      -Nieustannie od siedmiu lat. To, co bierzemy żarełko i ruszamy?-Zaproponowała.
      -Jasne. Film zaraz się zacznie.-Zgodził się.
      Michalina nie była zachwycona, widząc Kasie i Marcina, bo chociaż polubiła blondynkę i w pewnym sensie pogodziła się z jej chłopakiem, ale nie miała ochoty na ich towarzystwo, szczególnie kiedy okazało się, że mają sąsiednie miejsca.
      -Kurdę, ale fart. Miśka mogę usiąść obok ciebie.
      -Spoko, tylko że ja w kinie to raczej nie gadam.
      -Tylko mi nie mów, że lubisz horrory?
      -No właściwie to lubię. -Przyznała
      -Kurka, dobra, to ja siadam koło Szulca, on nie lubi takich filmów.-Powiedziała, ładując się na krzesełko obok chłopaka.
      Michalina słysząc jej słowa, spojrzałą na bruneta, łobuzersko się usmiechneła. Zawstydzony chłopak spuścił wzrok.
      -Siadasz obok Kaśki?-Zapytała, kierują spojrzenie na Marcina.
      -Tak, nie chce, żeby ci ze strachu urwała ramię.-Powiedział, zajmując miejsce.
      -Jaki ty dobry.-Prychnęła, siadając obok niego, ale zanim chłopak zdążył odpowiedzieć, zaczęły się pierwsze zwiastuny i na sali zapadła cisz.
      -Świetny był ten film.-Powiedziała brunetka, wychodząc z kina.
      -Zgadzam się, dawno nie widziałem, tak ciekawej historii, chociaż watek wydawał się mocno oklepany.-Przyznał Marcin.
      -Może, ale efekty specjalne to sztos. Takie realistyczne i na wysokim poziomie, a muzyka?
      -Wiesz, autorem jest znany kompozytor, zresztą to nie jego pierwszy popis.
      -Wiem, ale gdyby film był do bani, muzyka nie wiele by zmieniła, nawet ta najlepsza.
      -Matko jedyna.-Uwieszona na ramieniu Marcina, blada jak papier Kasia nie mogła już słuchać wymiany zdań między swoim chłopakiem i koleżanką.
      -Przecież ten film był obrzydliwy. Krew, tona flaków i znowu krew. Nigdy więcej mnie na to nie namówisz. Może następnym razem Michalina z tobą pójdzie.
      -Ja z Mierzejewskim sama w kinie? Nie ma takiej opcji.-Zaprzeczyła brunetka.
      -Dzięki.-Prychną chłopak. -A już myślałem, że znalazłem, kogoś, kto doceni dobre kino grozy.
      -Ale przecież ja cię nawet nie lubię.
      -Ale oboje lubicie horrory. Coś was jednak łączy.-Zauważyła blondynka.
      -Zresztą nieważne, ja na pewno już więcej na taki film nie pójdę. Już wole spędzić noc w zakładzie pogrzebowym. Adrian a ty co myślisz?-Dziewczyna zwróciła się do bruneta.
      -Myślę, że muszę się napić.-Odparł, niemniej zniesmaczony i przerażony niż Kasia.
      -Świetny pomysł. Marcin, skoczymy na drinka? Obawiam się, że bez alkoholu, mogę dziś nie zasnąć.
      -Spoko.
      -Idziecie z nami?-Zapytała, kierując swoje pytanie do Adriana i Michaliny.
      -No nie wiem.-Powiedziała dziewczyna, wyraźnie zakłopotana zaproszeniem.
      -Ja idę. Po tym, co zobaczyłem, mogę iść nawet z diabłem, aby miał wódkę. Misia dołączysz, czy chcesz, żebym cię odstawił do domu.
      -Mikołaj mówił, że u Włocha mają dobrą pizzę, a ja zrobiłam się głodna.-Przyznała, co natychmiast podchwycił blondyn.
      -Wiecie, że ja też. Zjadłbym placka z salami i oliwkami.-Rozmarzył się.
      -Fuj.-Kasia skrzywiła się na samą myśl o jedzeniu.
      -Jak możecie być głodni po czymś takim. Na samo wspomnienie robi mi się niedobrze, a jeszcze salami i oliwki.....
         -I papryka.-Michalina weszła jej w słowo. -Najlepiej ostra.
      -Czyli ustalone. Idziemy do Włocha. My na pizzę, wy na drinka. Chodź ty moja boi dupko.-Marcin objął Kasię ramieniem. Jego opiekuńczy gest wywołał uśmiech na twarzy brunetki.
      -No chodźcie.-Ponagliła dziewczyna, ufnie wtulając się w chłopaka.
      Knajpka u Włocha była pełna. Czwórce znajomych z trudem udało się znaleźć wolne miejsce, a ponieważ Michalina i Marcin cały czas wymieniali swoje spostrzeżenia na temat filmu, Kasia zarządziła, że siadają obok siebie. Adrian mocno się zdziwił, widząc, że żadne nie zaprotestowało.
      -To jest niemożliwe.-Powiedziała blondynka, przyglądając się im z nie mniejszym zaskoczeniem niż Adrian.
      Marcin nie potrafił opisać, tego, co czuł. Był zaskoczony, tym z jaką łatwością przychodzi mu spokojne rozmawianie z Michaliną i jak dużo przyjemności sprawia mu dyskusja z dziewczyną na temat obejrzanego filmu. Podobały mu się jej rzeczowe argumenty i zainteresowanie tematem.
      Michalina uśmiechnęła się pod nosem, zdając sobie sprawę, że po raz pierwszy, rozmawia z chłopakiem, na inny temat niż ich wzajemna niechęć i ciągłe kłótnie. Cieszyła się, że w całym worku diametralnych różnic między nim znaleźli coś, o czym mogą spokojnie porozmawiać i nawet udało im się nie pokłócić, mimo różnic w zdaniu, na temat obejrzanego filmu. Pierwszy raz Michalinie przyszło do głowy, że nadęty bufon, za jakiego miała blondyna, potrafi pokazać inne oblicze i gdyby był taki na co dzień, mogłaby go uznać za dobry materiał na kolegę.
      -Słuchaj Miśka, w sumie ty Adrian też, bo możesz się czuć zaproszony. Rozmawiała wczoraj z takim swoim kolegą. Tomek w przyszłym tygodniu otwiera klub nocny parę ulic stąd i zaproponował, abym swoją imprezę zrobiła u niego. Ekipa wyrobiła się wcześniej z remontem, klub będzie gotowy na tę sobotę. Możemy zrobić takie praotwarcie. Co w na to?
