Najnowsze wpisy, strona 5


7. Nic więcej.
27 czerwca 2019, 22:06

      Trzaśnięcie wejściowych drzwi, oderwało Ewę od przygotowywania obiadu. Zaciekawiona dziewczyna odłożyła kuchenny nóż i wyszła z kuchni. W salonie wpadła wprost na Kamila, którego zaledwie pół godziny wcześniej odwiozła na trening.
      -Coś się stało?-Zapytała, widząc zdenerwowanie w jego oczach.
      -Miśka jeszcze jest?-Chłopak zignorował pytanie blondynki.
      -Tak. Bierze prysznic. Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? Dlaczego nie jesteś na treningu i co ci się stało? Wyglądasz, jakbyś całą drogę pokonał biegiem.-Dociekała, spoglądając w jego zmęczone oblicze.
      -Bo tak było, chciałem zdążyć, przed wyjazdem Michaliny, trener mnie zabije, jak się zorientuje, że zwiałem, ale nie mogłem inaczej. Muszę jej to powiedzieć, zanim pojedzie do matki.-Oznajmił, ale Ewa, nadal nie wiedział, co szatyn ma na myśli.
      -Możesz jaśniej.-Poprosiła zirytowana jego tajemniczością.
      -Zawołaj Miskę, a ja się, chociaż wody napije i pogadamy, bo mi w gardle zaschło.-Powiedział, kierując się do kuchni. Przejęta i pełna złych przeczuć Ewa, ruszyła w głąb mieszkania. Chwilę później wróciła do salonu w towarzystwie Michaliny.
      -Wiesz, o co chodzi?-Zapytała brunetka, poprawiając w pośpiechu założony T-shirt. Na ramionach, nadal miała krople, źle wytartej wody, a długie, mokre włosy oklejały jej twarz, utrudniając widzenie.
      -Nie mam pojęcia, Kamil niewiele mi powiedział. Tylko tyle, że urwał się z treningu, aby z tobą pogadać, zanim pojedziesz do matki. Nic więcej nie powiedział.
      -Boje się.-Przyznała dziewczyna, patrząc na blondynkę, zza swojej grzywki. -Raczej dobrych wiadomości nie mam się co spodziewać.
      -Daj spokój, może Kamil chce ci tylko przekazać decyzje trenera co do Maćka, wiesz, jak pan Wojtek nie lubi skandali.
      -I serio myślisz, że grzał przez pół miasta z buta, żeby mi to powiedzieć. Wątpię.-Odparła, zaczesując palcami włosy. Ewa też wątpiła we własne słowa, ale nie chciał dodatkowo dobijać koleżanki.
      -Michalina...-Blondynka chciała coś odpowiedzieć, ale do salonu wszedł Kamil. Obie dziewczyny skierowały na niego pytające spojrzenie.
      -Muszę ci coś powiedzieć.-Kamil nie zamierzał owijać w bawełnę. Wiedział, że jego słowa zranią brunetkę, ale nie zamierzał przyjaciółki okłamywać. Dodatkowo chciał ją przygotować, na to, co prawdopodobnie czekało ją w domu matki.
      -Obiecaj, że mimo wszystko doprowadzisz swoje sprawy do końca.
      -Kamil, kurwa. Mów, o co chodzi, bo zaraz na zawał zejdę!-Ponagliła
      -Dziś na początku treningu, pan Wojtek oznajmił nam, że Maciek nie pojedzie na turniej. Jest zawieszony, do czasu, aż sprawy się uspokoją.
      -I to chciałeś nam powiedzieć?-Ewa z niedowierzaniem spojrzała na swojego chłopak.
      -Nie tylko, usiać.-Szatyn wskazał jej miejsce na kanapie. -Całe miasto wie, już o tym, co zaszło między nami na hali, wiesz, jak szybko wieści się rozchodzą.
      -Wiem. Liczyłam się z tym od samego początku, nadal mam wyłączony telefon i chyba już go nie włączę, a konta na fejsie, nawet boje się sprawdzać.
      -Miśka, to co ty zrobiłaś to pikuś, wierzchołek góry lodowej, to co stało się teraz, moim zdaniem trafi do gazet, ale zanim tak się stanie, powinnaś wiedzieć, że....-Kamil urwał na chwilę, szukając odpowiednich słów.
      -Mów wreszcie! Co się stało?
      -Pani Weronika wyrzuciła Maćka z domu, jak się dowiedziała, że sypia z twoją matką. Kazała mu z nią zerwać albo się wynosić. Od piątku Maciek mieszka u twojej matki, z tego, co Piotrek mówił, już się z niczym nie kryją. Przykro mi.-Dodał, po czym bezwładnie opadł na drugi fotel.
      W pomieszczeniu zapadła cisza. Kamil i Ewa z niepokojem obserwowali reakcje Michaliny, które twarz
przybrała kredowo biały odcień.
       -Powiesz coś?-Ewa jako pierwsza, przerwała ciszę.
      -Chyba pierwszy raz w życiu zabrakło mi słów. Nie wiem, co ma powiedzieć. Nie mam siły krzyczeć, płakać. Moje serce już raz pękło, teraz rozpadło się w drobny mak.-Powiedziała, wstając z miejsca.
      -Przepraszam was, ale muszę zadzwonić do ojca. Muszę chyba zmienić numer telefonu i nie mogę tu zostać do
końca przyszłego tygodnia, nie dam rady, nie zniosę tego wszystkiego. Może uda się przyśpieszyć przeprowadzkę. Wybaczcie mi, ale chce stąd wyjechać jak najszybciej.- Z ust brunetki wydobył się potok słów. Dziewczyna z trudem łapała oddech.
      Kamil nie wytrzymał, poderwał się z miejsca, podszedł do przyjaciółki i mocno ją przytulił, dopiero w jego ramionach Michalina zaczęła płakać. Głośno i histerycznie.
      Ewa nie potrafiła siedzieć obojętnie, widząc, jak bolesna jest dla Michaliny, przyniesiona przez Kamila wiadomość. Coś w niej pękło, granicę, której nie chciała przekraczać, otworzyły się przed nią. Korzystając z zamieszania, wymknęła się z mieszkania, wsiadła do auta i ruszyła w kierunku domu, w którym jeszcze do niedawna bywała regularnie.
      Drzwi otworzyła jej Anna. Kobieta mocno zdziwiła się, widząc na progu przyjaciółkę córki.
      -Co ty tu robisz?
      -Przyjechałam po rzeczy Michaliny.
     -Misia miała to zrobić osobiście, jej ojciec do mnie dzwonił.
      -To było, zanim sprowadziła pani sobie pod dach kochanka.-Prychnęła.
      -To nie twoja sprawa.
      -Nie moja, ale dyrektor świetlicy, w której prowadzi pani warsztaty dla dzieciaków z malownia, na pewno chętnie się dowie, kogo zatrudnia, a może powinnam poinformować też rodziców pani wychowanków? Czemu tak pani na mnie patrzy? Nie wierzy pani? To proszę się przekonać, dla mnie pojechanie do innego miasta to nie problem. Wsiadam w auto i za godzinę, jestem na miejscu. Chce pani być na ustach, nie tysiąca, a kilku tysięcy mieszkańców, załatwione. Jeżeli, nie pozwoli mi pani zabrać jej rzeczy, od razu wsiadam w samochód.
      -Wejdź.-Anna, szerzej otworzyła drzwi, wprowadzając dziewczynę do przestronnego holu. W pomieszczeniu stało
kilka, wypchanych po brzegi kartonów.
      -To wszystko, co było na liście. Reszta rzeczy jest na górze, dokumenty leżą w teczce na jej łóżku.
