Najnowsze wpisy, strona 3


17. Nie całkiem sama
11 lipca 2019, 18:47

      Michalinę obudził natarczywy dźwięk dzwonka do drzwi. Dziewczyna otworzyła oczy, podniosła się z łóżka i próbując odgonić od siebie resztki snu, poszła otworzyć. Na progu stał Mikołaj.
      -Co ty tu robisz?-Zapytała, ale zanim chłopak odpowiedział, za jego plecami pojawiła się Alicja.
      -Chyba nie tylko ja nie mogłam dziś zasnąć. Powiecie mi co się wczoraj tak naprawdę stało?
      -Nic. -Mikołaj odwrócił się do dziewczyny. -Impreza była u ciebie.-Dodał.
      -I dlatego Mierzejewski wyszedł z niej bez słowa, Michalinę zaraz potem rozbolała głowa, a ty wyszedłeś bez pożegnania, po godzinie nieudanych poszukiwań kumpla? Co to za bzdury? Macie mnie za blondynkę?
      -Ala...-Mikołaj otworzył usta.
      -Przestań.-Michalina wtrąciła się do rozmowy. -Jeżeli już chcecie się kłócić, to nie na klatce. Wejdźcie.-Powiedziała, szerzej otwierając im drzwi. Oboje skorzystali z zaproszenia.
      -To, jak powiecie mi prawdę?-Zapytała Alicja, zajmując miejsce na kanapie, ale nie uzyskała odpowiedzi. Mikołaj milczał wpatrzony w ścinę naprzeciwko, a Michalina zajęła się parzeniem kawy.
      -Ala nic się wczoraj nie wydarzyło, a dokładnie to, co się wydarzyło, to zupełny przypadek.
      -Dobra nie wal ściemy. Miki może ja nie znam Michaliny, ale jak ty kłamiesz, z kilometra potrafię to rozpoznać, to, jak mówicie, w czym rzecz. Niech zgadnę macie romans?-Wypaliła, pewna, że trafiła w dziesiątkę.
      Michalina spojrzała na brunetkę z niedowierzaniem. Nie miała pojęcia, że ta może wymyślić coś tak absurdalnego, chociaż prawda była jeszcze bardziej irracjonalna niż pomysł dziewczyny.
      -Jak ty na to wpadłaś?-Zapytała.
      -Normalnie. Myślę, że Mierzwa was przyłapał na schadzce. Wkurzył się i zwiał z imprezy, a ty za nim, żeby nie wywołać skandalu.
      -To po co Miki szukałby Marcina?
      -Żeby z nim pogadać. Może Mikołaj nie wiedział, że Mierzwa wyszedł i chciał z nim to wyjaśnić, albo poprosić, aby nic nikomu nie mówił, w końcu Miki ma dziewczynę.-Wyjaśniła.
      -Wiesz co? Ty to możesz z powodzeniem pisać scenariusze do Mody na Sukces, kolejne siedem tysięcy odcinków, wymyślisz w jeden wieczór.-Powiedziała brunetka, zalewając trzy kawy.
      -Czyli, że to niby nie prawda?-Alicja nie była przekonana.
      Michalina chciała już otworzyć usta, żeby zaprzeczyć, ale Mikołaj ją ubiegł.
      -Prawda. Ja i Michalina jesteśmy razem, właściwie od dnia, w którym się poznaliśmy. Tak jakoś wyszło. Masz rację, Mierzejewski nas wczoraj przyłapał i się wściekł, wiesz przecież, jak on kocha Kaśkę i nie toleruje zdrady.-Skłamał, chcąc bronić przyjaciela. Wiedział, że Alicja za nim nie przepada i obawiał się, że jeśli prawda wyjdzie na jaw, jej zdanie na temat chłopaka jeszcze się pogorszy.
      -Serio?-Alicja wolała się upewnić, że Mikołaj mówi prawdę, ale teraz to Michalina odezwała się pierwsza.
      -Nie, Mikołaj jest po prostu idiotą i próbuje bronić kogoś, kto na to nie zasługuje!-Krzyknęła. -Wiesz co Miki? Nie spodziewała się tego po tobie, wolisz zrobić z siebie nieczułego skurwysyna, a ze mnie dziwkę, która romansuje z zajętymi facetem, tylko po to, żeby ratować dupę temu gnojowi!
      -Miśka proszę cię, nie mów czegoś, czego będziesz żałować.-Upomniał.
      -Ja? Żałuje już, nic tego nie zmieni, ale nie zamierzam brać winy na siebie, a tym bardziej nie zamierzam go chronić. Chcesz znać prawdę.-Zwróciła się do Ali. - Wczoraj na imprezie w twoim domu, za namową tego tutaj, próbowałam się z Mierzejewskim dogadać, a przynajmniej spróbować sobie z nim co nieco wyjaśnić, ale zamiast tego wyszło jak zwykle. Powiedziałam temu kretynowi, co o nim myślę i nie tylko o nim, zdrowo wjechałam mu na ambicję, byłam przekonana, że podniesie na mnie rękę, ale zamiast tego Mierzejewski mnie pocałował i gdyby nie to, że przypomniałam sobie, że ten burak ma dziewczynę, nie wiem, czy to by się tylko pocałunkiem skończyło!-Wykrzyczała, wściekła i zażenowana całą sytuacją jednocześnie.
      W pomieszczeniu zapadła cisza. Przytłoczona swoim wybuchem Michalina opadła ciężko na krzesło, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać.
      Alicja nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Siedziała na kanapie, ze wzrokiem w bitym w ziemie. Z jednej strony ciężko jej było uwierzyć w to, co usłyszała, Znała Marcina od lat, nie przepadała za nim co prawda, ale nie sądziła, że blondyn będzie w stanie, chociażby spróbować zdradzić Kaśkę. Z drugiej jednak strony, widząc, jak Michalina przeżywa całą sprawę i jak wiele kosztuje ją samo mówienie o niej, nie mogła uwierzyć, że ta może kłamać.
      -Nie płacz.-Mikołaj usiadł obok Michaliny. -Przecież to nie twoja wina.-Dodał, starając się ją przytulić, ale ona się odsunęła.
      -Tak, nie moja? To dlaczego, tak chujowo się z tym czuje?-Zapytała, przecierając oczy ze zdziwienia. -Nie wiem, co Marcin ci powiedział, ale ja żałuje tego, co się stało, jeszcze bardziej, kiedy sobie pomyślę, że mi się to podobało. Moje uczucia co do Mierzwy się nie zmieniły, nadal go nienawidzę i tym bardziej nie potrafię wytłumaczyć, tego, co się stało. -Michalina podniosła wzrok na brunetkę, chciała coś jej powiedzieć, ale nie zdążyła, bo ta odezwała się jako pierwsza.
      -Miśka, uspokój się i tak na spokojnie powiedz mi, co się dokładnie stało. Jakim cudem do tego wszystkiego doszło?
      -To moja wina, przynajmniej po części, gdybym nie próbował ich na siłę godzić, nie doszłoby do tego.-Powiedział brunet, jeszcze bardziej motając dziewczynie w głowie.
      -Daj spokój.-Michalina podniosła się z miejsca i podeszła do okna. Na parapecie leżała paczka cienkich, miętowych papierosów. Dziewczyna sięgnęła po jednego z nich.
      Adam nie lubił, kiedy jego córka paliła. Mężczyzna uważał, że trzymanie papierosa w ustach nie przystoi młodej, szanującej się dziewczynie, w ogóle był przeciwnikiem wszelkiego rodzaju używek, ale nie próbował zmuszać córki do porzucenia nałogu, Michalina sama ograniczyła palenie do minimum. Po papierosa sięgała jedynie w stresujących sytuacjach, a ta do takich należała.
      -I ja i Mierzejewski jesteśmy dorośli.-Powiedziała, odpalając papierosa. -Nie mogłeś nas do niczego zmusić, ale widocznie ja myślę trochę inaczej niż on i twoje argumenty do mnie dotarły. Miałeś rację, zależy mi na drużynie, na pracy i na tym, abym została zaakceptowana, znalazła przyjaciół i poczuła się tu jak w domu dlatego, kiedy zobaczyłam go w twoim ogrodzie.-Michalina spojrzała na Alicję. -Nie uciekłam, jak chciałam zrobić w pierwszym odruchu, tylko do niego podeszłam i próbowałam z nim porozmawiać, tak normalnie, jak człowiek z człowiekiem, ale przecież Mierzejewski wszystko wie i robi najlepiej. Nawet nie próbował ukrywać tego, że mnie nienawidzi i nie zamierza nie tylko się ze mną pogodzić, ale nawet ze mną gadać, no i ja też w końcu nie wytrzymałam, uderzyłam w punkt, który zabolał go najbardziej, a potem od słowa do słowa i wyszło, jak wyszło. Byłam przekonana, że Marcin mnie uderzy, ale on mnie pocałował i to, tak, że na chwilę odjęło mi rozum. Na szczęście w porę przypomniała sobie, że ten palant ma dziewczynę i się wycofałam. Gdybym tego nie zrobiła, ta historia zakończyłaby się zupełnie inaczej. To cała historia.-Zakończyła, jednocześnie gasząc resztkę papierosa w popielniczce.
      -Nie mogę w to uwierzyć.-Powiedziała cicho brunetka.
      -A w to, że mogę mieć romans z Mikołajem, uwierzyłaś bez problemu?-Zapytała Michalina.
      Alicja poczuła, jak oblewa się rumieńcem wstydu.
      -Przepraszam.-Powiedziała, patrząc na Mikołaja. -Nie wiem, dlaczego pomyślałam, że mógłbyś zdradzać Anię. Wiem, przecież jak ją kochasz i nie rozumiem, jak mogłeś chcieć zaryzykować swój związek i powiedzieć, że masz romans, tylko po to, aby chronić Marcina.
      -To nie tak. Wczoraj po wyjściu od ciebie pojechałem do Mierzwy. Coś mnie tchnęło, po prostu poczułem, że coś jest nie tak. Michalina, on też to mocno przeżywa. Możesz mieć go za największego palanta na tej planecie, ale on Kaśkę naprawdę kocha i nie chce jej stracić. Był wczoraj zły, pijany, nie panował nad sobą i tak wyszło. Sama wiesz, że to był impuls. Czasem każdy popełnia błędy, zresztą nie przyszedłem do ciebie, żeby go tłumaczyć, przyszedłem, bo uznałem, że potrzebujesz wsparcia, kogoś życzliwego, tak samo, jak Marcin, a wiesz, że na mnie możesz liczyć.