      -Super pomysł, zawsze to luźniej niż w mieszkaniu.-Zauważyła brunetka.
      -A ty Adrian, jakie masz zdanie?
      -Zgadzam się z Michaliną, powiem więcej mam znajomego DJ-a. Jak chcesz, mogę go zapytać, czy nie zagrałby w sobotę, na twojej imprezie. Wisi mi przysługę, więc jak będzie wolny, to na pewno się zgodzi.
      -Super.-Kasia klasnęła w ręce z emocji. -Czyli ustalone. Adek ogarnia nutę, ja miejscówkę, reszta rzeczy będzie gotowa. Zaproszenia roześle przez fejsa. To co? Toaścik?-Zaproponowała, unosząc w górę swojego drinka.
      -Za imprezę.-Zachęciła, a reszta nie oponowała.
      Michalina i Adrian szli przez miejski park. Mimo że dziewczyna nie prosiła chłopaka o towarzystwo, ten postanowił odprowadzić ją do domu. Nie chciał, aby brunetka wracała sama i nawet nie chciał słyszeć, że odbierze ją ojciec. Czuł się w obowiązku odstawienia ją do domu, nawet jeśli po kilku drinkach nie był w stanie prowadzić auta.
      -Mogę cię o coś zapytać?-Zaczął niepewnie.
      -Dawaj, jak będzie coś głupiego, najwyżej nie odpowiem.
      -Czy między tobą a Marcinem zaszło coś, o czym nie wiem?-Zapytał.
      Michalina poczuła, jak grunt usuwa się jej spod stóp. Była przekonana, że Adrian wie o wydarzeniach sobotniego wieczoru, ale nie zamierzała dać tego po sobie poznać.
      -Co masz na myśli?-Odpowiedziała pytaniem na pytanie, tłumiąc lęk.
      -No wiesz, jeszcze parę dni temu najchętniej jedno drugiemu urwałoby głowę, a dziś, gdybym was nie znał, pomyślałbym, że jesteście przyjaciółmi.
      -Adek, przecież my tylko rozmailiśmy o filmie, na który notabene ty mnie zaprosiłeś.-Dziewczyna sprytnie zmieniła temat.
      -Wiem, sorry to był niewypał. Niepotrzebnie słuchałem Dawida.
      -Następnym razem sam coś wybierz, a unikniemy podobnych sytuacji, no i może uda nam się obejrzeć film tylko we dwoje.
      -Serio chcesz się jeszcze ze mną spotkać? Nie przestraszył cię moje podejście do horrorów.
      -Nie każdy musi lubić takie kino. Przecież to nie koniec świata, zresztą spotkałam się z tobą, żeby miło spędzić czas i tak się stało.
      -Chociaż nie była to moją zasługą, tylko Mierzejewskiego.-Stwierdził kwaśno.
      -Spójrz na to inaczej. Gdybyś mnie nie zaprosił do kina, nie spotkalibyśmy ich, a ty oprócz krwi i flaków, niewiele z filmu pamiętasz. W sobotę idziemy na imprezę, obiecuję, że tym razem znajdę dla ciebie czas.
      -I nie zwiejesz jak kopciuszek?
      -Nie przecież obiecałam ci taniec. Chodź, bo chłodno się robi.-Powiedziała, przyśpieszając kroku. Chłopak zrównał się z nią i ostrożnie chwycił jej rękę. Dziewczyna zamarła na chwilę, zdziwiona i zakłopotana, ale ku jego radości nie cofnęła ręki.
      Marcin opadł na łóżko obok Kasi, głośno dysząc. Oboje byli zmęczeni, ale szczęśliwi i spełnieni. Blondyn dawno już nie kochał się ze swoją dziewczyną w taki sposób. Powoli, nieśpiesznie, bojąc się, że blondynka w każdej chwili może zniknąć z jego łóżka i życia.
      -Kochanie, muszę ci powiedzieć, że mnie dziś zaskakujesz. Najpierw Michalina, teraz to. Kto cię tak odmienił?
      -Co masz na myśli?
      -Dzisiejszy wieczór. Zaimponowałeś mi dziś. Rozmawiałeś z Michaliną jak z koleżanką, a nie wrogiem.
      -Przecież sama tego chciałaś.
      -No tak, ale nie sądziłam, że wprowadzisz obietnicę w czyn. Myślałam, że wyciągniesz do niej rękę, ale to będzie zgoda na odczepnego.
      -Nie polubiłem jej, jeśli o to ci chodzi i myślę, że ona czuje to samo, nie moja wina, że lubimy te same filmy, ale sam z własnej woli do kina bym z nią nie poszedł. Zresztą czy my naprawdę musimy teraz o niej rozmawiać.
      -A o czym chcesz rozmawiać?-Zapytała.
      -Nie chce wcale. Ten czas zamierzam spożytkować inaczej.-Odparł i zamkną jej usta pocałunkiem.
      Marcin nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok nie mogąc przestać myśleć o Michalinie. Mimo że tego wieczoru kochał się ze swoją dziewczyną i był pewien uczuć, jakimi ją darzy, obraz wychodzącej z kina brunetki pojawiał się pod jego powiekami, gdy tylko zamykał oczy. Był pod ogromnym wrażeniem dziewczyny, której nigdy wcześniej nie widział w takim wydaniu. W krótkiej sukience, z rozpuszczonymi włosami i promiennym uśmiechem na twarzy nie przypominała mu zupełnie, złośliwej małpy, za jaką miał ją do tej pory, wręcz przeciwnie. Dotarło do niego, że córka trenera to naprawdę bardzo ładna, a z prowadzonej przez nich rozmowy wynikało też, że bardzo inteligentna osoba.
      Kasia odwróciła się twarzą do swojego chłopaka i mocno wtuliła w jego plecy. W przeciwieństwie do Marcina spała spokojnie, wymęczona wzajemnymi pieszczotami.
      Blondyn, czując bliskość dziewczyny, przestał tak intensywnie myśleć o brunetce i powoli zapadł w sen.

19. Zwyczajnie, normalnie, nie tak
14 lipca 2019, 22:15

      -Dobra, na dziś koniec.-Powiedział Adam. -Świetnie wam poszło. Idźcie się przebrać, Michalina ty też.-Polecił.