      -Jest pani pewna? Wolałabym tu nie wracać, pani też.
      -Możesz sprawdzić. Lista jest tam.-Kobieta wskazała jedno z pudeł. Nie zamierzała z Ewą debatować. Blondynka użyła skutecznych argumentów. Anna zdawała sobie sprawę, że utrata stałego dochodu, w czasie kiedy jej obrazy nie sprzedawały się najlepiej, mocno uszczupli jej budżet, a na to nie mogła sobie pozwolić, szczególnie że na alimenty na córkę też nie mogła już liczyć, podobnie jak na pomoc kochanka, przynajmniej dopóki ten nie znajdzie stałego zajęcia.
      -Sprawdzę, pozostałe rzeczy też. Tak dla spokoju. Mojego i pan. A teraz przepraszam, pójdę na górę. Nie chce być w tym domu dłużej niż to konieczne i pani chyba też tego nie chce.-Dodała, wymijając kobietę. Anna nie odpowiedzieć. Stała z zaciętą miną, wyraźnie niezadowolona z tego, co się działo, ale nie odważyła się protestować. Przez chwilę przez jej głowę przebiegła niespodziewana myśl. Jakaś część jej przyznała rację Irenie. Związek z Maćkiem mógł okazać się o wiele trudniejszy, niż oboje to zakładali.
      Przechodząc korytarzem na piętrze, przez uchylone drzwi do jednego z pokoi, Ewa ujrzała Maćka. Chłopak siedział na łóżku, wyraźnie przestraszony. Dziewczyna nie zastanawiała się długo, pchnęła drzwi i weszła do sypialni Anny. Brunet na jej widok poderwał się z łóżka.
      -Myślałem, że to Michalina, albo jej ojciec.
      -Dla ciebie byłoby lepiej, gdyby to byli oni.-Powiedziała, złośliwie się uśmiechając, po czym z całych sił uderzyła chłopaka w twarz, z otwartej dłoni. Na jego policzku natychmiast pojawił się czerwony ślad.
      -Dam ci dobrą rade, trzymaj się Anny, bo osobiście dopilnuje, żeby żadna dziewczyna, jej matka, a nawet babcia nie zwróciła na ciebie uwagi i to nie tylko w tym mieście, ale też w całym województwie. Zawsze wiedziałam, że dupek z ciebie, ale teraz wiem jeszcze jedno, jesteś zerem, takich jak ty, powinno się rozrywać kołem.
      -Ty nic nie rozumiesz.-Maciek próbował się bronić.
      -I nie chce rozumieć, nie chce nawet na ciebie patrzeć, aha i jeszcze jedno, zaproszenie na ślub mój i Kamila jest nieaktualne, nawet nie próbuj się na nim pokazywać, jeżeli zobaczę ci w pobliżu, gorzko tego pożałujesz. Żegnaj palancie.-Powiedziała i opuściła pomieszczenie.
      Wynosiła rzeczy Michaliny, z domu, w którym dziewczyna dorastała w kompletniej ciszy. Ani Anna, ani Maciek nie próbowali się do niej odzywać, nie kontrolowali nawet jej pracy. Oboje zniknęli w kuchni, jak tylko zeszła z piętra i żadne z nich nie wystawiło z niej nawet palca. Ewa skorzystała z tej okazji, usuwając wszystkie zdjęcia dziewczyny razem z ramkami. Sporo ich było i nie do końca należały do Michaliny, ale blondynka zdawał sobie sprawę, że Anna nie zgłosi, ani kradzieży, ani wtargnięcia. Wychodząc z ostatnim pudłem, głośno trzasnęła drzwiami wejściowymi, oznajmiająca swoje wyjście.Anna wyjrzała z kuchni.
      -Poszła?-Zapytał Maciek, stając za plecami kochanki.
      -Tak. Zabrała nawet jej zdjęcia.-Kobieta natychmiast zauważyła brak fotografii córki. Ze łzami w oczach podeszła do kominka, na którym wcześniej stała ozdobna, pozłacana ramka. Mimo tego, co zrobiła, kochała swoją córkę i rozstanie z nią było dla niej bolesne.
      -Daj spokój.-Maciek, objął kobietę w pasie. -To tylko parę fotek, pewnie masz inne, a ramki zawsze można kupić. Najważniejsze, że już jest po wszystkim, teraz będzie tylko dobrze.
      -Co będzie dobrze? Maciek moja córka mnie nienawidzi, nawet się ze mną nie pożegnała. Wiem, że ją skrzywdziłam, zdaje sobie sprawę, że cierpi, ale ja też cierpię. Kocham ją, a teraz prawdopodobnie już nigdy jej nie zobaczę.
      -Nie płacz. Aniu, tak miało być. Kochamy się, nic na to nie poradzimy i Michalina prędzej czy później to zrozumie, sama się przekonasz.
      -Nie wiem.
      -Czego nie wiesz?
      -Czy było warto.-Odparła, nie myśląc nad wagą swoich słów.
      -Może nie było.-Brunet, poczuł się urażony, cokolwiek myśleli ludzie, naprawdę czuł się szczęśliwy, będąc z Anna i kochał ją, nawet jeśli ktoś uważał inaczej.
      -Nie będę się licytował, kto stracił więcej. Ty córkę, ja rodziców, większość znajomych, wszystkich przyjaciół i możliwość wyjazdu na turniej, do którego długo trenowałem, ale ja wiem, że było warto, a wiesz dlaczego? Bo cię kocham i nie chcę tego wszystkiego, gdybym miał stracić ciebie.
      -Ja też cię kocham.-Anna przytuliła się do chłopaka.
      -Przepraszam, nie chciałam....
      -Nie ważne.-Przerwał jej, zamykając usta pocałunkiem.
      Ewa weszła do mieszaknia, niosąc jeden z kartonów. Na jej widok Kamil opuścił telefon.
      -Gdzieś ty była? Obdzwoniłem chyba wszystkich w promieniu, kilkunastu kilometrów!-Naskoczył na nią. -Co tam taszczysz?
      -Pudło nie widzisz? Weź to ode mnie, bo ciężkie. Gdzie Miśka?-Zapytała spokojnie.
      -W salonie, dzwoniła do moich rodziców. Ewa co się stało, dlaczego wyszłaś bez słowa?
      -Miałam coś do załatwienia.
      -Co? Chodzi ci o mnie i o Michalinę? Przecież wiesz, że my.
      -Kamil, już o tym rozmawialiśmy. Nie jestem zazdrosna i nie zamierzam być. Poza tym sorry może i jesteś moim narzeczonym i chce za ciebie wyjść, ale nie jesteś pępkiem świat.-Powiedziała, podając mu karton, po czym weszła do salonu.
      -Jesteś.-Michalina ucieszyła się na widok blondynki. Podobnie jak Kamil, bała się, że to ich relacja jest powodem zachowania dziewczyny, dopiero po chwili zwróciła uwagę na karton w rękach przyjaciela i kawałek, dziwnie znajomego materiał wystającego spod wieczka.
      -Skąd to masz.
      -Z twojego domu. W moim aucie jest reszta twoich rzeczy.
      -Co takiego, ale jak.
      -Normalnie, pojechałam do twojej matki, nie chciałam, abyś ty to robiła. To spotkanie, z nią i Maćkiem, nic dobrego by nie przyniosło, wystarczająco już wycierpiałaś.-wyjaśniła.
      -On tam był?-Zapytała brunetka.
      -Tak. Kamil zawieziesz resztę pudeł do swoich rodziców, chyba nie mamy na nie miejsca w mieszkaniu.
      -Jasne, a to?
      -To zostaw.-Poleciła. -Miśka, w środku są rzeczy, których nie było na twojej liście, dla pewności sprawdziłam, czy czegoś nie pominęłaś.