      -Na mnie też.-Powiedziała Alicja.
      -Serio?
      -Nie przyjaźnie się z Kaśką, chyba trochę mnie źle zrozumiałaś. Lubię ją, kolegujemy się, ale to wszystko, chociaż nie powiem, nie wiem, jak mam się zachować w tej sytuacji, ciebie ledwo znam, a jeżeli chodzi o nią. Miśka nie powiem jej tylko dlatego, że lubię również ciebie i widzę, że mimo nawet tego, że ten pocałunek ci się podobał, żałujesz, tego, co się stało i w porę zareagowałaś, chociaż wolałabym nie mieć przed nią tajemnic.-Wyjaśniła.
      -Ale musisz mi też coś obiecać.-Dodała, po chwili.
      -Co takiego?
      -Postarasz się wyjaśnić to wszystko z Mierzejewskim. Niestety tym razem muszę się z Mikołajem zgodzić. On jest uparty jak osioł, ty zresztą też, ale jeżeli któreś z was nie skapituluje, będzie tylko gorzej.
      -Ala to nie jest dobry pomysł. Wczoraj też próbowałam z nim porozmawiać i zobacz, jak się to skończyło.
      -Właśnie dlatego powinnaś spróbować jeszcze raz. Teraz i on ma dobry powód, aby zakończyć ten konflikt. Przemyśl to i nie becz już. Nie jesteś sama, są ludzie, którzy cię lubią, niektórzy nawet bardziej niż inni.-Alicja puściła do brunetki oko.
      -No właśnie i tu jest kolejny problem, ale nawet nie mam siły o tym rozmawiać. W ogóle nie mam już na to siły. Przeniosłam się do ojca, aby poukładać swoje życie i co? Jestem tu dopiero od tygodnia, a już skomplikowałam je jeszcze bardziej.
      -Będzie dobrze. Zobaczysz.-Powiedziała Ala.
      -Oby.-Odparła dziewczyna.
      -Dobra dość tych łez. Kawa nam chyba wystygła.-Zauważył Mikołaj.
      -Zrobię drugą.-Powiedziała Michalina.
      -Mam lepszy pomysł. Co powiecie na śniadanie i kawę na mieście? Może skoczymy do maka?-Zaproponował.
      -Muszę się ogarnąć. Obudziliście mnie.
      -Pół godziny ci wystarczy?-Zapytała Alicja.
      -Tak.-Potwierdziła, podnosząc się z miejsca.
      -Co myślisz o tym wszystkim?-Zapytał Mikołaj, kiedy brunetka zniknęła na piętrze.
      -Sama nie wiem.-Alicja wzruszyła ramionami -Dziwne to wszystko. Michalina nie wygląda na kogoś, kto daje się ponieść emocjom, a Marcin, w życiu bym nie pomyślała, że może wywinąć taki numer, ale może na wszelki wypadek, zachowajmy nasze zdanie dla siebie. Miśka i tak mocno to przeżywa.
      -Może w to nie uwierzysz, ale Mierzwa też.
      -Wierzę i tym bardziej tego nie rozumiem. - Powiedziała, wstając.
      -Muszę do łazienki, sorki.-Przeprosiła bruneta i wyszła do toalety.
      Pół godziny później, zgodnie z umową cała trójka opuściła mieszkanie brunetki i samochodem bruneta, ruszyła w miasto.

16. Rozmowy nocą
10 lipca 2019, 11:10

      Marcin nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok, w ogromny, pustym łóżku, w którym nie mógł wyczuć zapachu swojej dziewczyny. Jakby ten ulotnił się w chwili, w której jego usta dotknęły warg innej.
Nie mógł zapomnieć o tym, co zaszło między nim, a Michalina. Nadal czuł na ustach smak jej wiśniowej szminki, tak samo intensywny, jak wyrzuty sumienia, które nie chciały go opuścić.
      Wiedział, że popełnił błąd, całując dziewczynę, do której czuł jedynie niechęć. Po siedmiu latach w związku z Katarzyną był przekonany, że nikt inny nie będzie w stanie pobudzić jego zmysłów, szczególnie ktoś taki jak Michalina. Brunetka, jak nikt inny działa mu na nerwy, a jednak kiedy ją pocałował, chciał więcej i gdyby dziewczyna tego nie przerwała, posuną by się o wiele dalej, niż tylko do pocałunku i chyba to denerwowało go najbardziej.
      Wstał z łóżka. Czuł, że jeśli nie podzieli się z kimś, tym co się stało, eksploduje, było jednak zbyt późno, aby dzwonić do przyjaciół, bał się, że może któregoś obudzić, albo przerwać mu imprezowanie, bo jak się domyślał zabawa u Alicji nadal trwała.
      Mikołaj szukał Marcina po całym domu i posesji do niego przylegającej, ale jak na złość nie dosyć, że nigdzie go nie było, to dodatkowo jeszcze nikt nie widział go od dobrych kilku godzin, a to wzbudziło niepokój bruneta.
      -Adek widziałeś gdzieś Mierzwę.-Szulc był ostatnią osobą, z którą Mikołaj chciał rozmawiać o przyjacielu, ale chłopak był jego ostatnią deską ratunku.
      -Jakoś po jedenastej widziałem go, jak szedł do ogrodu, ale czy wracał, to nie wiem, musiałbyś Michaliny pytać, ona była w ogrodzie jakoś po północy, tylko że ona pojechała do domu.
      -Dawno?-Zapytał, bo w jego głowie pojawiło się pewne podejrzenie.
      -Jakoś koło pierwszej, Arek zamówił jej taksówkę.
      -A nie wiesz, czemu wyszła tak wcześnie?
      -Bolała ją głowa i chyba miała już dość, ale nie wiem tak dokładnie. A czemu pytasz o Michalinę.
      -Tak z ciekawość. Widziałeś Alicję albo Arka? Chciałem się z nimi pożegnać, bo też już się będę zwijał.
      -Gdzieś się tu kręcą, sorry stary, ale ja nie mam w zwyczaju pilnować twoich kumpli.
      -Jasne, ok to przekaż im, jak możesz, że pojechałem do domu. Narty.-Pożegnał się i ruszył do drzwi, nie zamierzał jednak wracać do siebie. Wsiadł do auta i z piskiem opon odjechał z posesji Alicji.
      Mikołaj nie miał pewności czy zastanie blondyna w jego mieszkaniu, nie wiedział nawet, czy jego podejrzenia są słuszne i czy tak jak myślał, Marcin, zniknął z imprezy u Alicji z powodu brunetki. Obawiał się, że między jego przyjacielem a Michaliną mogło dojść do czegoś gorszego niż kłótnia, dlatego postanowił to sprawdzić.
      W mieszkaniu, a dokładnie w kuchni świeciło się światło. Jego blask padał na ulicę, upewniając go w przekonaniu, że Marcin jest w domu. Mikołaj zaparkował auto pod blokiem i szybkim krokiem ruszył do odpowiedniej klatki.
      -Co ty tu robisz?-Marcin zdziwił się na widok bruneta, ale jego obecność sprawiła mu również radość.
      -Zwinąłeś się z imprezy bez słowa, więc uznałem, że pewnie coś się stało, więc postanowiłem przyjechać, no i chyba się nie pomyliłem, wyglądasz, jakbyś popełnił jakieś przestępstwo.
      -Spoko, aż tak źle nie było, chociaż gdyby głupota była karalna, dostałbym dożywocie.
      -Co się stał?-Zapytał brunet, wchodząc do mieszkania Marcina.
      -Znowu pokłóciłeś się z Miśka?
      -Jeżeli to można nazwać kłótnią.
      -Prosiłem cię, żebyś odpuścił.-Przypomniał, zajmując miejsce w fotelu.
      -Chyba nie tylko mnie o to prosiłeś. Wiem o twojej rozmowie z Michaliną.
      -Nie chciałem źle, liczyłem, że skoro do ciebie nie dociera żaden argument, może do niej dotrze, ale nie chciała nawet o tym słyszeć.
      -Tak ci tylko powiedziała. Przyszła do mnie, kiedy byłem w ogrodzie, próbowała się ze mną pogodzić, ale tylko mnie tym rozzłościła. Byłem wkurzony, że nie ma ze mną Kaśki i że wszyscy tak się Michalina zachwycają, no i pojechałem po bandzie, nawet Szulca jej wypomniałem, a ona dała się sprowokować.
      -Niech zgadnę, powiedziała ci o kilka słów za dużo?
      -O kilka, potraktowała mnie jak jakiegoś skończonego palanta, ale nie to jest najgorsze, już się do tego przyzwyczaiłem, ostatnie słowo zawsze musi należeć do niej, ale tym razem posunęła się za daleko. Weszła na temat mojego związku z Kasią, uznała, że nie ma jej ze mną, bo ma mnie dość. No i nie wytrzymałem, kazałem jej się zamknąć. Mikołaj ja byłem na nią tak wściekły, tak zły, miałem ochotę dać jej w twarz.
      -Chyba tego nie zrobiłeś?-Mikołaj spojrzał na przyjaciela z niepokojem.
      -Nie, ale zrobiłem coś gorszego. Pocałowałem ją i tak jak jeszcze nigdy nikogo!
      -Co zrobiłeś?! Oszalałeś a co z Kaśką? Stary, przez siedem lat nawet nie spojrzałeś na inną kobietę, a tu coś takiego, i to z dziewczyną, której jak twierdzisz, nienawidzisz?! Co ci odbiło?
      -Nie wiem. To był impuls, chciałem tylko żeby przestała mówić. Nie myślałem o tym, co będzie później.
      -A co Michalina na to?
      -Na początku oddała pocałunek, chyba była w szoku. Myślę, że prędzej spodziewałaby się, że ją uderzę, niż zrobię coś takiego. Stary ja nie wiem, co sobie myślałem, ale pocałunek to jeszcze nie wszystko, posunąłem się dalej i nie wiem co by się stało, gdyby Michalina mnie w końcu nie odepchnęła.
      -Co ty chcesz mi powiedzieć?