      -Muszę posprzątać.-Odparła.
      -Ja to dziś zrobię.-Zakomunikował. -Ja zaniosę sprzęt do magazynu, a ty w tym czasie zmienisz ubranie. Wezwali mnie do pracy, muszę tam być za maksymalnie godzinę, a chciałem cię odwieźć do domu, żebyś nie wracała sama.
      -Tato proszę cię, mogę wrócić z którymś z chłopaków, albo sama spacerem. Jedź do pracy i o nic się nie martw.
      -Jesteś pewna? Ostatnio mamy dla siebie bardzo mało czasu, myślałem, że chociaż po drodze uda nam się porozmawiać.
      -Tato. Jestem dorosła, ty też. Nie musimy przebywać ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Powiedz mi tylko czy dasz radę wrócić do domu na kolację, to coś ugotuje?
      -Nie wiem kochanie, ile mi zejdzie. Zadzwonię do ciebie. Miłego wieczoru.-Powiedział, pocałował ja w policzek i wyszedł z sali.
      Michalina dokończyła swoją pracę, odniosła sprzęt, przebrała się i jako ostatnia opuściła salę.
      Marcin chodził pod halą, w tą i z powrotem coraz bardziej zdenerwowany. Nie miał pewności czy uda mu się porozmawiać z dziewczyną. Wiedział, że jeśli ta będzie w towarzystwie ojca, albo któregoś z chłopaków nie odważy się poprosić jej o rozmowę. Chłopak miał szczęście, Adam opuścił salę sam, zaraz po wyjściu swoich zawodników.
      Brunetka wyszła z budynku pogrążona we własnych myślach, dlatego nie zauważyła siedzącego na murku, w cieniu starego dębu Marcina. Zwróciła na niego uwagę, dopiero kiedy się odezwał.
      -Siema.-Powiedział, nie bardzo mając pomysł jak zacząć.
      -Cześć.-Odparła, zdziwiona i zakłopotana jego obecnością. -Co ty tu robisz? Trening dawno się skończył.
      -Właściwie to czekam na ciebie.-Powiedział, drapiąc się po głowie. Robił tak zawsze, kiedy nie wiedział jak się zachować, lub czuł się niekomfortowo.
      -Na mnie? Zamierzasz mnie zamordować, czy tylko się ze mną pokłócić? Ostrzegam, noszę ze sobą gaz pieprzowy.
      -Nie zamierzam ci nic zrobić, nie chce też wywoływać kolejnej awantury, wręcz przeciwnie jestem tu, bo chce się z tobą pogodzić. Michalina ja wiem, że masz mnie za kończonego dupka, który uważa się za pępek świata i z nikim się nie liczy, ale to nie do końca prawda. Masz racje, czasem zachowuje się jak palant, ale są rzeczy i ludzie, dla których zrobiłbym wszystko.-Powiedział, zupełnie zbijając ją z tropu. Dziewczyna nie spodziewała się po nim takiego wybuchu szczerości, ale chłopak zaskoczył ją nie pierwszy i przeczuwała, że nie ostatni raz.
      -Kaśka kazała ci ze mną pogadać? To z jej powodu tu jesteś?
      -A czy to ważne? Tak ona, ale nie tylko ona, Mikołaj od dawna suszy mi głowę, zresztą nie tylko mi, skoro tyle ludzi się do ciebie przekonało, może faktycznie to ja popełniam błąd. Michalina, jesteśmy dorośli, czy nie możemy się ze sobą spróbować dogadać jak cywilizowani ludzie?
      -Mnie pytasz? Ja już raz próbowałam wyciągnąć do ciebie rękę i jak to się skończyło?
      -To był błąd. Nie powinienem był cię wtedy całować i nie wiem, czemu to zrobiłem. Byłem wściekły, chciałem, żebyś się uciszyła, nie wiesz, ile bym dał, aby cofnąć czas.
      -Wiem.-Powiedziała cicho, opadając na murek. -Ja dałabym równie dużo, szczególnie teraz, kiedy poznałam Kasię. Zastanawiam się, co taka fajna dziewczyna robi z kimś takim, jak ty.-Dodała, ale w jej głosie nie było cienia złośliwości.
      -Chyba mnie kocha.-Powiedział, siadając obok niej. -I ja kocham ją, cokolwiek sobie myślisz, dlatego liczę się z jej zdaniem.
      -Dlatego tu jesteś?
      -Też, ale nie tylko. Przez cały trening myślałem, nad tym, co powinienem zrobić i doszedłem do wniosku, że powinniśmy kilka rzeczy sobie wyjaśnić. Dla naszego dobra, dobra drużyny i naszych przyjaciół. Nie twierdzę, że od razu zapałamy do siebie przyjaźnią, ale możemy przynajmniej się tolerować.
      -Mówisz, jakbyś wiedział, że mnie przekonasz, a przecież uważasz mnie za wredną małpę.
      -Już dwa razy udowodniłaś, że wcale taka nie jesteś. Pierwszy raz w sobotę, gdyby nie ty popełniłbym błąd, którego nie wybaczyłbym sobie do końca życia, zdradziłbym kobietę, którą kocham.
      -A ten drugi raz?
      -Dzisiaj. Nie powiedziałaś Kaśce o tym, co zaszło między nami.
      -Bo nic nie zaszło. Oboje wiemy, że to był błąd i oboje tego żałujemy. O czym miałam jej mówić? Zresztą, nikt nie zasłużył na coś takiego, a Kasia, ona cię naprawdę kocha, to widać.-Powiedziała spokojnie.
      -Przepraszam Michalina, za wszystko.
      -Miśka, wystarczy Miśka. Ja też przepraszam, ale nie mogę podać ci ręki na zgodę, bo to nie będzie miało sensu. Marcin nie polubimy się, to nierealne, ale możemy pójść na kompromis.
      -Co masz na myśli?
      -Zawieszenie broni. -Powiedziała. -Spróbujmy się na początek tolerować. Rękę podamy sobie, gdy oboje naprawdę będziemy tego chcieli, chociaż to chyba niemożliwe. Nie wyobrażam sobie mnie i ciebie jako przyjaciół.
      -Ja też, ale masz rację, Zgadzam się na twoją propozycję i tak nie mamy nic do stracenia, a możemy sporo zyskać. Dziękuje.