      -Co jest w środku?
      -Trochę zdjęć, jakieś szpargały, chyba parę starych pocztówek, i to pudełeczko spod łóżka.
      -Dzięki, kompletnie o nim zapomniałam, a wolałabym, aby nie trafił w ręce mojej matki, albo Maćka. Ewa, ja nie wiem co powiedzieć.
      -Nic nie mów. Zadzwoń do ojca, powiedz mu, żeby nie przyjeżdżał, bo sprawa jest już załatwiona, a potem możesz pomóc mi z obiadem. Kamil jedź już.-Wydała polecenia.
      Michalina skinęła głową, wzięła telefon brunetki i wyszła z salonu, z trudem powstrzymując wzruszenie. Gest Ewy znaczył dla niej więcej niż tysiące słów pocieszenia. Fakt, że nie musiał widzieć matki i jej kochanka, pozytywnie wpłyną na jej samopoczucie. Strach zniknął, a ból znowu osłabł.
      -Ewa.-Kamil z czułością spojrzał na swoją dziewczynę.
      -Tak?
      -Jesteś wielka. To, co zrobiłaś....
      -Uderzyłam go.-Blondynka weszła chłopakowi w słowo. -Nie wytrzymałam i dałam mu w pysk, niewiele brakowało, a to samo zrobiłabym z Anna, na szczęście nie musiałam. Matka Michaliny ma jeszcze trochę zdrowego rozsądku, posłuchała moich argumentów, zanim użyłam siły.
      -Co jej powiedziałaś?
      -Powiedzmy, że to była obietnica. Jedź już.-Odparła tajemniczo i zmieniła temat.
      Kamil opuścił mieszkanie, przekonany, że jest szczęściarzem, mogąc dzielić swoje życie właśnie z Ewą.