      -Nie wiem, czy chce. Boje się, że jak się głośno przyznam, do tego, co czułem w tamtej chwili, nie będę mógł już nigdy spojrzeć sobie w oczy. Powiem ci jedno, gdyby Michalina w porę nie odzyskała rozumu i nie odepchnęła mnie, kochałbym się z nią, na środku tego ogrodu.
      -Ty nie mówisz serio? Marcin odbiło ci?
      -Chyba, już ci mówiłem, nie mogłem nad sobą zapanować. To było jak grom z jasnego nieba. Stary ja jestem z Kaśką siedem lat, nigdy nawet przez głowę mi nie przeszło, że mógłbym poczuć cokolwiek do innej.
      -A poczułeś?
      -Nienawidzę jej tak samo, jak przedtem, ale dziś pragnąłem jej tak, jak żadnej kobiety, nawet do Kaśki nie czułem takiego pożądania. Nie wiem co mam teraz zrobić. Najgorsze jest to, że to ona mnie odepchnęła, gdyby nie to. Nawet nie chce myśleć, co by było.
      -Powinieneś z nią porozmawiać.
      -Z kim? Z Michalina? Nie ma mowy, po tym, co się stało, wole się od niej trzymać z daleka.
      -A nie pomyślałeś, że to, co się stało, to dobry punkt zaczepienia, żeby w końcu zakończyć ten konflikt? Jak długo zamierzasz jeszcze to ciągnąć? Marcin Michalina nie jest zła, to fajna mądra dziewczyna, można z nią pogadać na wiele tematów i nie zaprzeczysz, że jest dobra, w tym, co robi.
      -Nie wiem, ledwo ją znał.
      -W ogóle jej nie znasz, czasem mam wrażenie, że nie ona cię wkurza, tylko jej charakter. Jesteś zazdrosny, bo Miśka jest taka jak ty kiedyś.
      -Twierdzisz, że ona ma rację, że jestem palantem.
      -Sam sobie odpowiedz na to pytanie, nikt nie ma jej nic do zarzucenia, czy ty możesz się pochwalić tym samym?-Zapytał.
      Marcin nie odpowiedział, doskonale wiedział, że Mikołaj ma rację. Przez ostatnie lata bardzo się zmienił, przestał okazywać uczucia, walczyć o to, na czym mu zależy i był egoistą, nie chciał się jednak do tego przyznać, a już na pewno nie przed Michaliną.
      -Stary, skoro nie chcesz się z nią pogodzić, przynajmniej spróbuj ją tolerować, chociaż, nie wiem, czy dobrze będzie, jeśli będziesz udawał, że nic się nie stało.
      -Czyli co mam zrobić?
      -Już ci powiedziałem. Pogadaj z nią, bo jeśli tego nie zrobisz to albo zamęczą cię wyrzuty sumienia, albo Michalina. Ona wygląda na taką co nie lubi niejasności.       -Zastanów się, czy warto z nią walczyć, czy na pewno tego chcesz?
      -Nie mogę na nią patrzeć, na samą myśl o niej, szlag mnie trafia.
      -Ale z pocałowaniem jej nie miałeś problemu, zresztą nie tylko z tym. A może ona pociąga cię fizycznie?-Zapytał, licząc, że Marcin zaprzeczy, ale ten milczał.
      -Serio?-Nie dowierzał brunet.
      -Nie wiem. I tak i nie. Nie mam pojęcia. Chociaż nie, chyba nie, to był impuls, byłem podpity, wkurzony, a jej obecność, to co mówiła, wkurzyło mnie jeszcze bardziej. Nie ma czego wyjaśniać. To był błąd.
      -To dlaczego tak cię to męczy?
      -Bo mam dziewczynę, którą kocham i na której mi zależy. Nie chciałbym jej stracić.-Powiedział, ale sam nie był do końca pewny czy tylko o to chodzi.
      -Muszę ci coś powiedzieć, ale obiecaj, że się nie pogniewasz.
      -Dawaj.
      -Dwa lata temu, na tym turnieju Piotrek, mój kuzyn, zapoznał mnie z Michaliną, nie poznałem jej wtedy co ty. Marcin, ja ją naprawdę lubię, wczoraj, kiedy u niej byłem, dotarło do mnie, że to fajna dziewczyna.
      -Podoba ci się?
      -Nie, znaczy nie w takim sensie. Po prostu ją polubiłem, w poniedziałek po treningu idziemy na piwo.
      -Nie mogę ci wybierać znajomych, nikomu nie mogę.-Powiedział spokojnie, zadziwiając przyjaciela. -Ala, Arek, ty, macie prawo się z nią kolegować, nawet przyjaźnić, ale nie zmuszajcie mnie, żebym postąpił tak samo.
      -Jak to sobie wyobrażasz. Mamy na spotkaniach albo imprezach odgradzać was murem, albo spotykać się z wami oddzielnie? Wiesz, że tak się nie da.
      -Wiem, postaram się trzymać nerwy na wodzy, ale będę ją traktował jak powietrze.
      -Jak chcesz, ale moim zdaniem głupio robisz.
      -Może, ale chyba tak będzie lepiej.
      -Lepiej czy bezpieczniej?
      -I tak, i tak. Napijesz się ze mną?
      -Ale pod jednym warunkiem. Nie chcesz się z Michaliną godzić, trudno, ale powinieneś wyjaśnić z nią ten pocałunek, dla swojego własnego dobra. Marcin, jeśli raz uciekniesz, będziesz, uciekał całe życie. To jak? Chociaż raz mnie posłuchaj. Zrób to dla Kaśki i dla siebie.
      -Dobra, ale teraz potrzebuje alkoholu.-Odparł, ale nie był przekonany do słów bruneta, zgodził się z nim, bo chciał uniknąć dalszego drążenia tematu. Obecność przyjaciela dodała mu otuchy, ale nie sprawiła, że wyrzuty sumienia zniknęły.
      -Dobra, dawaj, co tam masz, tylko śpię u ciebie, bo autem jestem.
      -Spoko. Dzięki, że przyjechałeś, ulżyło mi, jak sobie pogadaliśmy i chyba nie jestem aż takim dupkiem co?
      -Nie jesteś. Może w głębi duszy nigdy nim nie byłeś.-Odparł brunet, a blondyn wyszedł do kuchni.
      Michalina siedziała na parapecie, z czołem przyklejonym do szyby. Płakała cicho, aby nie obudzić ojca, ale chciała krzyczeć, wyć, rzucać tym, co miała pod ręką. Była na siebie wściekła, za pocałunek z Marcinem i za to, jak potraktowała Adriana. Chociaż powiedziała brunetowi szczerze, o tym, co czuje, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego odrzuciła go, gdy chwile wcześniej pozwoliła pocałować się chłopakowi, do którego czuła jedynie niechęć.
      Wiedziała, że pora jest późna, ale poczuła, że nie będzie mogła inaczej zasnąć. Sięgnęła po telefon i wysłała wiadomość do Kamila.
Myślałam, że tutaj wszystko się zmieni, że zapomnę i jakoś to poukładam, ale tak nie jest. Tutaj wszystko jest jeszcze bardziej skomplikowane, choć nie ma ani Anny, ani Maćka, w dodatku czuje się tak cholernie samotna. Tęsknie za wami. Zadzwoń do mnie, jak będziesz mógł, chce tylko pogadać.
      Wiedziała, że odpowiedź nie nadejdzie tak szybko, jakby tego chciała, jednak wiedząc, że przyjaciel ją zrozumie, poczuła ulgę. Zachowując ciszę, położyła się do łóżka i chwilę później zasnęła.

15. Cienka, wątła granica
08 lipca 2019, 12:23

      Impreza zorganizowana przez Alicje trwała w najlepsze. Zaproszeni przez nią ludzie, w większości, byli dla Michaliny obcy, ale gospodyni przyjęcia, za punkt honoru postawiła sobie zapoznanie brunetki ze wszystkimi. Po kilkunastu próbach dziewczyna nie była już w stanie rozpoznać, kogo już poznała, a kogo jeszcze nie. Zmęczona, tworzącym się wokół jej osoby tłokiem, skorzystała z okazji i wymknęła się do ogrodu, niezauważona.
      Marcin siedział na ławce, w najdalszej części ogrodu, z butelką piwa w ręku. Nie bawił się najlepiej. Irytowały go pytania o Kasię, które ciągle padały i na które nie chciał odpowiadać, w dodatku denerwowała go obecność Michaliny i zainteresowanie, jakie dziewczyna wzbudzała.
      Zauważyła go od razu, chociaż w świetle księżyca nie było to łatwe. Zdziwiła się, że ktoś taki jak on, uciekł przed uwagą i wyraźnie ukrywał się przed bawiącym się w domu towarzyszem, ale nie zamierzała wnikać w jego sprawy. Jak najszybciej zamierzała opuścić miejsce, w którym niefortunnie znaleźli się oboje, ale blondyn ją zauważył.
      -Czy ty musisz być wszędzie?-Prychną. -Nie wystarczy ci, że mnie na treningach prześladujesz?
      -Dla mnie też to nie jest przyjemne, ale spoko już sobie idę, medytuj dalej.-Chciała odejść, ale przypomniała sobie słowa ojca i zamiast zostawić chłopaka, podeszłą do niego niepewnie i usiadła obok niego.
      -Nie chce tam być.-Powiedziała, ku jego zaskoczeniu. -Ala próbuje mnie ze wszystkim zapoznać, a ja nawet nie pamiętam imion tych ludzi.
      -Po co mi o tym mówisz?
      -Bo skoro tu siedzisz, to znaczy, że też nie chcesz tam być.-Odpowiedziała spokojnym głosem, pewna, że trafiła w dziesiątkę,
      -Nawet jeśli, nie zamierzam słuchać twoich zwierzeń, z Szulcem pogadaj, on chętnie cię wysłucha.
      -Boże, jaki z ciebie jest palant. -Powiedziała poirytowana jego zachowaniem. -Jak ktoś w ogóle mógł pomyśleć, że z tobą można się dogadać.
      -Można, ale dla ciebie robię wyjątek.
      -Dla swojej dziewczyny chyba też, skoro jej tu nie ma. Czyżby nie wytrzymała życia u boku takiego dupka.-Powiedział, wiedząc, że taka uwaga zaboli go najbardziej.-Nie dziwie się jej, ja nie potrafiłabym wytrzymać z tobą nawet minuty.
      -Nic o mnie nie wiesz!