      -Spoko.-Odparła. -To chyba by było na tyle. Wracaj do Kasi, na pewno macie dużo do nadrobienia.-Dodała, wstając z miejsca.
      -Podwieźć cię? Twój ojciec chyba już pojechał?
      -Dzięki Mierzejewski, ale poradzę sobie, Spacer dobrze mi zrobi i chyba wolałabym wsiąść do czołgu niż z tobą do samochodu.
      -Znowu zaczynasz? Chciałem być miły.
      -Wiem, ale zupełnie mi to do ciebie nie pasuje. Wiesz, chyba trudno mi się będzie przyzwyczaić do nowego Mierzwy.
      -Nowego?-Zdziwił się.
      -Nie ważne, ale wiesz co?
      -Tak?                                                                                                                                                                                                                                            -Zostań taki na dłużej.
      -Jaki? Mów jaśniej.-Poprosił, wstając
      -Prawdziwy.-Odpowiedziała, uśmiechając się.
      -Wiesz co Michalska? -Zaczął, ale po chwili coś przyszło mu na myśl i zaczął się śmiać.
      -I z czego rżysz?
      -Bo właśnie dotarło do mnie, że ty się naprawdę nazywasz Michalina Michalska, twoi rodzice mieli naprawdę poczucie humoru.-Przyznał.
      -Mi to mówisz? Ja z tym muszę żyć.-Odparła, też się śmiejąc. Wiedziała, że blondyn nie chciał jej urazić.-Miłego wieczoru Mierzejewski.
      -Poczekaj, serio mogę cię podwieźć.
      -Nie trzeba, zamiast odwozić mnie, wykorzystaj ten czas i kup Kaśce bukiet kwiatów, tylko duży. Zasłużyła. Do zobaczenia.-Powiedziała i po chwili zniknęła za bramą.
      Marcin, nadal śmiejąc się pod nosem, wsiadł do auta z postanowieniem, że wprowadzi w czyn radę brunetki i wstąpi do kwiaciarni. Odpalił silnik, wyjechał z parkingu i ruszył w kierunku swojego miejsca zamieszkania. Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Blondynie, nawet nie podejrzewał, że rozmowa z brunetką i to, co wspólnie ustalili, na spokojnie i bez awantur sprawi mu więcej przyjemności niż ciągłe spory.
      Michalina wracała do domu mocno skołowana wydarzeniami mijającego dnia. Nie sądziła, że przyjdzie dzień, w którym nie tylko polubi dziewczynę Marcina, ale też z nim samym będzie rozmawiać, bez wzajemnych złośliwości, pretensji i kłótni. Musiała przyznać, że chociaż było to niespodziewane, zaskoczyło ją pozytywnie i w pewnym sensie wzbudziło w jej sercu nową nadzieję.
         Mierzejewski siedział na brzegu łóżka, zupełnie nie mogąc zrozumieć, co się właśnie stało. Było mu wstyd przed Kasią, a jednocześnie miał ogromne wyrzuty sumienia.
      -Kochanie.- Zaczeła dziewczyna, przytulając go. -Nie denerwuj się. Przecież to nic takiego.
      -Może dla ciebie.-Odparł chłodno, ale po chwili zmienił ton. Wiedział, że dziewczyna nie ma nic wspólnego z jego niedyspozycją.
       -Przepraszam.-Powiedział, całując ją w czoło. -Kompletnie nie wiem, co się stało. Chyba jestem zmęczony. Adam ostatnio mocno daje nam w kość.-Dodał, mając nadzieje, że również siebie przekona do takiej wymówki.
      -Przecież ja się na ciebie nie gniewam. To tylko sex. Nie musisz mieć zawsze ochoty.
      -Ale ja mam ochotę. Brakowało mi cię jak cholera, o niczym innym nie myślałem przez cały dzień. To przez zmęczenie. Odpocznę i jutro ci to wszystko wynagrodzę.-Obiecał.
      -Wiem.-Uśmiechnęła się. -Kocham cię.-Pocałowała go w policzek.
      -Chodźmy już spać.-Dodała, układając się po swojej stronie łóżka. Marcin zajął miejsce obok niej. Dziewczyna ufnie wtuliła się w jego klatkę. Dziesięć minut później zasnęła spokojnie w ramionach ukochanego. Nie tak wyobrażała sobie ich pierwszą noc, po czterech tygodniach rozłąki, ale nie miała do chłopaka pretensji. Wierzyła w jego tłumaczenia, w dodatku w pewnym sensie sama czuła się odpowiedzialna za jego niedyspozycje. Związek na odległość mocno skomplikował ich relacje, a to rzutowało nie tylko na ich codzienne życie, ale miało też swoje odbicie w sferze łóżkowej. Dla Kasi sex nie był najważniejszy, dlatego też potrafiła się bez niego obyć. Kochała Marcina na tyle mocno, aby zadowolić się jego obecnością i bliskością, nawet jeśli nie była ona fizycznie pełna. Blondynka była jednak pewna, że z czasem i w sprawach intymnych odzyskają równowagę.
      Marcin wymknął się z łóżka, starając się nie obudzić śpiącej dziewczyny i poruszając się najciszej jak umiał, wyszedł na balkon. Noc, chociaż letnia była chłodna i rześka. Świeże powietrze uderzyło go w twarz zimnym podmuchem, łagodząc wściekłość na samego siebie. Nie był zmęczony. Chciał kochać się ze swoją dziewczyną. Jej dotyk, pocałunki i pieszczoty, które oddawał, działały na wszystkie jego zmysły. Podniecenie sięgało zenitu, kiedy na nowo poznawał każdy kawałek jej ciała, zwiedzał aksamit jej skóry i badał jej najskrytsze tajemnice. Wszystko zmierzało w dobrym, znanym mu kierunku, wszystko było jak kiedyś, do czasu kiedy w jego myśli nie wdarło się, krótkie wspomnienie. Smak wiśniowej szminki na jego wargach był tak intensywny, że nie potrafił go zignorować.
      Marcin nie rozumiał co się z nim dzieje. Mimo że weszli z Michaliną na pokojową ścieżkę, jego uczucia do niej nie zmieniły się aż tak bardzo. Nadal nie był do niej przekonany, uczucie, jakim ją darzył, nie było nawet sympatią i chociaż udało mu się spokojnie z nią porozmawiać, co wywołał pozytywne emocje, zrobił to dla Kasi. Nie polubił brunetki, a jednak na samą myśl o tym, co oboje uznali za błąd, zupełnie tracił rozum i nie miał pojęcia jak sobie z tym poradzić.