6. Bezpieczne ramiona
17 czerwca 2019, 10:50

   -Otworzę. -Ewa podniosła się ze swojego miejsca, uznając, że w zaistniałej sytuacji najlepiej będzie, jeśli to ona otworzy drzwi.
   Blondynka zdawała sobie sprawę, że mimo całej sympatii, jaką czuły do siebie z brunetką, to Kamil jest jej najbliższym przyjacielem i to w jego obecności Michalina najlepiej się czuje.
   -Dzień dobry.-Powiedział Adam, widząc na progu narzeczoną jednego ze swoich byłych zawodników.
   -Witam.-Odpowiedziała dziewczyn, szerzej otwierając drzwi.
   -Michalina jest w salonie z Kamilem, czeka na pana.
   -Dziękuje, że z nią jesteście.- Powiedział z wdzięcznością.
   -Nie ma pan, za co dziękować. Michalina to moja przyjaciółka, a dla Kamila jest jak siostra. Nie moglibyśmy postąpić inaczej. Nie zostawia się ludzi, których się kocha.
   -Nie zamierzałem tego zrobić.- Wyjaśnił, czując, że słowa blondynki to przytyk do jego osoby.
   -Nie mnie będzie pan musiał to wytłumaczyć. Proszę.-Ewa wskazała mężczyźnie kierunek, w którym miał się udać. Nie chciała dłużej ciągnąć tej rozmowy. Uznała, że nie ma prawa oceniać postępowania Adama, nawet jeśli uważała je za nieodpowiednie.
   Michalina na widok ojca skuliła się w sobie, czekając na atak z jego strony, jednak nic takiego nie nastąpiło. Adam bez słowa podszedł do córki, usiadł obok i mocno ją przytulił. W ramionach ojca dziewczyna poczuła, tak potrzebny jej w tamtej chwili spokój.
   Kamil, najciszej jak umiał, opuścił salon i dołączył do swojej partnerki. Na czas rozmowy Michaliny i Adama, para zamknęła się w sypialni.
   -Myślisz, że się dogadają?-Zapytała Ewa.
   -To jej ojciec, a ona jest jego córką. Mimo wszystko nadal bardzo się kochają i nawzajem bardzo potrzebują. Teraz kiedy wszystko, co ich podzieliło, jest już jasne, myślę, że tylko Adam może jej pomóc, uporać się z tym, co się stało i całkiem możliwe, że ona jemu też w jakiś sposób pomoże.
   -Zawsze byli ze sobą tak blisko, nie mogę uwierzyć, że on ją tak po prostu zostawił. Wiem, że do ciebie dzwonił i zawsze o Michalinę pytał, ale jakby nie patrzeć, wyjechał, zostawiając ja pod opieką takiej matki.
   -Ewa, wiesz, jak bardzo cię kocham i wiesz, że przyzwyczaiłem się już do tej twojej prostolinijności, ale nie zawsze białe jest białe, a czarne jest czarne. Świat ma więcej barw. Adam nie zostawił Michaliny, nie powiedział jej prawdy, bo chciał ją chronić, może miał nadzieje, że Anna w końcu się opamięta, a może liczył, że prędzej czy później to  Maciek zmądrzeje. Teraz kiedy znam prawdę, rozumiem go, ja też nie potrafiłbym żyć w jednym mieście z byłą żoną i jej kochankiem, wiedząc, że straciłem przez nich nie tylko rodzinę, ale też miłość córki, którą musiałbym skrzywdzić, aby, być może chciała pokochać mnie na nowo.
   -Masz racje.-Słowa Kamila, dały Ewie do myślenia. Jej narzeczony miał rację, nic w tej historii nie było proste, jasne i klarowne a prostowanie zagmatwanych ścieżek wymagało czasu, cierpliwości, odwagi i rozmowy, która właśnie toczyła się za ścianą i która miała być pierwszym krokiem do naprawienia relacji ojca i córki, których łączyły już nie tylko więzy krwi, ale też wspólny ból i cierpienie.
   -Tato, przepraszam cię za to, jaka byłam, za to, że w ciebie zwątpiłam. Wiem już, dlaczego musiałeś odejść i teraz kiedy znam już prawdę, jest mi wstyd. Kocham cię i nigdy nie przestałam. Tak bardzo za tobą tęskniłam, przez cały ten czas, ale byłam zbyt uparta i ślepa, by dostrzec, jak dużo kosztowało cię rozstanie z mamą. Już wiem, co wtedy czułeś, chociaż wolałabym, nigdy się nie dowiedzieć jak smakuje zdrada, jak boli, kiedy ludzie, którym ufasz, toną we własnych kłamstwach. Zawsze wydawało mi się, że cię znam, a jednak nie pozwoliłam ci nawet się bronić. Wydałam wyrok, na długo przed sądem i wstyd mi za to.
   Tato, ja wiem, że jesteś na mnie zły, może nawet mnie nienawidzisz, w końcu bardzo cię zawiodłam, zostałeś sam, gdy tak bardzo mnie potrzebowałeś i dlatego nie mam odwagi cię o nic prosić, ale nie poradzę sobie bez ciebie, nie wiem, jak będę żyć, wiedząc, że w jednym dniu straciłam matkę, chłopaka i ojca.
   -Córeczko.-Adam chwycił dziewczynę za podbródek, zmuszając ją, aby spojrzała mu w oczy. Jak możesz myśleć, że cię nienawidzę. Jesteś dla mnie całym światem. Mam tylko ciebie i nigdy nie przestałem cię kochać. Nie powiedziałem ci prawdy, bo chciałem cię chronić, nie mogłem pozwolić, żebyś cierpiała, nie wyjechałem, bo mnie opuściłaś, wyjechałem, żeby nie niszczyć ci życia, liczyłem, że tych dwoje się opamięta i nigdy się nie dowiesz jakim gnojem jest Maciek, ale stało się inaczej. Wiem, jak cierpisz, nikt nie zna tego uczucia lepiej niż ja, ale cokolwiek się stało, nie myśl już nigdy więcej, że mnie zawiodłaś, to ja zawiodłem cię, Ewa ma rację, nie zostawia się ludzi, których się kocha i ja już nigdy tego nie zrobię, nie zostawię cię córeczko i nigdy już niczego nie będę przed tobą ukrywał. Razem jakoś sobie z tym poradzimy. Pamiętaj kochanie, że w moim sercu i domu zawsze będziesz miała swoje miejsce.-Wyjaśnił, głaskając ja po głowie.
Co teraz ze mną będzie? Tato, ja nie chce wracać do Anny. Ona już nie jest moją matką, a jej dom nie jest moim domem.