      -Wiem wystarczająco dużo. Jesteś zakochanym w sobie, egoistą, który myśli, że wszystko i wszyscy będą się kręcić wokół niego, a każdy, kto dostąpi zaszczytu przebywania z tobą, będzie tańczył, jak mu zagrasz. Nie myślisz o niczym, co nie jest związane z tobą. Nawet drużynę masz gdzie, chodź bez tych ludzi, byłbyś w środku jeszcze bardziej pusty, niż jesteś!-Wykrzyczała na jednym wdechu. -Mikołaj wczoraj u mnie był, chciał, żebym spróbowała się z tobą dogadać, dla dobra drużyny i cholera jasna dałam mu się przekonać, a wiesz dlaczego? Bo mi zależy. Na chłopakach, na klubie, na moim ojcu, bo siatkówka to coś, co kocham i z czym wiąże swoją przyszłość i zrobiłam to też dla siebie, bo będę musiała żyć w tym mieście, z tymi wszystkimi ludźmi i jeżeli nie zamierzam, a nie zamierzam zamknąć się w domu, to będę musiała widywać też ciebie. Takich imprez jak ta będzie więcej. Dlatego jak cię tu zobaczyłam, to nie uciekłam, tylko próbowałam nawiązać rozmowę, ale z tobą się nie da gadać. Ty wiesz wszystko najlepiej, wszystko najlepiej robisz i zawsze jesteś tak cholernie idealny, że nic nie można ci zarzucić, ale to tylko twoja opinia. Wiesz, czym jesteś dla mnie? Nikim! Pozbawionym skrupuł, rozpuszczonym skurwysynem, z kompleksem niższości, który wynagradzasz sobie, traktując ludzi jak śmieci, nawet swoich przyjaciół widzisz w roli podnóżków, są ci potrzebni, żebyś mógł w nich odbijać blask swojej wymyślonej zajebistości, ale twój świat to kłamstwo, twoje wyobrażenie.-Powiedziała, wstając ze swojego miejsca. -Naprawdę jesteś bowiem, taki malutki.-Odmierzyła w palcach odpowiedni rozmiar. -Silny, Mierzejewski wspaniały, nocami, kiedy wszyscy śpią płacze w poduszkę, a rano nie ma odwagi spojrzeć na swoje odbicie w lustrze, bo po drugiej stronie nie ma człowieka, którym chciałeś być, tylko ten, którym się stałeś!-
      -Zamknij się.-Marcin poderwał się ze swojego miejsca, ze złością rzucając butelek na ziemię.
      -Zamknij się raz na zawsze! Nie masz prawa tak o mnie mówić!-Dodał, zbliżając się do niej.
      -Bo co? Pokażesz mi, na co cię stać? Dawaj!- Jej postawa złościła go jeszcze bardziej.
      -Nic nie możesz mi zrobić, bo tak naprawdę jesteś słaby! Boisz się sam siebie, dlatego wolisz uchodzić za cwaniaka, który może wszystko, gdy tak naprawdę nie możesz nic!-Krzyknęła.
      -Jeszcze jedno słowa i osobiście cię uciszę.-Zagroził, doprowadzony do ostateczności.
      -Nie boje się ciebie.-Wysyczała.
      -A powinnaś.-Zakomunikował, chwycił ją za ramiona i przycisną do pnia pobliskiego drzewa. Przestraszyła się, ale nie zamierzała mu tego pokazać. Nie chciała, aby chłopak tryumfował.
      -No dalej, ucisz mnie.-Powiedziała wyzywająco. -Udowodnisz, tylko to jaki jesteś słaby! Na co czekasz?
      -Nienawidzę cię!-Krzykną, a potem przyciągną ją do siebie i namiętnie pocałował.
      Michalina poczuła, jak miękną jej nogi. Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z czymś takim. W pocałunku Marcina były zawarte wszystkie jego emocje. Nienawiść, pożądanie, namiętność i złość. Zaskoczył ją, tak bardzo, że oddała pocałunek z równie dużą intensywnością.
Usta Marcina zsunęły się z jej warg na szyje, a ręce powędrowały na jej plecy. Kiedy poczuła jego dłonie, na skórze dotarło do niej, co się dzieje odepchnęła go od siebie, z trudem łapiąc oddech.
      Odrzucenie było dla Marcina jak kubeł zimnej wody. Kiedy dotarło do niego, co zrobił, poczuł jeszcze większą złość, a także rozczarowanie z powodu własnego zachowania. Nie potrafił tego wytłumaczyć i nie zamierzał. Odwrócił się napięcie i opuścił posesję Alicji, tylną bramką. Dla niego impreza dobiegła końca.
      -Tchórz!-Krzyknęła za nim, osuwając się na mokry od rosy trawnik. Nie potrafiła zrozumieć tego, co się stało. Nadal na samą myśl o blondynie czuła złość, a jednak wspomnienie pocałunku, którego smak czuła nadal na swoich ustach, wywoływał przyjemne dreszcze w okolicach kręgosłupa. Maciek, nigdy nie całował jej w ten sposób i nigdy też ona nie odwzajemniała jego pocałunków z taką zachłannością. Nie mogła złapać tchu, odzyskać kontroli nad własnym ciałem, jakby nie należało on do niej. Świat wirował w szalonym tańcu, a ona razem z nim.Nie mogła wrócić na imprezę w takim stanie. Doskonale wiedziała, że nie ukryje własnych emocji, ale z drugiej strony nie chciała uciec bez słowa, tak jak zrobił to Marcin. Podniosła się z ziemi i ruszyła w kierunku domu, starając się zachować spokój.
      -Gdzie byłaś?-Stojący na tarasie Szulc, ucieszył się na widok dziewczyny.
      -Przepraszam, musiałam się trochę przewietrzyć. Ala narzuciła za duże tempo.
      -Źle wyglądasz? Na pewno wszystko jest w porządku?
      -Właściwie to trochę rozbolała mnie głowa, szłam powiedzieć o tym Ali. Chyba już pójdę do domu.
      -Serio? Przecież jeszcze nie tańczyliśmy.-Chłopak wyglądał na rozczarowanego.
      -Obiecuje, że ci to wynagrodzę, mam nadzieje, że to nie jest moja ostatnia impreza. Przepraszam, ale naprawdę źle się czuje.
      -To może, chociaż do domu cię odprowadzę.
      -Zamówię taksówkę. Zostań i baw się dobrze. Gdzie Alicja?-Zapytała
      -W kuchni, przekąski się skończyły.
      -Dzięki. Pójdę się z nią pożegnać. Miłej zabawy i do zobaczenia w poniedziałek.
      -Do zobaczenia.-Odpowiedział, odprowadzając ją wzrokiem.
      Adrian dziwnie się poczuł, rozmawiając z dziewczyną. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jej wyjaśnienia, chociaż całkiem logiczne nie były prawdziwe. Zdziwił go też dystans, z jakim do niego podeszła. Coś, mu mnie pasowało i postanowił z nią o tym porozmawiać, zanim opuści dom koleżanki. Szczególnie że chciał jej powiedzieć, coś bardzo ważnego.
      -Alicja, mogę cię prosić na chwilę.-Michalina weszła do kuchni, przerywając brunetce i jej chłopakowi wzajemne czułości.
      -Coś się stało? Źle wyglądasz.-Zapytała zaniepokojona.
      -Wiesz, chyba dla mnie to za dużo jak na pierwszy raz. Dzięki za imprezę świetnie się bawiłam i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś dostanę od ciebie jakieś zaproszenie, ale teraz muszę już wracać do domu. Trochę mnie głowa boli, a właściwie to bardziej, niż trochę. Chyba powinna odpocząć.
      -Jasne, rozumiem. Może faktycznie narzuciłam ci za szybkie tempo, ale ja już tak mam, chciałam dobrze. Arek, odwieziesz Michalinę.
      -Przecież dwa piwa wypiłem, ale mogę poprosić Mikołaja, on nic nie pił.
      -Nie trzeba!-Brunetka zaprotestowała ostro, wywołując zdziwienie na twarzach pary. Chcąc ukryć swój niepokój, uśmiechnęła się. -Zamówię sobie taksówkę, niech Miki się bawi, wy zresztą też. Tylko potrzebuje numeru do jakiejś korporacji.
      -Ja mam numer.-Powiedział brunet. -Pójdę zadzwonić.-Zakomunikował, opuszczając pomieszczenie.
      -Miśka na pewno chodzi tylko o ból głowy? Dziwnie się zachowujesz?
      -Alicja, ja.....-Zawahała się. Nie była przekonana czy może dziewczynie zaufać. -Tak. Boli mnie głowa i to coraz mocniej, to chyba migrena. -Skłamała, rezygnując ze zwierzeń. Nie chciała, aby ktokolwiek wiedział, o tym zaszło między nią i Marcinem. Nie szczególnie przejmowała się losem chłopaka, ale kiedy uświadomiła sobie, że blondyn od lat jest w związku, boleśnie przypomniała sobie, jak smakuje zdrada. Nie chciała, aby Kasia, której przecież nawet nie znała, cierpiała tak jak ona niedawno, a niestety obawiała się, że Alicja, może nie zachować tajemnicy. W końcu to dziewczyna Marcina, była jej przyjaciółAlicja nie uwierzyła brunetce, chociaż nie próbowała już drążyć tematu. Udała, że rozumie jej wymówki, jednak postanowiła, że następnego dnia złoży jej wizytę i spróbuje namówić ją do rozmowy.
         -Taksówka będzie za kwadrans.-Arek wrócił do pomieszczenia, z dobrą nowiną.
         -Dzięki. Poczekam na zewnątrz. Bawcie się dobrze. Do zobaczenia.
         -Może cię odprowadzić?-Zaproponowała brunetka.
         -Daj spokój, mną się nie przejmuj, poradzę sobie, wracaj do gości, to w końcu twoja impreza. Jeszcze raz do zobaczenia, Arek nie spij się.-Zaznaczyła, uśmiechając się. Chłopak zrozumiał żart.
         -Czyli w poniedziałek będzie alkotest.-Bardziej stwierdził, niż zapytał.
         -Tak, tata dostał dziś nowy, przesyłką ekspresową na kimś musi go przetestować.-Odbiła piłeczkę.
         -Miśka, pamiętaj, że to ty jesteś na pierwszej linii ognia.