Zrezygnowany wrócił do łóżka, obiecując sobie, że za wszelką cenę pozbędzie się wspomnienia smaku wiśniowych warg i na nowo odnajdzie drogę do ukochanej kobiety, która tej nocy, po raz pierwszy od miesiąca spała spokojnie u jego boku.

18. Ta jedyna
13 lipca 2019, 12:01

      Kasia odstawiła walizkę na wycieraczkę, wsunęła klucz w zamek, przekręciła go i otworzyła drzwi. W pierwszej chwili, kiedy przekroczyła próg, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że mieszkanie jest puste, ale po chwili do jej uszu dotarł szum wody, dochodzący z łazienki. Marcin brał prysznic.
      Dziewczyna, zadowolona, że niespodzianka na pewno jej się uda, po cichu zabrała walizkę do sypialni, a potem przeszła do kuchni, aby zrobić kawę sobie i blondynowi.
      Marcin wyszedł spod prysznica, przepasany jedynie ręcznikiem, na wysokości bioder. Na jego ciele nadal można było dostrzec krople chłodnej wody.Poniedziałkowy pranek zaczął się dla niego o wiele lepiej niż ten niedzielny. Nadal miał wyrzuty sumienia spowodowane pocałunkiem z Michaliną, ale nie myślał o nim już tak intensywnie niż podczas ostatniego dnia i nocy.
      Wszedł do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie i zamarł w pół kroku, widząc siedzącą przy stole Kasię, która jak gdyby nigdy nic popijała kawę. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok.
      -Niespodzianka kochanie.-Powiedziała, podnosząc się ze swojego miejsca.
      -Kasiu, to sen? Co ty tu robisz?
      -Po naszej rozmowie, zrozumiałam, że trochę przesadziłam. Zrezygnowałam z dokończenia sesji, fotograf był wściekły, ale ty jesteś dla mnie ważniejszy. Tęskniłam za tobą.-Wyjaśniła, podchodząc do niego.
      -Ja za tobą też.-Odparł, obejmując ją. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna jest tak blisko. Powoli, bez żadnego pośpiechu odnalazł jej usta i złożył na nich pocałunek, który ona z radością przyjęła, ale coś było, zdecydowanie nie tak jak powinno.         
      -Wszystko w porządku?-Zapytała, widząc, że w zachowaniu Marcina coś się zmieniło.
      -Tak, nie chcę cię tylko zamoczyć. Ta sukienka kosztowała pewnie majątek, szkoda, żeby się zniszczyła. Pójdę się ubrać, a potem zapraszam cię na obiad, może do Włocha? Musimy to uczcić, zanim wyjdę na trening.-Zakomunikował i wyszedł z pomieszczenia, zanim zdążyła zaprotestować.
      Blondyn siedział na brzegu wanny, próbując pozbyć się obcego uczucia, które towarzyszyło mu od chwili, w której pocałował Kasię. Cieszył się, że dziewczyna wróciła. Kochał ją i był szczęśliwy, wiedząc, że ona czuje to samo, a jednak, kiedy jego wargi odnalazły jej usta, nie poczuł nic, a przynajmniej nie poczuł tego, co czuł wcześniej, za każdym razem, kiedy całował swoją dziewczynę.
      Jego myśli bezwiednie powędrowały do wydarzeń sobotniej nocy. Mimo że nie chciał, na ustach znowu poczuł smak wiśniowej szminki, a emocje, jakie wtedy czuł, zupełnie nim zawładnęły. Wściekły wstał z miejsca, pochylił się nad umywalką, odkręcił zimną wodę i włożył pod nią głowę. Emocje opadły, a on wytarł się do sucha, ubrał i jak gdyby nigdy nic, wrócił do swojej dziewczyny, ze sztucznym uśmiechem, przyklejonym do twarz.
      Michalina siedziła na kanpie, z telefonem przy uchu, słuchając opowieści Ewy na temat, coraz bardziej intensywnych przygotowań do ślub z Kamilem.Dzięki Alicji i Mikołajowi, z którymi spędziła poprzedni poranek, poczuła się dużo lepiej, w dodatku miała wrażenie, że jest teraz mniej samotna, dlatego nie podzieliła się ze swoimi przyjaciółmi wydarzeniami sobotniego wieczoru. To, że mogła usłyszeć ich szczęśliwe, podekscytowane głosy zupełnie jej wystarczyło.
      -Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że wam się wiedzie. Będziecie mieli piękny ślub.-Powiedziała, ze szczerą radością.
      -Właśnie, a z kim się na niego wybierasz?-Zapytała Ewa.
      -Jeszcze nie wiem, ale pewnie sama. Ślub już niedługo, a ja nie mam tu jeszcze nikogo, z kim mogłabym iść.
      -A Szulc?-Kamil zabrał słuchawkę swojej dziewczynie.
      -Mówiłaś, że dobrze się dogadujecie.
      -Kamyk, wczoraj na tej imprezie u Alicji, Adrian zaprosił mnie na randkę. Odmówiłam mu i nie jestem pewna, czy zaproszenie go teraz na wasze wesele, to dobry pomysł. Nie chce, żeby zrobił sobie nadzieje na coś więcej niż przyjaźń, bo na chwilę obecną, nie jestem w stanie dać mu więcej. Może za jakiś czas, go zaproszę.
      -Wiesz, że to spoko gość?
      -Wiem i dlatego nie chce go skrzywdzić. A na razie nie jestem gotowa na związek. Kamil ja w głębi duszy nadal kocham Maćka, nie jest mi łatwo tak po prostu o ni m zapomnieć, więc nie chce mącić w głowie komuś innemu.
      -A właśnie, miałem ci tego nie mówić, bo to jeszcze wszystko jest świeże i nie chcę, żebyś na nowo to wszystko przeżywała, ale Ewa uznała, że powinnaś wiedzieć.
      -Co znowu?
      -Twoja mama wystawiła dom na sprzedaż, ona i Maciek wyjeżdżają do stolicy, podobno tam są większe perspektywy i ludzie inaczej patrzą na takie związki.
      -Dla mnie mogą się nawet do Chin przenieść. Mam to gdzieś. Nie chce nawet o nich myśleć, a tym bardziej rozmawiać, mam ważniejsze sprawy na głowie.