   -Nie musisz do niej wracać, zamieszkasz ze mną, zaczniemy wszystko od nowa, jeśli tylko będziesz tego chciała. Misiu, ja tu nie mogę wrócić, przez ostatnie kilka miesięcy poukładałem jakoś swój świat. Chciałbym, abyś stała się jego częścią, ale do niczego nie będę cię zmuszał. Wiem, że masz tu swoje życie, nawet bez Maćka i mamy jest pełne ludzi, którzy poszliby za tobą w ogień. Zrozumiem, jeżeli zechcesz z nimi zostać i pomogę ci, jeżeli będzie taka potrzeba. Decyzja należy do ciebie. Zastanów się nad wyborem.
   -Nie ma nad czym. Chce zamieszkać z tobą.- Odparła, z przekonaniem. -Wiem, że tak będzie najlepiej i wiem, że moi przyjaciele to zrozumieją. Nie wylatuje w kosmos, to tylko kilkadziesiąt kilometrów. Nie stracę z nimi kontaktu. Będziemy się odwiedzać, jeśli pozwolisz.
   -Wiesz, że tak, każda osoba, która coś dla ciebie znaczy, zawsze będzie mile widziana w moim, naszym.-Poprawił się -Domu.-Dokończył zdanie.
   -Dziękuje tato.-Powiedziała, ocierając łzy.
   -Nie masz za co. Jesteś moją córką, a ja twoim ojcem, zawsze będę przy tobie, nawet jeśli będziesz myślała, że jest inaczej. Powiedział i znowu ja przytulił.
   Michalina poczuła, jak wraz z obecnością ojca, wstępuje w nią nowa nadzieja. Znowu poczuła się kochana i potrzebna. Znowu miała po co żyć.
   Kamil nie był zadowolony z przeprowadzki przyjaciółki. Bał się, że dzielące ich kilometry zniszczą ich przyjaźń, jednak nie podzielił się z Michaliną swoimi obawami, nie chciał dokładać dziewczynie zmartwień. Postanowił jednak w pełni wykorzystać, pozostałe im dni.
   -Nie martw się, ona nigdy o tobie nie zapomni. Zawsze będziesz jej najlepszym przyjacielem i nawet tysiące kilometrów tego nie zmienią. Odkąd cię poznałam, wiem, że nigdy nie będę jedyną kobietą w twoim życiu.
   -Ewa, o czym ty mówisz, przecież wiesz, jak bardzo cię kocham, za kilkadziesiąt dni zostaniesz moją żoną. Nie żeniłbym się z tobą, gdybym nic do ciebie nie czuł.
   -Wiem, nigdy nie wątpiłam w twoją miłość, ale wiem też, że oprócz mnie był, jest i zawsze będzie ktoś, bez kogo twój świat by nie istniał. To Michalina i nie próbuj zaprzeczać. To, co was łączy, jest bardzo silne, nic tego nie zmieni, nie masz się czego bać, ona cię kocha. Wy dwoje jesteście idealnym przykładem na to, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną istnieje.
   -Nie miałem pojęcia, że tak to widzisz. Wiesz, dlaczego każdego dnia naszej znajomości kocham cię bardziej?
   -Dlaczego?
   -Bo każdego dnia mnie zaskakujesz. Nie mogłem trafić lepiej. W dniu, w którym wkroczyłaś, w moje życie wiedziałem, że tylko z tobą chce przejść przez świat, a dziś dodatkowo pokazałaś mi, jak mądrą i silną kobietą jesteś.
   -Ty mi dziś też coś udowodniłeś.
   -Ja tobie niby co?
   -Jesteś wspaniałym człowiekiem i wiem, że jeśli będziesz, choć w połowie tak dobrym mężem, jak przyjacielem, nasz dom będzie pełen zaufania, miłości i ciepła. Kocham cię
   -Ja ciebie też, bardzo cię kocham.-Odparł, składając na jej ustach pocałunek.
   -Ewa?-Zagadną po chwili, kiedy zgasły światła nocnych lampek.
   -Tak?
   -Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy.
   -Na śmierć zapomniałam, nawet prezentu dla ciebie nie odebrałam.
   -Ja swój zostawiłem w domu. Miałem ci go dać po treningu, ale wyszło jak zwykle.
   -W sumie, zawsze możemy się wymknąć i zjeść pizzę na dachu.
   -Mam lepszy pomysł. Jak to wszystko się już skończy, wyjedziemy gdzieś daleko, tylko ty i ja, bez telefonów, komputerów, tam, gdzie nie ma zasięgu, internetu i telewizji.
   -Podróż przedślubna, ci się marzy. Kamil, jeżeli zrobimy taki numer, dwa miesiące przed ślubem moja mama dostanie zawału, a twoja....
   -Znajdzie nas i zabije.
   -No właśnie. Odbijemy sobie wszystko podczas miodowego miesiąca.
   -Myślisz, że Miśka przyjedzie na nasz ślub?
   -Jestem tego pewna. Kamil ona jest twoim świadkiem, nie zawiedzie cię.
   -A co z Maćkiem, jest zaproszony.
   -Jeżeli po tym wszystkim pojawi się na naszym ślubie, to będzie znaczyło, że nie ma ani odrobiny klasy, o moralności już nie wspomnę, ale wątpię, aby przyszedł. Dałeś mu dziś w twarz na oczach całej drużyny. Maciek to palant, ale nie jest debilem.
   -No właśnie, drużyna. W ogóle o tym nie pomyślałem.
   -I nie myśl już teraz. Wszystko się jakoś ułoży. Dobranoc kochanie.
   -Dobranoc. -Odpowiedział, wtulając się w nią. Po chwili zasnęli.
   Michalina leżała na kanapie, wpatrując się w ciemność. Jej myśli galopowały niczym stado dzikich koni. Analizowała wszystko, to co stało się tego dnia, starając się uspokoić własne obawy.
   Powoli przyzwyczajała się do myśli, że miasto, które było jej do tej pory zupełnie obce, stanie się jej dom, a miejsce, w którym znała każdy kąt, przestanie mieć znaczenie.
   Zamknęła oczy, próbując skupić myśli na czymś przyjemnym. Pod jej powiekami pojawił się obraz Kamila i Ewy, uśmiechniętych, zakochanych i szczęśliwych.
   Michalina zdawała sobie sprawę, że za kilka dni nie będzie mogła już tak często spoglądać w ich przychylne twarze, jednak wiedziała, że nigdy o nich nie zapomni i nawet w nowym otoczeniu zawsze znajdzie dla nich czas i nie pozwoli, aby coś zniszczyło, więź, jaka ją z nimi łączy.
   Myśląc o parze przyjaciół, powoli zapadła w sen.