         -Mam nadzieje, że jak wrócę do domu, ojciec będzie spał, a alkomat razem z nim. Trzymajcie się.-Powiedziała, wychodząc.
      -Michalina poczekaj.-Adrian dogonił dziewczynę przy wyjściu.
      -Miałaś zamówić taksówkę.-Zauważył. -
      -Ma być za kilka minut. Chce na nią poczekać na dworze.
      -Ok, w takim razie poczekam z tobą.
      -Nie musisz.-Powiedziała. -Poradzę sobie.-Dodała, licząc, że chłopak zrozumie. Adrian był bowiem ostatnią osobą, na której towarzystwo miała ochotę.
      -Wiem, ale chce się upewnić, że jesteś bezpieczna.
      -Dobra, choć.-Poddała się, mając nadzieje, że taksówka przyjedzie na czas.
      Stali na chodniku w milczeniu. Ona nie miała ochoty na rozmowę, a on zastanawiał, się jak powiedzieć jej to, o czym myślał od chwili, w której stanęła na jego drodze. W końcu, choć nie było to dla niego łatwe, postanowił z nią porozmawiać.
      -Mogę cię o coś zapytać?-Zaczął niepewnie.
      -Dawaj.-Zachęciła, zniecierpliwiona przeskakując z nogi na nogę.
      -Pójdziesz ze mną na randkę?-Wyrzucił z siebie na jednym wdechu.
      -Co?-Michalina, słysząc jego pytanie, nie do końca mogła w nie uwierzyć, chcąc spojrzeć chłopakowi w oczy, gwałtownie odwróciła się do chłopaka.Wysoka szpilka, czarnego pantofelka niefortunnie utknęła w nierówności chodnika. Dziewczyna poczuła, że traci równowagę i kiedy była już gotowa na zderzenie z podłożem, Adrian wykazał się doskonałą intuicją i zanim dziewczyna zaliczyła glebę, chwycił ją w ramiona.
      -Ostrożnie.-Powiedział, nie zwalniając uścisku.-Wiem, że jestem uroczy, ale gdybym wiedział, jak zareagujesz, zaproponowałbym ci randkę jakoś bardziej delikatnie.-Powiedział z zawadiacką czułością.
      Twarz dziewczyny była na wysokości jego klatki piersiowej, zapach jej perfum uderzył mu do głowy, a serce zaczęło bić szybciej. Pochylił się nad nią, chwycił za podbródek i delikatnie zmusił, aby spojrzała mu w oczy.
      -Ledwo cię znam, a jednak nie mogę przestać o tobie myśleć. Nie mam pojęcia, co ze mną zrobiłaś, ale chce tego więcej.-Powiedział i spróbował ją pocałować.
      Michalina odsunęła się, za nim jego usta spoczęły na jej wargach.
      -Przepraszam, ale nie mogę.-Powiedziała, zaskoczona swoim zachowaniem. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego z taką łatwością oddawała pocałunki człowiekowi, którego nienawidziła, a przestraszyła się uczuć okazanych jej przez chłopaka, który od samego początku znajomości dobrze ją traktował i nie ukrywał tego, jakie wrażenie na nim zrobiła.
      Michalina podejrzewała, że podoba się Adrianowi, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że nieśmiały z natury chłopak, zechce tak szybko, przenieś ich znajomość na wyższy lewel. Nie była gotowa na nowy związek, szczególnie że ledwo Adriana znała. Jej serce nadal należał do Maćka i nadal cierpiała po rozstaniu z nim, dlatego pytanie bruneta i próba pocałunku, na którą się zdobył, zupełnie ją zaskoczyła. Niestety mimo całej sympatii, jaką czuła do chłopaka nie mogła udzielić mu pozytywnej odpowiedzi.
      -Adrian lubię cię. Fajny z ciebie facet, ale ja na razie nie szukam związku. Nie znam cię, poza tym...-Zamilkła szukając odpowiednich słów.-Niedawno zerwałam z chłopakiem, nasze rozstanie było bolesne i potrzebuje czasu, żeby móc zaangażować się w inny związek. Nie mogę pójść z tobą na randkę. -Wyjaśniła.
      -Przepraszam, nie wiedziałem.
      -Nie chwale się tym na lewo i prawo. Maciek i ja byliśmy parą przez kilka lat, nie wyszło nam, ale nie chcę o tym rozmawiać. Było minęło, muszę z tym żyć, ale potrzebuje czasu, żeby na nowo komuś zaufać. Obecnie mogę ci zaproponować jedynie przyjaźń.
      -To zawsze coś. To w takim razie zapytam inaczej. Mam dwa bilety do kina na wtorkowy wieczór, pójdziesz ze mną? Tak po przyjacielsku.
      -Jeśli po przyjacielsku to tak, pójdę z tobą, ale nie rób sobie nadziei.
      -Nigdy?
      -Teraz. To nie ten czas.-Powiedziała, ciesząc się w duchu na widok taksówki.
      -Muszę jechać, to mój pojazd. Do zobaczenia Szulc.-Dodała, wsiadając do auta. -Baw się dobrze.-Poleciła.
      -Spokojnej nocy i jeszcze raz przepraszam.
      -Nie przepraszaj, daj mi tylko czas.-Odparła.
      -Dobrze. -Zgodził się brunet, zamykając drzwi samochodu. Kierowca ruszył i po chwili tylne światła taksówki zniknęły za zakrętem.
      Zrezygnowany Adrian postanowił wrócić na imprezie i poddać się zabawie, licząc, że w ten sposób łatwiej pogodzi się ze słowami dziewczyny.
Zamierzał dać jej czas. Czuł, że dziewczyna jest wyjątkowa i może zupełnie odmienić jego życie, dlatego postanowił, że poczeka na nią tak długo, jak to będzie konieczne i zrobi wszystko, aby dziewczyn się w nim zakochała. Z taki postanowieniem, wrócił do przyjaciół.

14. Zostań moją przyjaciólką.
05 lipca 2019, 19:47

      Michalina weszła do sali pewnym, spokojnym krokiem, mimo że w środku dygotała ze strachu.
      -Witam.-Rzuciła na powitanie. -W szeregu zbiórka.-Poleciła, odkładając na ławkę, sportową torbę, ze swoimi rzeczami. Starała się zachować chłodny, profesjonalny ton, chociaż każde wypowiedziane słowo, przychodziło jej z trudem.
      -Gdzie trener?-Pytanie, padło szybciej niż się tego spodziewała.
      -Na spotkaniu z głównym sponsorem, spóźni się trochę, więc mam go zastąpić. Poprowadzę z wami rozgrzewkę.-Wyjaśniła. -No, panowie, szybciej nie mamy całego dnia.-Ponagliła.
      Chłopcy spojrzeli po sobie zaskoczeni, a ale nikt nie protestował. Wszyscy oprócz Marcina wykonali polecenie brunetki.
      -A ty co Mierzejewski? Na oficjalne zaproszenie czekasz czy to jakaś choroba? Może potrzebujesz pomocy medycznej?-Zapytała, spoglądając na niego zimnym wzrokiem. To właśnie jego postawy obawiała się najbardziej. Kiedy Adam zadzwoniło do niej, aby poinformować o przedłużającym się spotkaniu, z głównym sponsorem drużyny i poprosił ja o poprowadzenie rozgrzewki, poczuła niepokój, bo, mimo że wcześniej wiele razy zastępowała ojca, nigdy wcześniej nie miała do czynienia z ludźmi, których prawie nie znała. W dodatku po zaledwie kilku dniach współpracy. Podjęła wyzwanie, tylko dlatego, że nie chciała Adama zawieść, zdawał sobie jednak sprawę, że o ile z większą częścią chłopaków sobie poradzi, o tyle Marcin zrobi wszystko, aby utrudnić jej, zastąpienie Adama.
      -Nie trzeba.-Prychną w odpowiedzi blondyn.
      -W takim razie dołącz do szeregu. Ja nie lubię się powtarzać.-Powiedziała, ale chłopak, zamiast spełnić polecenie, ostentacyjnie usiadł ławce.
      -Nie lubię też, jak się mnie lekceważy. Posłuchasz się, czy chcesz walczyć?
      -Widzisz, problem polega na tym, że ja cię wcale nie muszę słuchać.-Odparł spokojnym, drażniącym tonem, ale Michalina nie pozwoliła wyprowadzić się z równowagi.
      -Jesteś w błędzie. Problem polega na tym, że to ty tak myślisz. Jestem pracownikiem klubu, techniczną tego zespołu i nie zależnie od tych wszystkich urojeń w twojej głowie, musisz mnie słuchać. Odpowiedziała, pozbawionym emocji tonem.
      -Nie zamierzam szukać baby!-Prychną.
      -Oho, widzę problemy z ego? Boli cię, że kobieta tobą rządzi? Ależ to szowinistyczne. A może to nie o ego chodzi? Naukowcy mówią, że im ono większy, tym mniejszy ptak. No Mierzejewski, chyba trzeba z tobą inaczej. Dawaj na glebę i pięćdziesiąt pompek dymasz. Wiesz taka rozgrzewka przed rozgrzewką. Dawaj, dawaj. Długo mam jeszcze czekać?-Po sali rozległ się szmer. Uwaga Michaliny rozbawiła kolegów Marcina, co jeszcze bardziej rozzłościło chłopaka.
      -Nie będę tego robił.
      -Owszem będziesz. Może to cię nauczy, że polecenia się wykonuje, a jeśli masz problem, ze swoim miejscem w szeregu poproszę trenera, żeby cię skonsultował z psychologiem. Na glebę i ciśniesz te pompki, bo marnujesz swój i mój czas. Jak widzisz, nie jesteś jedynym zawodnikiem w tej drużynie. Świat nie kręci się wokół ciebie, życie to nie jest bajka, a ty nie jesteś księciem, nie zamierzam cię chwalić, nie należę do grona twoich fanek i nigdy nie będę do niego należeć, więc weź się za robotę i przestań udawać gwiazdę światowego formatu, bo daleko ci do niej. -Odpowiedziała, z ironicznym uśmiechem, widząc, że jej słowa, przyniosły efekt. Marcin, nadal nie wykonał żadnego ruchu, ale wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. Stał teraz niepewny swego, z szeroko otwartymi ustami, wlepiając wzrok w podłogę. Przegrał po raz kolejny i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
      -No Mierzejewski, zamknij usta, bo jeszcze muchę połkniesz, ogarnij się i do roboty, bo jak trener wróci, dołoży ci jeszcze pięćdziesiąt za niesubordynacje.-Przestrzegła, chociaż była przekonana, że to jeszcze nie koniec i blondyn nie powiedział ostatniego słowa.