      -A pochwalisz się jakie?
      -Pracę, nowe miejsca, znajomych i jeszcze muszę papiery złożyć do szkoły. Mam co robić.-Powiedziała i chciała jeszcze coś dodać, ale przerwał jej dźwięk dzwonka.
      -Cholera jasna, ale późno już. Zapomniałam na śmierć, że jestem umówiona na obiad z Alicją, Arkiem i Mikołajem, a potem lecimy na trening, może w końcu zobaczę ojca. Wczoraj jak wrócił, już spałam, a dzisiaj rano pojechał do pracy, nim wstałam. W sumie to nie widziałam go od soboty.
      -Jasne leć, tylko nie zapominaj o nas. Wiesz, teraz masz nowych przyjaciół.
      -Nie gadaj bzdur. Trzymajcie się. Do usłyszenia.-Powiedziała i zakończyła rozmowę.
      -No nareszcie! Ile można na ciebie czekać!-Powiedział zniecierpliwiony Mikołaj, kiedy otworzyła drzwi.
      -Sorry, gadałam z Kamilem, ale już możemy jechać. Gdzie Ala i Arek?
      -Na dole. Muszę ci coś powiedzieć.-Zaczął
      -Dawaj.-Zachęciła
      -Arek dzwonił do Mierzwy.
      -Będzie?-Zapytała
      -Nie odbiera, więc nie, ale chciałem, żebyś wiedziała, gdyby się jednak pojawił.
      -Miki, proszę cię, nie próbujcie nas godzić na siłę, po tym wszystkim tym bardziej nie chce mieć z nim nic wspólnego. Chodźmy już.-Powiedziała, pewne, że telefon do Mierzejewskiego, nawet wykonany przez Arka, nie był przypadkiem.
      Włoska knajpka, w centrum miasta wyglądała niczym wyjęta z małej, cichej uliczki na uboczu Florencji. W środku panował przyjemny klimat. Już od progu w nozdrza dziewczyny uderzył zapach bazylii i świeżych zielonych pomidorów, przemieszany z aromatem świeżo parzonej kawy.
      -Wow.-Wydusiła, oczarowana miejscem. -Pięknie tu. U mnie nie było takich miejsc.
      -Widzisz, małe miasteczka też mają swój urok. Zapraszam.-Odparł Arek, wskazując dziewczynie stolik.
      Kiedy cała czwórka zajęła miejsca, obok nich pojawił się kelner. Chłopak przywitał się, rozłożył karty i znikną, pozwalając im w spokoju wybrać swoje dania.
      Michalina rzuciła okiem na kartę i prawie od razu wiedziała, co wybierze. W przeciwieństwie do swoich towarzyszy nie postawiła ani na pizze, ani na spaghetti, jej wybór padła na ravioli ze szpinakiem, którego od lat była wielką fanką.
      Marcin, jak przystało na gentelmena, otworzył drzwi do restauracji i puścił Kasię przodem, czego natychmiast pożałował.
      -Marcin patrz, to przypadkiem nie Ala, Arek i Mikołaj? Tak, to oni! A co to za dziewczyna? Nie znam jej chyba.
      -Nie znasz jej na pewno, to nowa techniczna i córka naszego trenera.
      -A co się stało z panem Jurkiem?
      -Poszedł na emeryturę.
      -Nie wiedziałam, nic mi nie mówiłeś. Miśku, chodź, przyłączymy się do nich. Miło będzie z nimi porozmawiać.
      -To nie jest dobry pomysł.-Powiedział, czując nieprzyjemny skurcz żołądka, na samą myśl o siedzeniu z brunetką przy jednym stole, szczególnie, teraz kiedy smak jej usta nadal krążył po jego głowie, odbierając zdolność trzeźwego myślenia. -Przyszliśmy tutaj świętować twój powrót. Wiesz, że mam dziś trening i nie mogę go opuścić, a bardzo chcę spędzić z tobą trochę czasu.
      -Kochanie, spędzimy go, obiecuje, ale to nasi przyjaciela, możemy się poświęcić, poza tym chętnie poznam twoją nową koleżankę.-Powiedziała i zanim zdążył zaprotestować, pociągnęła go do stolika.
      -No to ja już wiem, czemu Mierzwa nie odbierał. Patrzcie.-Arek jako pierwszy zauważył swojego przyjaciela i jego dziewczynę. Trzy pary oczu jak na komendę, podążyły za jego spojrzeniem.
      Michalina poczuła, jak oblewają ją zimne poty, im bliżej para była, tym większy dziewczyna czuła niepokój.
      Mikołaj, widząc bladą twarz brunetki, ścisną jej dłoń, licząc, że w ten sposób doda jej otuchy.
      -Cześć.-Blądynka rozpoczeła powitanie, uśmiechając się szczerze, do całej czwórki. -Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że was widzę. Ala, świetnie wyglądasz.-Powiedziała, całując dziewczynę w policzek.
      -Ty też, widzę, zmiana klimatu dobrze ci zrobiła, ale cieszę się, że postanowiłaś odwiedzić nasze skromne progi, Marcin nie mógł się doczekać.-Ala odwzajemniła gest Katarzyny, starając się zachowywać naturalnie, chociaż denerwowała się nie mniej niż Michalina.
      -Wiem, ja też tęskniła, dlatego postanowiłam wrócić. Mikołaj co u Ani? Jak staż?-Blondynka zwróciła się do Fornala.
      -Dobrze. Kazała cię pozdrowić, ale jakoś nie było okazji.
      -Ty też ją pozdrów. Areczku miło cię widzieć. Zapuściłeś brodę, świetny wybór, to teraz bardzo modne.-Powiedziała, ściskając dłoń chłopaka.
      -Mojej pani to powiedz, twierdz, że wyglądam jak menel. -Odparł.
      -Bo wyglądasz. Wiesz, co mówią o facetach z brodą?
      -Tak, już to słyszałem, ale mi to nie grozi, czy z brodą, czy bez jestem uroczy.-Odparł, robiąc przy tym słodką minę.
Michalina uśmiechnęła się pod nosem, starając się skupić na konwersacji, a nie obecności Marcina, który właściwie nie spuszczał z niej czujnego spojrzenia, jakby bał się, tego, co dziewczyna może powiedzieć.
      -A my się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Kasia, dziewczyna Mierzwy.-Blondynka wyciągnęła do brunetki rękę.