5. Kłamstwa, które można wybaczyć
16 czerwca 2019, 22:28

    Ewa cicho zamknęła drzwi do swojej sypialni, za którymi chwilę wcześniej zasnęła Michalina. Teraz kiedy brunetka, zapadła w głęboki, wymuszony lekami sen dziewczyna mogła spokojnie porozmawiać ze swoich narzeczonym.
   Blondynka nigdy nie lubiła chłopaka, przyjaciółki swojego partnera. Akceptowała wybór dziewczyny i bliską znajomość Maćka z Kamilem, ale mimo upływu lat nigdy nie poczuła do niego sympatii, zresztą ze wzajemnością. Maciek też za nią nie przepadał. Napięcie między nimi czuć było przy każdym spotkaniu, chociaż oboje starali się zachować nerwy na wodzy.
   Dziewczyna weszła do salonu, nadal nie mogąc uwierzyć, w to, co usłyszała od swojego chłopaka i jego przyjaciółki. Mimo całej niechęci do Macieja trudno jej było uwierzyć, że brunet mógł posunąć się do romansu z matką swojej kobiety, nie mogła też pojąć jak Anna, dorosła, dojrzała, stateczna kobieta, mogła dać się uwieść chłopakowi w wieku swojej córki, w dodatku jej partnerowi. Ich związek, który właśnie ujrzał światło dzienne, był dla niej nie do zaakceptowania i była przekonana, że nie tylko ona będzie miała na ten temat takie zdanie.
   Kamil siedział w fotelu, z telefonem przy uchu, bezskutecznie próbując dodzwonić się do matki swojej przyjaciółki, ale telefon kobiety milczał.
   -Do kogo dzwonisz?-Zapytała Ewa, zajmując miejsce na kanapie.
   -Do Anny. Chciałem jej powiedzieć, co o niej myślę, ale nie odbiera. Ja myślę, że ona to robi specjalnie, wie, po co do niej dzwonię, dlatego nie chce ze mną rozmawiać. Ewuś, ja nie mogę uwierzyć, że ona to zrobiła, własnej córce! Przecież to chore. Maciek mógłby być jej synem.
   -Ale nie jest. Jest natomiast facetem. Kamil, ja nie popieram tego, co się stało, też uważam, że ten romans, to jakiś absurd i też mi się to wszystko nie mieści w głowie, ale nie możemy winić tylko Anny, Maciek to dorosły facet i dobrze wiedział, co robi, sypiając z matką swojej dziewczyny, musiał liczyć się z tym, że prawda w końcu wyjdzie na jaw i będzie miała swoje konsekwencje. Szkoda tylko, że najbardziej ucierpieli niewinni ludzie. Kamyk, ty myślisz, że ojciec Miśki wiedział o tym związku? Czy dlatego rozwiódł się z Anną?
   -Tak. Michalina to dziś potwierdziła
   -Zawsze mi się wydawało, że pan Adam zrobiłby dla Michaliny wszystko, czasami miałam wrażenie, że rozumieją się bez słów, zresztą widziałam, jak Miśka to wszystko przeżywała, dlatego nie mogę zrozumieć, dlaczego nie powiedział jej prawdy.
   -Chciał ją chronić.
   -Skąd możesz to wiedzieć?
   -Bo ja zrobiłem to samo i bardzo tego żałuje. Gdybym kiedyś miał więcej odwagi, to wszystko by się nie stało. Maciek i Miśka już dawno nie byliby razem, a może nawet nie byłoby jego romansu z Anną. Po prostu nie miałby okazji zakochać się w matce swojej dziewczyny.
   -Kamil, do jasnej cholery, o czym ty mówisz?
   -Pamiętasz, ja dwa lata temu pojechaliśmy z drużyną na obóz sportowy, na tydzień? Pod koniec pobytu w ośrodku zorganizowano mała pożegnalną imprezę, dla wszystkich uczestników szkółki. Była na niej także Elka, ona i jej koleżanki z drużyny pływackiej, mieszkały w tym samym pawilonie co my. Ela od początku próbowała Maćka poderwać, ale on nie zwracał na nią większej uwagi, aż do czasu tej imprezy. Ewa ja naprawdę nie wiem kto i jak wniósł na teren ośrodka alkohol, ale mimo zakazu polała się wódka. Nawet nie zauważyłem, kiedy Maciek przeholował z drinkami. Wróciłem do pokoju przed wszystkimi, Piotrek położył się, kiedy ja już spałem, a Maciek. Dopiero rano zorientowaliśmy się, że nie spędził nocy w swoim łóżku.-Kamil zawiesił głos, chcąc zaczerpnąć powietrza.
   -Kotek, co ty chcesz mi powiedzieć? Gdzie on był?
   -Szukaliśmy go po całym ośrodku. Zwiedziliśmy wszystkie pokoje i po jakiś dwóch godzinach, jak już mieliśmy powiadomić ojca Michaliny, zguba się znalazła, a właściwie ja go znalazłem, w pokoju Elki, a dokładniej w jej łóżku. Ewa, on się z nią przespał, co prawda niewiele z tego pamiętał, Ela też, bo nieźle dali w palnik, ale zdradził wtedy Miskę.
   -Skąd wiesz? Przecież sam mówisz, że ani on, ani ta dziewczyna nie byli tego pewni.
   -Oni nie, za to pewność miała współlokatorka Elki, dziewczyna nie poszła na imprezę, bo źle się czuła. Kilka minut po drugiej w nocy obudziły ją jęki dochodzące z łóżka obok. Wiesz, co ona mi wtedy powiedziała? To się nawet nie nadaje do cytowania. Kochanie, ona była pewna, tego, co widziała, a ja nie miałem powodu, żeby jej nie wierzyć.
   -Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego nie powiedziałeś Miśce?
   -Chciałem, ale Maciek błagał mnie, żebym tego nie robił. Zapewniał mnie, że kocha Michalinę i to, co zrobił, nie miało dla niego żadnego znaczenia, że to nie on przespał się z Elką a alkohol. Nie miałem powodu, żeby mu nie wierzyć, w dodatku bałem się, jak Miśka może zareagować, kiedy pozna prawdę. Wiedziałem przecież, ile on dla niej znaczy, no i w końcu mu odpuściłem. Chciałem chronić przyjaciółkę i wierzyłem, że Maciek nigdy już nie zrobi czegoś takiego. Gdybym wiedział, jak to się skończy, zaraz po powrocie z obozu powiedziałbym jej, o jego wpadce z Elką.
   -Chciałeś dobrze.
   -I do czego to doprowadziło. Maciek ma romans z matką mojej najlepszej przyjaciółki. Rozbił jej rodzinę i niewiele brakowało, a miałby na sumieniu jej życie. Gdybym wtedy powiedział Michalinie, że na tym pieprzonym obozie, przespał się z inną, być może dziś Miśka byłaby szczęśliwa z kimś innym.
   -Albo bym mu wybaczyła.- Michalina stała w progu, patrząc na przyjaciela zrezygnowanym, pustym wzrokiem. Mimo że po jej policzkach płynęły łzy, twarz dziewczyny nie wyrażała żadnych emocji.
   -Miska, ja....-Kamil, próbował się jakoś wytłumaczyć, bał się, że po tym, co brunetka usłyszała z jego ust, straci jej przyjaźń i budowane od lat zaufanie. Wiedział, że ją zawiódł i okłamał i nawet dobre intencje, którymi się kierował, nie mogły być okolicznością łagodzącą.
   -Nic nie mów, to nie twoja wina, słyszałam wszystko. Nie ma do ciebie żalu, pewnie na twoim miejscu zrobiłabym to samo. Nie chciałabym cię ranić, tak jak ty nie chciałeś zranić mnie, zresztą, nawet gdybyś mi powiedział, pewnie bym mu wybaczyła. Kochałam go jak głupia, przez większość swojego życia, kiedy w końcu zwrócił na mnie uwagę, czułam się jak królowa świata. Kamil ja bym mu wszystko wybaczyła.-Powiedziała, siadając obok Ewy.-Nawet romans z moją matką, gdyby tylko on tego chciał. Tylko że on tego nie chcę. Kamil, on się dziś nie bał o to, że może mnie stracić, tylko o to, że mu zniszczę karierę, jak powiem wszystkim prawdę. Poza tym kobieta. Która mnie urodziła, twierdzi, że on ją kocha, a z tym nie zamierzam walczyć.-Powiedziała, łykając łzy.
   Ewa, widząc wstrząsane szlochem ciało dziewczyny, objęła ją ramieniem, chociaż nie była pewna czy ten gest coś pomoże.
   -Przeprasza, to wszystko moja wina, gdybym ci powiedział......-Kamil próbował się wytłumaczyć.
   -Gdybym nie była tak ślepa, może dziś miałabym, chociaż ojca.-Michalina weszła mu w słowa.
   -Nadal go masz.-Wtrąciła Ewa. -Cokolwiek sobie teraz myślisz, jestem przekonana, że ojciec nadal cię kocha. Gdyby było inaczej, to od niego dowiedziałabyś się prawdy. Miśka, możesz u mnie mieszkać, ile będziesz chciała, mogę nawet pożyczyć ci swoje ubrania, albo pojedziemy z Kamilem do twojej matki i osobiście cię spakujemy. Pomożemy ci zawsze, kiedy będziesz tego potrzebowała, ale moim zdaniem powinnaś zadzwonić do ojca. Wiem, że jest ci wstyd i boisz się z nim rozmawiać, ale to nadal twoja najbliższa rodzina, jedyna, na jaką teraz możesz liczyć. Musisz mu powiedzieć, co się stało. On musi wiedzieć, że znasz już prawdę.
   -Boje się do niego dzwonić, boje się, że potraktuje mnie tak jak ja jego, kiedy się od nas wyprowadził.
   -Więc ja do niego zadzwonię, poproszę, żeby tu przyjechał i jeśli się zgodzi, cały czas przy tobie będę.-Zaproponował Kamil.
   -Ja też.-Poparła go Ewa.
   -Zgoda, ale nie mów mu, co się stało. Zrobię to sama.-Poleciła.
   Kamil wyszedł z salonu, wybierając numer telefonu ojca brunetki. Nie zamierzał wdawać się z nim w szczegóły, chociaż wiedział, że Adam prawdopodobnie już wie, do czego doszło między jego córką, byłą żoną i Maciejem. W końcu, kiedy opuszczali z Piotrkiem salę, trener obiecał zatelefonować do swojego poprzednika.
   -Halo, pan Adam. Tu Kamil...-Zaczął, kiedy w słuchawce usłyszał głos mężczyzny, ale ten nie dał mu dokończyć zdania.
   -Już jestem w drodze, za chwilę będę w mieście. Gdzie jesteście.
   -U Ewy, zna pan adres?
   -Trafię, chłopcze co z moją córką.
   -Jest bezpieczna, czekamy na pana.-Powiedział i rozłączył się.-Teraz jest.- Szepną pod nosem, wracając do salonu.
   -Twój ojciec już jedzie. Niedługo się zobaczycie.
   -Powiedziałeś mu?
   -Nie musiałem. Kiedy wybiegłaś z sali, trener kazał mi i Piotrkowi cię szukać, a sam zadzwonił do twojego ojca. On mu powiedział i miał rację. Teraz kiedy twój ojciec zna prawdę, jak nikt wie, co czujesz. Będzie dobrze Misiu, naprawdę będzie dobrze. -Powiedział, siadając obok dziewczyny i tak jak Ewa objął brunetkę.
   Trwali tak w bezruchy, przytuleni, aż do chwili, w której ciszę przerwał dzwonek do drzwi.