      -No chodź stary.-Odezwał się Arek. -Nie przeginaj.-Dodał.
      Mierzejewski podniósł wzrok, jego oczy płonęły nienawiścią, ale nie zrobił nic, aby dać jej upust. Padł na parkiet i bez słowa wykonał polecenie dziewczyny. Kiedy skończył, zadowolona Michalina sprawdziła obecność i zaczęła rozgrzewkę.
      Adam był bardzo zadowolony z pracy swojej córki. Po powrocie ze spotkania z satysfakcją odkrył, że dziewczyna wykonała powierzone jej zadanie, z całym zaangażowaniem.
      -I jak? Spisali się, czy były jakieś problemy?-Zapytał, ustawiając chłopaków w rzędzie.
      -Żadnych.-Powiedziała ze sztucznym uśmiechem, kierując swoje spojrzenie, na Mierzejewskiego. Chłopak spuścił wzrok, ale nie miała odwagi przyznać się do swojego zachowania.
      -Cieszę się. No panowie, zabieramy się do pracy. Dziękuje Michalino.-Powiedział wyraźnie zadowolony z chłopaków i dumny z córki.
      -Dzisiaj poprawimy wasze serwy. Filip ty zaczniesz, Mierzejewski i Fornal proszę na odbiór, tylko bez wygłupów.-Ostrzegł.
      Michalina usiadła na trybunach, w punkcie, w którym miała najlepszy widok na grę chłopaków. Zgodnie z poleceniem ojca, chciała wyłapać najsłabsze i najmocniejsze punkty drużyny, aby wraz z ojcem obmyślić nowy plan treningowy, tak ważny przed zbliżającymi się zawodami, jednak nie za bardzo mogła się skupić. Spięcie z Mierzejewskim, nadal tłukło się po jej głowie. Nie była z siebie dumna. To, co powiedziała Mierzejewskiemu, nie miało nic wspólnego z profesjonalizmem, była to jej prywatna opinia i doskonale zdawał sobie sprawę, że nie powinna była jej wygłaszać, przy reszcie grupy, blondyn jednak działał na nią jak czerwona płachta na rozjuszonego byka. Nie potrafiła traktować chłopaka jak powietrze, kiedy ten robił wszystko, aby nie przeszła obok niego obojętnie, a to, co działo się na ostatnich treningach, tylko się zaogni i z czasem ich wzajemna niechęć zacznie wpływać na całą drużynę.
      -Idziemy na piwo.-Zakomunikował Arek, jako ostatni wychodząc z szatni. Wszyscy oprócz Mikołaja i Marcina ochoczo przystali na pomysł bruneta.
      -A wy co?-Zainteresował się.
      -Ja nie mogę. Kasia wraca dziś z Budapesztu, umówiliśmy się na kolację w naszej restauracji, nie pójdę na randkę zachlany.-Wyjaśnił blondyn.
      -No a ty?-Arek zwrócił się do Mikołaja.
      -Obiecałem pomóc ojcu przy malowaniu, wracam dopiero jutro rano, także możecie balować u nas.-Odpowiedział, puszczając oko do bruneta.
      -Czyli, widzimy się dopiero jutro u Alicji. Miki twoja Anka będzie?
      -Nie, przedłużyli jej staż, wraca dopiero za dwa miesiące.-Odpowiedział, wyraźnie zasmucony.
      -Stary, ja ci mówię, jak wróci, weź się z nią w końcu, z nią ożeń. Ile można ze sobą chodzić.-Zauważył Marek
      -Nie mnie o to musisz pytać. Mierzwa ma w tej sprawie więcej do powiedzenia. Marcin, kiedy się chajtasz?
      -Nie śpieszy mi się, Kaśce zresztą też. Dobrze nam tak jak jest.-Powiedział Marcin, ale Mikołaj natychmiast wyłapał fałsz w jego głosie. Chłopak doskonale wiedział,

że w związku jego przyjaciel, w ostatnim czasie nie dzieje się najlepiej, a jego relacje z ukochaną kobietą, uległy ochłodzeniu odkąd dziewczyna zaczęła robić karierę w modelingu. Mimo że Marcin i Kasia nadal się kochali, nie było to już uczucie, które połączyło ich siedem lat wcześniej.
      -Dobra, dość tych smutów. Lecimy, do Sfinksa, a te dwie sieroty niech idą do domu.-Zawyrokował Arek. Koledzy pożegnali się i opuścili halę.
      -Mocno ci się spieszy?-Zapytał Mikołaj, widząc, że zostali z blondynem sami.
      -Nie, mam jeszcze sporo czasu, Kasia będzie koło dwudziestej pierwszej, a czemu pytasz?
      -Bo chce z tobą pogadać. Właściwie szukam okazji już od poniedziałku.
      -Niech zgadnę, skoro od poniedziałku to pewnie chodzi, o córkę trenera. Sorry stary, ale nie mam ochoty o niej gadać. Nic to nie zmieni.
      -Mierzwa, ja wiem, że ty jej nie lubisz i ona do ciebie też sympatią nie pała, ale jak tak dalej pójdzie, rozwalicie drużynę.
      -My? A niby jak mamy to zrobić? Drużyna nie ma z tym nic wspólnego.
      -A przypomnieć ci jak darliście koty z Szulcem? Prawie przegraliśmy finał turnieju.
      -To nie to samo. Z Adkiem jesteśmy w jednej drużynie.
      -Z Michaliną też. Za chwilę wyjeżdżamy na obóz. Będziecie przez dwa tygodnie widywać się dzień w dzień, wiesz, co to będzie? Armagedon tak jak było z Szulcem. Przecież widzisz, że ona się stara i jest dobra, w tym, co robi.
      -Skąd ty to możesz wiedzieć? Mieliśmy z nią tylko trzy treningi.
      -I wszystkie trzy próbowałeś jej utrudnić, bez skutku. Wiesz, co będzie, jak trener się dowie, co wyprawiasz.
      -Czego ty ode mnie oczekujesz? Mam się z nią pogodzić? Nigdy! To wredna, stuknięta małpa, do tego wariatka. Nigdy jej nie popuszczę, tego, jak mnie potraktował, a ty jako mój przyjaciel powinieneś stać po mojej stronie. Przecież ją ledwo znasz.
      -Ale ją lubię. Wydaje się w porządku, a to, co ci wtedy powiedziała, nie było złośliwe. Zachowałeś się jak palant i nadal to robisz, tylko dlatego, że Miśka to dziewczyna, w dodatku córka trenera.
      -Nie lubię kumoterstwa. Gdyby nie Adam, ta dziewczyna byłaby nikim.
      -Kiedy z takiego fajnego faceta stałeś się takim bucem. Michalina ma rację, masz jakiś problem ze swoim ego.
      -Świetnie, ciebie też przekabaciła. Rozumiem Szulc, on leci na wszystko, co ma nogi i ładną buzię, ale ty. To jakiś absurd. Najpierw Ala zaprasza tę wariatkę na imprezę, a teraz ty stajesz po jej stronie i ze mnie robisz tego złego!-Powiedział wyraźnie poirytowany, otwierając drzwi od auta.
      -Prawda jest taka, że to ona upokorzyła mnie i to nie raz, więc to ona powinna przeprosić mnie. Ja nie zamierzam kończyć czegoś, czego nie zacząłem.
      -Ale to ty jesteś facetem.-Zauważył brunet.
      -No właśnie, to ja jestem facetem, a ona jest babą i to ona powinna okazać mi szacunek. Tak było, jest i zawsze będzie. Skoro tego nie rozumiesz twoja sprawa. Mikołaj, lubię cię, jesteśmy przyjaciółmi od lat i nie chce, żeby to się zmieniło z jej powodu.
      -Wiesz, że nie chodzi tylko o nią, chodzi o cała drużynę. Napięcia między jej członkami, wpływają też na naszą grę.
      -Michalina nie jest zawodnikiem.
      -Ale jest jej częścią, czy ci się to podoba, czy nie. Przemyśl to.
      -Nie ma nad czym myśleć. -Powiedziała, wsiadając do auta.-Naprawdę nie chce się kłócić. Jadę już. Do zobaczenia jutro.-Poinformował, odpalił silnik i po chwili odjechał, zostawiając Mikołaja na parkingu.
      Michalina wyszła przed budynek hali. Ponieważ Adam musiał zostać po treningu, aby przed planowanym wyjazdem dopiąć wszystkie szczegóły, brunetka zdecydowała, że wróci do domu sama.
      -Podwieźć cię?-Auto Mikołaja zatrzymał się tuż przy niej.
      -A co ty tu robisz? Przecież trening dawno się skończył?-
      -Miałem coś do załatwienia. To jak jedziesz?
      -A ty przypadkiem, nie mieszkasz po innej stronie miasta?
      -Mieszkam, ale jadę do rodziców. A to w twoim kierunku. Mogę cię podwieźć przy okazji.
      -Mierzejewski nie będzie zadowolony, kiedy się dowie, że jesteś dla mnie miły.
      -Alicji i Arka nie zabił to i mi nic nie zrobi. Zresztą, jestem jego przyjacielem, a nie własnością, mam prawo do własnego zdania. Wsiadaj.-Wyjaśnił. Michalina zajęła miejsce na siedzeniu pasażera.
      W czasie drogi mówili niewiele. Mikołaj układał sobie w głowie przebieg rozmowy, z której powodu postanowił Michalinę podwieźć, ona nie czuła się zbyt swobodnie w towarzystwie przyjaciela Marcina. Bała się, że powie coś, czego później będzie żałować, albo co gorsza, dotrze do Mierzejewskiego i wywoła kolejną awanturę.
Mikołaj zaparkował auto na wskazanym przez Michalinę miejscu i ku jej zdziwieniu zgasił silnik.
      -To chyba ja już pójdę.
      -Poczekaj. Możemy pogadać.
      -Tak, myślałam. Podwiozłeś mnie tylko dlatego, że masz jakiś interes.
      -Nie. Podwiozłem cię, bo miałem po drodze, ale przy okazji chciałbym pogadać o tobie i Marcinie.