      -Michalina, to znaczy Miśka. Miło cię poznać.
      -Ciebie również. Słuchajcie, nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli się do was przysiądziemy?-Zapytała.
      -Pewnie, że nie.-Arek zadecydował za wszystkich, jednocześnie robiąc obok siebie miejsce. Niestety, na czerwonej kanapie z eko skóry, nie było miejsca dla czterech osób, więc kiedy Kasia zajęła miejsce obok bruneta i jego dziewczyny, Marcin był zmuszony usiąść obok Michaliny i chociaż zupełnie nie było mu to na rękę, zrobił to, starając się ukryć swoje emocje.
      Marcin nie miała pojęcia co się z nim dzieje. Czuł się jeszcze bardziej zagubiony i rozdarty niż podczas powitalnego pocałunku z Kasią i modlił się w duchu, aby dziewczyna tego nie zauważyła.
      Brunetka nie mogła znieść obecności Marcina. Siedząc z nim ramię w ramię, nie potrafiła się rozluźnić. Jej ciało napięło się do granic możliwości, jakby czekało na atak z jego strony.
      -Czy wy aby na pewno możecie obok siebie siedzieć?-Zapytała Kasia, uważnie im się przyglądając. Marcin chciał otworzyć usta, ale Michalina go ubiegła. Dziewczyna nie zamierzała kłamać, chociaż nie zamierzała też mówić blondynce wszystkiego.
      -Nie możemy. Tak się składa, że ja i Marcin nie specjalnie za sobą przepadamy. Psycholodzy mówią o tym różnica charakterów, ja uważam, że to zwykła niechęć, więc jeśli to możliwe chętnie zamienię się z tobą na miejsca.-Wyjaśniła.
      Przy stoliku zapadła cisz. Kasia i Michalina mierzyły się przez chwilę wzrokiem, w powietrzu czuć było napięcie, które rozładowała blondynka, uśmiechając się szczerze.
      -W przeciwieństwie do Marcinka, ja to cię chyba polubię, brawo za odwagę i szczerość. Masz jaja, jeśli potrafisz powiedzieć do kogoś, kogo ledwo znasz, jak sprawy się mają, nawet jeśli może to grozić ciężkim kalectwem, a nawet śmiercią, ale spoko, wiem, że Marcina nie każdy musi lubić, ja sama czasami mam go ochotę kopnąć nie powiem w co.
      -Kochana, moje myśli zazwyczaj kończą się pogrzebem.-Odparła brunetka, czując, że Alicja mogła mieć co do blondynki rację.
      -Nie no nie wierzę. Nawet ją przekabaciłaś? Co ty robisz z tymi ludźmi? Może ty jesteś jakąś czarownicą.-Powiedział Marcin, ale pierwszy raz Michalina nie wyczuła w jego głosie złośliwości, co więcej chłopak, się do niej uśmiechną, a ona odwzajemniła uśmiech.
      -Ej, może wcale nie jest z wami tak źle.-Zauważyła Kasia. -Na pewno chcesz się przesiąść?-Zapytała.
      -Zdecydowanie tak, przy twoim chłopaku tracę całą moc.-Odpowiedziała. -Poza tym, nie chce stawać na drodze prawdziwej miłości. -Dodała, zamieniając się z nią miejscem.
      Mikołaj i Alicja posłali sobie porozumiewawcze, lekko zdziwione spojrzenie. Zachowanie Michaliny i Marcina było również w ich mniemaniu nietypowe, ale oboje mieli nadzieje, że to krok w dobrą stronę.
      Michalina i Kasia bardzo szybko znalazły wspólny język. Dziewczyny, ku zdziwieniu reszty rozmawiały ze sobą, tak jakby znały się od lat, powodując, że Marcin czuł się jeszcze bardziej zakłopotany wydarzeniami sobotniego wieczoru. Widząc, jak jego partnerka bez większego problemu nawiązuje kontakt z dziewczyną, którą uważał za swojego wroga, a jednocześnie o pocałunku, z którą nie mógł zapomnieć, miał wrażenie, że wpadł w pułapkę, z której nie ma żadnego sensownego wyjścia.
      -Czy mogę prosić o sól?-Poprosiła Alicja.
      Zajęta rozmową Michalina sięgnęła po solniczkę w tym samym czasie co Marcin, ich dłonie zetknęły się na przedmiocie.
      Brunetka w pośpiechu cofnęła rękę, zaskoczona uczuciem, które ją ogarnęło w momencie, kiedy palce blondyna zacisnęły się na jej palcach. Wzdłuż kręgosłupa dziewczyny przebiegł przyjemny dreszcz, który nie miała prawa się pojawić.
      Marcin zacisną dłonie na solniczce i ze sztucznym uśmiechem na twarzy podał ją Alicji. Jemu również z trudem przyszło udawanie, że dotyk dłoni dziewczyny nie zrobił na nim wrażenie. Był przerażony tym, że ta niezamierzona bliskość z Michaliną wywołała uczucie podniecenia, które nie miało prawa się pojawić a nad którym nie umiał zapanować. To, co się z nim działo było jak uderzenie pioruna lub porażenie prądem, przez całe jego ciało przebiegł impuls, który można było porównać z przepływem energii elektrycznej, przez organizm.
      -Wszystko w porządku?-Zapytała Kasia, zwracając uwagę na dziwne zachowanie chłopaka. Nawet ona zauważyła, że między Michaliną i Marcinem panuje dziwna atmosfera, jednak przez myśl jej nie przeszło, że nie ma ona nic wspólnego z niechęcią, jaką do siebie żywią
      -Mówiłam ci.-Odezwała się Michalina. -Dotyk Marcina jest dla mnie jak dotyk trędowatego. Boje się zarazić jego egoizmem.-W głosie brunetki można było wyczuć chłód.       -Widocznie on boi się zarazić czymś ode mnie.-Dodała, tym razem z uśmiechem.
      -Tak, złośliwością.-Przytakną blondyn, układając usta w wąską kreskę. Jego mina rozbawiła wszystkich.
      -Kasia. Widzę, że dobrze się bawisz, ale na nas już pora. -Powiedział chłopak pół godziny później. -Jeżeli chcę zdążyć na trening, musimy już iść. Nie chce, żebyś wracała do domu na piechotę.
      -Ej, a nie będziecie mieli nic przeciwko, jak się z wami zabiorę?-Zapytała Alicja.