4. Tam gdzie nasz początek, koniec też...
15 czerwca 2019, 00:09

         Siedziała na poręczy mostu, pod którym płynęła rzeka. Jej wartki nurt, uznała za swoje jedyne rozwiązanie. Po długich rozmyślaniach odnalazła wyjście, które miało nie tylko przynieść jej ulgę, ale też zakończyć historię jej krótkiego, nieszczęśliwego, dorosłego życia.
         Michalina czuła się samotna. Po tym, co usłyszała od matki, nie miała ochoty i siły sprawdzać, czy komuś na niej jeszcze zależy, bała się, że wynik wyzwania może ją rozczarować. Miała co prawda jeszcze garstkę przyjaciół, obawiała się jednak, że żadne z nich nie będzie w stanie jej pomóc. Dopiero teraz naprawdę dotarło do niej, jakie konsekwencje będzie miał romans Anny i Macieja.
         Brunetka pomyślała o ojcu. Było jej wstyd, za to, jak traktowała go przez ostatnie kilka miesięcy i żałowała, że zerwała z nim kontakt. Teraz kiedy znała prawdę, bardzo potrzebowała jego wsparcia. Niestety nie miała odwagi o nie poprosić.
         -Zamierzasz skoczyć?-Zapytał znajomy głos. Zajęte własnymi myślami dziewczyna nawet nie zauważyła zbliżającego się do niej Kamila. Gdyby chłopak się nie odezwał, nadal myślałaby, że jest na moście zupełnie sama.
         -Pamiętam dzień, w którym Maciek, poprosił mnie o chodzenie, to było ponad trzy lata temu, a pamiętam chyba każdy szczegół.-Powiedziała, ignorując jego pytanie.
         -To było tutaj prawda?-Kamil postanowił podjąć rozmowę. Tak jak dziewczyna usiadł na barierce, przewieszając nogi na drugą stronę.
         -Tak. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Tu zaczęła się nasza historia i tu się zakończy.
         -Miśka, co ty chcesz zrobić?
         -A co mi pozostało?-Zapytała, spoglądając na niego smutnym, zrezygnowanym wzrokiem. -Moja matka, odbiła mi chłopaka, przez nią straciłam ojca, a teraz jeszcze muszę pogodzić się z myślą, że facet, z którym byłam, zostanie moim ojczymem. Matka powiedziała dziś ciotce, że Maciek chce się z nią ożenić. Sorry Kamil, ale ja na takie rewelacje się nie pisałam i nie mam ani ochoty, ani siły brać w tym udziału.-Przerwała na chwilę. -Sam widzisz, raczej nie mam wyjścia. Dzięki, że przyszedłeś, ale nie powinno cię tu być. Wróć do domu, do rodziców i Ewy, żyj swoim życiem i przeżyj je dobrze.
         -Michalina, wrócę dziś do domu, tak jak tego chcesz, ale tylko z tobą.
         -To niemożliwe. Ja już nie mam domu. Kamil ja dzisiaj straciłam wszystko, nawet godność. Na tym świecie nie ma dla mnie miejsca i chyba nawet nie ma już ludzi, którym jeszcze na mnie zależy.
         -A ja? A twój ojciec? Jeżeli skoczysz, on sobie tego nie wybaczy, ja zresztą też nie.
         -Tata, Kamil ucałuj go ode mnie i przeproś.
         -Sama to zrobisz.
         -Nie ma odwagi.-Michalina znowu spojrzała w nurt rzeki. -Po tym, co mu zrobiłam, na pewno mnie nienawidzi.
         -On cię kocha i nic tego nie zmieni.
         -Skąd ty możesz to wiedzieć?
         -Bo z nim rozmawiałem, zresztą nie jeden raz. Twój ojciec dzwoni do mnie regularnie, zawsze po to, aby zapytać co u ciebie.
         -Mówisz tak tylko dlatego, że....
         -Chcesz skoczyć.-Wszedł jej, w słowo. -Skacz, ale wiedz, że jeśli ty to zrobisz, ja skoczę zaraz za tobą, chcesz umierać? Nie ma problemu, ale zrobimy to oboje.
         -Kamil, to nie są twoje problemy i nie twoja odpowiedzialność.
         -Ale ty jesteś moją przyjaciółką! Najlepszą i chyba jedyną, jaką mam. Znam cię od kołyski, zawsze byliśmy razem, jak stare dobre małżeństwo, na dobre i na złe. Dziewczyno, poszedłbym za tobą w ogień. Ja, twój ojciec, Ewa, nawet ten czubek Piotrek. Nie jesteś sama, tak ci się teraz wydaje, ale to nie prawda!
Michalina zawsze jest jakieś wyjście, śmierć to tchórzostwo, a ty tchórzem nie jesteś i nigdy nie byłaś. Nie zmieniaj tego.
         -Kamyk, ja się po prostu boje, to wszystko zwyczajnie mnie przerosło. Czego ty ni rozumiesz?
         -Ani Twoja matka, ani nawet Maciek, nie są tego warci, to nie ty powinnaś tu siedzieć, to nie ty powinnaś bać się tego, co przyjdzie, tylko oni. Wiem, że to boli.
         -Problem w tym, że nie wiesz, nikt nie wie.
         -Masz racje, nie wiem, ale jestem tu po to, aby ci powiedzieć, Nie rozumiesz wariatko, że jestem tu, bo mi na tobie zależy. Mam dwie siostry, a żadna z nich nie jest mi tak bliska, jak ty! -Brunetka nie odpowiedziała. Nie miała odwagi dyskutować z przyjacielem, bo ten miała rację.
         Michalina wiedziała, że Kamil mówi prawdę. Chłopak nigdy jej nie okłamał, zawsze był w stosunku do niej szczery, w dodatku znała, go jak kieszeń w ulubionych dżinsach, a on znał ją. Był przy niej zawsze. Razem śmiali się i płakali.
         -Zejdź, proszę cię, usiądziemy, pogadamy, a potem cię stąd zabiorę.
         -Dokąd, Kamil ja nie mam gdzie pójść. Wszystkie moje rzeczy zostały u matki, a tam nie chcę wracać.
         -Nie musisz. Coś wymyślimy, zawsze dawaliśmy sobie radę razem i teraz też tak będzie. Już ci mówiłem, że nie jesteś sama.Poza tym, jeśli teraz umrzesz, Ewka cię wskrzesi i uśmierci jeszcze raz.
         -Niby dlaczego?
         -Już ci mówiłem, jak ty skoczysz ja też, więc będzie miała dwa powody. Po pierwsze za dwa miesiące mam się z nią żenić, gdzie znajdziemy świadka, jak się zabijesz.
         -Jak zrobisz to, co ja, świadek nie będzie potrzebny.
         -No właśnie i to jest ten drugi powód. Ewka jest super babka, ale w dwa miesiące, nie znajdzie faceta, który zechce się z nią ożenić.
         -Fakt, nie ma w okolicy zbyt wielu masochistów.-Odparła i po raz pierwszy jej twarz rozjaśnił szczery uśmiech.
         -Miśka, chodźmy stąd co? Przecież ja cię znam na wylot i wiem, że ty wcale nie chcesz skoczyć.
         -Chciałam.-Powiedziała, przechodząc za barierkę. -Szlag by to trafił, ale chciałam. Nie umiem sobie wyobrazić teraz życia, boje się każdej nadchodzącej minuty. Nie wiem co się ze mną stanie, co powiedzą ludzie i gdzie się podzieje. Jeszcze chwile temu wydawało mi się, że to jedyne słuszne wyjście, a potem przyszedłeś ty i cholera na to wychodzi, że zawdzięczam ci życie.-Powiedziała, czując jak ogromny głaz spada jej z serca.
         Kamil miał racje. Nie chciała skoczyć, chociaż siedząc na barierce,była przekonana, że nie ma innej drogi. Strach przed tym, co miało nadejść, sparaliżował ją, może nawet odebrał rozum, ale jednego była pewna. Skoczyłaby, w rwący nurt, gdyby nie przyjaciel. Dzięki niemu uwierzyła, że nie jest tak całkiem sama, a sprawa sama w sobie nie jest, aż tak beznadziejna.
         -Dziękuje i przeprasza. Jestem beznadziejna.
         -Nie jesteś.-Powiedział, obejmując ją. -Nigdy tak nie myśl. Masz prawo cierpieć, płakać, nawet krzyczeć. Twoja matka i Maciek bardzo cię skrzywdzili, ale to, co zrobiłaś w hali i to, że nawet pomyślałaś o skoku, to najlepszy dowód na to, że nie jesteś beznadziejna, wręcz przeciwnie, masz odwagę i cholernie
dużo siły, stoisz tu ze mną, a to kolejny dowód, na to, jak twarda z ciebie babka. Miśka nigdy więcej nawet nie myśl o samobójstwie. Pamiętaj, że zawsze jestem przy tobie i zawsze ci pomogę, a twoje życie to cenny dar nie możesz go sobie odebrać. Nigdy i przez nikogo. Chodź, pojedziemy do mnie, albo do Ewy, jak wolisz?
         -Jeżeli już ktoś ma mnie oglądać w takim stanie, tom wole, żeby to była Ewa, tylko Kamil nie mówmy nikomu, o tym, co tu zaszło, ani Ewie, ani nawet twoim rodzicom, albo mojemu ojcu. Nie chcę, żeby ktoś wiedział, co i dlaczego chciałam zrobić.
         -Masz to, jak w banku, chociaż po tej akcji na treningu, jutro wszyscy będą wiedzieli, że twoja matka...
         -Anna nie jest moją matką, już nie.-Weszła mu w słowo. - To obca kobieta, moja matka umarła, w dniu, w którym poszła do łóżka z moim chłopakiem. Nigdy więcej nie chcę jej widzieć i nigdy więcej jej tak nie nazwę.-Odparła spokojnie, ale jej zacięta mina, nie wróżyła nic dobrego.
            Kamil nie odpowiedział. Pierwszy raz w życiu zabrakło mu słów. Zdawał sobie jednocześnie sprawę, że cokolwiek powie, nie uśmierzy jej bólu, nie cofnie czasu, nie odwróci jej słów. Zamiast więc rzucać słowa na wiatr, objął ją mocniej, pozwalając, aby łzy zmoczyły mu koszulkę na wysokości jej twarzy.

3. Oświeć nas
08 czerwca 2019, 01:26

 

         Michalina biegła przed siebie, walcząc z łzami, które strumieniem płynęły po jej policzkach. Wiedziała, dokąd zmierza, więc nawet nie musiała patrzeć pod nogi. Na pokonywanej przez siebie trasie znała każdą dziurę, każdy kamień i przejście dla pieszych.
Słowa matki nadal tkwiły w jej głowie, sprawiając niemal fizyczny ból.

         Brunetka nie mogła zrozumieć, jak kobieta, której zawdzięczała życie, mogła zrobić jej takie świństwo. Sama nie wiedziała, co bolało ją bardziej, to że Anna wdała się w romans z Maćkiem, czy to, że pozwoliła jej uwierzyć w winne ojca.

         Dziewczyna minęła znajomą bramę, przeszła przez dziedziniec i odważnie weszła do dwupiętrowego budynku hali sportowej, w której odbywał się niezapowiedziany trening piłki siatkowej.
         Michalina doskonale zdawała sobie sprawę gdzie znajdzie swojego niewiernego chłopaka, jego drużynę i trenera. Nie zamierzała konfrontować Maćka z doniesieniami Anny, w cztery oczy. Była pewna, że kobieta mówiła prawdę.
         Brunetka przyszła na trening w konkretnym celu, zamierzała upokorzyć Maćka. Chciała, aby chłopak poczuł to samo co ona, kiedy zrozumiała od jak dawna pozwalała oszukiwać się dwóm najbliższym osobom.
         Weszła na halę. Bez słowa minęła zdziwionego jej obecnością trenera i kilku członków z drużyny, zignorowała nawet powitanie swojego przyjaciela. Zatrzymała się dopiero, stając twarzą w twarz ze swoim chłopakiem.
         Zaniepokojony zachowaniem przyjaciółki Kamil, ruszył z miejsca. Czuł, że jego bliska obecność może być potrzebna.
         -Michalina, błagam cię nie teraz, porozmawiamy po turnieju. Nie rób scen. Proszę cię.-Maciek, czując jak, grunt usuwa się spod jego stóp, postanowił działać, zanim dziewczyna zrobi pierwszy krok.
         -Nie mamy o czym rozmawiać. Nic nowego mi nie powiesz. Na ten temat wiem już wystarczająco długo, zresztą nie przyszłam tu, żeby słuchać twoich tłumaczeń. Chcę tylko wiedzieć, jak to jest sypiać z matką i córka jednocześnie? Która z nas była w łóżku lepsza, masz jakąś skalę?-Michalina mówiła spokojnie, ale na tyle głośno, że Kamil i kilku stojących w pobliżu chłopców usłyszało jej pytanie.
         -Co zrobiłeś?!-Kamil popatrzył na kolegę z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć, w to, co słyszy.
         -Powiedz, że to nie prawda, że się przesłyszałem.