      -Nie ma o czym rozmawiać.-Odpowiedziała chłodno. -Nie chce mieć z tym człowiekiem nic wspólnego.- Dodała.
      -Nie chcesz, ale masz. Jakby nie patrzeć pracujecie razem. Michalina, ja wiem, że nie jest wam po drodze, że za sobą nieprzepadacie, ale sama zobacz, co się dzieje. Marcin, na każdym kroku próbuje ci dogryźć, ty odpłacasz mu tym samym, a reszta drużyny na to patrzy.
      -I co z tego?-Michalina wzruszyła ramionami, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, co za chwilę usłyszy. Podzielała wątpliwości bruneta, ale nie zamierzała się do tego przyznać.
      -A to, że macie za sobą dopiero trzy treningi i każdy zakończył się wymianą zdań między wami. Miśka ja nie wiem, czy ojciec ci o tym wspominała, ale przed jego przyjściem do drużyny, Marcin miła poważny konflikt z Adrianem. Zresztą oni nigdy za sobą nie przepadali, ale wszyscy myśleli, że niewinne docinki to nic groźnego, tylko że z czasem między nimi było coraz gorzej, a atmosfera w drużynie była nie do zniesienia, w końcu, kiedy nie mało przegraliśmy finał, ważnego turnieju, trener postanowił szukać pomocy. Sprawą chłopaków zajął się psycholog.
      -To chyba nie pomógł.-Prychnęła, przypominając sobie słowa Szulca, na temat kolegi z drużyny. Wiedziała, że obaj nadal się nie lubią.
      -Nie do końca. Nikt nie jest w stanie sprawić, że oni się dogadają. To dwa zupełnie różne charaktery, ale między nimi jest o niebo lepiej, niż było.
      -Sugerujesz, że potrzebujemy z Mierzejewskim terapii?
      -Wiesz, że nie o to chodzi? Miśka, wyglądasz na rozsądną dziewczynę. Za chwilę przeniesiesz wasze relacje poza halę i wtedy już nie tylko atmosfera w drużynie będzie od nich zależna.
      -Mikołaj nie obraź się, ale nie zamierzam Marcina przepraszać. Potraktował mnie jak skończone zero i dostał to, na co zasłużył, chociaż z tego, co widzę, niczego to go nie nauczyło. My się nie dogadamy, sorry. Żałuje tylko jednego, że taki palant otacza się takimi fajnymi ludźmi. Jesteś w porządku i nie chcę mieć w tobie wroga, ale nie proś mnie nigdy więcej, o nic, co ma związek z Mierzwą. Przepraszam, ale dla mnie ten człowiek, nie reprezentuje sobą żadnych wartości.
      -To twoje zdanie i rozumiem, że go nie zmienisz, ale skoro nie jesteś w stanie się z nim pogodzić, spróbujcie, chociaż zacząć się tolerować.
      -To trudne, jeśli ktoś tego nie chcę, a ja nie umiem milczeć, kiedy ktoś mnie atakuje. Przepraszam. Wiem, że chciałeś dobrze, ale nic z tego nie będzie.
      -A czy ja mogę zostać twoim przyjacielem?-Zapytał, naglę, zpełnie ją zaskakując.
      -Co to za pytanie?
      -Bez podtekstów. Nie zamierzam cię podrywać. Mam już dziewczynę i dobrze i z nią, ale masz w sobie coś, co sprawia, że ludzie szybko się do ciebie przekonują. Zapamiętałem cię, chociaż ledwo się tak naprawdę znaliśmy. To jak?
      -Pożyjemy, zobaczymy.-Odpowiedziała, uśmiechając się. Słowa Mikołaja potraktowała jak komplement. -Dzięki za podwózkę, zaprosiłabym cię na przyjacielską kawę, ale podobno się spieszysz.
      -Mogę się spóźnić, jeśli dostanę taką z mlekiem.
      -To choć na górę.-Zaproponowała, a chłopak przyjął jej propozycję.
      -Mikołaj, tylko proszę cie, nie rozmawiajmy o Mierzejewskim.
      -Dobra możemy pogadać o pogodzie.-Dodał, a ona zaczęła się śmiać.
      -Co cię tak rozbawiło?
      -Gdy Piotrek nas sobie przedstawił, powiedziałeś zupełnie to samo. Przegadaliśmy wtedy chyba z pół dnia. Szczerze powiedziawszy, byłeś chyba jedynym zawodnikiem z przeciwnej drużyny, z którym tak dobrze mi się rozmawiało. Szkoda, że wtedy nie wymieniliśmy się numerami.
      -Szkoda, że Piotrek nie wspominał, że się do nas przenosisz, ale to chyba dlatego, że mało ze sobą rozmawiamy. Czasem przy okazji rodzinnych spotkań wysokiej wagi. Wiesz, śluby, pogrzeby. Nie jesteśmy aż tak blisko spokrewnieni.-Wyjaśnił, kiedy dziewczyna wspomniała o jego kuzynie.
      Przegadali ze sobą dobre dwie godziny, upewniając Michalinę w przekonaniu, że wszystko to, co działo się w jej życiu, po zerwaniu z Maćkiem, było nieoczekiwane, nieuporządkowane i bardzo pokręcone, ale dzięki temu, szybciej niż myślała, poradziła sobie z bólem.
      Michalina siedziała przy stole, analizując słowa Mikołaja. Mimo że powiedziała chłopakowi, iż nie zamierza naprawiać swoich relacji z Marcinem, zdawała sobie sprawę, że brunet ma rację. Ich wzajemna niechęć, okazywana sobie na każdym kroku, prędzej czy później urośnie do skali dużego problemu i niestety przeniesie się poza boisko. Dziewczyna wiedziała, że wchodząc w towarzystwo blondyna, musi liczyć się z jego obecnością w swoim prywatnym życiu.
      -Wszystko dobrze?-Brunetka, nawet nie zauważyła, że Adam wrócił do domu i od kilku minut próbuje nawiązać z nią kontakt.
      -Tak. Przepraszam. Zamyśliłam się.
      -Miałaś gościa?-Zapytał, widząc dwa kubki z resztkami kawy. -Czyżby Szulc?
      -Nie tato. Mikołaj. Podwiózł mnie do domu.-Wyjaśniła.
      -Czyli Adrian już nieaktualny? Córka, ale ty wiesz, że Fornal jest w związku?
      -Tato, to nie była randka, zresztą z Szulcem też nie randkuje, ale jeśli chodzi o Mikołaja, to chyba jedyna osoba w drużynie, z która mamy dość wspólnych tematów, do niejednej rozmowy. Poznał nas kiedyś Piotrek, fajnie nam się gadała i chyba tak zostało. Nic poza tym. Widzisz, ostatni w moim życiu dużo się wydarzyło. Myślałam, że po przeprowadzce tutaj, coś się zmieni, ale chyba nie mam co na to liczyć. Wręcz przeciwnie. Jestem tu zaledwie tydzień, a już śmigam w tempie światła. Wszystko wokół mnie dzieje się tak szybko, za szybko.-Przyznała.
      -To o tym myślałaś.
      -Nie. Myślałam o Mierzejewskim.-Powiedziała, ku zdziwieniu ojca.
      -O nim? Myślałem, że ze sobą nie rozmawiacie. Na treningach raczej się unikacie, chociaż widać, że sympatii do siebie nie czujecie.
      -No właśnie. Mikołaj sądzi, że to prędzej czy później wpłynie na drużynę, podobno tak było z Marcinem i Adrianem.
      -Coś słyszałem na ten temat i niestety obawiam się, że Mikołaj może mieć rację, ale puki między wami nie dochodzi do spięć, nie ma to znaczenia, nawet jeśli temperatura waszych uczuć może zamrażać wodę w oceanie.
      -No właśnie, nie do końca tak jest.
      -To znaczy?-Zapytał, wyraźnie zaniepokojony.
      -Nie ważne. Daje sobie z nim radę, ale boje się, że z czasem może mi zabraknąć siły na walkę z nim, zresztą muszę to sobie przemyśleć.
      -Misiu, jeśli Mierzejewski w jakiś sposób ci dokuczał....
      -Tato, nie jestem już w podstawówce.-Powiedziała, wchodząc mu w słowo. Nie chciała, aby ojciec tak ją traktował. -Święta też nie jestem. Oboje mamy swoje za uszami.
      -Dobrze, to teraz zapomnij na chwilę o tym, że jestem twoim ojcem i to, co teraz powiem, potraktuj jak poradę przełożonego. Puki, konflikt między wami nie wpływa na drużynę, nikt nie będzie interweniował, ale atmosfera w drużynie to bardzo ważna rzecz. Jeżeli czujesz, że coś jest nie tak, nie czekaj, nie unoś się dumą, bądź mądrzejsza. Wiem, że Marcin to trudny przypadek, ale jeżeli możesz coś zmienić, zrób to, nim ktoś zrobi to za ciebie.-Powiedział spokojnym tonem.
      -To bardzo mądre słowa i dobra rada. Dziękuje tato.
      -Trenerze. Mówiłem, że to rada służbowa.
      -Tak jest trenerze. -Odparła ze śmiechem, ciesząc się, że mimo wszystko, w każdej sprawie może liczyć właśnie na ojca. -Pójdę już do siebie. Jestem zmęczona.-Powiedziała, podnosząc się z miejsca.
      -A kolacja?-Zdziwił się.
      -Nie jestem głodna.
      -Śniadania też nie tchnęłaś. Co się dzieje, aż tak martwisz się Mierzejewskim.
      -Stresuje się jutrzejszą imprezą u Alicji.
      -Nie masz powodu. Na pewno wszystko się uda.
      -Obyś miał rację. Dobranoc tato.-Odpowiedziała i wyszła z kuchni.
      Marcin siedział na brzegu łóżka, z telefonem przy uchu, z rosnącym rozczarowaniem słuchając wyjaśnień swojej dziewczyny.
      -Przepraszam. Naprawdę nie mogłam odmówić. Wiesz jakie to dla mnie ważne.-Powiedziała spokojnym, delikatnym tonem, mając nadzieje, że tym razem obejdzie się bez kłótni i blondyn postara się ją zrozumieć.
      -Mogłaś, chociaż wcześniej zadzwonić, zarezerwowałem stolik w naszej restauracji, cieszyłem się, że spędzimy razem wieczór. Czyli kiedy wracasz?