      -Nie, no co ty, przecież to po drodze. Odpowiedziała blondynka.-Ale zanim pojadę mam pewien pomysł. Może spotkamy się w sobotę u nas. Chłopcy niedługo wyjeżdżają na obóz, Miśka, ty pewnie pojedziesz z nimi, a miło by było spędzić trochę czasu razem, może zaprosimy resztę chłopaków, z partnerkami, taka impreza powitalno, pożegnalna. Co wy na to?
      -Ja nie mam nic przeciwko.-Powiedział Mikołaj.
      -Ja też, na pewno przyjdziemy.-Dodał Arek.
      -A ty?-Kasia spojrzała na brunetkę.
      -Ja?-Zdziwiła się dziewczyna. -Ty chcesz, żeby Marcin zawału dostał?
      -A niby dlaczego?
      -No wiesz, jesteś jego dziewczyną, a ja raczej do grona jego przyjaciół się nie wpisuje. Prawda Mierzejewski.
      -Dobrze to ujęłaś.-Kasia odezwał się, zanim zrobił to jej chłopak, przytakując brunetce. -Jestem jego dziewczyną, nie własnością. Sama wybieram sobie znajomych, więc możesz czuć się zaproszona. Prawda Marcinku?
      -Tak.-Powiedział chłopak, chociaż jego mina wyrażała jedynie wściekłość.
      -W takim razie, ja również przyjdę.-Powiedziała. -Dziękuje za zaproszenie, miło, że o mnie pomyślałaś.
      -Nie ma za co. Dobra to my będziemy spadać. Michalina podaj mi swój numer, wyśle ci SMS z adresem i godziną, tak na wszelki wypadek, gdyby Marcin zapomniał.
      -Spoko.-Odprła brunetka, sięgając po telefon. Kasia spisała numer, zapisała go w swojej komórce i razem z Alą i Marcinem ruszyła do wyjścia.
      -Skocze jeszcze do kibelka i możemy jechać.-Zakomunikował Arek i po chwili przy stoliku zostali tylko Mikołaj i Michalina.
      -Zamilcz.-Powiedziała, widząc, że chłopak otwiera usta. -Nawet tego nie komentuj.-Poleciła.
      -Czego? Tego, że polubiłaś dziewczynę Mierzejewskiego, czy tego, jak się wobec siebie z nim zachowujecie?
      -A niby jak się zachowujemy?-Zapytała.
      -Miśka ja nie jestem ślepy. Może ten pocałunek, to wcale nie był przypadek?
      -Zwariowałeś, nic mnie z nim nie łączy.-Prychnęła. - Powiem więcej, teraz kiedy poznałam Kasie, jest mi jeszcze bardziej głupio.-Dodała, wyraźnie zakłopotana.
      -Jesteś pewna, że tylko o to chodzi?-Zapytała, patrząc na nią podejrzliwie. -A nie o to, że Marcin ci się podoba.
      -Miki, bo ja to się chyba zaraz na ciebie obrażę. Mierzwa mi się nie podoba, ja go nawet nie lubię i nic się w tej sprawie nie zmieniło, a teraz się zamknij, bo Arek idzie.-Powiedziała chłodno i stanowczo, ale Mikołaj nie był przekonany czy dziewczyna jest pewna, tego, co mówi.
      -Ja zupełnie nie rozumiem, co ty do niej masz.-Powiedziała Kasia, wchodząc jako pierwsza do mieszkania.
      -Już ci to tłumaczyłem. Nie lubię jej, bo mam swoje powody.
      -Ale jakie? Michalina to miła, sympatyczna i wesoła dziewczyna, w dodatku jest szczera, a to dzisiaj rzadkość.
      -To wredna małpa, która ma mnie za skończonego dupka i egoistę.
      -Bo czasami tak się zachowujesz. Wiem, jak się wobec niej zachowałeś wtedy, na turnieju, miała prawo potraktować cię tak, jak sobie na to zasłużyłeś, ale to było dwa lata temu, teraz mieszkacie w jednym mieście, pracujecie razem i macie wspólnych znajomych, może czas się pogodzić.
      -Gadasz jak Mikołaj.-Prychną brunet.
      -Może Miki ma rację, nie przyszło ci to do głowy.
      -Nie i nie zamierzam się z nią godzić.
      -A ja nie zamierzam jej unikać.
      -Jasne, bo ty nigdy nie możesz stanąć po moje stronie. Wolisz obcą dziewczynę niż własnego chłopaka. Dzięki Kaśka.
      -Marcin, ja nikogo nie wolę. Jesteś mim chłopakiem, kocham cię, ale mam prawo do własnego zdania, a ja naprawdę Michalinę polubiłam.-Wyjaśniła.
      -Szulca też lubisz. Zawsze robisz mi na przekór. -Odparł.
      -Teraz czepiasz się Adriana, tak lubię go i tak samo lubię Michalinę i nie mam pojęcia, dlaczego tak ci to przeszkadza.
      -Bo jej nienawidzę, nie mogę na nią patrzeć i nie podoba mi się, że muszę akceptować jej obecność w drużynie, a teraz jeszcze w naszym związku!-Krzykną.
      -A może ona ci się podoba, dlatego jej unikasz?-Wypaliła nagle, kompletnie go zaskakując.
      -Zwariowałaś? Kasia, jesteś jedyną kobietą w moim życiu. Kocham cię i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.-Powiedział, wyciągając do niej ręce.
      -W takim razie spróbuj się z nią dogadać. Jeśli nie dla siebie to dla mnie. Proszę.-Powiedziała. -Zgoda.-Zakończył dyskusje i aby okazać Kasi czułość, pocałował ją. Niestety, ku swojej rozpaczy, poczuł to samo co wcześniej i nadal nie mógł tego zrozumieć.
      -Muszę już iść. Nie chce się spóźnić na trening.
      -Porozmawiasz z nią?
      -Jak będzie okazja.-Powiedziała
      -Marcin proszę cię.-Powiedziała wyraźnie niezadowolona.
      -Dobrze, porozmawiam z nią.-Obiecał, cmokną ją w policzek i wyszedł z mieszkania. Zadowolona z obrotu spraw Katarzyna, poszła odpocząć. Dopiero teraz poczuła trudy podróży i czasu spędzonego ze znajomymi. Pół godziny później zasnęła kamiennym snem.