 

           -Nie powie, bo się nie przesłyszałeś.
          -Michalina proszę cię.-Maciek nadal próbowała wpłynąć na dziewczynę, wiedział, że każde jej kolejne słowo całkowicie go pogrąży.
         -Markocki, Smykiewicz, Michalska, co wy tam wyprawiacie?.-Trener, widząc wściekłość na twarzy Kamila i strach na obliczu Macieja poczuł, że musi interweniować. Nie stał na tyle blisko, aby usłyszeć, o czym cała trójka rozmawia, ale nie zamierzał czekać, aż nerwowa dyskusja przerodzi się w rękoczyny.
         -Mamy trening, to nie czas na pogaduchy, może podzielicie się tym niemogącym poczekać tematem zresztą drużyny.
         -Nie trzeba trenerze. Michalina już wychodzi.-Odparł brunet, siląc się na sztuczny, wymuszony uśmiech. -Miśka, proszę cię, nie niszcz mi kariery.-Zwrócił się do dziewczyny.

 

         -Trzeba było o tym pomyśleć, zanim zniszczyłeś moje życie, włażąc do łóżka mojej matki. Mój ojciec nie dał ci w pysk, chociaż na to zasłużyłeś i ja też tego nie zrobię, chociaż zanim napluje ci w twarz, chcę, żeby wszyscy wiedzieli, jaka z ciebie świnia.-Odparła.
         -Trenerze, właśnie przed chwilą otrzymałam bardzo ważną informację. Mogę ją przekazać panu i drużynie?-Zapytała, odwracając się do chłopaka, który widząc, że ta nie żartuje i zamierza odpłacić mu pięknym za nadobne, chwycił ją za ramię, w celu siłowego usunięcia brunetki z sali, ale ten zabieg skutecznie uniemożliwił mu, czuwający przy dziewczynie Kamil.
         -Puść albo jeszcze dziś założą ci gips!-Zagroził, otrząsnąwszy się z pierwszego szoku. Maciek zwolnił uścisk.
         -Spokój! Markocki zostaw ją, Kamil odsuń się od niego. Nie chce tu żadnych bójek. Michalina, jak już nam przekażesz ta swoja wiadomość, pozwolisz dokończyć trening?-Zapytał, z nutą ironii w głosie, nie mając pojęcia, z czym przyjdzie mu się za chwilę zmierzyć.
         -Obiecuje.-Dziewczyna skinęła głową.
         -Dobrze, więc mów.-Powiedział.
         -Trener jej nie słucha, to jakaś bzdura!-Krzykną Maciek, mając nadzieje, że uda mu się ujść cało, a jego sekret nie ujrzy światła dziennego.
         -Zamilcz. Teraz mówi Michalska. No dawaj dziewczyno, nie mamy całego dnia.
         -Właśnie przed chwilą dowiedziałam się, dlaczego poprzedni trener, a mój ojciec zrezygnował ze swojego stanowiska. Te sprawy osobiste, którymi się tłumaczył, miały na imię Maciek i od ponad roku sypiają z jego żoną, znaczy, teraz już była żoną. Maciek weź, przypomnij? Pominęłam coś?-Zapytała, odwracając się do chłopaka, ale zanim ten otworzył usta, dodała.
         -A zapomniałabym. Sypiał nie tylko z jego żoną, ale też córką. I to chyba będzie już koniec tej historii. Nie wierzycie? Mam dowód, który ma dwie nogi, cycki, język i chyba coś jeszcze, ale o tym opowie wam Maciek, osobiście.-
         W hali zapadła cisza. Nikt, łącznie z trenerem nie miał odwagi się odezwać. Wszyscy milczeli, trawiąc rewelacje brunetki i czekając w napięciu na rozwój wypadków. Spodziewali się chyba wszystkiego, znali Michalinę i wiedzieli, że jeżeli dziewczyną kierują emocje, nie potrafi odpuścić.
         Brunetka otarła łzy, których mimo wszystko nie potrafiła powstrzymać, poprawiła potarganą bluzkę, która nadal nosiła na sobie zapach chłopaka i bez słowa ruszyła w kierunku drzwi. Będąc przy nich, odwróciła się powoli, spoglądając na Maćka.
         -Zapomniałam dodać. Markocki, zrywam z tobą.-Powiedziała i wyszła z hali.
         Pierwszy mowę odzyskał Kamil, który nie zwracając uwagi na miejsce, w jakim się znajdował i świadków obserwujących całe zajście, podszedł do bruneta i z całym impetem swojej złości, uderzył go pięścią w twarz. Maciek zachwiał się i poleciał do tyłu. Boleśnie uderzając w parkiet swoimi plecami.
         -Nie wstawaj, bo ci poprawie.-Zagroził.
         -Stary zostaw go!-Piotrek, jeden z zawodników, podbiegł do szatyna, chwytając go za ramię. -On nie jest tego wart.-Dodał, patrząc na bruneta z pogardą. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na jego krwawiący nos.
         -Masz rację. Nie jest tego wart.-Odparła Kamil. -Miałem cię za przyjaciela, myślałem, że nigdy jej nie skrzywdzisz, ale Ewka miała racje, jesteś egoistycznym dupkiem i mam nadzieje, że skończysz tam, gdzie miejsce takich śmieci.
         -Smykiewicz, wystarczy!-Krzykną trener, kierując się w ich stronę. Mimo iż nadal nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał, nie miał powodów, aby uznać słowa brunetki za kłamstwo. Na własne oczy widział, jaki ból sprawiało jej opowiadanie o romansie swojej i matki i chłopaka i mimo że dziewczyna z klasą wybrnęła z całego zajścia, mężczyzna czuł, że ta historia, dla niej wcale się nie zakończyła.
         -Jankowski, Bachnal, pomóżcie Maćkowi wstać.-Polecił -Kamil ostrzegam cię, nie dotykaj go i tak na za dużo sobie pozwoliłeś. Ochłoń. Wiem, że to, co tu usłyszeliśmy, nie jest łatwe do przetrawienia, ale trening się jeszcze nie skończył. Mam tu jeszcze coś do powiedzenia.
         -Przepraszam trenerze, poniosło mnie, ale mam prośbę. Niech trener zabierze tego popaprańca sprzed moich oczu, bo nie ręczę za siebie.
         -Smykiewicz, nie irytuj mnie, przypominam ci, że Maciek to nadal twój kolega z drużyny.
         -Jeśli tak to ja nie chce być w takiej drużynie!-Burkną szatyn. Kochał siatkówkę, ale wieloletnia przyjaźń z Michaliną była dla niego ważniejsza.
         -Nie teraz będziemy decydować o tym, kto z was będzie grał w tej drużynie, a kto nie. Janke i Krzysiek zaprowadźcie Maćka do pielęgniarki, o tej porze powinna jeszcze być, a wy.-Trener przeniósł swoje spojrzenia na Kamila i Piotra. -Zamiast wymierzać sprawiedliwość w moim imieniu, poszukajcie lepiej Michaliny. Obaj widzieliście, w jakim była stanie. Znajdźcie ją, zanim zrobi coś głupiego. Jesteście jej przyjaciółmi, to tak się zachowajcie.-Nakazał i, mimo że każdy miał coś do powiedzenia w tej sprawie, nikt nie odważył się sprzeciwić.
         -Trenerze.-Kamil zatrzymał się przed drzwiami tak jak chwilę wcześniej jego przyjaciółka.
         -Tak?
         -Trener zadzwoni do pana Adama.-Poprosił
         -Smykiewicz, nie mów mi co mam robić, doskonale to wiem.-Odparł mężczyzna.
           Kamil skiną mężczyźnie głową i razem z Piotrkiem opuścili halę.