      -Nie wiem dokładnie, kontrakt przedłużono o miesiąc, jeżeli nic się nie zmieni.
      -Świetnie. Nie mogłaś chociaż raz odmówić.
      -Nie. Wiesz, że to dla mnie ważne. Marcin, nie gniewaj się na mnie, proszę cię. Wiesz, że to nie jest moja wina, fotograf się rozchorował, trzeba było zmienić termin ostatniej sesji, ale to tylko kilka dni, za tydzień będziemy już razem. Obiecuje, że do końca miesiąca nie przyjmę żadnego zlecenia.
      -Za dwa tygodnie jadę na obóz, sorry kochanie, ale zabraknie ci czasu, na spędzenie go ze mną, zanim wrócę, miesiąc się skończy.
      -Zapomniałam, przepraszam.

      -Nie przepraszaj. Kocham cię, ale muszę już kończyć. Porozmawiamy innym razem. Dobranoc.-Powiedział i rozłączył się, a potem wybrał numer do Arka i godzinę później był już w mieszkaniu przyjaciela, z którym postanowił podzielić się swoimi smutkami.

13. Wariatka.
04 lipca 2019, 10:16

      -Na dziś to wszystko, możecie iść do szatni i widzimy się w środę, więc nie szalejcie, zawody już niedługo wiec musimy się spiąć, jeśli chcemy je wygrać.-Adam wydał ostatnie dyspozycje. -Michalina pozbieraj piłki, za kwadrans widzimy się pod halą.-Polecił. Dziewczyna w odpowiedzi skinęła głową. Kiedy skończyła, hala była pusta, osobiście więc zaniosła sprzęt do magazynu, zabrała swoje rzeczy z damskiej szatni. Wychodząc z niej, spotkała ojca i razem wyszli przed budynek.
      -To jak? Wracamy prosto do domu czy najpierw zjemy coś na mieście?-Zapytała.
      -Tato przepraszam, ale nie jadę z tobą. Mam coś pilnego do załatwienia. Spotkamy się w domu. Dobrze?-Powiedziała, widząc siedzącego na pobliskim murku Adriana. Była przekonana, że chłopak czeka właśnie na nią.
      -Chyba nie mam innego wyjścia.-Odparł, spoglądając w kierunku bruneta.- Daj chociaż torbę. Nie będziesz jej taszczyć przez pół miasta i nie wracaj zbyt późno.-Nakazał, pocałował dziewczynę w czoło i ruszył w kierunku parkingu.
      Podeszła do niego na miękkich nogach. Wiedziała, że mimo swojego zachowania na treningu, chłopak ma do niej żal i czuje się oszukany.
      -Cześć, mogę się przysiąść, czy na kogoś czekasz?-Zapytała, podchodząc do niego na miękkich z niepokoju nogach.
      -Właściwie to czekam na taką jedną podstępną oszustkę.
      -I się doczekałeś. O to i ja. Przejdziemy się?-Zapytała, a on w odpowiedzi wstał z miejsca.
      -Tata na ciebie nie czeka?-Zapytał, kiedy opuścili teren miejskiej hali sportowej.
      -Nie. Kazałam mu wracać do domu, kiedy zobaczyłam, że na mnie czekasz.
      -Skąd wiedziałaś, że czekam na ciebie?
      -Narozrabiałam trochę.
      -No, chyba nawet bardziej niż trochę. Nie mogłaś mi po prostu powiedzieć, kim jesteś? Po co był ten teatrzyk?
      -Nie wiem.-Wzruszyła ramionami. -Jak cię zobaczyłam, byłam pewna, że mnie pamiętasz, a potem ty się przedstawiłeś i jakoś tak wyszło. Nie okłamałam cię celowo. Naprawdę dobrze mi się z tobą rozmawiało, od dawna z nikim nie spędziłam tak miłego wieczoru.
      -Skoro tak, dlaczego później mnie spławiłaś?
      -Nie spławiłam, przecież powiedziałam ci, że jeszcze się spotkamy i to prędzej niż myślisz. Słowa dotrzymałam. Adrian przepraszam, zachowałam się jak gówniara, wiem o tym. Cała niedziele o tym myślałam. Masz racje, powinnam była ci powiedzieć prawdę, już wtedy, ale nie zrobiłam tego i bardzo żałuje. Wybaczysz mi?
      -Chciałbym powiedzieć nie, ale ja cię naprawdę polubiłem.
      -Ja ciebie też. Nie znam tutaj zbyt wielu osób. Jesteś pierwszą, która normalnie ze mną rozmawiała. Wtedy w tym parku była dla ciebie po prostu Michaliną, a nie córeczka trenera.-Powiedziała. Adrian spojrzał na nią zaskoczony.
      -No co? Tylko mi nie mów, że tak o mnie nie pomyślałeś, jak się dowiedziałeś, kim jestem.-Dodała, widząc jego pełen niepokoju wzrok. -A gdybyś widział wtedy, tamtego wieczoru? Rozmawiałbyś ze mną w taki sam sposób.
      -Pewnie nie.-Przyznał.
      -No właśnie. Adrian, mam propozycje. Zacznijmy od nowa, od zera, bez kłamstw.
      -Zgoda, ale musisz mi wyjaśnić coś jeszcze? Dlaczego powiedziałaś mi, że twoja mama nie żyje? Przecież wszyscy wiedzą, że trener rok temu się rozwiódł, a ty zostałaś z matką. Powiedziałby nam, gdyby jego żona, nawet była zmarła. Po co skłamałaś?
      -Nie skłamałam. Przynajmniej nie do końca. Adrian powiem to tylko raz, ale pod warunkiem, że nigdy więcej nie zapytasz mnie o moją matkę i nie będziesz drążył tematu. Anna, kobieta, która mnie urodziła, dla mnie nie żyje. Nie mogę i nie chcę o tym rozmawiać i proszę, żebyś to uszanował. Moja przeszłość nie ma teraz znaczenia.       Przyjechałam do ojca, żeby zacząć od nowa. W tym życiu jestem pół sierotą i chce, żeby tak zostało.
      -Powiesz mi dlaczego?
      -Nie. Może kiedyś, kiedy będę umiała o tym normalnie rozmawiać, ale nie teraz. Nie chce nigdy więcej wracać do tego tematu.-Powiedziała, odwracając twarz. W jej oczach zalśniły łzy. Otarła je wierzchem dłoni, zanim Adrian je zauważył.
      -Jak mnie wtedy zostawiłaś pod swoim blokiem, wracając do domu, wpadłem na latarnie.-Powiedział, nie mogąc znaleźć żadnych innych słów pasujących do wyznania dziewczyny. Uszanował jej prośbę. Nie zamierzał zadawać żadnych pytań, które mógłby sprawić jej ból.
      -I co w związku z tym?-Zapytała, siląc się na uśmiech.
      -Jak to, co wisisz mi spotkanie!
      -Niby dlaczego? Nasza umowa dotyczyła tylko odprowadzenia mnie do domu, a to było już po.
      -Ale nadal moje gapiostwo było związane z tobą.
      -Wiesz co Szulc? Zamiast ciągle zganiać winę na mnie, może powinieneś pomyśleć o okularach. -Zachichotałam.
      -Małpa.
      -Miło mi, Michalina jestem.-Odparła. Słysząc jej słowa, Adrian uśmiechną się mimowolnie.
      -A teraz tak serio. Dziewczyna Arka organizuje w sobotę imprezę. Pójdziesz tam ze mną.
      -Chętnie, ale nie mogę.
      -Jasne rozumiem.-W spojrzeniu bruneta, Michalina dostrzegła rozczarowanie.
      -No właśnie nie rozumiesz. Nie mogę iść z tobą na tę imprezę, bo już mnie na nią zaproszono.
      -Co? Kto? Kiedy? Nie mów, że Dawid?
      -Nie. Ala mnie zaprosiła. Na to wychodzi, że się polubiłyśmy.
      -Ale jakim cudem.
      -Nasi ojcowie się przyjaźnią. To długa historia. Sam widzisz, w tę sobotę wspólne wyjście odpada, ale możemy się wymienić numerami, umówimy się na inny termin. Pod warunkiem, że przestaniesz mnie szantażować i ciągle na coś włazić. Wiesz, że takie walenie głową o słupy może mieć poważne skutki uboczne.To jak, chcesz ten numer?
      -A nie zwiejesz, jak sięgnę po telefon?-Zapytał.
      -Sprawdź.-Odparła zaczepnie, sięgając po swoją komórkę. Brunet postanowił zaryzykować. Chwile potem, zapisał nowy kontakt w swojej książce telefonicznej.
      -To, co będziemy teraz robić?-Zapytał, chowając urządzenie.
      -Szczerz, jestem głodna jak wilk. Idziemy na kebsa, tylko pokaż mi, gdzie dają dobre. Ja stawiam.
      -Dzięki, ale nie jadam kebabów, muszę dbać o formę.
      -W takim razie tobie kupimy sałatkę, a jak nie będzie takiej fit, to zawsze możesz zjeść opakowanie. To chyba styropian.
      -Ty naprawdę jesteś wredna.
      -A ty marudny. To co idziemy?
      -Jedziemy, do centrum. Na rynku mamy prawdziwą Turecką knajpkę, nie jakąś tam budę na środku ulicy. Naprawdę przyjemny lokal, spodoba ci się.
      -Ok, zdaje się na ciebie. Gdzie masz auto?
      -No właśnie pod halą.-Odparł zakłopotany.
      -Matko Szulc, dobrze, że nie pod domem. Zawracamy i to już.-Zarządziła.
      -Adrian.?-Zagaiła, kiedy znaleźli się pod budynkiem.
      -Tak?
      -Rezerwuje sobie taniec z tobą na imprezie u Alicji.
      -Nie wiesz, w co się pakujesz. Moja mama mówi, że mam do tańca dwie lewe nogi, moja siostra uważa, że nie mam ich w ogóle.
      -A co mówią twoi koledzy?
      -Podobno po kilku głębszych wywijam jak Travolta.
      -No, to w takim razie najpierw cię spije.
      -Wariatka.-Prychną w odpowiedzi.
      -No, wiem. Tata chciał mi tak dać na drugie, ale się w urzędzie nie zgodzili.-Odparła, z uśmiechem. Słysząc ją, Adrian też zaczął się śmiać.